To będzie najważniejsze zero w moim życiu: jak w powiedzeniu od zera do bohatera. Wyzeruję nim wszystkich swoich przeciwników - miał powiedzieć Zbigniew Ziobro, kiedy Leszek Miller nazwał go zerem.
Ukształtował Zbigniewa Ziobrę iadek Ryszard - antykomunista, oficer Armii Krajowej, więzień PRL
Po ponad roku od chwili, gdy premier zaatakował posła, Miller nie jest już szefem rządu, a Ziobro triumfuje w Sejmie - to jego raport przyjęto jako sprawozdanie komisji w tzw. aferze Rywina. Ziobro zamienił się z Millerem rolami. Kiedy upadła PZPR i powstała Socjaldemokracja Rzeczypospolitej Polskiej, Miller został właściwie odtrącony przez partyjnych kolegów. Był jednak twardy i uparty i już po pięciu latach to on rozdawał karty i był kanclerzem. Równie twardy i uparty był Ziobro po tym, jak Miller nazwał go zerem. Przez ponad rok cierpliwie czekał na swoją szansę. I doczekał się. - Zbyszek, ty nie jesteś zerem, ale kasującym rywali zerminatorem - żartują teraz koledzy posła Prawa i Sprawiedliwości. I przypominają, że w przyszłym roku Zbigniew Ziobro skończy 35 lat. A 35-letni polityk może już startować w wyborach prezydenckich. Czy Zbigniew Ziobro chce być prezydentem? Na razie on sam wskazuje Lecha Kaczyńskiego jako idealnego kandydata.
Krakus z Krynicy
Dla Zbigniewa Ziobry skrywanym wzorem i zarazem najgroźniejszym rywalem jest Jan Rokita z Platformy Obywatelskiej. Ziobro podziwia jego pewność siebie, swadę i swoistą bezczelność. Sam jest raczej skromny i wstydliwy, ale równie jak Rokita ambitny. Z Rokitą łączy go też Kraków. Jednak - choć Ziobro lubi się przedstawiać jako krakus - w Krakowie jest właściwie obcy. Wprawdzie w sierpniu 1970 r. tam właśnie przyszedł na świat, ale całą młodość spędził w Krynicy. I ma czasem kompleks prowincjusza. Bo w Krynicy były pijalnie, sanatoria i legenda Nikifora, lecz nic ważnego się nie działo. Dorastał w Krynicy, bo tam pracowali jego rodzice - lekarze. Ojciec Jerzy jest internistą, a matką Krystyna - stomatologiem. Do dziś mieszkają w Krynicy.
Pradziad Zbigniewa Ziobry, płk Władysław Kornicki, przyjaźnił się w młodości z późniejszym generałem, naczelnym wodzem i premierem Władysławem Sikorskim. Został zabity przez Sowietów w 1939 r. Największy jednak wpływ na Zbigniewa Ziobrę miał dziadek Ryszard Kornicki, antykomunista, oficer Armii Krajowej. Po wojnie dziadek Ryszard walczył z komunistami w organizacji Wolność i Niezawisłość. Gdy go aresztowano, prokurator zażądał dla niego kary śmierci. Ostatecznie spędził 10 lat w więzieniu we Wronkach - wyszedł w ramach gomułkowskiej odwilży. Dziadek zaszczepił u Zbigniewa antykomunizm. Dlatego już jako uczeń odmówił zapisania się do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej - jako jedyny w klasie.
Z medyka prawnik
Zbigniew Ziobro w Krynicy angażował się jedynie w pracę na rzecz zakonnic prowadzących ochronkę. I chętnie recytował wiersze - przy wszelkich okazjach. Wspomina, że twardy charakter ukształtowały w nim góry i książki Josepha Conrada. Miał wtedy jednego przyjaciela, który pochodził z rozbitej, biednej rodziny. Ziobro mu dokuczał, więc któregoś dnia w rewanżu otrzymał cios pięścią pod oko. - Jurek nauczył mnie wagarować, ja zaszczepiłem mu miłość do książek - wspomina Ziobro. Szkolny kolega zmarł na raka w wieku 22 lat, co dla Ziobry było wstrząsem.
Studia prawnicze były zaskoczeniem dla wszystkich znajomych, bo Zbigniew Ziobro przygotowywał się do egzaminów na medycynę. Zdecydował się na prawo po tym, co się stało w Polsce w 1989 r. Już dwa lata przed przełomem politycznym w liście do krakowskiej gazety dopominał się, by zmienić nazwę ulicy Bieruta na Piłsudskiego. W czerwcu 1989 r. pomagał w kampanii wyborczej "Solidarności" - rozklejał plakaty. Po rozpoczęciu studiów na wydziale prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego był krótko członkiem Forum Prawicy Demokratycznej, które w wyborach prezydenckich w 1990 r. poparło Tadeusza Mazowieckiego przeciw Lechowi Wałęsie.
