Tajemnica, hierarchia, Średniowieczne rytuały - czy może być coś bardziej podejrzanego dla zsekularyzowanych elit?
Tajemnica, hierarchia, średniowieczne rytuały - czy może być coś bardziej podejrzanego dla zsekularyzowanych elit?
Mnisi mordercy próbują obalić republikę i wprowadzić klerykalny, rasistowski reżim - o takich wydarzeniach opowiada najnowsza produkcja Luca Bessona "Aniołowie Apokalipsy". Ponure tajemnice, spiski, średniowieczne rytuały - od stuleci wielu ludziom Kościół wydaje się mocno podejrzany. Obrazy katolickich księży i zakonników, knujących intrygi i dążących do panowania nad światem, pojawiają się w europejskiej kulturze od XVII wieku. W tę tradycję doskonale wpisuje się powieść "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna, która odniosła oszałamiający sukces na świecie, choć zawiera stek bzdur.
Protokoły jezuitów
Najbardziej znanym przykładem spiskowej teorii dziejów są "Protokoły mędrców Syjonu", przedstawiające rzekomy plan zawładnięcia światem przez Żydów. Mało kto wie, że "Protokoły" były wzorowane na "Poufnych radach jezuitów" - anonimowym apokryfie z 1613 r. Jego autorem był usunięty z zakonu Hieronim Zahorowski. Aby się zemścić, opublikował fałszywkę, którą przedstawił jako rzekomą instrukcję do użytku wewnętrznego zakonników. "Poufne rady jezuitów" zrobiły błyskawiczną karierę w Europie. Jak pisał historyk prof. Janusz Tazbir: "Już w XVII wieku kolejne ich wersje doczekały się pół setki wydań zarówno w oryginale, jak i w tłumaczeniach na języki narodowe. W następnych wiekach liczba edycji wzrosła do trzystu. Był to więc chyba najczęściej wydawany za granicą utwór polskiego autora, przewyższający swą popularnością większość innych fałszywych instrukcji tego typu". W kolejnych wydaniach dodawano rozdziały mówiące o tym, że zakonnicy dążą do panowania nad światem, np. przez skłócanie europejskich władców czy wzniecanie wojen. Szczególną popularnością teorie te cieszyły się w krajach protestanckich. Czarna legenda jezuitów narodziła się wkrótce po założeniu zakonu w 1534 r. Instytucja stworzona przez św. Ignacego Loyolę odegrała bowiem ważną rolę w hamowaniu postępów reformacji. Dlatego głównie przeciwko niej wymierzone było ostrze protestanckich polemik. W Polsce pierwsza anonimowa broszura zarzucająca jezuitom spiskowanie pojawiła się w 1590 r. W tym pamflecie zakonnicy zostali przedstawieni nie jako agenci Rzymu, lecz Madrytu. Mieli dążyć do tego, by polskie miasta, m.in. Lublin i Jarosław, przeszły pod panowanie hiszpańskiego króla Filipa II. Zarzut taki brzmiał nad Wisłą absurdalnie, a wzięło się to stąd, że autorzy broszury wzorowali się na antyjezuickich paszkwilach z Francji.
