Książka na twardo
Chcę podziękować za felieton Tomasza Raczka "Książka na twardo" (nr 22). Po raz pierwszy ktoś zebrał i przedstawił moje przekonania dotyczące książek, ich wyglądu i sposobu "używania". Obkładanie książek toną ciężkiego papieru, złoceń etc. to marnotrawienie lasów! Poza tym, jeśli ktoś lubi czytać utwory "cięższe" (ponad 200 stron), to może się poczuć przytłoczony dziełem o wadze ponad kilograma (a o tyle mniej więcej wzrasta waga książki, gdy się ją opakuje dla eleganckich biblioteczek). Ubolewam nad tym, że mało jest książek w miękkiej okładce, a jeśli są, to i tak ich cena nie jest dużo mniejsza od ceny "książek na twardo".
MARTA USIEKNIEWICZ
Rzesza Opolska
W artykule "Rzesza Opolska" (nr 22) pojawiły się błędne informacje. Mniejszość niemiecka na Opolszczyźnie - jak wynika ze spisu powszechnego przeprowadzonego w 2002 r. - stanowi 10 proc., a nie 20 proc. ogółu społeczeństwa. W województwie opolskim nie ma też ani jednej szkoły, w której niemiecki byłby językiem wykładowym.
Redakcja
Liga mistrzów i frajerów
Według autora artykułu "Liga mistrzów i frajerów" (nr 10), winnymi słabości polskiej piłki nożnej nie są polscy piłkarze i ich trenerzy czy właściciele klubów, ale władze UEFA. Winny jest PZPN, który niezbyt stanowczo walczy o swoje w europejskim światku futbolowym. A ja pytam, czy w dwumeczu w Pucharze UEFA ktoś zabraniał trafiać piłkarzom Groclinu do bramki Francuzów? Czy to wina UEFA, że obrońcy z Grodziska ułatwiali przeciętnemu Bordeaux strzelić aż pięć goli? Czy zawiniła UEFA, gdy w ubiegłym roku piłkarzom Wisły zabrakło zimnej krwi, by pokonać Lazio Rzym? Czy przyznanie Wiśle Kraków w eliminacjach Ligi Mistrzów słabego Anderlechtu Bruksela było manipulacją? Czy ktoś zabronił działaczom Wisły wzmocnić zespół przed nowym wyzwaniem? Typowe dla Polaków "jakoś to będzie" prowadzi polski futbol w ślepy zaułek piłkarskiej Europy.
Prawdziwe są tezy, iż obecna formuła LM jest efektem nacisków stacji telewizyjnych i bogatych klubów. Niestety, smutnym faktem jest też to, że w Polsce nie ma ani jednego stadionu na średnim europejskim poziomie. Stąd przykra wpadka Wisły Kraków w ubiegłym roku z przygotowaniem murawy. Dopiero po fakcie zainstalowano ogrzewanie w Krakowie.
Czy to przypadek, że w Pradze jest stadion i Sparta gra regularnie w LM? Czy to przypadek, że w Moskwie są stadiony i moskiewskie kluby z sezonu na sezon grają w LM?
ARTUR CHROMIK
Essen
Partiokracja
DO przeszłości należą czasy, kiedy w prasie pisano "partia i rząd", podkreślając tym samym rzeczywistą hierarchię wartości. Choć wiele się zmieniło, partie nie odeszły do lamusa historii. Ba, w wypowiedziach dla "Wprost" ("Tako rzecze Oleksy", Skaner, nr 18) marszałek Józef Oleksy wyraźnie oświadczył, że "odpowiedzialność za państwo biorą partie", choć niedawno twierdził, że partie są odpowiedzialne za sejmowe "brewerie"!
Wszystkie partie to zaledwie 1 proc. społeczeństwa RP. Jakiej więc ekwilibrystyce myślowej zawdzięczamy pogląd, że tylko członkowie partii mogą kandydować do organów przedstawicielskich, sprawować funkcje publiczne i reprezentować naród w kraju i za granicą, w Parlamencie Europejskim? Czyżby predestynowała ich do tego nieskazitelna uczciwość, wybitny intelekt i dżentelmeńskie maniery? Pytania takie nurtują zapewne niejednego z 99 proc. obywateli Rzeczypospolitej.
Dlaczego od urzędnika administracji publicznej, lekarza, nauczyciela wymaga się dyplomu potwierdzającego jego specjalistyczną wiedzę, a kandydata na posła legitymuje jedynie "zbiorowa mądrość partii"? Czyżby powołanie na posła, senatora, radnego było wystarczającym dowodem wiedzy i doświadczenia wymaganych na stanowisku? Czy kierowanie resortem administracji jest łatwiejsze od kierowania samochodem, a pouczanie społeczeństwa prostsze niż wbijanie wiedzy w dziecięce głowy? Czy do sprawowania tych funkcji nie są potrzebne żadne sprawdzone kwalifikacje? Czy wciągnięcie kandydata na listę wyborczą równa się ich potwierdzeniu? Czy wybór członków rządu winien wynikać jedynie z gry koalicyjnej?
