Tag w handlu? Tak!
Za kilka lat po zrobieniu zakupów w markecie przejedziemy wózkiem sklepowym przez bramkę z detektorem, który zdalnie odczyta rodzaj, liczbę i ceny nabytych przez nas towarów. Koniec ze skanowaniem zakupów przy kasach! Z czasem kasy w ogóle znikną, bo naliczona kwota zostanie automatycznie pobrana z naszej karty płatniczej. To wszystko będzie się działo zaledwie 30 lat po największej rewolucji we współczesnym handlu, która rozpoczęła się 26 czerwca 1974 r., gdy klient sklepu Marsh w amerykańskim miasteczku Troy w Ohio kupił opakowanie gum do żucia Juicy Fruit - pierwszy produkt oznaczony kodem kreskowym sprzedany w sklepie detalicznym.
Technologię RFID, czyli zdalnego skanowania elektronicznych chipów (tzw. tagów), które zastąpią kody kreskowe, już testują potentaci masowego handlu: sieci Wal-Mart, Metro AG, Tesco czy Ahold. Działające również w Polsce Metro otworzyło 28 kwietnia 2004 r. w Rheinbergu koło Duisburga eksperymentalny market wykorzystujący tagi. Amerykański Wal-Mart (ponad 4000 sklepów) chce je wprowadzić na wielką skalę od 2005 r. Nowy system (w wersji opracowanej przez firmę 3M) prezentowano już w Polsce, m.in. w bibliotece Politechniki Świętokrzyskiej, krakowskim magazynie komputerowym oraz w jednej z fabryk na Śląsku. Dzięki nowej technologii zyskają i firmy, i klienci. Wal-Mart chce dzięki tagom obniżyć koszty działalności o 4-6 proc., czyli o 10-15 mld USD rocznie! - Zaoszczędzone pieniądze trafią również do klientów w postaci niższych cen i lepszej obsługi - mówi "Wprost" Gus Whitcomb, rzecznik Wal-Mart Stores.
Klient kasjerem
Conrad Chase, właściciel klubu nocnego Baja Beach Club w Barcelonie, postanowił stałym gościom lokalu wszczepiać mikrochipy. Gadżet jest swoistą kartą stałego klienta, a poza tym zastępuje portfel. Zamiast płacić gotówką czy kartą płatniczą, wystarczy przesunąć rękę (czy którąkolwiek część ciała, gdzie wszczepiony jest mikrochip) w pobliżu skanera, a pieniądze zostaną ściągnięte bezpośrednio z konta klienta. - Elektroniczne chipy staną się dla konsumentów codziennością za pięć, osiem lat. Znacznie szybciej nastąpi to w obrocie między firmami - uważa Elżbieta Hałas, odpowiadająca za kody kreskowe w Instytucie Logistyki i Magazynowania w Poznaniu, który jako jedyny w Polsce nadaje numery do znakowania produktów kodami kreskowymi. W Tesco w angielskim Leicester Hamilton na próbę sprzedawane są filmy DVD oznaczone tagami, w podobny sposób sprzedawano żyletki Gillette w Cambridge. W "sklepie przyszłości" koncernu Metro tagi zastąpiły tradycyjne kody kreskowe na opakowaniach filmów wideo, płyt CD, wybranych kosmetyków i artykułów spożywczych. W Rheinbergu część kas zastąpiono zresztą samoobsługowymi punktami, w których kupujący sami płacą kartą w terminalu.
Potencjalne zyski z rozwoju tej technologii sięgają miliardów dolarów. Dość wspomnieć, że już dzięki upowszechnieniu kodów kreskowych firmy i klienci na całym świecie oszczędzają - według szacunków PricewaterhouseCoopers - 30 mld USD rocznie! Tracimy mniej czasu na zakupy, firmy osiągają większe obroty, obniżyły koszty pracy (zatrudnienie w handlu spadło średnio o ponad 3 proc.). W Polsce prosty czytnik kodu kreskowego kosztuje około 1200 zł; system dla całego hipermarketu (sprzęt, oprogramowanie, druk kodów i serwis) - 0,5-1 mln zł. Te wydatki zwracają się jednak z nawiązką.