Aramis, generał jezuitów
Leon Poliakov, francuski historyk antysemityzmu, utrzymuje, że fałszywkę Zahorowskiego całkiem serio potraktował Aleksander Dumas, który wplatał antyjezuickie wątki do swych powieści, takich jak "Józef Balsamo" czy "Pamiętniki lekarza". Zakamuflowanym generałem jezuitów okazał się zresztą jeden z trzech muszkieterów. W powieści "Wicehrabia de Bragelonne" stojący na czele zakonu Aramis porywa króla Ludwika XIV i podstawia jego brata bliźniaka, człowieka w żelaznej masce, więzionego w Bastylii. W ten sposób jezuici w miejsce Króla Słońce osadzają na tronie Francji marionetkę. Niecne plany zakonu krzyżuje ostatecznie dzielny d`Artagnan. Z "Poufnych rad jezuitów" korzystał też francuski pisarz Eugeniusz Sue, tworząc "Żyda wiecznego tułacza". Była to najsłynniejsza powieść w odcinkach w historii nowożytnej Europy, drukowana w latach 1842-1843 na łamach "Le Journal des Debats". Pełniła ona wówczas funkcję dzisiejszych seriali telewizyjnych, elektryzując niemal całą czytającą publiczność Francji. Jak pisał Teofil Gautier: "Chorzy odsuwali zgon w oczekiwaniu na następny odcinek `Tajemnic Paryża`. Magiczne słowa: `ciąg dalszy jutro nastąpi`, powodowały, że przeciągali z dnia na dzień agonię i śmierć. W końcu zdawali sobie sprawę, że nie zaznaliby spokoju w zaświatach, gdyby nie doczekali rozwiązania tej dziwacznej epopei". Powieścią zachwycały się nie tylko kucharki, szwaczki i garderobiane, ale także Honoriusz Balzak, Wiktor Hugo czy George Sand. Tematem "Tajemnic Paryża" jest walka o spadek, jaką rodzina Rennepontów toczy z jezuitami. Zakon przedstawiony jest tu jako bezwzględna organizacja, dążąca do celu po trupach (dosłownie i w przenośni). Dzięki kulturze masowej, czyli powieści w odcinkach, wizerunek ten rozpowszechnił się we Francji. Było to zresztą na rękę siłom republikańskim, które dążyły do wyeliminowania wpływów Kościoła w życiu publicznym. Spsikowe teorie rozpowszechniał m.in. Leo Taxil, założyciel Unii Antyklerykalnej i wydawca pisma "L`Anticlerical", które rozchodziło się w 70 tys. egzemplarzy. Pod wpływem tych publikacji elity III Republiki wydały wiele antykatolickich ustaw, m.in. o rozwiązaniu zakonów czy znacjonalizowaniu majątku Kościoła.
NKWD Watykanu
Do antykościelnej retoryki spiskowej odwoływali się sowieccy komuniści. Watykan, obok Waszyngtonu i Londynu, był przedstawiany jako centrum zorganizowanych akcji dywersyjnych przeciwko Moskwie. Kreml nie mógł tolerować działalności księży, którzy podporządkowani byli innemu ośrodkowi, na dodatek zagranicznemu. Sowiecka gazeta "Orka" pisała w 1929 r.: "Kościół katolicki jest najbardziej przebiegłym, najpotężniejszym, najbardziej zorganizowanym ze wszystkich religii świata. Ma bogate tysiącletnie doświadczenie w oszukiwaniu mas pracujących, w szerzeniu fałszu i obłudy, w przystosowywaniu się do różnych warunków społecznych". Sowiecka literatura nawiązywała do sprawdzonych wzorów XIX-wiecznych powieści francuskich, przedstawiając jezuitów jako coś w rodzaju watykańskiego NKWD. W "Potępieniu Paganiniego" z 1936 r. Anatolij Winogradow ukazał zakon jako działającą potajemnie, skrytobójczą organizację, która likwiduje niewygodnego skrzypka. Jezuiccy agenci odgrywają również złowrogą rolę w powieści Natana Rybaka "Rada perejasławska". Swoimi intrygami chcą skłócić hetmana Chmielnickiego z rosyjskim carem. Oskarżenia Kościoła o spiski miały w ZSRR poważne konsekwencje. Wielu kapłanów i świeckich zostało skazanych na śmierć lub na więzienie właśnie z powodu ich rzekomego szpiegostwa na rzecz Watykanu. Praktyka ta po II wojnie światowej została rozciągnięta na inne kraje pod panowaniem komunizmu - na przykład dotknęła biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka, którego w 1953 r. skazano na 12 lat więzienia właśnie za rzekomą działalność agenturalną. Peerelowski prokurator Stanisław Zarako-Zarakowski mówił na sali sądowej, że biskup Kaczmarek wykonywał "dyrektywy Watykanu, zmierzające do oddania Polski na łup amerykańskiego imperializmu i jego europejskiego żandarma - rewizjonistycznego, antypolskiego, adenauerowskiego neohitleryzmu". 21 marca 1949 r. w komunistycznej Czechosłowacji, podczas obrad tamtejszego episkopatu w Dolnym Smokovcu, jeden z biskupów przypadkowo odkrył założony na sali posiedzeń podsłuch. Kiedy abp Josef Beran zażądał od władz wyjaśnień, te odpowiedziały, że podsłuch zamontowany został przez "agentów Watykanu".
