Verheugen na premiera Europy?
Ostateczna rozgrywka o fotel szefa Komisji Europejskiej może się odbyć między trzema panami V. V-1 to Guy Verhofstadt, premier Belgii, kreowany na głównego kandydata do objęcia teki "premiera Europy". V-2 to uznawany w tej stawce za czarnego konia António Vitorino, były minister obrony Portugalii, niezwykle zręczny unijny komisarz sprawiedliwości i spraw wewnętrznych. Wreszcie V-3 to Günter Verheugen, komisarz ds. rozszerzenia unii. Ten niemiecki polityk za umiejętne doprowadzenie do końca negocjacji członkowskich oraz przyjęcia 10 nowych członków do Unii Europejskiej został m.in. przez "Wprost" uznany za człowieka roku 2002.
Odbudować spalone mosty!
- Szefem komisji musi zostać ktoś, kto będzie zdolny odbudować spalone mosty - mówi "Wprost" Giovanni Grevi, jeden z dyrektorów prestiżowego brukselskiego European Policy Centre. - Najważniejszym zadaniem nowego przewodniczącego i całej komisji będzie odbudowanie zaufania zarówno między poszczególnymi państwami członkowskimi, jak i między państwami a komisją. Bez tego unia 25 krajów nie będzie w stanie skutecznie funkcjonować ani - tym bardziej - wprowadzać koniecznych zmian - wyjaśnia Grevi. Te niezbędne zmiany to m.in. zreformowanie polityki rolnej, która dziś podważa wiarygodność wolnorynkową UE, czy zrealizowanie w końcu tzw. strategii lizbońskiej, zakładającej zwiększenie konkurencyjności unijnych gospodarek. - Umiejętność "skonsumowania" rozszerzenia unii oraz scalenia "nowej" i "starej Europy" przesądzi o sukcesie lub porażce nowej komisji i jej przewodniczącego - wtóruje Greviemu Leszek Jesień, kierownik Katedry Integracji Europejskiej w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie.
Verheugen nadaje się do wypełnienia tego zadania jak mało kto. Z jednej strony, pochodzi z kraju tzw. twardego jądra unii, z drugiej zaś - cieszy się poważaniem i szacunkiem w nowych państwach członkowskich. Udowodnił, że umie osiągać kompromis w najtrudniejszych sprawach.
W artykule dla "Wprost" zadeklarował, że jako członek komisji stojącej na straży interesów wspólnotowych jest przeciwny próbom zdominowania UE przez jakiekolwiek kraje.
- Verheugen umie być sprawiedliwy, potrafi stawić czoło przeciwnościom, jest silny intelektualnie i sprawny organizacyjnie - podsumowuje prof. Andrzej Harasimowicz z Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego.
Oficjalnie kandydaci na szefa komisji mają być zgłoszeni podczas unijnego szczytu w Brukseli 17-18 czerwca. - Czas na decyzje jeszcze nie nadszedł. Kandydatura komisarza Verheugena na to stanowisko nie została zgłoszona i nie dam się wciągnąć w spekulacje, czy będzie się on o nie ubiegał - tłumaczy "Wprost" rzecznik komisarza Jean-Christophe Filori. Nie znaczy to, że kandydatura Verheugena nie wypłynie w ostatniej chwili. Przeciwnie - dwaj ostatni szefowie komisji zostali wybrani właśnie w taki sposób.
Pralinkowy faworyt
A nasz typ? - Ujawnienie teraz, kogo chcemy poprzeć, przyniosłoby nam więcej szkody niż pożytku - mówi "Wprost" Jarosław Pietras, szef UKIE. - Fatalnie, że w tej kluczowej chwili jesteśmy bez rządu. Trzeba było ustalić przeprowadzenie wyborów na 13 czerwca. Mielibyśmy nowy rząd z silnym mandatem, zdolny do zdecydowanego angażowania się w sprawy europejskie - dodaje Jacek Saryusz-Wolski, były minister ds. europejskich.
Sytuacja za kulisami staje się niepokojąca. Francja i Niemcy próbują robić to samo, co robiły wcześniej w sprawie konstytucji, czyli zagwarantować sobie decydujący wpływ na bieg spraw. Na szefa komisji forsują kandydaturę Verhofstadta cieszącego się zaufaniem prezydenta Francji Jacques'a Chiraca. Jednym z wiceprzewodniczących miałby w takim rozdaniu zostać Verheugen (odpowiadałby za politykę gospodarczą). Ani Włochy, ani Hiszpania nie oponują głośno przeciw inicjatywie "motorniczych" unii. Zdają się pogodzone z niepisaną regułą, że stanowisko szefa komisji powinno przypaść w udziale reprezentantowi małego kraju, zwłaszcza po tym, jak sprawował je polityk z dużego państwa (paradoksem uchodzącym powszechnej uwagi jest to, że rzekomego kandydata małych forsują największe państwa), działaczowi prawicy po przedstawicielu lewicy itd.