Pełna kontrola
Pionierami technologii RFID są koncerny z branż, w których logistyka pochłania ogromne wydatki (handel, usługi kurierskie, linie produkcyjne w fabrykach). Wal-Mart testuje system w siedmiu hurtowniach w Houston w Teksasie i chce, by od 2005 r. używali go jego wszyscy główni dostawcy. W USA podobne próby podjęły sieci handlowe Target i Albertson. Wyobraźmy sobie hurtownię wyposażoną w skanery RFDI, w której produkty są oznaczone chipami. Jej właściciel w każdej chwili wie, ile i jakich towarów ma w magazynie. Inwentaryzacja sprowadza się do odczytania wskazań skanerów!
Popularny na świecie standard kodu kreskowego EAN-13 (patrz: ramka na str. 48) zawiera 13 znaków pozwalających zapisać różne informacje o towarze. Elektroniczne metki - o wymiarach 1x1 cm - mogą natomiast zawierać informacje zapisane w ciągu liczącym do około 200 znaków. Tagi mogą być więc nośnikami wszelkich danych: od daty produkcji towaru, serii, liczby sztuk w opakowaniu, wagi czy koloru po termin przydatności do użycia, miejsce przeznaczenia, numer miejsca na półce sklepowej itp. Tylko dzięki wprowadzeniu kodów kreskowych koszty magazynowe sieci Wal-Mart spadły o 60 proc., a wartość utrzymywanych zapasów o 80 proc. Włoska kancelaria prawnicza Jacobacci & Partners, obsługująca Ferrari, oznacza tagami dokumenty, co pozwala kontrolować obieg papierów i zapobiega ich gubieniu.
Kreskówka finansów
Nowy standard oznaczania towarów przechodzi w przyspieszonym tempie podobną drogę jak wcześniej kody kreskowe. W latach 70. kody kreskowe niemal z dnia na dzień upowszechniły się w biznesie. Teraz co dzień produkty nimi oznaczone są skanowane na świecie kilka miliardów razy.
Ten przełomowy wynalazek przebijał się powoli. Jego pierwowzór opracował już w 1932 r. Wallace Flint, syn hurtownika artykułów spożywczych z Massachusetts, który na ten temat napisał pracę na Uniwersytecie Harvarda. W październiku 1952 r. kod kreskowy podobny do dzisiejszego opatentowali absolwenci filadelfijskiego Drexel Institute of Technology - Joseph Woodland i Bernard Silver. 82-letni dziś Woodland wspominał, że na pomysł wpadł, gdy na plaży przypadkowo narysował na piasku kilka kresek. Co ciekawe, swój patent sprzedał potem firmie Philco za stosunkowo niewielką kwotę. Początkowo każdy wprowadzał kody na własny sposób (na przykład w markecie Kroger w Cincinnati pracownicy naklejali je na produkty dopiero przy kasach). Nacisk supermarketów z USA i Kanady, które potrzebowały jednolitej technologii rozwiązującej problem kolejek przy kasach, sprawił, że wygodny system opracowano dość szybko (najpopularniejszy był standard UPC firmy IBM, dla której w latach 50. pracował Woodland). Kiedy wprowadziły go Wal-Mart, K-Mart czy General Motors (do kontroli dostaw i drogi każdej części w procesie produkcji aut), a dodatkowo w 1982 r. amerykański Departament Obrony przyjął go do oznaczania produktów kupowanych przez US Army, popularność kodu kreskowego wzrosła błyskawicznie. Dziś w globalnym systemie organizacji standaryzacyjnej EAN-UCC, która kontroluje wykorzystanie i rozwój technologii kodu kreskowego, zarejestrowanych jest ponad milion firm. W Polsce jest ich niemal 16 tys., a co roku przybywają 2-3 tys. przedsiębiorstw używających kodu kreskowego.
Rozmiar ściśle tajny
Największym problemem RFID jest dziś kwestia ochrony danych osobowych, które dzięki tagom sklepy mogą de facto pozyskiwać bez ograniczeń. Włoski dom mody Prada zainstalował system RFID w salonie w Nowym Jorku, ale zrezygnował z niego po protestach kupujących. Tagi służyły nie tylko identyfikacji ubrań przy kasie, lecz także gromadzeniu informacji o tym, co kupują poszczególne osoby, kiedy i ile pieniędzy zostawiły w salonie itp. Co prawda klientkom ta świadomość nie przeszkadzała, póki nie ujawniono, iż gromadzone są także dane o... rozmiarach kupowanych przez nie ubrań. W Cambridge Tesco wstrzymało testy, gdy okazało się, że kupno wyrobu Gillette oznaczonego tagiem zdalnie uruchamiało kamerę, która fotografowała kupującego (w celu ustalenia tzw. profilu nabywców). W Niemczech niektórzy oponowali przeciw umieszczaniu tagów na lojalnościowych kartach klientów (Extra Future Card) w eksperymentalnym markecie Metro AG.
