Błochowiaczka załatwiła komisję za pomocą procedury, to i za pomocą procedury Sejm załatwił Błochowiaczkę
Jan T. Stanisławski
Zaczyna się sezon wpadania w dołki. Pierwsza wpadła Błochowiaczka, co pod kolegą z ławki, Ziobrą niejakim, dołki kopała, czym tylko mogła, nawet pilniczkiem do paznokci. Sprawdza się stara teoria, że kto czym wojuje, od tego ginie. Błochowiaczka załatwiła komisję śledczą za pomocą procedury, to i za pomocą procedury Sejm załatwił Błochowiaczkę. I na tym podręcznikowym wręcz przykładzie pouczmy wszystkich, że żadna, ale to żadna prowokacja nie pozostaje bez echa. Ten, kto cierpiał napaść Niemiec na Polskę w 1939 i zginął w tym roku - nie wie, że to się marnie dla Szwabów skończyło. I tak jest z każdą napaścią, z każdą potwarzą, z każdą kombinacją.
Nie opłaca się kłamać chociażby dlatego, że trzeba potem pamiętać, co się nakłamało. Tym sposobem kłamstwo pociąga kłamstwo, a my się cały czas pocimy ze strachu, że to wylezie na jaw. O ile oszczędniej i zdrowiej jest powiedzieć prawdę i najwyżej z lekka się uśmiechnąć. Nikt nie uwierzy!
A zatem mamy sezon wpadania w dołki kopane pod kimś. Równocześnie przebiega pokaz mody pod hasłem: "Co się odwlecze, to nie uciecze". Kiedy wspomniany mecenas Ziobro u zarania prac komisji prosił o przejrzenie billingów premiera - jakżesz się nań rzucono w komisji i dokoluśka. Aliści wkrótce marzenie mecenasa stało się ciałem. Teraz czekamy na kolejne spełnienie się pragnień mecenasa Ziobry: zaproszenie przed Trybunał Stanu prezydenta et consortes. Znawcy prawa konstytucyjnego twierdzą, że to niemożliwe. "Pani mi mówi 'niemożliwe'!" - śpiewał Grechuta i kończył: "Co jest możliwe - to możliwe". I tak też będzie. Śpijmy spokojnie do następnej kadencji Sejmu. Zadziała wtedy dyrektywa: "Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy". A gdyby i to zawiodło - mamy dyrektywę nie do zdarcia: "Czekaj tatka latka!".
I to by było na tyle.
Jan T. Stanisławski
Zaczyna się sezon wpadania w dołki. Pierwsza wpadła Błochowiaczka, co pod kolegą z ławki, Ziobrą niejakim, dołki kopała, czym tylko mogła, nawet pilniczkiem do paznokci. Sprawdza się stara teoria, że kto czym wojuje, od tego ginie. Błochowiaczka załatwiła komisję śledczą za pomocą procedury, to i za pomocą procedury Sejm załatwił Błochowiaczkę. I na tym podręcznikowym wręcz przykładzie pouczmy wszystkich, że żadna, ale to żadna prowokacja nie pozostaje bez echa. Ten, kto cierpiał napaść Niemiec na Polskę w 1939 i zginął w tym roku - nie wie, że to się marnie dla Szwabów skończyło. I tak jest z każdą napaścią, z każdą potwarzą, z każdą kombinacją.
Nie opłaca się kłamać chociażby dlatego, że trzeba potem pamiętać, co się nakłamało. Tym sposobem kłamstwo pociąga kłamstwo, a my się cały czas pocimy ze strachu, że to wylezie na jaw. O ile oszczędniej i zdrowiej jest powiedzieć prawdę i najwyżej z lekka się uśmiechnąć. Nikt nie uwierzy!
A zatem mamy sezon wpadania w dołki kopane pod kimś. Równocześnie przebiega pokaz mody pod hasłem: "Co się odwlecze, to nie uciecze". Kiedy wspomniany mecenas Ziobro u zarania prac komisji prosił o przejrzenie billingów premiera - jakżesz się nań rzucono w komisji i dokoluśka. Aliści wkrótce marzenie mecenasa stało się ciałem. Teraz czekamy na kolejne spełnienie się pragnień mecenasa Ziobry: zaproszenie przed Trybunał Stanu prezydenta et consortes. Znawcy prawa konstytucyjnego twierdzą, że to niemożliwe. "Pani mi mówi 'niemożliwe'!" - śpiewał Grechuta i kończył: "Co jest możliwe - to możliwe". I tak też będzie. Śpijmy spokojnie do następnej kadencji Sejmu. Zadziała wtedy dyrektywa: "Pan Bóg nierychliwy, ale sprawiedliwy". A gdyby i to zawiodło - mamy dyrektywę nie do zdarcia: "Czekaj tatka latka!".
I to by było na tyle.
Więcej możesz przeczytać w 24/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.