Bush wypowiedział wojnę niszczącym biznes prawnikom Walka z dyktaturami na świecie, obniżka podatków, reforma systemu emerytalnego oraz... ograniczenie wysokości pozwów o odszkodowania od firm do 250 tys. USD - to najważniejsze cele polityki prezydenta George`a W. Busha, które przedstawił podczas inauguracji swej drugiej kadencji w Białym Domu oraz w orędziu o stanie państwa 2 lutego. Dlaczego Bush tak wielką wagę przykłada do ochrony przedsiębiorstw przed roszczeniami? Przecież amerykańskim prawnikom, którzy w głośnych procesach pozywali o miliardy dolarów firmy oponiarskie (Firestone) i samochodowe (Ford, Nissan), zawdzięczamy podwyższenie standardów bezpieczeństwa przez koncerny motoryzacyjne. Zawdzięczamy im obalenie niejednego monopolu i kartelu (na przykład zmowy cenowej firm Roche i BASF), ujawnienie badań nad szkodliwością palenia zatajonych przez koncerny tytoniowe, wycofanie z rynku farmaceutyków wywołujących groźne skutki uboczne (na przykład Lipobay koncernu Bayer AG) lub niebezpiecznych chemikaliów (DDT). Niestety, w ostatnich latach prawo, które powinno służyć ochronie klientów przed nierzetelnymi podmiotami na rynku, coraz częściej było wykorzystywane przez sympatyzujących z lewicą adwokatów i sędziów jako parawan dla gospodarczego terroryzmu, czyli wyłudzania odszkodowań. Otyli pozywają bary fast food, rodziny ofiar ulicznych strzelanin - producentów broni, pasażerowie narzekający na niewygodne fotele - linie lotnicze. Według organizacji American Tort Reform Association (ATRA), na przykład w 2001 r. wartość pozwów cywilnych z tytułu czynów niedozwolonych wyniosła 721 USD na mieszkańca USA! Koszty owej sądomanii ponoszą nie tylko amerykańskie przedsiębiorstwa, ale i obywatele, bo koszt potencjalnych pozwów firmy wliczają w ceny produktów i usług.
Palestra na manowcach
Nieprzypadkowo John Kerry i John Edwards, liderzy Partii Demokratycznej i jej niedawni kandydaci na prezydenta oraz wiceprezydenta, są wziętymi prawnikami, znanymi z podejmowania kontrowersyjnych spraw o odszkodowania. Właśnie demokraci usprawiedliwiają sądowe wyłudzenia pieniędzy od firm (tzw. shakedown suits) troską o ochronę klientów, z której uczynili dogmat. W dużym stopniu to oni odpowiadają za stworzenie prawniczego "przemysłu", który zagraża dziś gospodarce USA.
Partia Demokratyczna daje miejsca na listach wyborczych wielu sędziom (w większości stanów są obieralni), którzy potem uznają absurdalne pozwy przeciwko przedsiębiorcom. Zyskują prawnicy, do których kieszeni trafia do 60 proc. zasądzanych kwot, oraz demokraci, którzy następnie są z tych pieniędzy finansowani. Aż 98 proc. spośród miliona prawników głosuje na Partię Demokratyczną. W 2004. r. Stowarzyszenie Amerykańskich Prawników wpłaciło na konta sztabów wyborczych Johna Kerry`ego i George`a W. Busha łącznie 112 mln USD, z czego na kampanię Kerry`ego trafiło... 95 proc. tej sumy. Nic dziwnego, że Partia Demokratyczna już wydała 15 mln USD na lobbing przeciwko ustawie ograniczającej wysokość dopuszczalnych roszczeń.
- Amerykański system prawny wychodzi z założenia, że przedsiębiorca nawet nie zauważy, gdy będzie musiał za szkody wyrządzone klientowi zapłacić parę tysięcy dolarów. Dlatego, by wymusić zmianę niepożądanego zachowania firm, sądy w USA zasądzają dodatkowo punitive damages, czyli karne odszkodowania, wielokrotnie przewyższające faktycznie wyrządzone szkody - wyjaśnia mecenas Maciej Jamka z kancelarii Hogan & Hartson. Nikt nie mógł przewidzieć, że znajdą się sędziowie, którzy będą uznawali najbardziej bzdurne pozwy i zasądzali astronomiczne odszkodowania.
Symbolem skrętu cywilnego sądownictwa na manowce stała się głośna sprawa Stelli Liebeck, która w 1992 r. z własnej winy poparzyła się kawą kupioną w McDonaldzie. Za brak ostrzeżeń na kubkach, że napój jest gorący, McDonald`s musiał ostatecznie zapłacić Liebeck rekompensatę w wysokości 160 tys. USD i 480 tys. USD tzw. karnego odszkodowania.