Obawy towarzyszyły również ekspansji kodów kreskowych, które zastąpiły widoczne i oczywiste dla każdego etykiety z cenami. W końcu przeważyły ekonomiczne korzyści, podobnie będzie zapewne także w wypadku tagów. Szybki rozwój technologii informatycznych sprawia bowiem, że koszty przestawienia się na tagi stale maleją. Przed kilku laty taki elektroniczny chip kosztował ponad 50 centów, dziś kosztuje około 30 centów, a może spaść do 5 centów.
Niewykluczone, że w nieodległej przyszłości tradycyjne kody kreskowe będziemy mogli obejrzeć tylko w muzeach. Na przykład w National Museum of American History w Waszyngtonie, Smithsonian institution, gdzie znajduje się słynna paczka gum do żucia, zakupiona przed 30 laty w miasteczku Troy.
Technologię RFID, czyli zdalnego skanowania elektronicznych chipów (tzw. tagów), które zastąpią kody kreskowe, już testują potentaci masowego handlu: sieci Wal-Mart, Metro AG, Tesco czy Ahold. Działające również w Polsce Metro otworzyło 28 kwietnia 2004 r. w Rheinbergu koło Duisburga eksperymentalny market wykorzystujący tagi. Amerykański Wal-Mart (ponad 4000 sklepów) chce je wprowadzić na wielką skalę od 2005 r. Nowy system (w wersji opracowanej przez firmę 3M) prezentowano już w Polsce, m.in. w bibliotece Politechniki Świętokrzyskiej, krakowskim magazynie komputerowym oraz w jednej z fabryk na Śląsku. Dzięki nowej technologii zyskają i firmy, i klienci. Wal-Mart chce dzięki tagom obniżyć koszty działalności o 4-6 proc., czyli o 10-15 mld USD rocznie! - Zaoszczędzone pieniądze trafią również do klientów w postaci niższych cen i lepszej obsługi - mówi "Wprost" Gus Whitcomb, rzecznik Wal-Mart Stores.
Klient kasjerem
Conrad Chase, właściciel klubu nocnego Baja Beach Club w Barcelonie, postanowił stałym gościom lokalu wszczepiać mikrochipy. Gadżet jest swoistą kartą stałego klienta, a poza tym zastępuje portfel. Zamiast płacić gotówką czy kartą płatniczą, wystarczy przesunąć rękę (czy którąkolwiek część ciała, gdzie wszczepiony jest mikrochip) w pobliżu skanera, a pieniądze zostaną ściągnięte bezpośrednio z konta klienta. - Elektroniczne chipy staną się dla konsumentów codziennością za pięć, osiem lat. Znacznie szybciej nastąpi to w obrocie między firmami - uważa Elżbieta Hałas, odpowiadająca za kody kreskowe w Instytucie Logistyki i Magazynowania w Poznaniu, który jako jedyny w Polsce nadaje numery do znakowania produktów kodami kreskowymi. W Tesco w angielskim Leicester Hamilton na próbę sprzedawane są filmy DVD oznaczone tagami, w podobny sposób sprzedawano żyletki Gillette w Cambridge. W "sklepie przyszłości" koncernu Metro tagi zastąpiły tradycyjne kody kreskowe na opakowaniach filmów wideo, płyt CD, wybranych kosmetyków i artykułów spożywczych. W Rheinbergu część kas zastąpiono zresztą samoobsługowymi punktami, w których kupujący sami płacą kartą w terminalu.
