- Kibic aseksualny
Izba Reprezentantów Teksasu uchwaliła ustawę zakazującą dopingowania drużyn sportowych przez cheerleaderki, które robiły to w wyzywający sposób. Dziewczęta zagrzewają drużyny do walki, wykonując taneczne figury i wydając bojowe okrzyki. Tak dopinguje się w USA drużyny od ponad 60 lat. W 1948 r. powstało nawet krajowe stowarzyszenie cheerleaderek. Teksańską ustawę sponsorował poseł Al Edwards, znany m.in. z propozycji amputowania palców handlarzom narkotyków. (greg)
- Szkoła trzeźwości
Władze Norwegii postanowiły przesunąć termin egzaminu dojrzałości, by dać uczniom czas na... wytrzeźwienie. Przez dwa tygodnie młodzież obchodzi zakończenie szkoły zwane russ. Russ rozpoczyna się 1 maja, a kończy szesnaście dni później, w Dzień Niepodległości. Cieszymy się, że uczniowie obchodzą koniec nauki, ale musimy pamiętać, by byli dobrze przygotowani do egzaminów" - mówi Kristin Clemet, minister edukacji. Matura w Norwegii rozpocznie się w czerwcu. Nie ma to jak odpowiedzialni dorośli. (greg)
- Niepodzielny Łukaszenko
Aleksander Łukaszenko jak mało kto opanował rzymską zasadę: dziel i rządź. By móc rządzić niepodzielnie na Białorusi, podzielił i osłabił wszystko, co się dało. Stosując szantaż, intrygi i korzystając z agentury, rozbił wszystkie liczące się partie i organizacje. Rozpadła się opozycja. Wszyscy ludzie prezydenta dwoili się i troili przy rozbijaniu komunistów, socjalistów i innych ugrupowań. Schemat był ten sam: powstawała na przykład lepsza i gorsza partia komunistyczna. Lepszą była ta powolna Łukaszence. Potem ulegały marginalizacji oba skłócone odłamy danej partii, bo dyktator nie dopuszcza, by ktokolwiek poczuł się silny - nawet ten, kto go gorliwie popiera. Gdy Łukaszenko porozbijał partie, zabrał się do parlamentu. Z 260 deputowanych zostało 110 wybrańców Łukaszenki. Bardziej niż partie reprezentują grupy zawodowe: lekarzy, nauczycieli. Jak u Lenina celem są rządy nie polityków, ale kucharek. Nimi "władza ludowa" mogła manipulować do woli. Na deser Łukaszenko zostawił Związek Polaków na Białorusi. Liczy on 25 tys. członków, reprezentuje ponad 400 tys. osób, ma własne siedziby w najważniejszych miastach. To łakomy kąsek na rok przed "wyborami", które mają przedłużyć rządy Łukaszenki na kolejne lata. Ministerstwo Sprawiedliwości, które nie kiwa palcem bez polecenia dyktatora, zdelegalizowało wybrane demokratycznie na marcowym zjeździe władze związku. Władzę w ZPB ma teraz sprawować zarząd odwołany (z powodu bierności i zarzutów o nadużycia finansowe) przez uczestników zjazdu. Jego "zaletą" jest to, że ma poparcie Łukaszenki.
Juliusz Urbanowicz
Więcej możesz przeczytać w 20/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.