Mason Jan Paweł II
Upadek komunizmu nie wpłynął na liczbę spiskowych teorii na temat Kościoła. Obecnie w Rosji rozpowszechniają je m.in. wydawnictwa prawosławne związane z patriarchatem moskiewskim. W 1997 r. z błogosławieństwem patriarchy Aleksego II ukazała się praca "Wszystko jest już gotowe do nowych prześladowań Cerkwi". Jej autorzy twierdzą, że swoimi zakulisowymi działaniami USA dążą do rozpadu Rosji, a "na swojego głównego sprzymierzeńca w walce z odradzającą się rosyjską Cerkwią prawosławną wybrano katolików". W innej książce - "Papiestwo i jego walka z prawosławiem" - można przeczytać, że Jan Paweł II nie tylko był członkiem tajnego stowarzyszenia, czyli masonem ("odziewa się w czerń, zgodnie z surową etykietą lóż masońskich"), ale też przypominał drugą bestię z Apokalipsy św. Jana. Spiskowe teorie dziejów Kościoła w krajach postkomunistycznych głoszą również ci, po których najmniej moglibyśmy się tego spodziewać. Kiedy w 1997 r. w Czechach obalony został rząd Vaclava Klausa, doradca premiera, znany postmodernistyczny filozof Vaclav Belohradsky oświadczył, że było to wynikiem spisku Kościoła katolickiego i Unii Europejskiej.
Mafia z Opus Dei
Współczesna kultura masowa nie rezygnuje z ukazywania Kościoła w aurze spisków i tajemnic. Zmieniła się tylko watykańska instytucja do zadań specjalnych. Miejsce jezuitów zajęło Opus Dei. Zakon św. Ignacego Loyoli przestał być bowiem postrzegany jako wierna podpora Stolicy Apostolskiej. Dzieła niektórych jezuitów (George Tyrrell, Teilhard de Chardin) trafiły w XX wieku na indeks ksiąg zakazanych Świętego Oficjum, a inni członkowie zakonu wsławili się nieposłuszeństwem papieżowi, na przykład Fernando Cardenal, pełniący funkcję ministra w komunistycznym rządzie Nikaragui. Z tego powodu jezuici przestali się nadawać do roli czarnych charakterów Kościoła katolickiego. Ostatnio - jak zauważa amerykańska pisarka Amy Welborn - "wytypowano właśnie Opus Dei, by odgrywało we współczesnej kulturze masowej tę rolę, która w przeszłości była przypisana zakonowi jezuitów: perfekcyjnie zorganizowanej grupy, bezpośrednio sterowanej z Watykanu, która infiltruje światowe instytucje, żeby zdobyć władzę". W publicystyce Opus Dei często jest przedstawiane jako "biała mafia", "katolicka masoneria", "Boża ośmiornica" czy "konspiracja w Kościele". Jednym z pierwszych, który przeniósł tę czarną legendę do literatury, był autor "Kodu Leonarda da Vinci" Dan Brown. W jego powieści Opus Dei to wszechpotężna organizacja, która nie cofnie się przed niczym, by zapewnić sobie władzę nad światem. Szczególnie odrażającą postacią okazuje się morderca Silas, który jest mnichem. Tyle że w Opus Dei w rzeczywistości nie ma mnichów. Popularność "Kodu Leonarda da Vinci", także wśród wykształconych osób, każe się zastanowić, czy nie miał racji amerykański politolog Michael Novak, gdy twierdził, że dziś "antykatolicyzm jest antysemityzmem dla intelektualistów". Ojciec William Donohue, przewodniczący Ligi Katolickiej, która szczegółowo dokumentuje ataki na katolików w Ameryce i Europie, uważa, że Kościół drażni wiele osób, ponieważ ze swoimi strukturami i nauczaniem nie pasuje do dzisiejszych czasów. Tajemnica, hierarchia, średniowieczne rytuały - czy może być coś bardziej podejrzanego dla zsekularyzowanych elit?
