Drogi Przyjacielu! Zwróciłeś uwagę, jak wielką rolę w naszej kuchni odgrywa cukier? Toż to produkt strategiczny! Pamiętam z dzieciństwa, jak od czasu do czasu rozchodziły się pogłoski o nadchodzącej trzeciej wojnie światowej. Ludzie nie pytali, gdzie schron, tylko pędzili do sklepów i wykupywali mąkę i cukier. Potem był cukier na kartki. Cukier i mięso, kolejny produkt strategiczny. A przecież kilka wieków temu słodzono wyłącznie miodem. Ja - muszę Ci wyznać - nie darzę cukru szczególną sympatią i mam wrażenie, że w kuchni mógłbym się bez niego obejść. Herbaty ani kawy nie słodzę, a jeśli już, to wolę miodem - przy przeziębieniach z lubością popijam herbatę z miodem i cytryną oraz gorące mleko z miodem.
Miód jest doskonały do najrozmaitszych potraw - nie tylko deserów i napojów, ale także do ryb, mięs i jarzyn. Lubisz ogórki z miodem? Najlepszy jest ogórek prosto z krzaka, obrany, przekrojony wzdłuż, wydrążony z pestek. W taką łódeczkę lejesz miód i jesz, trzeba tylko uważać, żeby nie pociekło, bo można się ubabrać. Ale co tam ogórki - są skrzydełka w miodzie na ostro, tuńczyk w miodzie, pierniki, miodowniki, chleb z masłem i miodem!
Choć nie fascynuję się zdrowym żywieniem, muszę przyznać, że fenomenalne wartości odżywcze miodu - wszystkie te enzymy, kwasy organiczne i niezliczona ilość mikroelementów - robią na mnie wrażenie. Poza tym miód jest bodaj jedynym naturalnym produktem, który się nie psuje. Jedyną zaś zaletą cukru jest jego wartość kaloryczna, dzięki której "cukier krzepi". Poza tym jest najzwyczajniej szkodliwy ("biała śmierć"). Zresztą, wystarczy znaleźć się w okolicy cukrowni i porównać zapach, jaki tam panuje, z wonią łąk i lasów otaczających pasieki.
Pozdrawiam krewnych i znajomych królika i wracam do mego słoiczka miodu.
Bikont z Krainy Mlekiem
i Miodem Płynącej
Piotrusiu!
Cukier z buraków powstał na początku XIX w., a zawdzięczamy go potędze angielskiej marynarki wojennej. Synowie Albionu zarządzili blokadę kontynentalną, by odciąć Napoleona od towarów z kolonii, a przy okazji odcięli od nich całą Europę. Odcięli ją też od cukru z trzciny, który sprowadzano masowo jako słodką alternatywę dla miodu. Potrzeba rodzi wynalazki również w kuchni, więc dość szybko przetworzono na cukier buraki. O ile dobrze pamiętam, w roku 1807 w Konarach pod Wrocławiem otwarto pierwszą w świecie buraczaną cukrownię.
Ten - dziś zapomniany - fakt spowodował zmiany nie tylko w historii gastronomii. Zmieniła się światowa koniunktura, plantacje trzciny cukrowej straciły na znaczeniu, bo przestały przynosić wielkie zyski, ale cukier, nawet ten buraczany, jeszcze długo traktowany był jako towar strategiczny i jego wyrób państwa obejmowały chciwym monopolem. Pamięć ludzka przechodzi z pokolenia na pokolenie i wymusza zachowania absurdalne w danym momencie, a biorące się z głębokiej przeszłości. Spróbuj namówić Węgra na jedzenie ciemnego chleba lub Polaka na jedzenie brukwi - te produkty tkwią w narodowej podświadomości jako symbole czasów biedy.
Miód też przez długi czas kojarzył się z plebejskością, a biały cukier z wykwintem, choć na szczęście to się zmienia. Do przewag smakowych miodu nie musisz mnie przekonywać. Nasz gryczany, spadziowy, akacjowy lub lipowy, chorwacki rozmarynowy i szałwiowy, grecki pomarańczowy, sycylijski cytrynowy, prowansalski lawendowy - to są wszystko cymesiki prawdziwe. A destylat z miodu? Słoweńcy taki robią, medowe żganje, prawdziwa rozkosz.
