Nie ma już nic trwałego, skoro teksty pisane ręką gwiazdy prawicowej publicystyki turlają się między sutkami bezpruderyjnych panienek
Żyjemy w epoce kultu niewierności. Nikt już nie przywiązuje wagi do tego, co sam powiedział pięć minut temu. Uroczyście wygłaszane deklaracje, zobowiązania czy programy są tylko dla picu. Niewierność jest w modzie. Osoby wierne są dla mediów przeraźliwie nudne jak dyrdymały Celińskiego o moralnej odnowie w SLD.
Tylko osoby niewierne mają szanse na powodzenie medialne. Nic tak nie kręci szerokiej widowni, jak zdrady i rozstania znanych osób. Przyzwyczailiśmy się już do tego bełkotu o kolejnym narzeczonym znanej wokalistki czy o nowej dziewczynie wymuskanego palanta z teleturnieju. Wyjątkowo widowiskowe są zdrady osobników deklarujących wcześ-niej wielką miłość i przywiązanie do dzieci. Najpierw opowiadają w wywiadach, jak to nie mogą żyć bez rodziny, a później okazuje się, że tak naprawdę to nie mogą żyć bez zaliczenia kolejnej okazji stojącej w stringach przy trasie A-1.
Sposób promowania się gwiazd show-biznesu, którym nowa narzeczona czy głośny rozwód pomagają przypomnieć o sobie i dobrze sprzedać się w mediach, zainspirował polityków. W polityce jak w lupanarze - osobnicy wierni nie mają czego szukać. Tu przede wszystkim powszechnie zdradza się wyborców, których traktuje się jak mięso armatnie do głosowania.
Oazą wierności od zawsze mieni się prawica. Gwiazdą publicystyki prawicowej jest nad Wisłą Rafał A. Ziemkiewicz. Jego felietony to nie jakieś przykurzone żarciki w stylu Grońskiego czy poetyckie wynurzenia ? la ujarana trawą Masłowska. Jego teksty to dowcipne, inteligentne i celne ciosy wymierzane w absurdy naszej rzeczywistości. Ziemkiewicz jest jak skrzyżowanie Grażyny Torbickiej na spidzie z Jarosławem Kaczyńskim na haju. Wali ostro, ale z elegancją i poczuciem humoru. Zawsze walczy o dobro, rodzinę, tradycyjne wartości i uczciwość w polityce. Jego talent dostrzegły liczne gremia, obdarowując go zaszczytnymi tytułami. Bezkompromisowość i konserwatyzm Ziemkiewicza przejawiają się także w tym, że stawia on sobie wysokie poprzeczki moralne. Swego czasu zadeklarował publicznie, że nigdy nie napisze tekstu dla gazety, która publikuje zdjęcia gołych bab. Facet woli po prostu, by między wierszami walała się dobra pointa niż zdrowy nagi cyc. Ja to rozumiem, choć sam publikuję teksty w "CKM", gdzie fajna goła baba jest podmiotem lirycznym. Ale ja jestem parszywym przedstawicielem zepsutego świata rocka, więc mogę.
Czasy nie sprzyjają jednak wzniosłym idea-łom i harcerskim postanowieniom. W epoce niewierności padł ostatni bastion cnoty. Kupiłem styczniowe wydanie "Playboya", bo ukazały się tam zdjęcia (niestety ubranej) Magdy Bem, modelki, z którą przez kilka lat pracowałem w telewizyjnym programie "Lalamido". Czytam, oglądam i oczom nie wierzę. W tym piśmie wyuzdanych dekadentów i lekkoduchów opublikowano opowiadanie ostoi publicystyki chrześcijańskiej Rafała A. Ziemkiewicza. Przez moment myślałem nawet, że to nie ten Ziemkiewicz. Ale to ten, bo jest zdjęcie! Tak więc czas ogłosić koniec świata. Nie ma już nic trwałego, skoro teksty pisane ręką gwiazdy prawicowej publicystyki turlają się między sutkami i waginami bezpruderyjnych panienek.
Tekst zamieszczony w "Playboyu" to opowiadanie "Bejbiś". Ziemkiewicz jest znany jako autor książek o tematyce fantastycznej. Tym razem jest coś o kłopotach faceta z bzykaniem żony i marnowaniu sobie życia między pieluchami. To nie jest budująca i prorodzinna literatura i trzeba sobie tu jasno powiedzieć, że Ziemkiewicz jako przykład dla ministrantów i autor prawicowy kończy się zdecydowanie. Żeby ostatecznie zhańbić księcia myśli prawicowej, wydawca umieścił w tym numerze wyjątkowo dużo gołych bab. Oprócz tekstu Ziemkiewicza na kolorowych, kredowanych stronach prezentują swe goły dupy i cycki m.in. Klaudia, Terri, Ashley, Pamela, Joan, Gina, Juliana, Gwen, Syvie, Lizbeth, Kerstin, Edina, Marketa, Natalia, Kim, Naomi, Marilyn, Kimberly, Sthepanie, Melodye, Marta i dwie Anny. Nawet mnie - kompletnemu ignorantowi w dziedzinie myśli prawicowej - trudno to jakoś połączyć z konserwatywnym systemem wartości. A może przesadzam i te panie to jakiś nowy gabinet cieni szykowany po cichu przez chłopaków od Krzaklewskiego.