Potencjalne zyski z rozwoju tej technologii sięgają miliardów dolarów. Dość wspomnieć, że już dzięki upowszechnieniu kodów kreskowych firmy i klienci na całym świecie oszczędzają - według szacunków PricewaterhouseCoopers - 30 mld USD rocznie! Tracimy mniej czasu na zakupy, firmy osiągają większe obroty, obniżyły koszty pracy (zatrudnienie w handlu spadło średnio o ponad 3 proc.). W Polsce prosty czytnik kodu kreskowego kosztuje około 1200 zł; system dla całego hipermarketu (sprzęt, oprogramowanie, druk kodów i serwis) - 0,5-1 mln zł. Te wydatki zwracają się jednak z nawiązką.
Pełna kontrola
Pionierami technologii RFID są koncerny z branż, w których logistyka pochłania ogromne wydatki (handel, usługi kurierskie, linie produkcyjne w fabrykach). Wal-Mart testuje system w siedmiu hurtowniach w Houston w Teksasie i chce, by od 2005 r. używali go jego wszyscy główni dostawcy. W USA podobne próby podjęły sieci handlowe Target i Albertson. Wyobraźmy sobie hurtownię wyposażoną w skanery RFDI, w której produkty są oznaczone chipami. Jej właściciel w każdej chwili wie, ile i jakich towarów ma w magazynie. Inwentaryzacja sprowadza się do odczytania wskazań skanerów!
Popularny na świecie standard kodu kreskowego EAN-13 (patrz: ramka na str. 48) zawiera 13 znaków pozwalających zapisać różne informacje o towarze. Elektroniczne metki - o wymiarach 1x1 cm - mogą natomiast zawierać informacje zapisane w ciągu liczącym do około 200 znaków. Tagi mogą być więc nośnikami wszelkich danych: od daty produkcji towaru, serii, liczby sztuk w opakowaniu, wagi czy koloru po termin przydatności do użycia, miejsce przeznaczenia, numer miejsca na półce sklepowej itp. Tylko dzięki wprowadzeniu kodów kreskowych koszty magazynowe sieci Wal-Mart spadły o 60 proc., a wartość utrzymywanych zapasów o 80 proc. Włoska kancelaria prawnicza Jacobacci & Partners, obsługująca Ferrari, oznacza tagami dokumenty, co pozwala kontrolować obieg papierów i zapobiega ich gubieniu.
Kreskówka finansów
Nowy standard oznaczania towarów przechodzi w przyspieszonym tempie podobną drogę jak wcześniej kody kreskowe. W latach 70. kody kreskowe niemal z dnia na dzień upowszechniły się w biznesie. Teraz co dzień produkty nimi oznaczone są skanowane na świecie kilka miliardów razy.
Ten przełomowy wynalazek przebijał się powoli. Jego pierwowzór opracował już w 1932 r. Wallace Flint, syn hurtownika artykułów spożywczych z Massachusetts, który na ten temat napisał pracę na Uniwersytecie Harvarda. W październiku 1952 r. kod kreskowy podobny do dzisiejszego opatentowali absolwenci filadelfijskiego Drexel Institute of Technology - Joseph Woodland i Bernard Silver. 82-letni dziś Woodland wspominał, że na pomysł wpadł, gdy na plaży przypadkowo narysował na piasku kilka kresek. Co ciekawe, swój patent sprzedał potem firmie Philco za stosunkowo niewielką kwotę. Początkowo każdy wprowadzał kody na własny sposób (na przykład w markecie Kroger w Cincinnati pracownicy naklejali je na produkty dopiero przy kasach). Nacisk supermarketów z USA i Kanady, które potrzebowały jednolitej technologii rozwiązującej problem kolejek przy kasach, sprawił, że wygodny system opracowano dość szybko (najpopularniejszy był standard UPC firmy IBM, dla której w latach 50. pracował Woodland). Kiedy wprowadziły go Wal-Mart, K-Mart czy General Motors (do kontroli dostaw i drogi każdej części w procesie produkcji aut), a dodatkowo w 1982 r. amerykański Departament Obrony przyjął go do oznaczania produktów kupowanych przez US Army, popularność kodu kreskowego wzrosła błyskawicznie. Dziś w globalnym systemie organizacji standaryzacyjnej EAN-UCC, która kontroluje wykorzystanie i rozwój technologii kodu kreskowego, zarejestrowanych jest ponad milion firm. W Polsce jest ich niemal 16 tys., a co roku przybywają 2-3 tys. przedsiębiorstw używających kodu kreskowego.
