
Czy się to komu podoba, czy nie, żyjemy w epoce powszechnego podglądactwa. Przykładów dostarczają rozliczne reality show, niezliczone programy telewizyjne z panienkami, Internet, a nawet w pewnym sensie komisja śledcza. Problem powstaje dopiero wtedy, gdy obiekt nie wyraża zgody na bycie podglądanym. Przekonali się o tym boleśnie ochroniarze pewnego centrum handlowego, którzy nie tylko podglądali klientki w przymierzalniach, ale i rozpowszechniali kasety z tymi nagraniami za pieniądze. Być może ochroniarze dyżurujący przy monitorach powinni być badani na okoliczność zainteresowań i ci niepewni moralnie kierowani do kontrolowania działów z elektroniką lub artykułami gospodarstwa domowego?
Inna sprawa, że sprzęt biurowo-domowy może być ostatnio postrzegany w zgoła innych kategoriach. Od kiedy nowy minister skarbu został nazwany automatyczną sekretarką Leszka Millera, całe aktualne kierownictwo coraz częściej zaczyna się jawić jako jeden wielki magazyn AGD. Na przykład w roli odkurzacza mógłby wystąpić Józef Oleksy - oczyści swój resort z podejrzeń, wyciągnie śmieci ukryte pod dywanem i zmieni wizerunek tak, że rząd zacznie błyszczeć. Z kolei Krzysztof Janik - jako szef klubu - to perfekcyjna zmywarka po Jaskierni. Mariusz Łapiński - zamrażarka, chwilowo wyczarterowana Jagielińskiemu. Największy kłopot jest ze sprzętem mogącym symbolizować panią Jakubowską. Długi czas uchodziła za osobisty laptop premiera, ale po nadwerężeniu twardego dysku okazało się, że to jedynie sokowyżymałka...
Być może są to złośliwości wynikające z oglądania programów informacyjnych wyłącznie w telewizjach komercyjnych. Ale to się zmieni. Od lutego będę oglądać "Wiadomości" w publicznej. Może zobaczę tam Lisa. Sporo bowiem wskazuje na to, że publiczny telewizor po wymianie prostownika (z Kwiatkowskiego na Dworaka) przestanie reagować na ręcznego pilota, nawet w rękach "prawdziwego mężczyzny".
A swoją drogą, gdyby tak zrobić reality show z udziałem obecnych koryfeuszy TVP - byłoby co oglądać. Panikę jednych, działania wyprzedzające drugich, śmiałe wizje programowe - w Jedynce byli internowani dziennikarze wożeni na ramie "Roweru Błażeja", w Dwójce zamiast pieśni biesiadnej klasyka narodowa ("Straszny Dworak"). Nagrodą zaś dla wszystkich uczestników tego programu powinien być zbiorowy bilet na "Bezludną wyspę" - w jedną stronę!
Więcej możesz przeczytać w 7/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.