Pozycją faworyta może zachwiać sprzeciw Hansa Pötteringa, szefa największej frakcji w Parlamencie Europejskim, konserwatywnej Europejskiej Partii Ludowej, który stwierdził publicznie, że Verhofstadt nie jest dla niego kandydatem do zaakceptowania. Spośród rządów jedynie Wielka Brytania próbuje kwestionować kandydaturę Verhofstadta. Tony Blair nie może podobno zapomnieć, że w okresie wojny z Irakiem belgijski premier był inicjatorem "pralinkowego szczytu", czyli próby sformowania sojuszu bezpieczeństwa tych państw "starej Europy", które nie godziły się na politykę Waszyngtonu i Londynu. "Financial Times" twierdzi, że Brytyjczycy i Hiszpanie będą popierać kandydaturę Javiera Solany, wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa
Pożądana zamiana
Wiele wskazuje jednak na to, że rząd brytyjski jest gotów ustąpić w sprawie nominacji nowego szefa komisji w zamian za wpływ na obsadę stanowiska superkomisarza ds. gospodarczych. Blair nie wierzy, że Verheugen reprezentujący etatystyczne Niemcy będzie zdolny do energicznego liberalizowania unijnego rynku. Potrzebna jest więc zamiana V-1 na V-3: to nie Verheugen powinien być zastępcą Verhofstadta, ale Verhofstadt - znany z liberalnych poglądów gospodarczych - mógłby być w nowej komisji prawą ręką Verheugena i odpowiadać za reformy ekonomiczne.
Heather Grabbe, zastępca dyrektora londyńskiego Centre for European Reform, uchodząca w zachodnich mediach za wyrocznię w sprawach integracji europejskiej, powiedziała "Wprost", że zgoda Blaira na kandydaturę Verhofstadta byłaby niedobrym rozwiązaniem. Grabbe proponuje sięg-nąć raczej po Vitorino lub Verheugena.
- Nieoficjalny wymóg, że szefem komisji powinien zostać były premier, gdyż dzięki temu będzie nie tylko uznawany przez innych szefów rządów za równego sobie, ale rzekomo też będzie lepiej zarządzał komisją, nie ma większego sensu. Przecież były komisarz ma o wiele większe pojęcie o tym, jak zarządzać tak wielkim organizmem, jakim jest unia, niż były premier małego kraju, nawet tak sympatyczny jak Verhofstadt! - mówi Grabbe. Wniosek jest prosty: Verheugen na przewodniczącego komisji, nieformalnego premiera Europy.
Odbudować spalone mosty!
- Szefem komisji musi zostać ktoś, kto będzie zdolny odbudować spalone mosty - mówi "Wprost" Giovanni Grevi, jeden z dyrektorów prestiżowego brukselskiego European Policy Centre. - Najważniejszym zadaniem nowego przewodniczącego i całej komisji będzie odbudowanie zaufania zarówno między poszczególnymi państwami członkowskimi, jak i między państwami a komisją. Bez tego unia 25 krajów nie będzie w stanie skutecznie funkcjonować ani - tym bardziej - wprowadzać koniecznych zmian - wyjaśnia Grevi. Te niezbędne zmiany to m.in. zreformowanie polityki rolnej, która dziś podważa wiarygodność wolnorynkową UE, czy zrealizowanie w końcu tzw. strategii lizbońskiej, zakładającej zwiększenie konkurencyjności unijnych gospodarek. - Umiejętność "skonsumowania" rozszerzenia unii oraz scalenia "nowej" i "starej Europy" przesądzi o sukcesie lub porażce nowej komisji i jej przewodniczącego - wtóruje Greviemu Leszek Jesień, kierownik Katedry Integracji Europejskiej w Wyższej Szkole Europejskiej im. ks. Józefa Tischnera w Krakowie.
Verheugen nadaje się do wypełnienia tego zadania jak mało kto. Z jednej strony, pochodzi z kraju tzw. twardego jądra unii, z drugiej zaś - cieszy się poważaniem i szacunkiem w nowych państwach członkowskich. Udowodnił, że umie osiągać kompromis w najtrudniejszych sprawach.
W artykule dla "Wprost" zadeklarował, że jako członek komisji stojącej na straży interesów wspólnotowych jest przeciwny próbom zdominowania UE przez jakiekolwiek kraje.
- Verheugen umie być sprawiedliwy, potrafi stawić czoło przeciwnościom, jest silny intelektualnie i sprawny organizacyjnie - podsumowuje prof. Andrzej Harasimowicz z Centrum Europejskiego Uniwersytetu Warszawskiego.
