Ostatni ratunek dla rządu Camerona to powtarzanie, że „wszystkiemu winna jest Unia” i „wszystkiemu winni są imigranci zabierający pracę Anglikom”. Szczególnie Polacy.
Jak co roku przyjeżdżamy z żoną na nasze cztery miesiące w Zjednoczonym Królestwie. Żona uczy na uniwersytecie w Nottingham, ja jej towarzyszę, bo przecież pisać można dzisiaj z każdego miejsca na świecie. Po całodziennej szalonej jeździe samochodem przez Europę Schengen, bez granic, a później po nocnym rejsie promem z Rotterdamu przez Morze Północne, lądujemy w porcie Hull na północy Anglii. Stąd do Nottingham jest już tylko półtorej godziny jazdy.
Wielka Brytania nigdy nie była w strefie Schengen, jednak dotychczas celnicy przesuwali tylko pod skanerem nasze polskie i zarazem unijne paszporty. Trwało to 30 sekund, po których system wypluwał informację o tym, że nie jesteśmy poszukiwanymi terrorystami ani handlarzami narkotyków i ruszaliśmy dalej. Jednak tego roku, kiedy zjeżdżam samochodową rampą z promu „Pride of Hull” na brytyjskie nabrzeże, trafiam do niekończącej się kolejki samochodów i vanów.
Wielka Brytania nigdy nie była w strefie Schengen, jednak dotychczas celnicy przesuwali tylko pod skanerem nasze polskie i zarazem unijne paszporty. Trwało to 30 sekund, po których system wypluwał informację o tym, że nie jesteśmy poszukiwanymi terrorystami ani handlarzami narkotyków i ruszaliśmy dalej. Jednak tego roku, kiedy zjeżdżam samochodową rampą z promu „Pride of Hull” na brytyjskie nabrzeże, trafiam do niekończącej się kolejki samochodów i vanów.
Więcej możesz przeczytać w 6/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.