Do projektu ograniczenia fali pozwów Bush przekonywał 4 stycznia w hrabstwach Madison i St. Clair (Illinois). Obydwa zostały przez ATRA uznane za liderów rankingu "sądowych przedsionków piekieł" (judicial hellholes). Od 2000 r. w obu hrabstwach wniesiono 400 zbiorowych pozwów (ponad 1100 skarżących) tylko w sprawach przeciwko klinikom i lekarzom!
Syndrom czegokolwiek
Pięć lat temu w USA wniesiono w imieniu dwóch klientów pozwy na 150 mln USD przeciwko japońskiej Toshibie, oskarżając ją o wypuszczenie na rynek komputerów, w których wada jednej z części groziła utratą danych zapisanych na dysku. Nikt nie udowodnił istnienia wady, nikomu nie zniknęły dane, ale koncern poszedł na ugodę. - W większości spraw firmy idą na ugodę i płacą miliony dolarów, gdyż boją się, że długotrwałe procesy wystawią na szwank ich reputację - tłumaczy mecenas Paweł Ignatjew z kancelarii Baker & McKenzie.
Jak stwierdził Guy Vann, nowojorski adwokat specjalizujący się w sprawach "toksycznych grzybów" (pozywa firmy budowlane i ubezpieczycieli za grzyb na ścianach mieszkań klientów, rzekomo fatalnie wpływający na ich zdrowie), w nauce, by czegoś dowieść, trzeba mieć stuprocentową pewność. Prawnikowi wystarczy udowodnienie przyjętej tezy w 51 proc. Producenci silikonowych implantów piersi, Dow Corning i Dow Chemical, zapłacili w ramach ugody 3,2 mld USD tysiącom kobiet twierdzących, że silikon wykorzystany przy operacjach powiększenia piersi zrujnował im zdrowie, mimo że nie ma na to dowodów.
Inwencji podobnych pasożytów zawdzięczamy "syndrom klasy ekonomicznej". W lipcu 2003 r. sąd w San Francisco uznał, że Debra Miller z Oakland i Daniel Wylie z Anthem mogą w osobnych pozwach dochodzić odszkodowania od linii lotniczych (Air France i American Airlines) za to, że nie ostrzegły ich, iż wielogodzinna podróż w klasie ekonomicznej może grozić uciskiem różnych narządów, a nawet zatorami w żyłach!
Basta!
"To powstrzyma adwokatów, którzy wnosili do sądu sprawy, nie mając nawet dowodów czyjejkolwiek szkody. Oni polowali na firmy, które są siłą napędową gospodarki" - stwierdził Arnold Schwarzenegger, republikański gubernator Kalifornii, gdy 2 listopada 2004 r. 59 proc. Kalifornijczyków opowiedziało się w referendum za ograniczeniem możliwości wnoszenia pozwów o odszkodowania od firm. Podobne przepisy w 1995 r. wprowadzono w Teksasie, gdy gubernatorem stanu był George W. Bush; dziś za tym przykładem idą kolejne stany.
W 2004 r. ograniczenie wysokości pozwów na szczeblu federalnym demokraci zablokowali w Senacie, lecz teraz republikanie mają większość w obu izbach Kongresu. Jeśli opanują zapędy lewicowych prawników i sędziów, znów o sukcesie lub porażce przedsiębiorców będzie decydował przede wszystkim klient.
Nieprzypadkowo John Kerry i John Edwards, liderzy Partii Demokratycznej i jej niedawni kandydaci na prezydenta oraz wiceprezydenta, są wziętymi prawnikami, znanymi z podejmowania kontrowersyjnych spraw o odszkodowania. Właśnie demokraci usprawiedliwiają sądowe wyłudzenia pieniędzy od firm (tzw. shakedown suits) troską o ochronę klientów, z której uczynili dogmat. W dużym stopniu to oni odpowiadają za stworzenie prawniczego "przemysłu", który zagraża dziś gospodarce USA.
Partia Demokratyczna daje miejsca na listach wyborczych wielu sędziom (w większości stanów są obieralni), którzy potem uznają absurdalne pozwy przeciwko przedsiębiorcom. Zyskują prawnicy, do których kieszeni trafia do 60 proc. zasądzanych kwot, oraz demokraci, którzy następnie są z tych pieniędzy finansowani. Aż 98 proc. spośród miliona prawników głosuje na Partię Demokratyczną. W 2004. r. Stowarzyszenie Amerykańskich Prawników wpłaciło na konta sztabów wyborczych Johna Kerry`ego i George`a W. Busha łącznie 112 mln USD, z czego na kampanię Kerry`ego trafiło... 95 proc. tej sumy. Nic dziwnego, że Partia Demokratyczna już wydała 15 mln USD na lobbing przeciwko ustawie ograniczającej wysokość dopuszczalnych roszczeń.
