Wydawca tygodnika „Wprost" – Agencja Wydawniczo Reklamowa WPROST Sp. z o. o. przeprasza Panią Jagnę Marczułajtis za opublikowanie z naruszeniem zasad rzetelności i uczciwości dziennikarskiej, nieprawdziwych i naruszających jej dobre imię informacji zawartych w artykule „Spowiedź rzeźnika", opublikowanym w 18 numerze „WPROST” z 8 maja 2005 r. oraz w materiale prasowym „Masa sypie Jagnę Marczułajtis” opublikowanym w 20 numerze „WPROST” z 22 maja 2005 r., przedstawiających Panią Jagnę Marczułajtis jako przyjaciółkę Ryszarda Niemczyka i sugerujących, że Pani Jagna Marczułajtis udzielała Ryszardowi Niemczykowi pomocy po zabójstwie szefa gangu pruszkowskiego „Pershinga” oraz po jego ucieczce z wadowickiego zakładu karnego, a także za podanie nieprawdziwych informacji dotyczących zażywania przez nią narkotyków. Równocześnie Wydawca przeprasza za wykorzystanie zdjęcia Pani Jagny Marczułajtis jako ilustracji do artykułu o Ryszardzie Niemczyku”
Masa sypie Jagnę Marczułajtis
Ryszarda Niemczyka znałam tylko z widzenia. Nie należałam do grona jego przyjaciół ani nawet znajomych. Nie utrzymywałam z nim ani kontaktów osobistych, ani telefonicznych". Tak w ubiegły czwartek podczas konferencji prasowej w Krakowie mówiła Jagna Marczułajtis, nasza najlepsza snowboardzistka. Po zatrzymaniu w Niemczech Ryszarda Niemczyka, bandyty z grupy pruszkowskiej podejrzanego o współudział w zabójstwie Pershinga i gen. Papały, napisaliśmy, że Jagna Marczułajtis była przyjaciółką przestępcy i - co wynika z ustaleń operacyjnych policji - mogła mu pomagać dwukrotnie: po zabójstwie szefa "Pruszkowa" oraz po jego ucieczce z więzienia w Wadowicach w październiku 2000 r. Marczułajtis zarzuciła tygodnikowi "Wprost" kłamstwo. "O tym, że Niemczyk jest przestępcą, dowiedziałam się znacznie później, z telewizji i ze zdjęć publikowanych w gazetach, dotyczących jego ucieczki z więzienia" - stwierdziła podczas spotkania z dziennikarzami.
- Ustalenia "Wprost" potwierdza tymczasem Jarosław S., ps. Masa, świadek koronny, który pogrzebał "Pruszków". - Jagna kręciła z Niemczykiem już w 1999 r. - mówi "Wprost" Masa. - Wtedy Niemczyk pracował dla zarządu mafii pruszkowskiej i razem z Ryszardem Boguckim brylował w Zakopanem. Od początku wiedziała, że Niemczyk jest bandytą. Imponowało jej to. Lubiła się bawić i przyćpać, a oni zawsze mieli dużo towaru - opowiada Masa. Jarosław S. twierdzi, że Ryszard Niemczyk nie ukrywał, iż jest w Jagnie zakochany. O ich romansie zrobiło się głośno w półświatku, gdy snowboardzistka odniosła olimpijski sukces. - Wiem, że jeszcze trzy lata temu, po ucieczce Niemczyka z Wadowic, utrzymywali kontakty - mówi Masa.
Ewa Ornacka
TRZY SZYBKIE
Mówią "panie prezesie"
Rozmowa z Wiesławem Walendziakiem, byłym ministrem, byłym posłem, byłym dziennikarzem
- Jak się teraz do pana zwracają?
- "Panie prezesie".
- I to jest fajniej niż "panie pośle"? Bo to już rok bez polityki.
- "Panie prezesie" jest fajniej. Ale ludzie na ulicy ciągle mnie rozpoznają. Co zabawne, wciąż raczej myślą, że jestem dziennikarzem.
- Żałuje pan, że nie jest?
- Nie, choć wtedy miałem chyba największy wpływ na rzeczywistość. Ale za to teraz mam więcej pieniędzy. Wreszcie odzyskałem płynność finansową.
