Ropę naftową zastąpi gaz ziemny, benzyna z węgla i wodór Kiedy w 1852 r. Ignacy Łukasiewicz w Bóbrce koło Krosna zaczął wydobywać ropę naftową, a potem w 1859 r. były amerykański konduktor kolejowy Edwin Drake postawił na swojej działce w Pensylwanii szyb naftowy, oszacowano, że ropy naftowej na świecie wystarczy na 15 lat wydobycia. Drake i inni pomylili się w prognozach, ale kres złóż ropy naftowej zbliża się szybciej, niż ktokolwiek jeszcze kilka lat temu mógł przypuszczać. Daniel Yergin, najbardziej liczący się w świecie analityk badający rynki naftowe, uznał, że XX wiek był stuleciem nafty. Była to, trawestując dokonany przez małżeństwo Tofflerów podział historii gospodarczej świata na trzy fale, trzecia energetyczna fala (za pierwszą można uznać okres wykorzystywania przez człowieka siły zwierząt, za drugą - epokę pary). Teraz jesteśmy u kresu tej fali. - Co prawda, złoża ropy się nie kończą, ale nadchodzi koniec ery ropy naftowej w dotychczasowym znaczeniu - potwierdza "Wprost" Milton Friedman, noblista i guru ekonomistów liberalnych.
Koniec wieku nafty oznacza początek czwartej fali - postnaftowej. W perspektywie być może koniec energetycznego dyktatu krajów OPEC, do którego ostatnio zaczęła się przyłączać Rosja. W epoce czwartej fali energetycznej ropa stanie się tylko jednym z kilku paliw, być może najmniej ważnym. Inne źródła energii będą powodowały mniejsze uzależnienia polityczne w świecie, a ważniejsza (i tańsza!) będzie energia uzyskiwana ze sprężonego gazu ziemnego, z benzyny "węglowej" oraz z wodoru.
Jak kończy się trzecia fala
Na początku 2005 r. "Oil nad Gas Journal", najbardziej liczący się na świecie periodyk poruszający zagadnienia energetyki, ujawnił, że kraje OPEC prawie dwukrotnie zawyżyły swoje szacunki rezerw ropy naftowej. Mają 400 mld baryłek, a nie 700 mld, jak twierdziły. Oszustwo było opłacalne, bo od 1987 r. w OPEC obowiązywała zasada, że ilość ropy, jaką każdy kraj kartelu może sprzedać na rynku, jest zależna od wielkości jego złóż ropy. Podobnie jak państwa OPEC postępowały firmy naftowe. Zapasy ropy są wyznacznikiem tego, jak długo będą przynosić zyski, a zatem decydują o wycenie ich akcji na giełdzie. W marcu 2005 r. największy na świecie koncern naftowy Shell przyznał, że prawie o połowę przeszacował swoje rezerwy surowca (obecnie ma złoża, z których może wydobyć 12,97 mld baryłek ropy naftowej, chociaż jeszcze w 2002 r. utrzymywał, że mogą one przynieść 19,35 mld baryłek).
Panika stymulująca poszukiwanie alternatywnych paliw jest uzasadniona. Jeszcze w 2000 r. na całym świecie odkryto 13 dużych (powyżej 500 mln baryłek ropy) pól naftowych. Rok później takich pół znaleziono sześć, w 2002 r. - dwa, a od 2003 r. aż do dziś nie odkryto żadnego. - Produkcja ropy naftowej spada w 33 państwach z 48 krajów, które zajmują się jej wydobyciem - informuje Michael Rogers, dyrektor amerykańskiej firmy PFC Energy, zajmującej się analizami przemysłu naftowego na świecie. Budżet największych firm naftowych przeznaczony na poszukiwanie nowych złóż spadł w ostatnich latach z 30 proc. do 12 proc. kosztów i zmniejsza się nadal, ponieważ nie ma już gdzie szukać ropy. Koncerny paliwowe próbują wydobywać ropę naftową z miejsc, których ze względu na zbyt wysokie koszty do niedawna nie brano pod uwagę. Na przykład zainteresowano się ropą w zasmolonych piaskach w prowincji Orinoco w Wenezueli oraz w rejonie miasta Atabasca w Kanadzie. Rozpoczęto nawet wiercenia w Arktycznym Narodowym Rezerwacie Przyrody w północno-wschodniej Alasce.