Ale i burak najprymitywniejszy ma swoje zasługi. Przyznasz przecież, że bez niego cukiernictwo, traktowane jako dziedzina sztuki kulinarnej, nie byłoby sportem aż tak masowym.
Pozdrawiam słodko!
Twój RM
Choć nie fascynuję się zdrowym żywieniem, muszę przyznać, że fenomenalne wartości odżywcze miodu - wszystkie te enzymy, kwasy organiczne i niezliczona ilość mikroelementów - robią na mnie wrażenie. Poza tym miód jest bodaj jedynym naturalnym produktem, który się nie psuje. Jedyną zaś zaletą cukru jest jego wartość kaloryczna, dzięki której "cukier krzepi". Poza tym jest najzwyczajniej szkodliwy ("biała śmierć"). Zresztą, wystarczy znaleźć się w okolicy cukrowni i porównać zapach, jaki tam panuje, z wonią łąk i lasów otaczających pasieki.
Pozdrawiam krewnych i znajomych królika i wracam do mego słoiczka miodu.
Bikont z Krainy Mlekiem
i Miodem Płynącej
Piotrusiu!
Cukier z buraków powstał na początku XIX w., a zawdzięczamy go potędze angielskiej marynarki wojennej. Synowie Albionu zarządzili blokadę kontynentalną, by odciąć Napoleona od towarów z kolonii, a przy okazji odcięli od nich całą Europę. Odcięli ją też od cukru z trzciny, który sprowadzano masowo jako słodką alternatywę dla miodu. Potrzeba rodzi wynalazki również w kuchni, więc dość szybko przetworzono na cukier buraki. O ile dobrze pamiętam, w roku 1807 w Konarach pod Wrocławiem otwarto pierwszą w świecie buraczaną cukrownię.
Ten - dziś zapomniany - fakt spowodował zmiany nie tylko w historii gastronomii. Zmieniła się światowa koniunktura, plantacje trzciny cukrowej straciły na znaczeniu, bo przestały przynosić wielkie zyski, ale cukier, nawet ten buraczany, jeszcze długo traktowany był jako towar strategiczny i jego wyrób państwa obejmowały chciwym monopolem. Pamięć ludzka przechodzi z pokolenia na pokolenie i wymusza zachowania absurdalne w danym momencie, a biorące się z głębokiej przeszłości. Spróbuj namówić Węgra na jedzenie ciemnego chleba lub Polaka na jedzenie brukwi - te produkty tkwią w narodowej podświadomości jako symbole czasów biedy.
Miód też przez długi czas kojarzył się z plebejskością, a biały cukier z wykwintem, choć na szczęście to się zmienia. Do przewag smakowych miodu nie musisz mnie przekonywać. Nasz gryczany, spadziowy, akacjowy lub lipowy, chorwacki rozmarynowy i szałwiowy, grecki pomarańczowy, sycylijski cytrynowy, prowansalski lawendowy - to są wszystko cymesiki prawdziwe. A destylat z miodu? Słoweńcy taki robią, medowe żganje, prawdziwa rozkosz.
Ale i burak najprymitywniejszy ma swoje zasługi. Przyznasz przecież, że bez niego cukiernictwo, traktowane jako dziedzina sztuki kulinarnej, nie byłoby sportem aż tak masowym.
Pozdrawiam słodko!
Twój RM
Morele marynowane w śliwowicy (podaje Piotr Bikont) |
---|
ok. 250 g świeżych moreli, 60-100 ml śliwowicy, 50-80 ml miodu Morele przekroić na pół, usunąć pestki. Upchnąć je ciasno w zakręcanym słoiku i wlać śliwowicę. Obrócić kilka razy słoikiem, żeby śliwowica się równomiernie rozeszła. Zostawić co najmniej na pół godziny. Osączyć morele, a płyn spod nich zmieszać z miodem i tym sosem polać owoce. Proporcje śliwowicy i miodu można zmieniać wedle gustu; można dodać trochę soku z cytryny. |
Więcej możesz przeczytać w 6/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.