Rozmiar ściśle tajny
Największym problemem RFID jest dziś kwestia ochrony danych osobowych, które dzięki tagom sklepy mogą de facto pozyskiwać bez ograniczeń. Włoski dom mody Prada zainstalował system RFID w salonie w Nowym Jorku, ale zrezygnował z niego po protestach kupujących. Tagi służyły nie tylko identyfikacji ubrań przy kasie, lecz także gromadzeniu informacji o tym, co kupują poszczególne osoby, kiedy i ile pieniędzy zostawiły w salonie itp. Co prawda klientkom ta świadomość nie przeszkadzała, póki nie ujawniono, iż gromadzone są także dane o... rozmiarach kupowanych przez nie ubrań. W Cambridge Tesco wstrzymało testy, gdy okazało się, że kupno wyrobu Gillette oznaczonego tagiem zdalnie uruchamiało kamerę, która fotografowała kupującego (w celu ustalenia tzw. profilu nabywców). W Niemczech niektórzy oponowali przeciw umieszczaniu tagów na lojalnościowych kartach klientów (Extra Future Card) w eksperymentalnym markecie Metro AG.
Obawy towarzyszyły również ekspansji kodów kreskowych, które zastąpiły widoczne i oczywiste dla każdego etykiety z cenami. W końcu przeważyły ekonomiczne korzyści, podobnie będzie zapewne także w wypadku tagów. Szybki rozwój technologii informatycznych sprawia bowiem, że koszty przestawienia się na tagi stale maleją. Przed kilku laty taki elektroniczny chip kosztował ponad 50 centów, dziś kosztuje około 30 centów, a może spaść do 5 centów.
Niewykluczone, że w nieodległej przyszłości tradycyjne kody kreskowe będziemy mogli obejrzeć tylko w muzeach. Na przykład w National Museum of American History w Waszyngtonie, Smithsonian institution, gdzie znajduje się słynna paczka gum do żucia, zakupiona przed 30 laty w miasteczku Troy.
Unia transatlantycka |
---|
Kod kreskowy to wręcz ikona popkultury. Proces ujednolicania standardów kodu kreskowego trwał ponad dwie dekady. W 1970 r. producenci i handlowcy z USA i Kanady utworzyli Komitet ds. Jednolitego Kodu (Universal Code Council - UCC), który doprowadził do opracowania w 1973 r. dwunastocyfrowego systemu kodu kreskowego (zwanego Universal Product Code - UPC). W 1974 r. firmy z 12 najbardziej uprzemysłowionych krajów Europy Zachodniej powołały podobny do amerykańskiego komitet badawczy, a dwa lata później powstał Europejski System Kodowania Towarów (European Article Numbering - EAN). W 1988 r. organizacje amerykańska i europejska scaliły oba systemy, by ułatwić transakcje w globalnym handlu. W ten sposób powstał światowy system EAN-UCC grupujący poszczególne organizacje krajowe. Polskę przyjęto do stowarzyszenia EAN w 1990 r. (jako 47. członka). Nasze przedsiębiorstwa otrzymują numery do znakowania produktów kodami za pośrednictwem Centrum Kodów Kreskowych w Instytucie Logistyki i Magazynowania - EAN Polska w Poznaniu. W zamian muszą wnieść opłatę rejestracyjną (w zależności od wielkości puli przydzielanych numerów - od 250 zł do 3000 zł), a później opłaty roczne (w zależności od przychodów firmy - od 100 zł do 4200 zł). Dziś najpopularniejszymi standardami kodu kreskowego na świecie są EAN-UCC 128, EAN-13, UCC-12, ITF-14, Code 49 (stosowane w zależności od tego, w jakim państwie lub branży działa użytkownik). Na przykład popularny w handlu kod EAN-13 zawiera 13 znaków - pierwsze dwie lub trzy cyfry to numer kraju (Polska ma oznaczenie 590), dalsze cztery albo siedem - numer identyfikujący firmę, a kolejne dwie albo pięć - indywidualny numer towaru. Ostatnia cyfra to cyfra kontrolna (do sprawdzenia poprawności odczytu). Żadne dwa produkty na świecie (nawet jeśli jest to ten sam towar, lecz dostępny na przykład w różnych wersjach wagowych) nie mogą mieć identycznego kodu. |
Więcej możesz przeczytać w 24/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.