5 mld dolarów co tydzień wyciągają z kieszeni podatników rolnicy z najbogatszych krajów Ministrowie handlu 150 krajów spotkali się w ubiegłym tygodniu w Hongkongu, by kontynuować negocjacje przygotowane przez Światową Organizację Handlu (WTO). To było ostatnie spotkanie w ramach tzw. rundy rozwojowej, rozpoczętej w Doha w Katarze przed czterema laty. Trzeba przyznać, że jeśli brać pod uwagę pomoc udzielaną krajom najuboższym, światowa społeczność może się poszczycić pewnymi tegorocznymi dokonaniami.
Złożono obietnice, że pomoc dla państw afrykańskich zostanie podwojona, a zadłużenie co najmniej osiemnastu spośród najbardziej zadłużonych krajów rozwijających się będzie umorzone. Pomoc i umorzenie długów są ważne, ale możliwości stwarzane przez handel odgrywają znacznie ważniejszą rolę. Liberalizacja handlu stworzyłaby warunki umożliwiające tworzenie miejsc pracy i przyczyniające się do poprawy sytuacji materialnej mieszkańców najuboższych rejonów świata. Jeżeli mieszkańcy państw afrykańskich i innych ubogich krajów nie uzyskają dostępu do rynków światowych, by móc sprzedawaś swoje produkty, nigdy nie wydobędą się z nędzy i nie zapewnią swym dzieciom lepszej przyszłości.
Pod ochroną
Aż 70 proc. najuboższych mieszkańców świata żyje na wsi. Rolnictwo zapewnia im środki do życia. Nie mogą jednak swobodnie sprzedawać swych produktów, gdyż często odmawia im się dostępu do światowych rynków. Dzieje się tak dlatego, że kraje zamożne chronią i wspierają własnych rolników, przyznając dotacje na ich produkcję i nakładając wysokie cła na importowane produkty rolne. Bogate kraje - przede wszystkim USA, Japonia oraz państwa Unii Europejskiej - przeznaczają 280 mld USD rocznie na dofinansowanie rolnictwa. Oznacza to, że tygodniowo wydają 5 mld USD, by własnych rolników, niejednokrotnie doskonale prosperujących, uchronić przed konkurencją. Jak szacują ekonomiści, w wyniku nakładania ceł konsumenci ponoszą koszty w wysokości 168 mld USD rocznie, z kieszeni podatników natomiast 112 mld USD rocznie wydaje się na dopłaty bezpośrednie.
Katastrofalne skutki takiej polityki dotykają rolników z krajów ubogich. Wysokie cła nie pozwalają im wejść na najważniejsze rynki świata, a gdy cłom towarzyszy dofinansowanie rolnictwa, powoduje to spadek cen produktów rolnych eksportowanych przez kraje biedne. Gdy ich mieszkańcy są pozbawieni wpływów, jakie mogłaby im zapewnić sprzedaż produktów rolnych, ich dzieci głodują i cierpią z powodu braku czystej wody, leków i innych środków zaspokajających podstawowe potrzeby.
Celny mur
Konsekwencją nakładania ceł jest też to, że kraje ubogie nie mogą wyjść ponad najniższy poziom łańcucha produkcyjnego. Wprawdzie 90 proc. ziarna kakaowego pochodzi z plantacji w krajach rozwijających się, ale produkuje się w nich zaledwie 4 proc. dostępnej na świecie czekolady. Dzieje się tak m.in. z tego powodu, że w krajach UE cła są tym wyższe, im bardziej przetworzony produkt trafia na ich rynki. Gdy importuje się ziarno kakaowe, cło wynosi 0,5 proc. wartości. Jeśli kakao jest częściowo przetworzone, cło wzrasta do 10 proc., a przy imporcie gotowej czekolady jest jeszcze wyższe.
Gdyby kraje zamożne postanowiły zapewnić wszystkim równe warunki, odbyłoby się to z wielkimi korzyściami dla wszystkich. Według szacunków Banku Światowego, gdyby całkowicie zliberalizowano tylko handel towarami, przyniosłoby to światowej gospodarce 300 mld USD rocznie. Z tej sumy aż 86 mld USD przypadłoby w udziale krajom rozwijającym się.