Mnisi mordercy próbują obalić republikę i wprowadzić klerykalny, rasistowski reżim - o takich wydarzeniach opowiada najnowsza produkcja Luca Bessona "Aniołowie Apokalipsy". Ponure tajemnice, spiski, średniowieczne rytuały - od stuleci wielu ludziom Kościół wydaje się mocno podejrzany. Obrazy katolickich księży i zakonników, knujących intrygi i dążących do panowania nad światem, pojawiają się w europejskiej kulturze od XVII wieku. W tę tradycję doskonale wpisuje się powieść "Kod Leonarda da Vinci" Dana Browna, która odniosła oszałamiający sukces na świecie, choć zawiera stek bzdur.
Protokoły jezuitów
Najbardziej znanym przykładem spiskowej teorii dziejów są "Protokoły mędrców Syjonu", przedstawiające rzekomy plan zawładnięcia światem przez Żydów. Mało kto wie, że "Protokoły" były wzorowane na "Poufnych radach jezuitów" - anonimowym apokryfie z 1613 r. Jego autorem był usunięty z zakonu Hieronim Zahorowski. Aby się zemścić, opublikował fałszywkę, którą przedstawił jako rzekomą instrukcję do użytku wewnętrznego zakonników. "Poufne rady jezuitów" zrobiły błyskawiczną karierę w Europie. Jak pisał historyk prof. Janusz Tazbir: "Już w XVII wieku kolejne ich wersje doczekały się pół setki wydań zarówno w oryginale, jak i w tłumaczeniach na języki narodowe. W następnych wiekach liczba edycji wzrosła do trzystu. Był to więc chyba najczęściej wydawany za granicą utwór polskiego autora, przewyższający swą popularnością większość innych fałszywych instrukcji tego typu". W kolejnych wydaniach dodawano rozdziały mówiące o tym, że zakonnicy dążą do panowania nad światem, np. przez skłócanie europejskich władców czy wzniecanie wojen. Szczególną popularnością teorie te cieszyły się w krajach protestanckich. Czarna legenda jezuitów narodziła się wkrótce po założeniu zakonu w 1534 r. Instytucja stworzona przez św. Ignacego Loyolę odegrała bowiem ważną rolę w hamowaniu postępów reformacji. Dlatego głównie przeciwko niej wymierzone było ostrze protestanckich polemik. W Polsce pierwsza anonimowa broszura zarzucająca jezuitom spiskowanie pojawiła się w 1590 r. W tym pamflecie zakonnicy zostali przedstawieni nie jako agenci Rzymu, lecz Madrytu. Mieli dążyć do tego, by polskie miasta, m.in. Lublin i Jarosław, przeszły pod panowanie hiszpańskiego króla Filipa II. Zarzut taki brzmiał nad Wisłą absurdalnie, a wzięło się to stąd, że autorzy broszury wzorowali się na antyjezuickich paszkwilach z Francji.
