Recenzje - teatr,kino, książki
Teatr
Kino
Książki
- Śmierć za kota
Na wieść, że wystawiono gdzieś sztukę o terroryzmie, wzruszamy ramionami. Po co płacić za bilet, skoro wystarczy włączyć telewizor lub wziąć do ręki gazetę. I czy można jeszcze powiedzieć coś nowego o fanatycznej walce w imię rzekomej wolności? Walce, która nigdy się nie skończy, bo sama się napędza. A jednak można, ale pod warunkiem że podporządkuje się wszystko prawidłom czarnej komedii, co udowodnił Martin McDonagh w błyskotliwej makabresce z życia irlandzkiej prowincji, uznanej za brytyjską sztukę roku 2003. W "Poruczniku z Inishmore" spiralę zabijania wywołuje śmierć... kota, za którego młody ideowiec gotów jest poczęstować kulką własnego ojca, a tytułowym i najbardziej bezwzględnym "oficerem podziemia" okazuje się jedyna wśród prawdziwych mężczyzn dziewczyna. Ujawnienie tej puenty wcale nie szkodzi upiornej farsie McDonagha, pełnej nieoczekiwanych zwrotów, zwłaszcza że skromne przedstawienie Macieja Englerta skrzy się pomysłami i świetnymi rolami całego zespołu, z Agnieszką Suchorą i Borysem Szycem na czele. Osobne brawa dla Damiana Damięckiego i Przemysława Kaczyńskiego za scenę, w której farbują podstawionego kota czarną pastą do butów! Ale śmiech z tryskającej (dosłownie) fontanny krwi w finałowej jatce mrozi gardło, bo ci, którzy ocaleli, pozostaną przy życiu zapewne tylko na chwilę.
Jacek Melchior
Martin McDonagh: "Porucznik z Inishmore". Reżyseria: Maciej Englert, Teatr Współczesny, Warszawa
Kino
- Zabójczy biust
O tym filmie mówiło się jeszcze przed wejściem aktorów na plan. Wszystko z powodu Meg Ryan, która zdecydowała się zerwać z wizerunkiem sympatycznej bohaterki komedii romantycznych i zapowiedziała, że postara się zaszokować. Słowem, pokaże biust! - po raz pierwszy od dwunastu lat i filmu "The Doors" Olivera Stone'a. I pokazała. Niestety, poza tym towarzysko-statystycznym osiągnięciem, film niczym się nie wyróżnia. Reżyserka Jane Campion, podobnie jak w "Świętym dymie", nie jest chyba sama przekonana do opowieści, którą snuje. "Tatuaż" to obraz duszny i odpychający. Intryga, dzięki której określono go thrillerem, jest jeszcze mniej przekonująca niż jego erotyka. Historia romansu wykładowczyni literatury z policjantem tropiącym seryjnego mordercę nuży, a finałowe ujawnienie tożsamości złoczyńcy załamuje najwytrwalszych.
Kamil Śmiałkowski
"Tatuaż", reż. Jane Campion, UIP
Książki
- Masłowska bis
Posuń mnie na stole/ Posuń mnie przy ścianie/ Posuń pod prysznicem/ Posuń na dywanie" - to zaledwie próbka (w wersji soft) umiejętności Anety, która kocha seks, ćpanie, imprezki i rymowanie. Lektura, na którą mogą się połakomić jedynie amatorzy tanich wrażeń lub nastolatki w fazie buntu. Dobra literatura już dawno oswoiła podobną tematykę, dlatego tylko masochista sięg-nie po zdania w stylu: "Mój facet bardzo się stara/ I twarda jest jego fujara". W wywiadzie autorka zdradziła, że inspirację czerpała z "Wojny polsko-ruskiej", która "pozostawiła ją z niedosytem". Postanowiła zrobić to lepiej. Z litości, aż chce się zrymować: "A Masłowska może się z tego śmiać, wszak ją na to stać", bo właśnie zainkasowała 25 tys. USD zaliczki za wprowadzenie swojej książki na rynek amerykański, a 30 tys. euro na niemiecki. Po lekturze dziełka Doroty Szczepańskiej, której wypięta pupa zdobi tylną okładkę, rodzą się podejrzenia, że pod pseudonimem ukrywa się jedna z bohaterek "Ballady o lekkim zabarwieniu erotycznym". Tymczasem uroki przygodnego seksu i narkotyków wychwala nauczycielka angielskiego z Sopotu. Ciekawe co na to MEN?
Marta Sawicka
Dorota Szczepańska: "Zakazane po legalu", Prószyński i S-ka, 2004 r. - Kogo powiesić?
Tintoretto bije się na pyski z Leonardem" - powiedział kiedyś Witold Gombrowicz. Teraz jest jeszcze więcej malarzy i obrazów, więc potencjalni kolekcjonerzy mają nie lada kłopot co, gdzie i za ile kupić. Bo kolekcjonerstwo to również "Sztuka inwestowania w sztukę". Tak też nazywa się album Kamy Zboralskiej. Rzecz napisana z myślą o tych, którzy chcieliby się czegoś dowiedzieć o współczes-nych polskich artystach. Każda z prezentowanych 26 galerii promuje inną postać. W większości to już uznani twórcy, których prace znane są poza granicami kraju. I tak Zdzisława Beksińskiego i Stasysa Eidrigeviciusa rekomenduje Galeria Lonty-Petry z Częstochowy, a w największej prywatnej galerii w Polsce (600 m2) Andrzeja i Teresy Starmachów zawsze znajdziemy coś wyjątkowego, na przykład płótno "Informel" Tadeusza Kantora. Jeśli ktoś chce powiesić na ścianie oryginalny obraz młodego nieznanego artysty, z książki Zboralskiej dowie się, gdzie go znaleźć. To opcja dla lubiących hazard, bo nigdy nie wiadomo, kto i kiedy się wybije.
Łukasz Radwan
Kama Zboralska: "Sztuka inwestowania w sztukę", Rosner & Wspólnicy
Więcej możesz przeczytać w 7/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.