Rozmowa z Jaapem de Hoop Schefferem, sekretarzem generalnym NATO
Grzegorz Sadowski: Czy Sojusz Północnoatlantycki przezwycięży polityczny kryzys po wojnie w Iraku?
Jaap de Hoop Scheffer: Nie nazwałbym tego kryzysem. Kryzysem można raczej nazwać niezwykle trudną dyskusję na temat pocisków dalekiego zasięgu na początku lat 80. Ostatnie wydarzenia były natomiast okresem niepokojących tendencji.
- Co pan zamierza zrobić, by przezwyciężyć te "niepokojące tendencje"?
- Dużo podróżuję, odwiedzam stolice europejskie. Sygnały, które odbieram z Berlina, Paryża, Londynu, Waszyngtonu czy Warszawy, są jednoznaczne: ostatni rok to lekcja i musimy wyciągnąć z niej wnioski. Źródłem problemów było to, że sama Europa była mocno podzielona. Państwa wchodzące w skład NATO zdają sobie sprawę, że podobna sytuacja nie może się powtórzyć. NATO jest w Afganistanie, prowadzi udaną operację na Bałkanach, wspiera dowodzoną przez Polskę dywizję w Iraku, walczy z terroryzmem w rejonie śródziemnomorskim. Mamy partnerskie relacje z UE, Rosją, Ukrainą, z państwami kaukaskimi i krajami Azji Środkowej. Sojusz pełni swoją służbę, jest pełen życia i energii. NATO nie da się naprawić, wygłaszając przemówienia. Sojusz musi być aktywny, musi cały czas pokazywać, że działa, być wszędzie obecny. Myślę, że to jest istotą jego funkcjonowania.
- Jaki jest dziś potencjał NATO? Czy organizacja potrafi działać szybko i skutecznie?
- Nasi europejscy sojusznicy mają 1,5 mln ludzi w mundurach. To dużo. Zbyt mało z nich może się jednak szybko przenieść na pole walki. Dlatego tworzymy siły szybkiego reagowania. Mimo to europejska część NATO, o czym należy pamiętać, nigdy nie zdoła dogonić pod tym względem USA. Wszystkich przywódców, których odwiedzam, pytam: jaki jest potencjał wojsk twojego kraju, jaka jest ich mobilność? Polska poinformowała mnie dziś, że jej armia cały czas się reformuje, przekształcając się w nowoczesne, mobilne wojska.
- No właśnie, jak ocenia pan polską misję wojskową w Iraku?
- Polska jest wiarygodnym i bardzo ważnym członkiem NATO. Przez pięć lat członkostwa w sojuszu wasz kraj przeszedł długą drogę. To, że Polska dowodzi dywizją w Iraku, jest tego najlepszym dowodem. Powiedziałem moim polskim rozmówcom i kolegom, że mam nadzieję, iż Polska pozostanie w Iraku. Polska jest również w Afganistanie, bierze udział zarówno w operacji NATO, jak i w amerykańskiej operacji "Trwała wolność", wasi żołnierze służą też na Bałkanach. Polskie osiągnięcia z ostatnich pięciu lat zasługują na pochwałę.
- Czego możemy się spodziewać po szczycie NATO w Stambule? Czy sojusz podejmie decyzję o wejściu do Iraku?
- Po pierwsze, chcemy rozszerzyć działanie Międzynarodowych Sił Wspierających Bezpieczeństwo w Afganistanie. Chcemy, aby odgrywały one większą niż dotychczas rolę i wspomogły proces wyłaniania nowych władz w tym kraju. Po drugie, chcemy zakończyć operację wojsk NATO w Bośni i Hercegowinie. Chcemy, aby tę misję przejęła Unia Europejska. Po trzecie, chodzi nam o zwiększenie mobilności naszych wojsk. Punkt czwarty to relacje NATO z Rosją, Ukrainą i Azją Środkową. Oczywiście, ważnym punktem będzie także wzmocnienie więzi transatlantyckich. W sprawie Iraku chcemy, aby to nowe władze [szczyt w Stambule odbędzie się dzień przed formalnym przekazaniem władzy w Iraku - red.] zwróciły się do nas o wsparcie. Jeśli będzie to poparte rezolucją ONZ, to NATO podejmie się tej misji.
- Co z rosyjskimi bazami w Gruzji i w Mołdawii? Czy szczyt w Stambule rozwiąże te kwestie?
- Chcemy, by Rosja wypełniła swoje zobowiązania [na szczycie w Stambule w 1999 r. zapewniła, że zlikwiduje bazy w tych krajach - red]. Rosjanie są zaabsorbowani sprawą rozszerzenia NATO. Dyskusja będzie więc trudna, ale nie zrezygnujemy z naszych postulatów. Dołożę jednak wszelkich starań, by relacje z Rosją były jak najlepsze.
- Co znaczy dla pana słowo "bezpieczeństwo"?
- Tyle, by być aktywnym w zapobieganiu zagrożeniom. NATO musi być bezpiecznikiem świata.
Jaap de Hoop Scheffer - 56 lat, sekretarz generalny NATO, wcześniej minister spraw zagranicznych Holandii, członek chadeckiej CDA. Ukończył Wydział Prawa na Uniwersytecie w Lejdzie. Pracę w dyplomacji rozpoczął w ambasadzie Holandii w Ghanie. Był także sekretarzem holenderskich ministrów spraw zagranicznych i ambasadorem tego kraju przy NATO. Uchodzi za doświadczonego, rozważnego i pragmatycznego dyplomatę. Jego głównym zadaniem w sojuszu będzie - jak sam stwierdził - "budowanie mostów przez Atlantyk". Uwielbia śpiewać i oglądać stare francuskie filmy. Jest katolikiem, ma dwie córki. |
Więcej możesz przeczytać w 11/2004 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.