Aramis, generał jezuitów
Leon Poliakov, francuski historyk antysemityzmu, utrzymuje, że fałszywkę Zahorowskiego całkiem serio potraktował Aleksander Dumas, który wplatał antyjezuickie wątki do swych powieści, takich jak "Józef Balsamo" czy "Pamiętniki lekarza". Zakamuflowanym generałem jezuitów okazał się zresztą jeden z trzech muszkieterów. W powieści "Wicehrabia de Bragelonne" stojący na czele zakonu Aramis porywa króla Ludwika XIV i podstawia jego brata bliźniaka, człowieka w żelaznej masce, więzionego w Bastylii. W ten sposób jezuici w miejsce Króla Słońce osadzają na tronie Francji marionetkę. Niecne plany zakonu krzyżuje ostatecznie dzielny d`Artagnan. Z "Poufnych rad jezuitów" korzystał też francuski pisarz Eugeniusz Sue, tworząc "Żyda wiecznego tułacza". Była to najsłynniejsza powieść w odcinkach w historii nowożytnej Europy, drukowana w latach 1842-1843 na łamach "Le Journal des Debats". Pełniła ona wówczas funkcję dzisiejszych seriali telewizyjnych, elektryzując niemal całą czytającą publiczność Francji. Jak pisał Teofil Gautier: "Chorzy odsuwali zgon w oczekiwaniu na następny odcinek `Tajemnic Paryża`. Magiczne słowa: `ciąg dalszy jutro nastąpi`, powodowały, że przeciągali z dnia na dzień agonię i śmierć. W końcu zdawali sobie sprawę, że nie zaznaliby spokoju w zaświatach, gdyby nie doczekali rozwiązania tej dziwacznej epopei". Powieścią zachwycały się nie tylko kucharki, szwaczki i garderobiane, ale także Honoriusz Balzak, Wiktor Hugo czy George Sand. Tematem "Tajemnic Paryża" jest walka o spadek, jaką rodzina Rennepontów toczy z jezuitami. Zakon przedstawiony jest tu jako bezwzględna organizacja, dążąca do celu po trupach (dosłownie i w przenośni). Dzięki kulturze masowej, czyli powieści w odcinkach, wizerunek ten rozpowszechnił się we Francji. Było to zresztą na rękę siłom republikańskim, które dążyły do wyeliminowania wpływów Kościoła w życiu publicznym. Spsikowe teorie rozpowszechniał m.in. Leo Taxil, założyciel Unii Antyklerykalnej i wydawca pisma "L`Anticlerical", które rozchodziło się w 70 tys. egzemplarzy. Pod wpływem tych publikacji elity III Republiki wydały wiele antykatolickich ustaw, m.in. o rozwiązaniu zakonów czy znacjonalizowaniu majątku Kościoła.
NKWD Watykanu
Do antykościelnej retoryki spiskowej odwoływali się sowieccy komuniści. Watykan, obok Waszyngtonu i Londynu, był przedstawiany jako centrum zorganizowanych akcji dywersyjnych przeciwko Moskwie. Kreml nie mógł tolerować działalności księży, którzy podporządkowani byli innemu ośrodkowi, na dodatek zagranicznemu. Sowiecka gazeta "Orka" pisała w 1929 r.: "Kościół katolicki jest najbardziej przebiegłym, najpotężniejszym, najbardziej zorganizowanym ze wszystkich religii świata. Ma bogate tysiącletnie doświadczenie w oszukiwaniu mas pracujących, w szerzeniu fałszu i obłudy, w przystosowywaniu się do różnych warunków społecznych". Sowiecka literatura nawiązywała do sprawdzonych wzorów XIX-wiecznych powieści francuskich, przedstawiając jezuitów jako coś w rodzaju watykańskiego NKWD. W "Potępieniu Paganiniego" z 1936 r. Anatolij Winogradow ukazał zakon jako działającą potajemnie, skrytobójczą organizację, która likwiduje niewygodnego skrzypka. Jezuiccy agenci odgrywają również złowrogą rolę w powieści Natana Rybaka "Rada perejasławska". Swoimi intrygami chcą skłócić hetmana Chmielnickiego z rosyjskim carem. Oskarżenia Kościoła o spiski miały w ZSRR poważne konsekwencje. Wielu kapłanów i świeckich zostało skazanych na śmierć lub na więzienie właśnie z powodu ich rzekomego szpiegostwa na rzecz Watykanu. Praktyka ta po II wojnie światowej została rozciągnięta na inne kraje pod panowaniem komunizmu - na przykład dotknęła biskupa kieleckiego Czesława Kaczmarka, którego w 1953 r. skazano na 12 lat więzienia właśnie za rzekomą działalność agenturalną. Peerelowski prokurator Stanisław Zarako-Zarakowski mówił na sali sądowej, że biskup Kaczmarek wykonywał "dyrektywy Watykanu, zmierzające do oddania Polski na łup amerykańskiego imperializmu i jego europejskiego żandarma - rewizjonistycznego, antypolskiego, adenauerowskiego neohitleryzmu". 21 marca 1949 r. w komunistycznej Czechosłowacji, podczas obrad tamtejszego episkopatu w Dolnym Smokovcu, jeden z biskupów przypadkowo odkrył założony na sali posiedzeń podsłuch. Kiedy abp Josef Beran zażądał od władz wyjaśnień, te odpowiedziały, że podsłuch zamontowany został przez "agentów Watykanu".
