Belka jest bezpartyjny jeszcze tylko w kroku W zasadzie jest śmiesznie. Po prostu boki zrywać. Ale mnie się już nie chce śmiać. Sejm się wprawdzie nie rozwiązał, ale za to odbył taką debatę nad samorozwiązaniem, że każdy, kto tego słuchał, miał ochotę pójść na Wiejską i osobiście rozpędzić tę bandę. Gdyby marszałek Cimoszewicz, oprócz innych przymiotów, kwalifikujących go na lidera ugrupowania, którym pogardza, miał jeszcze trochę temperamentu, trochę życia w sobie, wyrwałby laskę marszałkowską i pogonił posłów, ze szczególnym uwzględnieniem swoich partyjnych towarzyszy.
Prezydent Kwaśniewski pochwalił w radiu ten festiwal bezczelności, głupoty i bełkotliwych frazesów, mówiąc, że Sejm pokazał, iż demokracja polska nie jest gorsza od brytyjskiej, a może nawet lepsza. A pewnie. Gdzie tam brytyjskim posłom do Nowickiego z UP albo do Senyszyn z SLD, którą ktoś nazwał ładnie, ale zbyt pochlebnie Teresą Orlowski polskiej polityki. Takich modeli nie ma nigdzie na świecie, nie tylko w parlamentach, ale nawet w zakładach poprawczych dla asocjalnych. Mimo to jeszcze Polska nie zginęła i demokracja trzyma się mocno.
Tym, co mnie najbardziej rozczuliło w tym szczytowaniu demokracji, była okoliczność, że im kto więcej mówił o patriotyzmie i miłości Ojczyzny, tym dotkliwiej kaleczył język polski. To pocieszające, że także analfabeci i ćwierćinteligenci kochają nasz kraj. A fakt, że wyartykułowanie tej miłości stwarza im kłopoty nie do przezwyciężenia, a mimo to podejmują wysiłek, musi budzić podziw.
Podziw budzi też inny triumf demokracji postkomunistycznej. Ten mianowicie, że mimo wszystkich przeciwieństw, złego losu, spisków, radykalizacji i widma kaczyzmu mamy nadal rząd. I że jest to rząd Marka Belki, bezpartyjnego fachowca. Od tygodnia nie mogłem zasnąć, miałem koszmary senne, budziłem się zlany zimnym potem w lęku, że prezydent może przyjąć dymisję Belki. Co byśmy wtedy, sieroty po Belce, zrobili? Bez Belki jak bez ręki. Bez Belki nie byłoby nawet gdzie przywiązać sznura. Co za ulga.
Widać też światełko w tunelu, bo bezpartyjny Belka jest już trochę partyjny. Jedną nogą jest z Hausnerem u Frasyniuka, drugą nogą z Cimoszewiczem u Oleksego. Bezpartyjny jest jeszcze w kroku. Nowa partia, a raczej Zakon Rycerzy Okrągłego Stołu, rokuje jak najlepsze nadzieje, bo jest w niej także Zbigniew Bujak. Pamiętam taki artykuł Bujaka z kwietnia 1998 r., wydrukowany w świetlanej pamięci "Życiu", w którym Bujak wziął w obronę Platona i jego idee przed niesłusznymi atakami Karla Poppera. Cieszyłem się wtedy, że Popper nie żyje, bo spaliłby się ze wstydu. Platończycy z zakonu Frasyniuka i Hausnera też pewnie uważają, za swoim Mistrzem, że rządzić powinien najlepszy i najmądrzejszy. Jasna sprawa - rządzić powinien Belka. Belka też tak uważa. A reszta - do roboty.
W ogóle za dużo pamiętam. Pamiętam wspólny manifest Michnika i Cimoszewicza z września 1995 r., wzywający do komisyjnego ustalenia raz na zawsze jedynej, obowiązującej wersji dziejów PRL. Kanon historyczny miał być wynegocjowany między sprawcami i ofiarami. Zoologicznie nienawistny Ciemnogród nie dopuścił wtedy do realizacji tej szlachetnej inicjatywy, tak jak zresztą równolegle zgłoszonego pomysłu zbudowania RWPG bis, zamiast pchania się do UE. I dopiero teraz, po 10 latach, będziemy mieć Komisję Prawdy i Pojednania, na której forum górnicy z Wujka powiedzą prawdę o tym, jak usiłowali przemocą obalić socjalizm, a Jaruzelski z Kiszczakiem wybaczą im i się pojednają. Naprawdę łzy cisną się do oczu ze wzruszenia. Mam nadzieję, że na bramie kopalni Wujek zawiśnie wreszcie tablica, oddająca cześć oddziałom ZOMO, które uratowały Polskę. I że odsłonią ją Michnik z Cimoszewiczem. Słusznie się im ten honor należy.
