5 mld zł – nawet tyle może kosztować duża epidemia grypy w Polsce, wynika z raportu firmy doradczej Ernst & Young. Leki, badania, zwolnienia lekarskie – wydatki z nimi związane są ogromne, bo tylko od początku stycznia na wirusa zachorowało już 600 tys. osób. To siedem razy więcej niż rok temu. Zaczyna się od niewinnego kichnięcia kolegi z sąsiedniego biurka. Choroba błyskawicznie przenosi się drogą kropelkową, zbierając żniwo wśród zdrowych pracowników. Wojnę biurowym zarażaczom wypowiedział niedawno prezydent Sopotu, Jacek Karnowski. Wysłał e-maila do pracowników magistratu, w którym zażądał od chorych, by pod żadnym pozorem nie przychodzili do pracy. Zdecydował się na taki krok, po tym jak zaraził się od wiceprezydenta Bartosza Piotruszewicza. Przyłapał też chorych pracowników – sekretarza miasta i panią wiceprezydent, którzy mimo że mieli zwolnienie, przyszli do pracy.
Jak podaje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny w 2011 r. za grypę polscy pracodawcy zapłacili 2,7 mld zł. Z kolei koszty wizyt lekarskich i leków przekroczyły 400 mln zł. W sumie pochorobowe straty wyniosły wtedy ponad 3 mld zł. Nie byłoby ich, gdyby Polacy chcieli się szczepić przeciwko groźnemu wirusowi. Ale nie chcą. W sezonie 2011/2012 zrobiło to jedynie 4,5 proc. pytanych. SKa
Jak podaje Narodowy Instytut Zdrowia Publicznego – Państwowy Zakład Higieny w 2011 r. za grypę polscy pracodawcy zapłacili 2,7 mld zł. Z kolei koszty wizyt lekarskich i leków przekroczyły 400 mln zł. W sumie pochorobowe straty wyniosły wtedy ponad 3 mld zł. Nie byłoby ich, gdyby Polacy chcieli się szczepić przeciwko groźnemu wirusowi. Ale nie chcą. W sezonie 2011/2012 zrobiło to jedynie 4,5 proc. pytanych. SKa
Więcej możesz przeczytać w 6/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.