KsiĄŻki
Wystawa
DVD
- Sprawa Hudsona-Crichtona
Trzydzieści sześć lat temu w USA ukazała się powieść "A Case of Need" autorstwa niejakiego Jeffreya Hudsona. Ten thriller medyczny opublikowało teraz wydawnictwo Amber - tyle że jako pierwsze wydanie książki Crichtona "Wyższa konieczność". Bo niepewny reakcji czytelników Crichton zaczynał, ukrywając się pod pseudonimem Jeffrey Hudson. Crichton użył go tylko raz, jeszcze przed oficjalnym debiutem literackim. Mamy więc do czynienia z juweniliami - sensacyjną fabułką wymyśloną przez żółtodzioba. Teraz jest nam ona wciskana jako świeża dostawa autora "Jurrasic Park". Jeszcze bardziej nabiorą się ci, którzy uwierzą w sformułowanie "wydanie I". Powieść tę wydało już wcześniej wydawnictwo Prima. I nie można tu mówić o błędzie wynikającym z niewiedzy - Amber przez lata procesował się z Primą. I przegrał.
Michael Crichton: "Wyższa konieczność", Amber, 2003 r. - Posejdippos współczesny
Benefis po 2300 latach to prawdziwy cud. Cud umożliwiło odnalezienie papirusów z twórczością Posejdipposa - w kartonażu egipskiej mumii. Posejdippos urodził się w starożytnej Macedonii, a jego epigramom pochwał nie szczędzili już współcześni. Polski czytelnik ma wyjątkowe szczęście, że może uczestniczyć w wydarzeniu, które zelektryzowało cały świat. Dzięki Jerzemu Danielewiczowi, polski jest trzecim językiem przekładu Posejdipposa - po włoskim i angielskim. Epigramy przynoszą nieocenioną i niezwykle bogatą wiedzę o kulturze antycznej. Lektura Posejdipposa po raz kolejny przekonuje, że natura ludzka jest niezmienna, a archaiczna może być jedynie scenografia. - Żonatyś? Nie miną cię troski. Nie masz żony? Będziesz zbyt samotny. Dzieci - kłopot, bezdzietność - kalectwo. Wiek młody bez rozumu, siwizna bezsilność przynosi. Jedno z dwojga nam zatem pozostaje: wcale nie rodzić się lub zaraz odejść z tego świata - takich błyskotliwych sentencji mistrza epigramu mamy wiele. Posejdippos prowadził niezwykle aktualne rozważania nad sensem życia. Jego epigramy mogą być świetną alternatywą dla współczesnej literatury, której przede wszystkim brakuje mądrości.
Posejdippos: "Epigramy", tłum. i komentarz Jerzy Danielewicz, Prószyński i S-ka, 2004 r.
Wystawa
- Niemiecki sznyt
Nazistowskie mundury wciąż mają wielu entuzjastów. Pewnie nie zastanawiają się oni, co czynili panowie w takich strojach niespełna sześćdziesiąt lat temu. Niemiecki żołnierz strzela do matki z dzieckiem na ręku - to zdjęcie pod koniec lat 50. ukazało się w prasie w RFN z podpisem: "Uwaga! Fałszerstwo!". Jednym z argumentów dowodzących, że zdjęcie jest fotomontażem wykonanym na użytek polskiej propagandy, było twierdzenie, że hitlerowski żołnierz w czasie wykonywania podobnych czynności przyjmował inną postawę. Zdjęcie jest oczywiście autentykiem. Ono i ponad 500 fotografii oraz 200 grafik można obejrzeć na wystawie "Zachowany obraz - nieznana kolekcja z lat 1939-1945" w warszawskim muzeum historycznym (do 26 lutego). Fotografie i grafiki pochodzą ze zbioru ponad 20 tys. archiwaliów należących do warszawskiej rodziny Tomaszewskich zaangażowanej w konspirację. Kolekcja jest po prostu wstrząsająca.
"Zachowany obraz - nieznana kolekcja z lat 1939-1945", Muzeum Historyczne m.st. Warszawy
DVD
- Kosmita w odbycie
Zło czai się wszędzie - głosi hasło reklamowe filmu "Łowca snów". Nie sposób się z nim sprzeczać. Najlepszym dowodem jest sama ekranizacja powieści Stephena Kinga - to dzieło wręcz niewyobrażalnie złe. Żaden z elementów składowych filmu nie zapowiada katastrofy: przyzwoity pierwowzór literacki, scenarzyści William Goldman ("Maratończyk") i Lawrence Kasdan ("Poszukiwacze zaginionej arki"), świetni aktorzy - Morgan Freeman, Tom Sizemore, Jason Lee. Efektem ich starań jest jednak wysokobudżetowy gniot o inwazji kosmitów, którzy traktują ludzi jako nosicieli. Żeby było straszniej, nie wychodzą, jak w "Obcym", przez klatkę piersiową, tylko przez odbyt. Polski dystrybutor w porę zorientował się w jakości produktu i nie wprowadził go do kin - "Łowca snów" ukazał się od razu na DVD. Po filmie można mieć jeszcze nadzieję, że to miała być jakaś parodia horrorów sf. Ale zamieszczony wśród dodatków wywiad z Kingiem rozwiewa te złudzenia. King twierdzi, że to film zupełnie serio i uznaje go za najlepszą ekranizację swojej prozy. Straszne!
"Łowca snów", reż. Lawrence Kasdan, Warner Home Video, 2003 r.
Więcej możesz przeczytać w 5/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.