- Weszliśmy w nową fazę wieku nafty: wysokich kosztów wydobycia, a więc wysokich cen - ocenia David J. O'Reilly, szef Chevron Texaco. Paradoksalnie, dla gospodarki nie oznacza to kryzysu, ale szansę na rozwój. Coraz lepiej sprzedają się samochody spalające gaz ziemny, powstają fabryki produkujące benzynę z węgla. Na horyzoncie widać już auta, statki i samoloty napędzane wodorem. - Siłom wolnego rynku trzeba pozwolić działać, a ceny paliwa będą tak niskie jak dawniej - tłumaczy "Wprost" Milton Friedman. Siły wolnego rynku już zaczęły działać. Rok 2005 jest najprawdopodobniej początkiem wspomnianej czwartej fali - postnaftowej.
Czarne wygrywa
To, że łatwej do wydobycia ropy jest coraz mniej, nie oznacza więc kryzysu. Obecnie cena baryłki ropy sięga niekiedy nawet 60 USD, a jeśli ropa kosztuje połowę mniej, to już opłaca się produkować benzynę... z węgla. W USA udoskonalono wykorzystywaną przez Niemców w czasie II wojny światowej metodę przerobu węgla na benzynę. W ubiegłym roku w stanie Wyoming rozpoczęto budowę fabryki, która w 2008 r. będzie produkować 1,5 mln ton benzyny i oleju napędowego, czyli tyle, ile w Polsce zużywa się przez miesiąc. O tym, że jest to realna alternatywa, świadczy przykład RPA, która przetrwała międzynarodowe sankcje właśnie dzięki paliwu uzyskiwanemu z węgla. Zakłady podobne do tych w Wyoming powstają w innych stanach USA oraz - przy udziale amerykańskich koncernów - w Chinach w prowincji Yunnan i w regionie Mongolia Wewnętrzna (są tam duże złoża węgla). Amerykanie już oszacowali, że zastąpienie połowy ropy obecnie importowanej do USA benzyną wytwarzaną z węgla będzie kosztować 350 mld USD. Znane światowe zasoby węgla wystarczą co najmniej na 200 lat. - Przy nowych wysokich cenach ropy węgiel jest realną alternatywą dla nafty, także w Polsce - ocenia Ludwik Kossowicz, ekspert Instytutu Technologii Nafty w Krakowie.
Tankowanie przy kuchence
Gaz ziemny będzie odgrywał podobną rolę jak węgiel. Na rynku amerykańskim debiutuje właśnie Honda GX (kosztuje 22 tys. USD), pierwsze seryjnie produkowane auto osobowe, zasilne właśnie gazem ziemnym. W przeciwieństwie do często wykorzystywanego w polskich samochodach gazu LPG (liquified petroleum gas), który jest pochodną ropy naftowej, gaz ziemny (CNG - compressed natural gas), będący paliwem w japońskim aucie, występuje w krajach rozwiniętych w dużych ilościach. Złoża w USA wystarczą na 200 lat wydobycia. Jest to bardzo tanie paliwo. Na przykład koszt przejechania kilometra hondą gx wynosi w USA w przeliczeniu 7 gr, podczas gdy benzynową wersją tego auta - 16 gr. W dodatku to ten sam gaz, który wykorzystuje się w domowych kuchenkach, a to oznacza, że auto na gaz ziemny będzie można tankować nawet w domu. Sprzedawcy Hondy w Kalifornii już wypożyczają zestawy do domowego tankowania za miesięczną opłatę 34-70 USD. Pojazdy na gaz ziemny emitują też pięć razy mniej spalin niż ich benzynowe odpowiedniki i są od nich znacznie cichsze, dlatego idealnie nadają się dla transportu miejskiego. Od kilku lat do tego celu wykorzystuje się je w amerykańskich miastach (m.in. w Nowym Jorku); jeździ nimi nawet policja (na przykład w Los Angeles), ponieważ po przestrzeleniu zbiornika z gazem nie grozi eksplozja samochodu tak jak w wypadku aut napędzanych benzyną.