Mason Jan Paweł II
Upadek komunizmu nie wpłynął na liczbę spiskowych teorii na temat Kościoła. Obecnie w Rosji rozpowszechniają je m.in. wydawnictwa prawosławne związane z patriarchatem moskiewskim. W 1997 r. z błogosławieństwem patriarchy Aleksego II ukazała się praca "Wszystko jest już gotowe do nowych prześladowań Cerkwi". Jej autorzy twierdzą, że swoimi zakulisowymi działaniami USA dążą do rozpadu Rosji, a "na swojego głównego sprzymierzeńca w walce z odradzającą się rosyjską Cerkwią prawosławną wybrano katolików". W innej książce - "Papiestwo i jego walka z prawosławiem" - można przeczytać, że Jan Paweł II nie tylko był członkiem tajnego stowarzyszenia, czyli masonem ("odziewa się w czerń, zgodnie z surową etykietą lóż masońskich"), ale też przypominał drugą bestię z Apokalipsy św. Jana. Spiskowe teorie dziejów Kościoła w krajach postkomunistycznych głoszą również ci, po których najmniej moglibyśmy się tego spodziewać. Kiedy w 1997 r. w Czechach obalony został rząd Vaclava Klausa, doradca premiera, znany postmodernistyczny filozof Vaclav Belohradsky oświadczył, że było to wynikiem spisku Kościoła katolickiego i Unii Europejskiej.
Mafia z Opus Dei
Współczesna kultura masowa nie rezygnuje z ukazywania Kościoła w aurze spisków i tajemnic. Zmieniła się tylko watykańska instytucja do zadań specjalnych. Miejsce jezuitów zajęło Opus Dei. Zakon św. Ignacego Loyoli przestał być bowiem postrzegany jako wierna podpora Stolicy Apostolskiej. Dzieła niektórych jezuitów (George Tyrrell, Teilhard de Chardin) trafiły w XX wieku na indeks ksiąg zakazanych Świętego Oficjum, a inni członkowie zakonu wsławili się nieposłuszeństwem papieżowi, na przykład Fernando Cardenal, pełniący funkcję ministra w komunistycznym rządzie Nikaragui. Z tego powodu jezuici przestali się nadawać do roli czarnych charakterów Kościoła katolickiego. Ostatnio - jak zauważa amerykańska pisarka Amy Welborn - "wytypowano właśnie Opus Dei, by odgrywało we współczesnej kulturze masowej tę rolę, która w przeszłości była przypisana zakonowi jezuitów: perfekcyjnie zorganizowanej grupy, bezpośrednio sterowanej z Watykanu, która infiltruje światowe instytucje, żeby zdobyć władzę". W publicystyce Opus Dei często jest przedstawiane jako "biała mafia", "katolicka masoneria", "Boża ośmiornica" czy "konspiracja w Kościele". Jednym z pierwszych, który przeniósł tę czarną legendę do literatury, był autor "Kodu Leonarda da Vinci" Dan Brown. W jego powieści Opus Dei to wszechpotężna organizacja, która nie cofnie się przed niczym, by zapewnić sobie władzę nad światem. Szczególnie odrażającą postacią okazuje się morderca Silas, który jest mnichem. Tyle że w Opus Dei w rzeczywistości nie ma mnichów. Popularność "Kodu Leonarda da Vinci", także wśród wykształconych osób, każe się zastanowić, czy nie miał racji amerykański politolog Michael Novak, gdy twierdził, że dziś "antykatolicyzm jest antysemityzmem dla intelektualistów". Ojciec William Donohue, przewodniczący Ligi Katolickiej, która szczegółowo dokumentuje ataki na katolików w Ameryce i Europie, uważa, że Kościół drażni wiele osób, ponieważ ze swoimi strukturami i nauczaniem nie pasuje do dzisiejszych czasów. Tajemnica, hierarchia, średniowieczne rytuały - czy może być coś bardziej podejrzanego dla zsekularyzowanych elit?
Więcej możesz przeczytać w 19/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.