Prawo i narzeczona
W czasach studenckich Ziobrę wciągnęła gra na giełdzie. Pomnażał pieniądze: szybko dorobił się samochodu i mieszkania. - W pewnym momencie mój ojciec zapoznał się ze stanem mojego konta i stwierdził, że zarobiłem więcej niż on przez całe życie - opowiada Zbigniew Ziobro. Z interesów wycofał się z dwóch powodów: coraz bardziej absorbowały go prawo i narzeczona. Wybrał aplikację prokuratorską w Gliwicach, by być bliżej swojej dziewczyny.
- Panowała wtedy moda na łagodne karanie. Pewnego razu do mojego patrona w prokuraturze przyszła kobieta, której konkubent na rok trafił do więzienia za brutalny gwałt na niej. Gdy wyszedł, odgrażał się, że ją zabije. Niedługo potem znaleziono ją martwą na śmietniku. Wiedziałem, że mogła żyć, gdyby ten bydlak został skazany na 10 lat więzienia - mówi "Wprost" Zbigniew Ziobro.
Katon na Urbana
Do zaangażowania się w politykę skłoniła Ziobrę tzw. afera węglowa, którą badał jako aplikant. Ze śledztwa wynikało, że za aferą stał znany polityk lewicy. Naciski polityczne sprawiły jednak, że do dziś nie poniósł on odpowiedzialności. To dla Ziobry był sygnał, że prokuratura jest przeżarta układami i korupcją. Żeby coś znaczyć w polityce, w 1998 r. wrócił do Krakowa. Choć myślał już o założeniu rodziny, ostatecznie rozstał się ze swoją sympatią.
Po powrocie założył stowarzyszenie, które za patrona obrało sobie niezłomnego Rzymianina Katona Starszego (Katon Młodszy był również wybitnym mędrcem, ale nie nadawał się na patrona, bo popełnił samobójstwo). Stowarzyszenie okazało się przepustką do politycznej kariery. Zajmowało się pomocą dla ofiar przestępstw i domagało się ostrzejszego karania bandytów. Nazwisko Ziobry stało się głośne, kiedy wykrył on, że jedna z krakowskich policjantek pisała pod pseudonimem do pisma "Zły", wydawanego przez żonę Jerzego Urbana. Policjantka korzystała przy tym z poufnych zdjęć i materiałów policyjnych. Po ujawnieniu tego przez Ziobrę "Zły" splajtował.
Ziobro kontra Rokita
Gdy Lech Kaczyński został ministrem sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka, polecono mu Zbigniewa Ziobrę - młodego prawnika domagającego się surowego karania przestępców. Polecającymi byli Zbigniew Wassermann i Kazimierz Ujazdowski, obecnie posłowie PiS. Najpierw Ziobro został doradcą ministra, potem wiceministrem odpowiedzialnym za przygotowanie nowego kodeksu karnego.
Podczas wyborów parlamentarnych w 2001 r. Ziobro zdystansował swojego politycznego promotora Wassermanna, uzyskując najlepszy wynik w Krakowie - 36 tys. głosów. Podczas wyborów samorządowych tradycyjnie rządząca w Krakowie prawica poniosła klęskę. PiS przeciwko Janowi Marii Rokicie wystawiło właśnie Zbigniewa Ziobrę. Od tej pory Rokita i Ziobro za sobą nie przepadają. Rokita źle znosił rosnącą w Krakowie popularność młodszego Ziobry. Rywale spotkali się w komisji śledczej badającej sprawę Rywina. I niespodziewanie w ostatecznej rozgrywce młokos Ziobro zdystansował politycznego wyjadacza Rokitę.
Twardziel zasadniczo zasadniczy
- Zbyszek ma przed sobą olbrzymią przyszłość. Powinien jednak sobie uświadomić, że wchodzi właśnie w wiek męski, i choćby założyć rodzinę - mówi Lech Kaczyński, prezydent Warszawy, który czuje się jego politycznym ojcem. Pytany o start w wyborach prezydenckich Ziobro twierdzi, że PiS ma świetnego kandydata na urząd prezydencki - Lecha Kaczyńskiego. Sam Ziobro twierdzi, że na życie prywatne po prostu nie starcza mu czasu. Mówi, że w najbliższych latach chciałby się zająć uzdrowieniem sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. Chce przerwać praktyki ukręcania przez prokuratorów łba sprawom na zlecenie polityków.
Praca w komisji śledczej nauczyła Ziobrę cierpliwości. Teraz będzie cierpliwie czekał na okazję, by wykonać wielki skok - jeśli nie od razu na fotel prezydenta państwa, to przynajmniej ministra sprawiedliwości, jak jego polityczny patron.