Rozmawiał Robert Mazurek
- PZUje pogrążone
Ernst Jansen, wiceprezes Eureko, w liście do Janusza Dobrosza, szefa sejmowej komisji śledczej ds. prywatyzacji PZU, pogrążył własną firmę, byłego ministra skarbu Wiesława Kaczmarka i Andrzeja Kratiuka, szefa fundacji Jolanty Kwaśniewskiej. Jansen oświadczył, że na początku 2002 r., gdy ministrem skarbu był Kaczmarek, konsorcjum Eureko i BIG Banku Gdańskiego (obecnie Banku Millenium) negocjowało dokupienie udziałów w PZU z Kratiukiem. "Grupa robocza, której celem było wypracowanie rozwiązania, składała się z wiceministra [skarbu, Ireneusza] Sitarskiego zastępowanego przez mecenasa Andrzeja Kratiuka, podczas gdy naszej delegacji przewodził pan [Bogusław] Kott [prezes Banku Millennium]. (...) Od pierwszego posiedzenia grupy roboczej w połowie stycznia 2002 r. jasne było, że osiągnięcie jakiegokolwiek porozumienia będzie niezwykle trudne" - napisał Jansen. Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie fakt, że Kratiuk jest wieloletnim członkiem rady nadzorczej BIG Banku Gdańskiego. Co więcej, kancelarie prawne w których ma udziały: KNS i A. Całus, A. Kratiuk, M. Szmelter i Wspólnicy pracowały na rzecz Banku Millennium. Marek Szmelter, wspólnik Kratiuka, reprezentuje z kolei Eureko w radzie nadzorczej PZU Życie. - Nie było takiej sytuacji - mówił kilka miesięcy temu Kaczmarek pytany o to, czy Kratiuk był jego przedstawicielem w rozmowach z Eureko. Były minister skarbu powiedział nam, że Kratiuk jedynie pomagał w przygotowaniu odpowiedzi na jeden z listów od Jansena.
Kłopoty ma też premier Belka. Jak ujawnił Przemysław Gosiewski, członek sejmowej komisji śledczej ds. prywatyzacji PZU, z dokumentów, które bank ABN Amro przekazał komisji, wynika, że premier doradzał w sprawie prywatyzacji PZU! Przypomnijmy, że holenderski bank ABN Amro doradzał Ministerstwu Skarbu przy prywatyzacji PZU w 1999 r. i w 2001 r. Za jego radą na inwestora dla PZU wybrano holenderską spółkę Eureko. Przynajmniej od 1996 r. ABN Amro organizował emisje obligacji dla spółek z grupy Achmea, wówczas największego udziałowca Eureko BV. ABN Amro był też członkiem konsorcjum, które w 2001 r. zapewniło Eureko BV odnawialną linię kredytową (1,6 mld euro). Marek Belka, zeznając przed prokuratorem, zapewniał, że jego praca na rzecz ABN Amro nie miała nic wspólnego z prywatyzacją PZU. Forsując ugodę z Eureko, premier po prostu wywiązywał się ze starych zobowiązań.
Jan Piński
- Instytut Bezpieczeństwa Wewnętrznego
W tym tygodniu kolegium Instytutu Pamięci Narodowej będzie opiniowało kandydatów na nowego prezesa. Czy powinien nim ponownie zostać prof. Leon Kieres? Prokuratorzy IPN, z którymi rozmawialiśmy, twierdzą, że nie. 31 lipca 2003 r. Kieres podpisał skandaliczną - zdaniem naszych rozmówców - umowę z Agencją Bezpieczeństwa Wewnętrznego. Dotyczy ona m.in. tzw. zbioru zastrzeżonego (wyodrębnionej części zasobów archiwalnych, do którego nie mają dostępu nawet prokuratorzy IPN ścigający komunistyczne zbrodnie). Umowa powoduje, że bez zgody szefa ABW pracownicy IPN nie mogą wykonywać statutowych zadań. Umowa de facto pozwoliła ABW na stworzenie enklawy, w której można umieścić m.in. wszystkie niewygodne teczki. Równocześnie stała się formą opieki ABW nad IPN. Interesujący w tym kontekście jest fakt, że prezes instytutu, mając na co dzień dostęp do materiałów oznaczonych klauzulą "ściśle tajne", nie ma poświadczenia bezpieczeństwa.
Kilka tygodni temu sejmowa komisja ds. służb specjalnych, która analizowała sprawę tajemniczego zniknięcia teczek kilku osób publicznych, wśród nich m.in. Leona Kieresa i Dariusza Rosatiego, ustaliła, że teczki zniknęły z zasobu archiwalnego ABW, ale nie trafiły do IPN. Jak poinformował "Wprost" jeden z członków komisji, wyjaśnienia Zbigniewa Siemiątkowskiego złożone w tej sprawie niczego nie wyjaśniły.
Wojciech Sumliński
- List otwarty do kolegium Instytutu Pamięci Narodowej
Zbliżający się termin rozstrzygnięcia konkursu na stanowisko prezesa Instytutu Pamięci Narodowej skłania do oceny sposobu kierowania tą ważną instytucją.