Aby pomóc krajom rozwijającym się w usuwaniu istniejących w nich samych przeszkód i ulżyć w ponoszeniu kosztów usprawnienia gospodarki, społeczność międzynarodowa, m.in. Bank Światowy, obiecała przeznaczyć dodatkowe pieniądze na wspieranie programu rozwoju handlu. Zagwarantowano też pomoc przy tworzeniu klimatu zachęcającego zagranicznych inwestorów, inwestycje w infrastrukturę oraz wspieranie programów mających na celu zapewnienie mieszkańcom większych możliwości podejmowania decyzji.
Wszystkie kraje muszą się do tego przyczynić. UE musi ułatwić dostęp do rynku produktów rolnych, a USA - zmienić politykę dofinansowywania rolnictwa. Większe kraje rozwijające się muszą otworzyć swoje rynki produktów przemysłowych, usług i produktów koniecznych w rolnictwie.
(C) 2005, GLOBAL VIEWPOINT
Pod ochroną
Aż 70 proc. najuboższych mieszkańców świata żyje na wsi. Rolnictwo zapewnia im środki do życia. Nie mogą jednak swobodnie sprzedawać swych produktów, gdyż często odmawia im się dostępu do światowych rynków. Dzieje się tak dlatego, że kraje zamożne chronią i wspierają własnych rolników, przyznając dotacje na ich produkcję i nakładając wysokie cła na importowane produkty rolne. Bogate kraje - przede wszystkim USA, Japonia oraz państwa Unii Europejskiej - przeznaczają 280 mld USD rocznie na dofinansowanie rolnictwa. Oznacza to, że tygodniowo wydają 5 mld USD, by własnych rolników, niejednokrotnie doskonale prosperujących, uchronić przed konkurencją. Jak szacują ekonomiści, w wyniku nakładania ceł konsumenci ponoszą koszty w wysokości 168 mld USD rocznie, z kieszeni podatników natomiast 112 mld USD rocznie wydaje się na dopłaty bezpośrednie.
Katastrofalne skutki takiej polityki dotykają rolników z krajów ubogich. Wysokie cła nie pozwalają im wejść na najważniejsze rynki świata, a gdy cłom towarzyszy dofinansowanie rolnictwa, powoduje to spadek cen produktów rolnych eksportowanych przez kraje biedne. Gdy ich mieszkańcy są pozbawieni wpływów, jakie mogłaby im zapewnić sprzedaż produktów rolnych, ich dzieci głodują i cierpią z powodu braku czystej wody, leków i innych środków zaspokajających podstawowe potrzeby.
Celny mur
Konsekwencją nakładania ceł jest też to, że kraje ubogie nie mogą wyjść ponad najniższy poziom łańcucha produkcyjnego. Wprawdzie 90 proc. ziarna kakaowego pochodzi z plantacji w krajach rozwijających się, ale produkuje się w nich zaledwie 4 proc. dostępnej na świecie czekolady. Dzieje się tak m.in. z tego powodu, że w krajach UE cła są tym wyższe, im bardziej przetworzony produkt trafia na ich rynki. Gdy importuje się ziarno kakaowe, cło wynosi 0,5 proc. wartości. Jeśli kakao jest częściowo przetworzone, cło wzrasta do 10 proc., a przy imporcie gotowej czekolady jest jeszcze wyższe.
Gdyby kraje zamożne postanowiły zapewnić wszystkim równe warunki, odbyłoby się to z wielkimi korzyściami dla wszystkich. Według szacunków Banku Światowego, gdyby całkowicie zliberalizowano tylko handel towarami, przyniosłoby to światowej gospodarce 300 mld USD rocznie. Z tej sumy aż 86 mld USD przypadłoby w udziale krajom rozwijającym się.
Aby pomóc krajom rozwijającym się w usuwaniu istniejących w nich samych przeszkód i ulżyć w ponoszeniu kosztów usprawnienia gospodarki, społeczność międzynarodowa, m.in. Bank Światowy, obiecała przeznaczyć dodatkowe pieniądze na wspieranie programu rozwoju handlu. Zagwarantowano też pomoc przy tworzeniu klimatu zachęcającego zagranicznych inwestorów, inwestycje w infrastrukturę oraz wspieranie programów mających na celu zapewnienie mieszkańcom większych możliwości podejmowania decyzji.
Wszystkie kraje muszą się do tego przyczynić. UE musi ułatwić dostęp do rynku produktów rolnych, a USA - zmienić politykę dofinansowywania rolnictwa. Większe kraje rozwijające się muszą otworzyć swoje rynki produktów przemysłowych, usług i produktów koniecznych w rolnictwie.
(C) 2005, GLOBAL VIEWPOINT
Więcej możesz przeczytać w 51/52/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.