Po ponad roku od chwili, gdy premier zaatakował posła, Miller nie jest już szefem rządu, a Ziobro triumfuje w Sejmie - to jego raport przyjęto jako sprawozdanie komisji w tzw. aferze Rywina. Ziobro zamienił się z Millerem rolami. Kiedy upadła PZPR i powstała Socjaldemokracja Rzeczypospolitej Polskiej, Miller został właściwie odtrącony przez partyjnych kolegów. Był jednak twardy i uparty i już po pięciu latach to on rozdawał karty i był kanclerzem. Równie twardy i uparty był Ziobro po tym, jak Miller nazwał go zerem. Przez ponad rok cierpliwie czekał na swoją szansę. I doczekał się. - Zbyszek, ty nie jesteś zerem, ale kasującym rywali zerminatorem - żartują teraz koledzy posła Prawa i Sprawiedliwości. I przypominają, że w przyszłym roku Zbigniew Ziobro skończy 35 lat. A 35-letni polityk może już startować w wyborach prezydenckich. Czy Zbigniew Ziobro chce być prezydentem? Na razie on sam wskazuje Lecha Kaczyńskiego jako idealnego kandydata.
Krakus z Krynicy
Dla Zbigniewa Ziobry skrywanym wzorem i zarazem najgroźniejszym rywalem jest Jan Rokita z Platformy Obywatelskiej. Ziobro podziwia jego pewność siebie, swadę i swoistą bezczelność. Sam jest raczej skromny i wstydliwy, ale równie jak Rokita ambitny. Z Rokitą łączy go też Kraków. Jednak - choć Ziobro lubi się przedstawiać jako krakus - w Krakowie jest właściwie obcy. Wprawdzie w sierpniu 1970 r. tam właśnie przyszedł na świat, ale całą młodość spędził w Krynicy. I ma czasem kompleks prowincjusza. Bo w Krynicy były pijalnie, sanatoria i legenda Nikifora, lecz nic ważnego się nie działo. Dorastał w Krynicy, bo tam pracowali jego rodzice - lekarze. Ojciec Jerzy jest internistą, a matką Krystyna - stomatologiem. Do dziś mieszkają w Krynicy.
Pradziad Zbigniewa Ziobry, płk Władysław Kornicki, przyjaźnił się w młodości z późniejszym generałem, naczelnym wodzem i premierem Władysławem Sikorskim. Został zabity przez Sowietów w 1939 r. Największy jednak wpływ na Zbigniewa Ziobrę miał dziadek Ryszard Kornicki, antykomunista, oficer Armii Krajowej. Po wojnie dziadek Ryszard walczył z komunistami w organizacji Wolność i Niezawisłość. Gdy go aresztowano, prokurator zażądał dla niego kary śmierci. Ostatecznie spędził 10 lat w więzieniu we Wronkach - wyszedł w ramach gomułkowskiej odwilży. Dziadek zaszczepił u Zbigniewa antykomunizm. Dlatego już jako uczeń odmówił zapisania się do Towarzystwa Przyjaźni Polsko-Radzieckiej - jako jedyny w klasie.
Z medyka prawnik
Zbigniew Ziobro w Krynicy angażował się jedynie w pracę na rzecz zakonnic prowadzących ochronkę. I chętnie recytował wiersze - przy wszelkich okazjach. Wspomina, że twardy charakter ukształtowały w nim góry i książki Josepha Conrada. Miał wtedy jednego przyjaciela, który pochodził z rozbitej, biednej rodziny. Ziobro mu dokuczał, więc któregoś dnia w rewanżu otrzymał cios pięścią pod oko. - Jurek nauczył mnie wagarować, ja zaszczepiłem mu miłość do książek - wspomina Ziobro. Szkolny kolega zmarł na raka w wieku 22 lat, co dla Ziobry było wstrząsem.
Studia prawnicze były zaskoczeniem dla wszystkich znajomych, bo Zbigniew Ziobro przygotowywał się do egzaminów na medycynę. Zdecydował się na prawo po tym, co się stało w Polsce w 1989 r. Już dwa lata przed przełomem politycznym w liście do krakowskiej gazety dopominał się, by zmienić nazwę ulicy Bieruta na Piłsudskiego. W czerwcu 1989 r. pomagał w kampanii wyborczej "Solidarności" - rozklejał plakaty. Po rozpoczęciu studiów na wydziale prawa Uniwersytetu Jagiellońskiego był krótko członkiem Forum Prawicy Demokratycznej, które w wyborach prezydenckich w 1990 r. poparło Tadeusza Mazowieckiego przeciw Lechowi Wałęsie.