Naszą intencją jest zwrócenie uwagi na wysoce wadliwy sposób funkcjonowania pionu archiwalnego IPN. W stanowisku kolegium instytutu z 2 lutego br. znalazło się zdanie o "konieczności pilnego uproszczenia i zracjonalizowania procedury udostępniania dokumentów dla celów badawczych". Jak dotąd, nie widać jednak ze strony prezesa instytutu żadnych posunięć, które dowodziłyby, że zamierza skrócić liczony w miesiącach, a nawet latach okres oczekiwania na materiały archiwalne w kierowanej przez niego instytucji. Ignorowanie przez dotychczasowe kierownictwo IPN wszelkich opinii i postulatów w tym zakresie powoduje, iż historycy spoza instytutu mają nikłe możliwości dostępu do jego archiwów.
Jesteśmy przekonani, że stanowisko prezesa IPN powinno być zajmowane przez osobę posiadającą zarówno niekwestionowane walory moralne, jak i - co nabiera dziś coraz większego znaczenia - szczególne talenty organizacyjne. Naszym zdaniem, zasadne byłoby też, aby nowy prezes - dla dobra stojącego przed kolejnymi trudnymi wyzwaniami instytutu - został wybrany przez następny Sejm, dysponujący wiarygodną legitymacją społeczną.
dr Daniel Boćkowski (Instytut Historii PAN, Uniwersytet Białostocki), prof. dr hab. Andrzej Chojnowski (Instytut Historyczny UW), dr hab. Janusz Cisek (Instytut Europeistyki UJ), prof. dr hab. Tomasz Gąsowski (Instytut Historii UJ), prof. dr hab. Marek Kazimierz Kamiński (Instytut Historii PAN, Uniwersytet Warmińsko-Mazurski), dr Andrzej Koryn (Instytut Historii PAN), prof. dr hab. Krzysztof Kawalec (Instytut Historyczny UWr), prof. dr hab. Tadeusz Kisielewski (Instytut Historii PAN, Akademia Bydgoska), doc. dr hab. Andrzej Nowak (Instytut Historii UJ, Instytut Historii PAN), dr Tadeusz Rutkowski (Instytut Historyczny UW), dr hab. Maciej Urbanowski (Instytut Polonistyki UJ), prof. dr hab. Paweł Wieczorkiewicz (Instytut Historyczny UW, Wyższa Szkoła Humanistyczna w Pułtusku), prof. dr hab. Tomasz Wituch (Instytut Historyczny UW, Wyższa Szkoła Humanistyczna w Pułtusku), prof. dr hab. Tadeusz Wolsza (Instytut Historii PAN, Akademia Bydgoska), doc. Michał Zacharias (Instytut Historii PAN, Akademia Bydgoska), doc. dr hab. Elżbieta Znamierowska-Rakk (Instytut Historii PAN), dr hab. Andrzej Zybertowicz (Instytut Socjologii UMK)
- Z "Wprost" do Putinokia
Jeśli czujesz się urażony kłamliwymi wypowiedziami i arogancją Władimira Putina, naklej znaczek i wyślij przygotowaną przez nas i dołączoną do tego numeru "Wprost" kartkę do prezydenta Rosji. Możesz to zrobić również drogą e-mailową (automat poczty elektronicznej znajdziesz na stronie http://www.kremlin.ru/eng/articles/send_letter_Eng1a.shtml). Na tę stronę możesz wejść także za pośrednictwem naszej strony www.wprost.pl/putinokio.
Jeśli nie chcesz skorzystać z naszego tekstu, wyślij własny. Zarzućmy skrzynkę pocztową Putina e-mailami - niech wie, co myślimy o jego kłamstwach! W ramach akcji "Wprost" do środy przed placówkami dyplomatycznymi Rosji w Polsce oraz przed Sejmem i kancelarią premiera będą jeździły taksówki z lawetami, na których zostaną umieszczone billboardy przedstawiające Putinokia (kłamcę Putina) z naszej kartki pocztowej.
Jarosław Kaczyński
prezes Prawa i Sprawiedliwości
Wasza akcja jest z jednej strony poważna, bo Rosja musi zrozumieć, że nie można lekceważąco traktować Polski. Z drugiej strony ma charakter żartobliwy i być może Putina zdenerwuje, a to chyba nie powinno być naszym celem. Moskwy raczej nie zmienimy. Powinniśmy raczej dostosowywać naszą politykę wschodnią do realiów, które nas otaczają.
Bronisław Komorowski
poseł Platformy Obywatelskiej
Zdecydowanie popieram akcję "Wprost". Nasze stosunki z Rosją nie będą lepsze, jeśli przymkniemy oko na takie wystąpienia jak Putina. Nie możemy słuchać tłumaczeń, że Rosjanie tak postępują, bo są sfrustrowani po rozpadzie imperium. Musimy z determinacją bronić dobrego imienia Polski, dlatego takie akcje społeczne są potrzebne. Im więcej ich będzie, tym lepiej.
