Nina Stiller, znakomita interpretatorka żydowskiej muzyki (zarówno w ich tradycyjnej, jak i popularnej formie), postanowiła tym razem spróbować swoich sił w świecie brzmień klubowych. Niby nic szczególnego, ostatnio podszyte elektroniką smoothjazzowe przynudzanie zdaje się gwarantować szybki i łatwy sukces. W wypadku tej płyty sprawa nie jest tak oczywista. Przede wszystkim Stiller skorzystała z pomocy dwóch bardzo świadomych producentów - Agima Dżeljilii i Magiery - którzy stworzyli dla niej muzykę o lata świetlne odległą od klubowej sztampy. Obaj znakomicie wyczuli niuanse muzyki żydowskiej, tej wędrującej od stuleci po Europie Środkowej mieszaniny nostalgii i niemal ekstatycznego entuzjazmu. Splatając ją z elektronicznymi mikrodźwiękami, a gdzie trzeba było - także z tanecznym bitem, podkreślając intensywność doznań. Sama Stiller nie miała najmniejszych problemów z odnalezieniem się wśród takich klimatów. Jej niski, drżący od tłumionych emocji głos z jednej strony nadaje całości nieco orientalnego posmaku, z drugiej charakterystyczne brzmienie jidysz wprowadza tu coś z atmosfery dekadenckich kabaretów z początków XX wieku. Świetna muzyka - tyleż nowoczesna, co zachowująca przemożny szacunek dla etnicznej tradycji. Na smutnym polskim rynku to prawdziwa rewelacja.
Wojciech Lada
Nina Stiller: "Nina Stiller", EMI
Więcej możesz przeczytać w 43/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.