Prawo i narzeczona
W czasach studenckich Ziobrę wciągnęła gra na giełdzie. Pomnażał pieniądze: szybko dorobił się samochodu i mieszkania. - W pewnym momencie mój ojciec zapoznał się ze stanem mojego konta i stwierdził, że zarobiłem więcej niż on przez całe życie - opowiada Zbigniew Ziobro. Z interesów wycofał się z dwóch powodów: coraz bardziej absorbowały go prawo i narzeczona. Wybrał aplikację prokuratorską w Gliwicach, by być bliżej swojej dziewczyny.
- Panowała wtedy moda na łagodne karanie. Pewnego razu do mojego patrona w prokuraturze przyszła kobieta, której konkubent na rok trafił do więzienia za brutalny gwałt na niej. Gdy wyszedł, odgrażał się, że ją zabije. Niedługo potem znaleziono ją martwą na śmietniku. Wiedziałem, że mogła żyć, gdyby ten bydlak został skazany na 10 lat więzienia - mówi "Wprost" Zbigniew Ziobro.
Katon na Urbana
Do zaangażowania się w politykę skłoniła Ziobrę tzw. afera węglowa, którą badał jako aplikant. Ze śledztwa wynikało, że za aferą stał znany polityk lewicy. Naciski polityczne sprawiły jednak, że do dziś nie poniósł on odpowiedzialności. To dla Ziobry był sygnał, że prokuratura jest przeżarta układami i korupcją. Żeby coś znaczyć w polityce, w 1998 r. wrócił do Krakowa. Choć myślał już o założeniu rodziny, ostatecznie rozstał się ze swoją sympatią.
Po powrocie założył stowarzyszenie, które za patrona obrało sobie niezłomnego Rzymianina Katona Starszego (Katon Młodszy był również wybitnym mędrcem, ale nie nadawał się na patrona, bo popełnił samobójstwo). Stowarzyszenie okazało się przepustką do politycznej kariery. Zajmowało się pomocą dla ofiar przestępstw i domagało się ostrzejszego karania bandytów. Nazwisko Ziobry stało się głośne, kiedy wykrył on, że jedna z krakowskich policjantek pisała pod pseudonimem do pisma "Zły", wydawanego przez żonę Jerzego Urbana. Policjantka korzystała przy tym z poufnych zdjęć i materiałów policyjnych. Po ujawnieniu tego przez Ziobrę "Zły" splajtował.
Ziobro kontra Rokita
Gdy Lech Kaczyński został ministrem sprawiedliwości w rządzie Jerzego Buzka, polecono mu Zbigniewa Ziobrę - młodego prawnika domagającego się surowego karania przestępców. Polecającymi byli Zbigniew Wassermann i Kazimierz Ujazdowski, obecnie posłowie PiS. Najpierw Ziobro został doradcą ministra, potem wiceministrem odpowiedzialnym za przygotowanie nowego kodeksu karnego.
Podczas wyborów parlamentarnych w 2001 r. Ziobro zdystansował swojego politycznego promotora Wassermanna, uzyskując najlepszy wynik w Krakowie - 36 tys. głosów. Podczas wyborów samorządowych tradycyjnie rządząca w Krakowie prawica poniosła klęskę. PiS przeciwko Janowi Marii Rokicie wystawiło właśnie Zbigniewa Ziobrę. Od tej pory Rokita i Ziobro za sobą nie przepadają. Rokita źle znosił rosnącą w Krakowie popularność młodszego Ziobry. Rywale spotkali się w komisji śledczej badającej sprawę Rywina. I niespodziewanie w ostatecznej rozgrywce młokos Ziobro zdystansował politycznego wyjadacza Rokitę.
Twardziel zasadniczo zasadniczy
- Zbyszek ma przed sobą olbrzymią przyszłość. Powinien jednak sobie uświadomić, że wchodzi właśnie w wiek męski, i choćby założyć rodzinę - mówi Lech Kaczyński, prezydent Warszawy, który czuje się jego politycznym ojcem. Pytany o start w wyborach prezydenckich Ziobro twierdzi, że PiS ma świetnego kandydata na urząd prezydencki - Lecha Kaczyńskiego. Sam Ziobro twierdzi, że na życie prywatne po prostu nie starcza mu czasu. Mówi, że w najbliższych latach chciałby się zająć uzdrowieniem sytuacji w wymiarze sprawiedliwości. Chce przerwać praktyki ukręcania przez prokuratorów łba sprawom na zlecenie polityków.
Praca w komisji śledczej nauczyła Ziobrę cierpliwości. Teraz będzie cierpliwie czekał na okazję, by wykonać wielki skok - jeśli nie od razu na fotel prezydenta państwa, to przynajmniej ministra sprawiedliwości, jak jego polityczny patron.
Więcej możesz przeczytać w 24/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.