Oficjalnie kandydaci na szefa komisji mają być zgłoszeni podczas unijnego szczytu w Brukseli 17-18 czerwca. - Czas na decyzje jeszcze nie nadszedł. Kandydatura komisarza Verheugena na to stanowisko nie została zgłoszona i nie dam się wciągnąć w spekulacje, czy będzie się on o nie ubiegał - tłumaczy "Wprost" rzecznik komisarza Jean-Christophe Filori. Nie znaczy to, że kandydatura Verheugena nie wypłynie w ostatniej chwili. Przeciwnie - dwaj ostatni szefowie komisji zostali wybrani właśnie w taki sposób.
Pralinkowy faworyt
A nasz typ? - Ujawnienie teraz, kogo chcemy poprzeć, przyniosłoby nam więcej szkody niż pożytku - mówi "Wprost" Jarosław Pietras, szef UKIE. - Fatalnie, że w tej kluczowej chwili jesteśmy bez rządu. Trzeba było ustalić przeprowadzenie wyborów na 13 czerwca. Mielibyśmy nowy rząd z silnym mandatem, zdolny do zdecydowanego angażowania się w sprawy europejskie - dodaje Jacek Saryusz-Wolski, były minister ds. europejskich.
Sytuacja za kulisami staje się niepokojąca. Francja i Niemcy próbują robić to samo, co robiły wcześniej w sprawie konstytucji, czyli zagwarantować sobie decydujący wpływ na bieg spraw. Na szefa komisji forsują kandydaturę Verhofstadta cieszącego się zaufaniem prezydenta Francji Jacques'a Chiraca. Jednym z wiceprzewodniczących miałby w takim rozdaniu zostać Verheugen (odpowiadałby za politykę gospodarczą). Ani Włochy, ani Hiszpania nie oponują głośno przeciw inicjatywie "motorniczych" unii. Zdają się pogodzone z niepisaną regułą, że stanowisko szefa komisji powinno przypaść w udziale reprezentantowi małego kraju, zwłaszcza po tym, jak sprawował je polityk z dużego państwa (paradoksem uchodzącym powszechnej uwagi jest to, że rzekomego kandydata małych forsują największe państwa), działaczowi prawicy po przedstawicielu lewicy itd.
Pozycją faworyta może zachwiać sprzeciw Hansa Pötteringa, szefa największej frakcji w Parlamencie Europejskim, konserwatywnej Europejskiej Partii Ludowej, który stwierdził publicznie, że Verhofstadt nie jest dla niego kandydatem do zaakceptowania. Spośród rządów jedynie Wielka Brytania próbuje kwestionować kandydaturę Verhofstadta. Tony Blair nie może podobno zapomnieć, że w okresie wojny z Irakiem belgijski premier był inicjatorem "pralinkowego szczytu", czyli próby sformowania sojuszu bezpieczeństwa tych państw "starej Europy", które nie godziły się na politykę Waszyngtonu i Londynu. "Financial Times" twierdzi, że Brytyjczycy i Hiszpanie będą popierać kandydaturę Javiera Solany, wysokiego przedstawiciela UE ds. polityki zagranicznej i bezpieczeństwa
Pożądana zamiana
Wiele wskazuje jednak na to, że rząd brytyjski jest gotów ustąpić w sprawie nominacji nowego szefa komisji w zamian za wpływ na obsadę stanowiska superkomisarza ds. gospodarczych. Blair nie wierzy, że Verheugen reprezentujący etatystyczne Niemcy będzie zdolny do energicznego liberalizowania unijnego rynku. Potrzebna jest więc zamiana V-1 na V-3: to nie Verheugen powinien być zastępcą Verhofstadta, ale Verhofstadt - znany z liberalnych poglądów gospodarczych - mógłby być w nowej komisji prawą ręką Verheugena i odpowiadać za reformy ekonomiczne.
Heather Grabbe, zastępca dyrektora londyńskiego Centre for European Reform, uchodząca w zachodnich mediach za wyrocznię w sprawach integracji europejskiej, powiedziała "Wprost", że zgoda Blaira na kandydaturę Verhofstadta byłaby niedobrym rozwiązaniem. Grabbe proponuje sięg-nąć raczej po Vitorino lub Verheugena.
- Nieoficjalny wymóg, że szefem komisji powinien zostać były premier, gdyż dzięki temu będzie nie tylko uznawany przez innych szefów rządów za równego sobie, ale rzekomo też będzie lepiej zarządzał komisją, nie ma większego sensu. Przecież były komisarz ma o wiele większe pojęcie o tym, jak zarządzać tak wielkim organizmem, jakim jest unia, niż były premier małego kraju, nawet tak sympatyczny jak Verhofstadt! - mówi Grabbe. Wniosek jest prosty: Verheugen na przewodniczącego komisji, nieformalnego premiera Europy.
Guya Verhofstadta, dziś premiera Belgii, na stanowisku przewodniczącego KE chciałyby widzieć Francja i Niemcy |
António Vitorino, unijny komisarz sprawiedliwości, jest uznawany za czarnego konia w rozgrywce o fotel szefa komisji |
Więcej możesz przeczytać w 24/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.