W traktacie rozbiorowym z 5 sierpnia 1772 r. znalazły się słowa: "duch partyjny, który utrzymywał anarchię w Polsce, groził rozbiciem całkowitym państwu". Warto o tym pomyśleć przed wyborem tych, których program sprowadza się do stwierdzenia "wybierzcie nas, to wam jeszcze dużo obiecamy"!
prof. JAN PRUSZYŃSKI
Chcę podziękować za felieton Tomasza Raczka "Książka na twardo" (nr 22). Po raz pierwszy ktoś zebrał i przedstawił moje przekonania dotyczące książek, ich wyglądu i sposobu "używania". Obkładanie książek toną ciężkiego papieru, złoceń etc. to marnotrawienie lasów! Poza tym, jeśli ktoś lubi czytać utwory "cięższe" (ponad 200 stron), to może się poczuć przytłoczony dziełem o wadze ponad kilograma (a o tyle mniej więcej wzrasta waga książki, gdy się ją opakuje dla eleganckich biblioteczek). Ubolewam nad tym, że mało jest książek w miękkiej okładce, a jeśli są, to i tak ich cena nie jest dużo mniejsza od ceny "książek na twardo".
MARTA USIEKNIEWICZ
Rzesza Opolska
W artykule "Rzesza Opolska" (nr 22) pojawiły się błędne informacje. Mniejszość niemiecka na Opolszczyźnie - jak wynika ze spisu powszechnego przeprowadzonego w 2002 r. - stanowi 10 proc., a nie 20 proc. ogółu społeczeństwa. W województwie opolskim nie ma też ani jednej szkoły, w której niemiecki byłby językiem wykładowym.
Redakcja
Liga mistrzów i frajerów
Według autora artykułu "Liga mistrzów i frajerów" (nr 10), winnymi słabości polskiej piłki nożnej nie są polscy piłkarze i ich trenerzy czy właściciele klubów, ale władze UEFA. Winny jest PZPN, który niezbyt stanowczo walczy o swoje w europejskim światku futbolowym. A ja pytam, czy w dwumeczu w Pucharze UEFA ktoś zabraniał trafiać piłkarzom Groclinu do bramki Francuzów? Czy to wina UEFA, że obrońcy z Grodziska ułatwiali przeciętnemu Bordeaux strzelić aż pięć goli? Czy zawiniła UEFA, gdy w ubiegłym roku piłkarzom Wisły zabrakło zimnej krwi, by pokonać Lazio Rzym? Czy przyznanie Wiśle Kraków w eliminacjach Ligi Mistrzów słabego Anderlechtu Bruksela było manipulacją? Czy ktoś zabronił działaczom Wisły wzmocnić zespół przed nowym wyzwaniem? Typowe dla Polaków "jakoś to będzie" prowadzi polski futbol w ślepy zaułek piłkarskiej Europy.
Prawdziwe są tezy, iż obecna formuła LM jest efektem nacisków stacji telewizyjnych i bogatych klubów. Niestety, smutnym faktem jest też to, że w Polsce nie ma ani jednego stadionu na średnim europejskim poziomie. Stąd przykra wpadka Wisły Kraków w ubiegłym roku z przygotowaniem murawy. Dopiero po fakcie zainstalowano ogrzewanie w Krakowie.
Czy to przypadek, że w Pradze jest stadion i Sparta gra regularnie w LM? Czy to przypadek, że w Moskwie są stadiony i moskiewskie kluby z sezonu na sezon grają w LM?
ARTUR CHROMIK
Essen
Partiokracja
DO przeszłości należą czasy, kiedy w prasie pisano "partia i rząd", podkreślając tym samym rzeczywistą hierarchię wartości. Choć wiele się zmieniło, partie nie odeszły do lamusa historii. Ba, w wypowiedziach dla "Wprost" ("Tako rzecze Oleksy", Skaner, nr 18) marszałek Józef Oleksy wyraźnie oświadczył, że "odpowiedzialność za państwo biorą partie", choć niedawno twierdził, że partie są odpowiedzialne za sejmowe "brewerie"!
Wszystkie partie to zaledwie 1 proc. społeczeństwa RP. Jakiej więc ekwilibrystyce myślowej zawdzięczamy pogląd, że tylko członkowie partii mogą kandydować do organów przedstawicielskich, sprawować funkcje publiczne i reprezentować naród w kraju i za granicą, w Parlamencie Europejskim? Czyżby predestynowała ich do tego nieskazitelna uczciwość, wybitny intelekt i dżentelmeńskie maniery? Pytania takie nurtują zapewne niejednego z 99 proc. obywateli Rzeczypospolitej.
Dlaczego od urzędnika administracji publicznej, lekarza, nauczyciela wymaga się dyplomu potwierdzającego jego specjalistyczną wiedzę, a kandydata na posła legitymuje jedynie "zbiorowa mądrość partii"? Czyżby powołanie na posła, senatora, radnego było wystarczającym dowodem wiedzy i doświadczenia wymaganych na stanowisku? Czy kierowanie resortem administracji jest łatwiejsze od kierowania samochodem, a pouczanie społeczeństwa prostsze niż wbijanie wiedzy w dziecięce głowy? Czy do sprawowania tych funkcji nie są potrzebne żadne sprawdzone kwalifikacje? Czy wciągnięcie kandydata na listę wyborczą równa się ich potwierdzeniu? Czy wybór członków rządu winien wynikać jedynie z gry koalicyjnej?
W traktacie rozbiorowym z 5 sierpnia 1772 r. znalazły się słowa: "duch partyjny, który utrzymywał anarchię w Polsce, groził rozbiciem całkowitym państwu". Warto o tym pomyśleć przed wyborem tych, których program sprowadza się do stwierdzenia "wybierzcie nas, to wam jeszcze dużo obiecamy"!
prof. JAN PRUSZYŃSKI
Więcej możesz przeczytać w 24/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.