Ale nie tylko przed laty drukowano mądre artykuły. W ostatniej "Polityce" Ludwik Stomma odkrył powody nie najlepszego stanu stosunków polsko-rosyjskich: konsekwentne i pełne pasji zadrażnianie stosunków z Rosją i zohydzanie Rosji przez Polaków. I to trwa. Już Mickiewicz zohydzał, a mimo to nadal jest wieszczem. W "Gazecie Wyborczej" Anna Wolff-Powęska wzięła w obronę przed Polakami naród niemiecki, niesłusznie obwiniany o II wojnę światową. Demokratyczne społeczeństwa, przestrzega Polaków pani profesor, odchodzą od tezy o kolektywnej winie Niemców za zbrodnie. Dokąd odchodzą, Powęska nie napisała, ale wygląda na to, że od historii do polityki.
Trzeba teraz powołać komisję Prawdy i Pojednania z Rosją i Niemcami, przy czyn Rosję powinien reprezentować Stomma, a Niemcy Wolff-Powęska. Lepszych się nie znajdzie, nawet w Sejmie.
Tym, co mnie najbardziej rozczuliło w tym szczytowaniu demokracji, była okoliczność, że im kto więcej mówił o patriotyzmie i miłości Ojczyzny, tym dotkliwiej kaleczył język polski. To pocieszające, że także analfabeci i ćwierćinteligenci kochają nasz kraj. A fakt, że wyartykułowanie tej miłości stwarza im kłopoty nie do przezwyciężenia, a mimo to podejmują wysiłek, musi budzić podziw.
Podziw budzi też inny triumf demokracji postkomunistycznej. Ten mianowicie, że mimo wszystkich przeciwieństw, złego losu, spisków, radykalizacji i widma kaczyzmu mamy nadal rząd. I że jest to rząd Marka Belki, bezpartyjnego fachowca. Od tygodnia nie mogłem zasnąć, miałem koszmary senne, budziłem się zlany zimnym potem w lęku, że prezydent może przyjąć dymisję Belki. Co byśmy wtedy, sieroty po Belce, zrobili? Bez Belki jak bez ręki. Bez Belki nie byłoby nawet gdzie przywiązać sznura. Co za ulga.
Widać też światełko w tunelu, bo bezpartyjny Belka jest już trochę partyjny. Jedną nogą jest z Hausnerem u Frasyniuka, drugą nogą z Cimoszewiczem u Oleksego. Bezpartyjny jest jeszcze w kroku. Nowa partia, a raczej Zakon Rycerzy Okrągłego Stołu, rokuje jak najlepsze nadzieje, bo jest w niej także Zbigniew Bujak. Pamiętam taki artykuł Bujaka z kwietnia 1998 r., wydrukowany w świetlanej pamięci "Życiu", w którym Bujak wziął w obronę Platona i jego idee przed niesłusznymi atakami Karla Poppera. Cieszyłem się wtedy, że Popper nie żyje, bo spaliłby się ze wstydu. Platończycy z zakonu Frasyniuka i Hausnera też pewnie uważają, za swoim Mistrzem, że rządzić powinien najlepszy i najmądrzejszy. Jasna sprawa - rządzić powinien Belka. Belka też tak uważa. A reszta - do roboty.
W ogóle za dużo pamiętam. Pamiętam wspólny manifest Michnika i Cimoszewicza z września 1995 r., wzywający do komisyjnego ustalenia raz na zawsze jedynej, obowiązującej wersji dziejów PRL. Kanon historyczny miał być wynegocjowany między sprawcami i ofiarami. Zoologicznie nienawistny Ciemnogród nie dopuścił wtedy do realizacji tej szlachetnej inicjatywy, tak jak zresztą równolegle zgłoszonego pomysłu zbudowania RWPG bis, zamiast pchania się do UE. I dopiero teraz, po 10 latach, będziemy mieć Komisję Prawdy i Pojednania, na której forum górnicy z Wujka powiedzą prawdę o tym, jak usiłowali przemocą obalić socjalizm, a Jaruzelski z Kiszczakiem wybaczą im i się pojednają. Naprawdę łzy cisną się do oczu ze wzruszenia. Mam nadzieję, że na bramie kopalni Wujek zawiśnie wreszcie tablica, oddająca cześć oddziałom ZOMO, które uratowały Polskę. I że odsłonią ją Michnik z Cimoszewiczem. Słusznie się im ten honor należy.
Ale nie tylko przed laty drukowano mądre artykuły. W ostatniej "Polityce" Ludwik Stomma odkrył powody nie najlepszego stanu stosunków polsko-rosyjskich: konsekwentne i pełne pasji zadrażnianie stosunków z Rosją i zohydzanie Rosji przez Polaków. I to trwa. Już Mickiewicz zohydzał, a mimo to nadal jest wieszczem. W "Gazecie Wyborczej" Anna Wolff-Powęska wzięła w obronę przed Polakami naród niemiecki, niesłusznie obwiniany o II wojnę światową. Demokratyczne społeczeństwa, przestrzega Polaków pani profesor, odchodzą od tezy o kolektywnej winie Niemców za zbrodnie. Dokąd odchodzą, Powęska nie napisała, ale wygląda na to, że od historii do polityki.
Trzeba teraz powołać komisję Prawdy i Pojednania z Rosją i Niemcami, przy czyn Rosję powinien reprezentować Stomma, a Niemcy Wolff-Powęska. Lepszych się nie znajdzie, nawet w Sejmie.
Więcej możesz przeczytać w 19/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.