U progu III RP chyba nikt się nie spodziewał, że kojarzony z anarchizmem Andrzej Stasiuk będzie nas kiedyś uczył myślenia wspólnotowego. Na szczęście pisarska wyobraźnia często powołuje do istnienia książki, o których nie śniło się ideologom. Co najmniej od końca lat 90. Stasiuk próbuje odsłaniać metafizyczne korzenie prowincjonalnej codzienności i trzeba przyznać, że wychodzi mu to znakomicie. Choć jego proza stopniowo przekształca się w esej i dziennik podróży, nie traci przejrzystego stylu i zmysłowego obrazowania. W "Fado" pisarz po raz kolejny staje po stronie ludzi z krwi i kości, mieszkańców wsi i miasteczek tworzących pejzaż Europy Środkowej. Ich życie dalekie jest od sformatowanej wizji z programów edukacyjnych. Źródłem poczucia wspólnoty okazuje się doświadczenie rozpadu ducha i materii. Stasiuk z nadzwyczajną czułością opisuje przejawy religijności naturalnej, szacunek dla przeklętej historii, skłonność do konfabulacji, niespieszność życia, marzycielstwo i poczucie narodowej dumy. Nawet bałagan, który tworzymy na co dzień, staje się tu pomostem między ludźmi ("Co z bydlęcą wonią, która przypomina nam, skąd naprawdę się wzięliśmy? Gdy to przepadnie, gdy zniknie z codzienności, nie będzie już niczego, co byłoby zdolne ukoić naszą samotność"). Oczywiście, wiele w tym spojrzeniu przesady, ale trudno, by było inaczej, skoro prawdziwą autorką "Fado" jest miłość. A ta potrafi nie tylko tworzyć mity, ale i uwodzić nimi najbardziej zagorzałych racjonalistów.
Wojciech Wencel
Andrzej Stasiuk: "Fado", wydawnictwo Czarne
Więcej możesz przeczytać w 43/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.