Nie ma ich w mediach głównego nurtu, ale to ich płyty sprzedają się lepiej niż albumy Weekendu, Rihanny czy Brodki. To hiphopowcy sprawują rząd dusz kolejnych pokoleń słuchaczy.
Polski hip-hop, mimo ze przez niektórych uważany za chwilowa modę, nadal jest jednym z najbardziej wpływowych, dochodowych i popularnych gatunków. Uliczna muzyka czarnych gett już drugą dekadę święci popularność w Polsce. Albumy takich artystów jak Slums Attack, Sokół, Donatan, Zeus, B.R.O., Hemp Gru, Pezet, Onar, Bisz czy Miuosh bez problemu dostają się na wysokie miejscach oficjalnej listy sprzedaży płyt w Polsce. Wszyscy poza Pezetem, którego album „Radio Pezet. produkuje Sidney Polak” wydał fonograficzny gigant Pomaton/EMI, swoje płyty nagrywają we własnych wytwórniach lub wytwórniach kolegów raperów. Skąd ta ciągła popularność gatunku?
Pytam o to Peje, który ze swoja grupa Slums Attack działająca od 1993 r. wydał we wrześniu ubiegłego roku 11. studyjny album „CNO2”. – Hip-hop w Polsce jest autentyczny – odpowiada. – Wraz z nadejściem odwilży po okrągłym stole wolna myśl zaczęła być wyrażana wprost, bez zawiłej metafory. Możliwość nieskrępowanego wyrażania poglądów, oddanie stanu emocji własnych lub kondycji grupy społecznej, to wszystko trafiało mocno w punkt. Młodzież chłonęła autentyzm przekazu i zawartość krążków jako najświeższy raport z osiedla, ulicy, nawet wojny. Bo muzyka rap to również bunt przeciw elitom, establishmentowi, rządzącym. To także pewna afirmacja postaw, które odgórnie zostały sklasyfikowane jako te zbyt wykraczające poza tzw. normy obyczajowe. Rap to nie tylko wulgaryzmy, opisy pełne przemocy i narkotyków. Rap to spojrzenie na świat przez pryzmat przekroju społecznego.
Pytam o to Peje, który ze swoja grupa Slums Attack działająca od 1993 r. wydał we wrześniu ubiegłego roku 11. studyjny album „CNO2”. – Hip-hop w Polsce jest autentyczny – odpowiada. – Wraz z nadejściem odwilży po okrągłym stole wolna myśl zaczęła być wyrażana wprost, bez zawiłej metafory. Możliwość nieskrępowanego wyrażania poglądów, oddanie stanu emocji własnych lub kondycji grupy społecznej, to wszystko trafiało mocno w punkt. Młodzież chłonęła autentyzm przekazu i zawartość krążków jako najświeższy raport z osiedla, ulicy, nawet wojny. Bo muzyka rap to również bunt przeciw elitom, establishmentowi, rządzącym. To także pewna afirmacja postaw, które odgórnie zostały sklasyfikowane jako te zbyt wykraczające poza tzw. normy obyczajowe. Rap to nie tylko wulgaryzmy, opisy pełne przemocy i narkotyków. Rap to spojrzenie na świat przez pryzmat przekroju społecznego.
Więcej możesz przeczytać w 6/2013 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.