Wierność Ziemkiewicza ideałom prawicy nie okazała się wiernością attycką. Tylko czekać, kiedy wybitni publicyści szacownego "Tygodnika Powszechnego" zaczną dorabiać w pismach dla hiphopowców, Michnik stanie się wziętym felietonistą pisemek Leszka Bubla, a czołowych demagogów z "Naszego Dziennika" przechwyci "Cats" lub "Śląski Seks Donosiciel".
Tylko osoby niewierne mają szanse na powodzenie medialne. Nic tak nie kręci szerokiej widowni, jak zdrady i rozstania znanych osób. Przyzwyczailiśmy się już do tego bełkotu o kolejnym narzeczonym znanej wokalistki czy o nowej dziewczynie wymuskanego palanta z teleturnieju. Wyjątkowo widowiskowe są zdrady osobników deklarujących wcześ-niej wielką miłość i przywiązanie do dzieci. Najpierw opowiadają w wywiadach, jak to nie mogą żyć bez rodziny, a później okazuje się, że tak naprawdę to nie mogą żyć bez zaliczenia kolejnej okazji stojącej w stringach przy trasie A-1.
Sposób promowania się gwiazd show-biznesu, którym nowa narzeczona czy głośny rozwód pomagają przypomnieć o sobie i dobrze sprzedać się w mediach, zainspirował polityków. W polityce jak w lupanarze - osobnicy wierni nie mają czego szukać. Tu przede wszystkim powszechnie zdradza się wyborców, których traktuje się jak mięso armatnie do głosowania.
Oazą wierności od zawsze mieni się prawica. Gwiazdą publicystyki prawicowej jest nad Wisłą Rafał A. Ziemkiewicz. Jego felietony to nie jakieś przykurzone żarciki w stylu Grońskiego czy poetyckie wynurzenia ? la ujarana trawą Masłowska. Jego teksty to dowcipne, inteligentne i celne ciosy wymierzane w absurdy naszej rzeczywistości. Ziemkiewicz jest jak skrzyżowanie Grażyny Torbickiej na spidzie z Jarosławem Kaczyńskim na haju. Wali ostro, ale z elegancją i poczuciem humoru. Zawsze walczy o dobro, rodzinę, tradycyjne wartości i uczciwość w polityce. Jego talent dostrzegły liczne gremia, obdarowując go zaszczytnymi tytułami. Bezkompromisowość i konserwatyzm Ziemkiewicza przejawiają się także w tym, że stawia on sobie wysokie poprzeczki moralne. Swego czasu zadeklarował publicznie, że nigdy nie napisze tekstu dla gazety, która publikuje zdjęcia gołych bab. Facet woli po prostu, by między wierszami walała się dobra pointa niż zdrowy nagi cyc. Ja to rozumiem, choć sam publikuję teksty w "CKM", gdzie fajna goła baba jest podmiotem lirycznym. Ale ja jestem parszywym przedstawicielem zepsutego świata rocka, więc mogę.
Czasy nie sprzyjają jednak wzniosłym idea-łom i harcerskim postanowieniom. W epoce niewierności padł ostatni bastion cnoty. Kupiłem styczniowe wydanie "Playboya", bo ukazały się tam zdjęcia (niestety ubranej) Magdy Bem, modelki, z którą przez kilka lat pracowałem w telewizyjnym programie "Lalamido". Czytam, oglądam i oczom nie wierzę. W tym piśmie wyuzdanych dekadentów i lekkoduchów opublikowano opowiadanie ostoi publicystyki chrześcijańskiej Rafała A. Ziemkiewicza. Przez moment myślałem nawet, że to nie ten Ziemkiewicz. Ale to ten, bo jest zdjęcie! Tak więc czas ogłosić koniec świata. Nie ma już nic trwałego, skoro teksty pisane ręką gwiazdy prawicowej publicystyki turlają się między sutkami i waginami bezpruderyjnych panienek.
Tekst zamieszczony w "Playboyu" to opowiadanie "Bejbiś". Ziemkiewicz jest znany jako autor książek o tematyce fantastycznej. Tym razem jest coś o kłopotach faceta z bzykaniem żony i marnowaniu sobie życia między pieluchami. To nie jest budująca i prorodzinna literatura i trzeba sobie tu jasno powiedzieć, że Ziemkiewicz jako przykład dla ministrantów i autor prawicowy kończy się zdecydowanie. Żeby ostatecznie zhańbić księcia myśli prawicowej, wydawca umieścił w tym numerze wyjątkowo dużo gołych bab. Oprócz tekstu Ziemkiewicza na kolorowych, kredowanych stronach prezentują swe goły dupy i cycki m.in. Klaudia, Terri, Ashley, Pamela, Joan, Gina, Juliana, Gwen, Syvie, Lizbeth, Kerstin, Edina, Marketa, Natalia, Kim, Naomi, Marilyn, Kimberly, Sthepanie, Melodye, Marta i dwie Anny. Nawet mnie - kompletnemu ignorantowi w dziedzinie myśli prawicowej - trudno to jakoś połączyć z konserwatywnym systemem wartości. A może przesadzam i te panie to jakiś nowy gabinet cieni szykowany po cichu przez chłopaków od Krzaklewskiego.
Wierność Ziemkiewicza ideałom prawicy nie okazała się wiernością attycką. Tylko czekać, kiedy wybitni publicyści szacownego "Tygodnika Powszechnego" zaczną dorabiać w pismach dla hiphopowców, Michnik stanie się wziętym felietonistą pisemek Leszka Bubla, a czołowych demagogów z "Naszego Dziennika" przechwyci "Cats" lub "Śląski Seks Donosiciel".
Więcej możesz przeczytać w 5/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.