- Marek Pol utrzymał swoje stanowisko. Nadal jest wicepremierem i ministrem infrastruktury, czyli tej ruiny dookoła. Utrzymał stanowisko, chociaż dookoła mówią mu, że jest beznadziejny. Ciekawe, jak Pol radzi sobie z tą morderczą krytyką. Może po prostu nic nie rozumie?
- To się pewnie Pol ucieszył, kiedy się dowiedział, że słuchacze RMF ochrzcili jego imieniem najgorszą drogę w Polsce. - Ha! To jestem słynny jak sam papież! - pomyślał radoś-nie wicepremier i rozpoczął poszukiwania odpowiedniego miejsca pod swój pomnik.
- A Leszek Miller znowu wszystkich zaskoczył. Wziął i zrobił wicepremierem swojego głównego oponenta w SLD Józefa Oleksego. Wszyscy rozcmokali się nad taktycznymi talentami premiera. Kaktus nam w rubryce wyrośnie, jak Oleksy wpłynie na notowania tego rządu. Gdyby to był Michał Wiśniewski albo Małgorzata Foremniak, to może, może coś by drgnęło. Ale który Polak tak kocha Oleksego, żeby przestać nienawidzić Millera?
- Podobno Oleksy był kandydatem numer 2 na ministra spraw wewnętrznych. Pierwszy był Marek Ungier od prezydenta, ale się nie zgodził. Pewnie Kwaśniewski mu zabronił, bo z kim by sobie sączył whisky w pałacu?
- A szefem klubu SLD został - zgodnie z oczekiwaniami - Krzysztof Janik. Lepiej to ten klub nie będzie pracował, ale na pewno będzie sympatyczniej. No to zdrowie nowego przewodniczącego!
- Chrapkę na stanowisko przewodniczącego miał także Ryszard Kalisz - wiadomo, że ma spory apetyt. Ale on tak zawsze kokietuje, pręży się, czaruje i nigdy nic z tego nie wychodzi. Jakiś taki impotent. Polityczny.
- Natomiast Jaskiernia Jurek weźmie się teraz do Europy. Będzie szykować SLD do eurowyborów, a - kto wie - może i sam w nich wystartuje. Nieszczęsny ten nasz kontynent. Dwie wojny światowe, choroba szalonych krów, Francuzi, a teraz jeszcze Jaskiernia. Europo! Wybacz nam!
- Sąd partyjny SLD nie zajmie się tajemniczym wnioskiem o ukaranie Leszka Millera za odejście od lewicowych ideałów. Słusznie. Po co marnować czas na jakichś naiwniaków. Niech jeszcze oskarżą Finlandię za tę szopkę z fałszywym Świętym Mikołajem w Laponii.
- Jeszcze nie wbiliśmy sobie do łbów jego nazwiska, a już go odwołali. Ministra skarbu, Czyżewski mu było. Podobno różnym ważnym ludziom podpadł, a zwłaszcza Kulczykowi. No i musiał odejść. To urocze, że premier Polski robi z siebie błazna ku uciesze jakiegoś biznesmena.
- W radzie nadzorczej Telewizji Białoruskiej oddział w Warszawie nastąpił pat. Zdaje się, że żaden z kandydatów na prezesa nie rozkochał w sobie wszystkich - z przeproszeniem - członków. Przypomnijmy ten tercet. To zatroskany prawicowiec, drętwy ludowiec i były harcerz - twórca najgorszej telewizji świata, czyli TVP 3. Czyżby Brunatny Robert miał sobie jeszcze porządzić? No to pewnie sobie pohasa na koniec.
Więcej możesz przeczytać w 5/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.