Zawsze miałem odruch podejrzliwości wobec ludzi gładkich, którzy epatują dobrocią. Co oni w sobie blokują? Więc co będą próbowali zablokować innym? To aluzja do ministra sprawiedliwości. A w tle wszystkiego jest brak profesjonalizmu.
Oprócz pięknych tradycji mamy w Polsce długą tradycję utrudniania ludziom życia. Zwykle pod pozorem moralności. Nic dziwnego, że Polacy stali się mistrzami omijania przepisów, co przy okazji sprzyja manipulowaniu moralnymi zasadami, które sami deklarują. Ukraść niby grzech, ale nie wtedy, kiedy ty ukradniesz. Współżycie przed ślubem, choć Kościół zabrania z uporem lepszej sprawy, grzech tak mały, że Bóg nie widzi. On zresztą nie zagląda do łóżek, wstyd mu patrzeć, co tam ludzie wyprawiają. A w ogóle wszystkie nasze osobiste grzechy, dlatego że takie są własne, zdają się oswojone, nawet poczciwe.
Co do związków partnerskich – to im bardziej „konserwa” je blokuje, tym bardziej przegra. Duch czasu teraz chce, by w sprawach obyczajowych ludziom było wolniej i prościej. Im bardziej więc coś się blokuje, z tym większą mocą przyjdzie. Przy okazji, trudno nie zauważyć, że cała nasza narodowa prawica w sprawach seksu jest wątkowo zakłamana. Znam seksualne zaplecza kilku naszych prawicowych publicystów, wiem, co piszę. Polski konserwatyzm jakoś wyjątkowo zatęchły i wielolicowy. A zakłamanie tutaj prowadzi do zakłamań innych.
W sprawie konfliktu Gowin – Tusk publicyści jak jeden mąż i jedna żona w kółko powtarzali, że Gowin dał Tuskowi w twarz. Patrzyłem, a nie zauważyłem. To, jak rozumiem, jest wielkie marzenie, by samemu dać premierowi w gębę, a jeśli nie można własnoręcznie, to Gowinem. Opozycja z bezradności wobec stanu rzeczy popada w odruchy pierwotne. Mnożą się okładki w pismach, gdzie dokonuje się okaleczeń wroga. Ostatnie – tygodnik „W Sieci” ma na okładce oblicze premiera, odpychające, ubabrane krwią szminki. W środku Monika Olejnik z zębiskami na wierzchu. Oni jak pierwotne plemiona lepią podobiznę wroga i wbijają mu kolec w oko, przebijają serce szpikulcem. Analiza języka też byłaby pouczająca. Im bardziej bezradni, tym bardziej złowrodzy.
*
Domofon, ki diabeł po nocy? Ksiądz! Wpuści pan księdza? Ja: – Jeśli ksiądz w potrzebie, ale nie w celach religijnych. On (z troską): – Pan niewierzący? Ja: – Głęboko niewierzący. On (jak smutne echo): – Głęboko? Ja: – Jak najbardziej. On: – A pan wie, że Bóg pana kocha. Ja: – Też kocham niektórych ludzi, a najbardziej dzieci. On: – Będę modlił się za pana. Ja: – Też pomodlę się za księdza. On: – ??? Ja: – Proszę księdza, modlę się, czytając i pisząc poezję. Ksiądz chyba zastanawia się, co powiedzieć. W końcu mówi: – To szczęść Boże! Ja: – Wszystkiego najlepszego. Głos księdza miękki, jedwabny. Poszedł do sąsiadów. Ich religią jest joga, więc też nie przyjęli. Żal mi się zrobiło kapłana. Więc wołam: – Może jednak na herbatkę lub coś mocniejszego? Ale już znikł w mrokach nocy. Teraz gryzie mnie sumienie.
Pisząc, zupełnie przypadkiem wpadam na Radio Maryja, głosy błogosławione, a słuchacz od razu w kręgu hipnozy. Ojciec dyrektor we własnej osobie poucza: „Trzeba walczyć z systemem, który w Polsce, organizować się. I modlić się”. Ten „system”, myślę, to demokracja. Jak ją zgnieść i zaprowadzić ład narodowy i religijny? To spędza ojcu dyrektorowi sen z oczu, mówi: – Oskarżają nas, że jesteśmy antyseeeemici. To „e” przeciąga i subtelnie szczypie ucho słuchacza końcówką „ci”. I dalej: – A co my takiego złego robimy, cytujemy Biblię. „Wy plemię żmijowe” – mówi pismo. To od razu, że antyseeeemici… Nie mówiłem tego do tej pory, jak prezesowi Kaczyńskiemu o tym wspominałem. A on odparł: „Tego nam też wkrótce zabronią”. Wyjaśniam niepojętnym, „plemię żmijowe” ma dotyczyć Żydów. Ile trzeba złej woli, by tak interpretować słowa Chrystusa, wszak ten sam był obarczony „fatalnym” pochodzeniem. A jego matka, której imię nosi misyjna stacja? Strach pomyśleć. Więc lepiej nie myśleć. To wielki przywilej słuchaczy Radia Maryja.