- Amerykański system prawny wychodzi z założenia, że przedsiębiorca nawet nie zauważy, gdy będzie musiał za szkody wyrządzone klientowi zapłacić parę tysięcy dolarów. Dlatego, by wymusić zmianę niepożądanego zachowania firm, sądy w USA zasądzają dodatkowo punitive damages, czyli karne odszkodowania, wielokrotnie przewyższające faktycznie wyrządzone szkody - wyjaśnia mecenas Maciej Jamka z kancelarii Hogan & Hartson. Nikt nie mógł przewidzieć, że znajdą się sędziowie, którzy będą uznawali najbardziej bzdurne pozwy i zasądzali astronomiczne odszkodowania.
Symbolem skrętu cywilnego sądownictwa na manowce stała się głośna sprawa Stelli Liebeck, która w 1992 r. z własnej winy poparzyła się kawą kupioną w McDonaldzie. Za brak ostrzeżeń na kubkach, że napój jest gorący, McDonald`s musiał ostatecznie zapłacić Liebeck rekompensatę w wysokości 160 tys. USD i 480 tys. USD tzw. karnego odszkodowania.
Do projektu ograniczenia fali pozwów Bush przekonywał 4 stycznia w hrabstwach Madison i St. Clair (Illinois). Obydwa zostały przez ATRA uznane za liderów rankingu "sądowych przedsionków piekieł" (judicial hellholes). Od 2000 r. w obu hrabstwach wniesiono 400 zbiorowych pozwów (ponad 1100 skarżących) tylko w sprawach przeciwko klinikom i lekarzom!
Syndrom czegokolwiek
Pięć lat temu w USA wniesiono w imieniu dwóch klientów pozwy na 150 mln USD przeciwko japońskiej Toshibie, oskarżając ją o wypuszczenie na rynek komputerów, w których wada jednej z części groziła utratą danych zapisanych na dysku. Nikt nie udowodnił istnienia wady, nikomu nie zniknęły dane, ale koncern poszedł na ugodę. - W większości spraw firmy idą na ugodę i płacą miliony dolarów, gdyż boją się, że długotrwałe procesy wystawią na szwank ich reputację - tłumaczy mecenas Paweł Ignatjew z kancelarii Baker & McKenzie.
Jak stwierdził Guy Vann, nowojorski adwokat specjalizujący się w sprawach "toksycznych grzybów" (pozywa firmy budowlane i ubezpieczycieli za grzyb na ścianach mieszkań klientów, rzekomo fatalnie wpływający na ich zdrowie), w nauce, by czegoś dowieść, trzeba mieć stuprocentową pewność. Prawnikowi wystarczy udowodnienie przyjętej tezy w 51 proc. Producenci silikonowych implantów piersi, Dow Corning i Dow Chemical, zapłacili w ramach ugody 3,2 mld USD tysiącom kobiet twierdzących, że silikon wykorzystany przy operacjach powiększenia piersi zrujnował im zdrowie, mimo że nie ma na to dowodów.
Inwencji podobnych pasożytów zawdzięczamy "syndrom klasy ekonomicznej". W lipcu 2003 r. sąd w San Francisco uznał, że Debra Miller z Oakland i Daniel Wylie z Anthem mogą w osobnych pozwach dochodzić odszkodowania od linii lotniczych (Air France i American Airlines) za to, że nie ostrzegły ich, iż wielogodzinna podróż w klasie ekonomicznej może grozić uciskiem różnych narządów, a nawet zatorami w żyłach!
Basta!
"To powstrzyma adwokatów, którzy wnosili do sądu sprawy, nie mając nawet dowodów czyjejkolwiek szkody. Oni polowali na firmy, które są siłą napędową gospodarki" - stwierdził Arnold Schwarzenegger, republikański gubernator Kalifornii, gdy 2 listopada 2004 r. 59 proc. Kalifornijczyków opowiedziało się w referendum za ograniczeniem możliwości wnoszenia pozwów o odszkodowania od firm. Podobne przepisy w 1995 r. wprowadzono w Teksasie, gdy gubernatorem stanu był George W. Bush; dziś za tym przykładem idą kolejne stany.
W 2004 r. ograniczenie wysokości pozwów na szczeblu federalnym demokraci zablokowali w Senacie, lecz teraz republikanie mają większość w obu izbach Kongresu. Jeśli opanują zapędy lewicowych prawników i sędziów, znów o sukcesie lub porażce przedsiębiorców będzie decydował przede wszystkim klient.