Lech Wałęsa
były prezydent
Zostawmy już tego Putina. Ma kłopoty wewnętrzne w kraju, jest sfrustrowany i dlatego mówi to, co mówi. Wprawdzie jest to niemądre, ale ja spuszczam na to zasłonę milczenia. Zajmijmy się Polską i zwyczajnie róbmy swoje.
Zbigniew Ziobro
poseł PiS
Żartobliwość waszej akcji niesie z sobą moralny przekaz, że nie można zakłamywać historii dla doraźnych interesów. Wasz głos na pewno zostanie zauważony przez społeczeństwo. Być może będzie też sygnałem dla niektórych polskich polityków, którzy firmowali Putina, że powinni mu się sprzeciwić, a nie zachowywać się jak potulne baranki.
- TV Łukaszenko kontra Polacy
Państwowa białoruska telewizja włączyła się do nagonki prezydenta Łukaszenki i jego administracji na Związek Polaków na Białorusi. W ubiegły piątek wieczorem, po głównym wydaniu wiadomości, wyemitowano antypolski reportaż. Wynika z niego, że zwolennicy Anżeliki Borys, szefowej związku Polaków, planowali na Białorusi przewrót, a przygotowaniami do niego kierowali dyplomaci z Ambasady RP w Mińsku. Trwający 45 minut reportaż zatytułowano "Pewnego razu w KosowieÉ". Chodzi o to, że niedaleko Kosowa Poleskiego urodził się Tadeusz Kościuszko. Jak przekonywali dziennikarze białoruskiej telewizji, wywołane przez niego antyrosyjskie powstanie było niesłuszne. Dlatego pierwszy sekretarz naszej ambasady nie powinien upamiętniać Kościuszki ani nawoływać do rewolty. Z komentarza wynikało, że z pomocą nieprawosławnej mniejszości polscy dyplomaci zamierzają urządzić na Grodzieńszczyźnie nowe Kosowo - to prawdziwe, gdzie kłócą się Serbowie z Albańczykami. Polski dyplomata prowadził wywrotową robotę także w Baranowiczach. Polegała ona na skrzykiwaniu przeciwników Tadeusza Kruczkowskiego, sympatyzującego z władzami Białorusi byłego prezesa związku Polaków.
Reporterzy rządowej telewizji dotarli też do niejakiego Jankowskiego, szefa polskiej Fundacji Pomocy Dzieciom Grodzieńszczyzny. To on miał opłacić "tajne zebranie w Baranowiczach" i sponsorować przeciwników Kruczkowskiego.
Cezary Goliński
- Mniej Polaków w Izraelu
W Jom Ha-atzmaut, izraelski dzień niepodległości (12 maja), tamtejszy urząd statystyczny publikuje coroczny dokument "Ilu nas jest?". Z ostatniej publikacji można się dowiedzieć, że polskich Żydów w Izraelu zostały zaledwie 64 tys. Jeśli dodać do nich osoby z drugiego i trzeciego pokolenia, łącznie uzbiera się nie więcej niż pół miliona. To zaskakujące dane, bo kiedyś polski język słyszało się wszędzie, a polscy Żydzi byli elitą intelektualną Izraela: premierami, posłami, dziennikarzami, artystami.
W 1948 r., gdy powstał Izrael, mieszkało tam 806 tys. obywateli, a dziś
- 6,9 mln, czyli prawie dziewięć razy więcej. Wśród obywateli Żydów jest 5,26 mln, a Arabów z izraelskim paszportem - 1,35 mln. Pozostali to chrześcijanie: maronici, prawosławni, katolicy. Mamy również 70 tys. Druzów.
Szewach Weiss
- Mussolini w "Pani"
Dziadek był wielką miłością wielu Włochów. Tylko człowiek o wielkim charakterze mógł wzbudzać takie emocje, na dobre i na złe. Prawie cały naród się z nim identyfikował, przynajmniej do 1936 roku" - mówi w wywiadzie dla "Pani" Alessandra Mussolini, wnuczka duce. Wyjaśnia ona powody zaangażowania w pomoc kobietom, mówi o postrzeganiu polityki we Włoszech oraz o swojej parlamentarnej karierze. Rozmowę można będzie przeczytać w najnowszym numerze "Pani", który do kiosków trafi 24 maja. (prus)
- "Wprost" odświeżony
Zmieniliśmy wygląd. Tygodnik "Wprost" ma teraz wyraźnie oddzielone stałe rubryki od tekstów publicystycznych (różnią się kolorystyką i układem graficznym). W renomowanej amerykańskiej firmie kupiliśmy nowe czcionki ze starannie zaprojektowanym krojem liter. Nasz tygodnik stał się nowocześniejszy, łatwiej go czytać. Twórcą odświeżonej oprawy graficznej jest Karol Kinal, szef Studia "Wprost".
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.