Co do związków partnerskich – to im bardziej „konserwa” je blokuje, tym bardziej przegra. Duch czasu teraz chce, by w sprawach obyczajowych ludziom było wolniej i prościej. Im bardziej więc coś się blokuje, z tym większą mocą przyjdzie. Przy okazji, trudno nie zauważyć, że cała nasza narodowa prawica w sprawach seksu jest wątkowo zakłamana. Znam seksualne zaplecza kilku naszych prawicowych publicystów, wiem, co piszę. Polski konserwatyzm jakoś wyjątkowo zatęchły i wielolicowy. A zakłamanie tutaj prowadzi do zakłamań innych.
W sprawie konfliktu Gowin – Tusk publicyści jak jeden mąż i jedna żona w kółko powtarzali, że Gowin dał Tuskowi w twarz. Patrzyłem, a nie zauważyłem. To, jak rozumiem, jest wielkie marzenie, by samemu dać premierowi w gębę, a jeśli nie można własnoręcznie, to Gowinem. Opozycja z bezradności wobec stanu rzeczy popada w odruchy pierwotne. Mnożą się okładki w pismach, gdzie dokonuje się okaleczeń wroga. Ostatnie – tygodnik „W Sieci” ma na okładce oblicze premiera, odpychające, ubabrane krwią szminki. W środku Monika Olejnik z zębiskami na wierzchu. Oni jak pierwotne plemiona lepią podobiznę wroga i wbijają mu kolec w oko, przebijają serce szpikulcem. Analiza języka też byłaby pouczająca. Im bardziej bezradni, tym bardziej złowrodzy.
*
Domofon, ki diabeł po nocy? Ksiądz! Wpuści pan księdza? Ja: – Jeśli ksiądz w potrzebie, ale nie w celach religijnych. On (z troską): – Pan niewierzący? Ja: – Głęboko niewierzący. On (jak smutne echo): – Głęboko? Ja: – Jak najbardziej. On: – A pan wie, że Bóg pana kocha. Ja: – Też kocham niektórych ludzi, a najbardziej dzieci. On: – Będę modlił się za pana. Ja: – Też pomodlę się za księdza. On: – ??? Ja: – Proszę księdza, modlę się, czytając i pisząc poezję. Ksiądz chyba zastanawia się, co powiedzieć. W końcu mówi: – To szczęść Boże! Ja: – Wszystkiego najlepszego. Głos księdza miękki, jedwabny. Poszedł do sąsiadów. Ich religią jest joga, więc też nie przyjęli. Żal mi się zrobiło kapłana. Więc wołam: – Może jednak na herbatkę lub coś mocniejszego? Ale już znikł w mrokach nocy. Teraz gryzie mnie sumienie.
Pisząc, zupełnie przypadkiem wpadam na Radio Maryja, głosy błogosławione, a słuchacz od razu w kręgu hipnozy. Ojciec dyrektor we własnej osobie poucza: „Trzeba walczyć z systemem, który w Polsce, organizować się. I modlić się”. Ten „system”, myślę, to demokracja. Jak ją zgnieść i zaprowadzić ład narodowy i religijny? To spędza ojcu dyrektorowi sen z oczu, mówi: – Oskarżają nas, że jesteśmy antyseeeemici. To „e” przeciąga i subtelnie szczypie ucho słuchacza końcówką „ci”. I dalej: – A co my takiego złego robimy, cytujemy Biblię. „Wy plemię żmijowe” – mówi pismo. To od razu, że antyseeeemici… Nie mówiłem tego do tej pory, jak prezesowi Kaczyńskiemu o tym wspominałem. A on odparł: „Tego nam też wkrótce zabronią”. Wyjaśniam niepojętnym, „plemię żmijowe” ma dotyczyć Żydów. Ile trzeba złej woli, by tak interpretować słowa Chrystusa, wszak ten sam był obarczony „fatalnym” pochodzeniem. A jego matka, której imię nosi misyjna stacja? Strach pomyśleć. Więc lepiej nie myśleć. To wielki przywilej słuchaczy Radia Maryja.
Więcej możesz przeczytać w 6/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.