Poligon w Teksasie Rezultaty reform prawa i sądownictwa cywilnego, wprowadzonych w 1995 r. w Teksasie 15,5 mld USD - wartość odszkodowań zasądzanych w sprawach cywilnych o czyny niedozwolone w 2000 r. |
---|
25,9 mld USD - szacunkowa wartość odszkodowań zasądzanych w sprawach cywilnych o czyny niedozwolone, gdyby nie przeprowadzono reform 02,5 mld USD - bezpośredni zysk klientów w postaci niższych cen towarów i usług 0216 USD na rodzinę - średnie roczne oszczędności z powodu niższej inflacji 0862 USD na rodzinę - średni roczny wzrost dochodów 1078 USD na rodzinę - średnie roczne oszczędności netto Źródło: The Perryman Group: The Impact of Judicial Reforms on Economic Activity in Texas. Overall Economic Impact on State`s Economy (sierpień 2000) |
Złotouści |
---|
John F. Banzhaf III Profesor prawa w George Washington University, któremu sławę przyniosła krucjata antynikotynowa. Uczestniczył we wszystkich większych sprawach przeciwko branży tytoniowej od lat 60. aż po ugodę z 1998 r. (wartą 246 mld USD). Szef organizacji Action on Smoking and Health, która m.in. sprzedaje po 25 USD podręczne zestawy... do pozywania koncernów tytoniowych. Od 2002 r. próbuje pozwać fast foody w imieniu otyłych klientów. Peter G. Angelos Właściciel kancelarii Law Offices of Peter G. Angelos z Baltimore oraz klubu baseballowego Orioles. Od początku lat 80., prowadząc sprawy pracowników fabryk azbestu, zarobił 100 mln USD. Reprezentował stan Maryland w procesach tytoniowych (jego honorarium wyniosło miliard dolarów). W 2001 r. zaatakował producentów telefonów komórkowych, dowodząc, że korzystanie z komórki wywołalo u jego klienta raka (żąda 800 mln USD). John Edwards Niedawny kandydat Partii Demokratycznej na wiceprezydenta USA, wzięty prawnik. Specjalizuje się w sprawach paraliżu mózgowego niemowląt, który czasem występuje podczas porodu. Choć choroba jest badana od XIX wieku, jej przyczyny ciągle nie są znane. Mimo to kancelaria Edwards & Kirby z Raleigh w Karolinie Północnej w 63 procesach sądowych wygrała dla rodziców ponad 150 mln USD od szpitali, lekarzy lub położnych. Mel Urbach Nowojorski prawnik, jeden z pierwszych, którzy zaczęli pozywać obce rządy i korporacje przed sądy w USA. Reprezentował część Żydów ocalałych z Holocaustu, doprowadzając do ugody i utworzenia w 1998 r. przez szwajcarskie banki funduszu (o wartości 1,25 mld USD) dla osób, którym naziści zrabowali złoto i pieniądze. Brał udział w ugodzie z niemieckim rządem i koncernami, które zgodziły się wypłacić 5,2 mld USD robotnikom przymusowym III Rzeszy. Próbuje pozwać w Ameryce m.in. polski rząd o zwrot mienia zabranego Żydom w wyniku wojny. |
Puszczą ich z dymem? |
---|
W Polsce szykuje się pierwszy wielki proces na wzór amerykańskich spraw z pozwów zbiorowych. Polskie Stowarzyszenie Promocji Zdrowia i Edukacji Zdrowotnej z Krakowa złozy w imieniu palaczy pozew przeciw koncernom tytoniowym działającym w Polsce.Palacze chcą udowodnić, że koncerny zataiły to, że do tytoniu dodawane są substancje chemiczne wzmacniające uzależnienie, i świadomie nie informują klientów o uzależniającym działaniu papierosów. - Wystąpimy w imieniu wszystkich palaczy, którzy przekazali nam pełnomocnictwa. Mamy tysiące deklaracji - twierdzi Emanuel Lipartowski, szef społecznego komitetu działającego przy PSPZEZ. Stowarzyszenie informuje chętnych, że chce wywalczyc dla nich odszkodowanie w wysokości 40 tys. zł, 60 tys. zł lub 80 tys. zł dla każdego (zależy od tego, którą kwotę palacze wskażą w pełnomocnictwie). Ostrożnie szacując, łączna suma roszczeń może sięgnąć 160 mln zł. - Trudno sobie wyobrazic przebieg procesu. Sąd musiałby przesłuchać tysiące świadków, którzy na przykład musieliby udowodnić, że palili tyle a tyle papierosów, i to określonej marki. Musieliby też wykazać, że wskazani producenci papierosów świadomie nie informują o uzależniających właściwościach nikotyny - mówi adwokat Bartosz Grohman z kancelarii White & Case. |
Więcej możesz przeczytać w 6/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.