Wodór niskich cen
Rosnąca popularność paliwa pochodzącego z węgla i gazu to - według Friedmana - natychmiastowa reakcja wolnego rynku na drożejącą ropę naftową. Reakcją długofalową będzie natomiast rosnąca popularność wodoru, czyli paliwa XXI wieku. Prof. Jeremy Rifkin z Uniwersytetu Pensylwanii sugeruje nawet, że zastosowanie wodoru jako źródła energii będzie taką rewolucją, jaką było wprowadzenie węgla kamiennego pod koniec XVIII wieku, co zapoczątkowało rewolucję przemysłową. "Już za 10 lat połowa Kalifornijczyków będzie jeździć samochodami na wodór" - przekonuje gubernator stanu Arnold Schwarzenegger. W ubiegłym roku zebrał on w Sacramento, stolicy Kalifornii, przedstawicieli największych koncernów samochodowych na świecie (DaimlerChrysler, General Motors, Ford, Honda, Hyundai, Nissan, Toyota i Volkswagen) oraz koncernów naftowych (BP, Chevron Texaco, Exxon Mobil, Shell) i przekonał, by razem zbudowali (za 200 mln USD) sieć 200 stacji do tankowania wodoru. Działa już dziesięć z nich.
Wodór to jedyne paliwo, którego nigdy nam nie zabraknie, a zatem jego cena nie będzie rosła.. Dodatkowo przy spalaniu wodoru nie wydzielają się praktycznie żadne zanieczyszczenia. Plan Schwarzeneggera zainspirował władze Unii Europejskiej, które finansują projekt przewidujący wprowadzenie autobusów na wodór w Europie. Pierwszym państwem, które całkowicie i dobrowolnie wyeliminuje ropę naftową z gospodarki, będzie Islandia. Jak szacuje prof. Kenneth S. Deffeyes z Princeton University, napędzanie aut wodorem ma sens wtedy, gdy cena benzyny przekroczy 50 USD; obecnie sięga 55 USD, a to oznacza, że przejechanie kilometra autem na wodór już dziś jest tańsze niż tradycyjnym samochodem.
Jak kończy się trzecia fala
Na początku 2005 r. "Oil nad Gas Journal", najbardziej liczący się na świecie periodyk poruszający zagadnienia energetyki, ujawnił, że kraje OPEC prawie dwukrotnie zawyżyły swoje szacunki rezerw ropy naftowej. Mają 400 mld baryłek, a nie 700 mld, jak twierdziły. Oszustwo było opłacalne, bo od 1987 r. w OPEC obowiązywała zasada, że ilość ropy, jaką każdy kraj kartelu może sprzedać na rynku, jest zależna od wielkości jego złóż ropy. Podobnie jak państwa OPEC postępowały firmy naftowe. Zapasy ropy są wyznacznikiem tego, jak długo będą przynosić zyski, a zatem decydują o wycenie ich akcji na giełdzie. W marcu 2005 r. największy na świecie koncern naftowy Shell przyznał, że prawie o połowę przeszacował swoje rezerwy surowca (obecnie ma złoża, z których może wydobyć 12,97 mld baryłek ropy naftowej, chociaż jeszcze w 2002 r. utrzymywał, że mogą one przynieść 19,35 mld baryłek).
Panika stymulująca poszukiwanie alternatywnych paliw jest uzasadniona. Jeszcze w 2000 r. na całym świecie odkryto 13 dużych (powyżej 500 mln baryłek ropy) pól naftowych. Rok później takich pół znaleziono sześć, w 2002 r. - dwa, a od 2003 r. aż do dziś nie odkryto żadnego. - Produkcja ropy naftowej spada w 33 państwach z 48 krajów, które zajmują się jej wydobyciem - informuje Michael Rogers, dyrektor amerykańskiej firmy PFC Energy, zajmującej się analizami przemysłu naftowego na świecie. Budżet największych firm naftowych przeznaczony na poszukiwanie nowych złóż spadł w ostatnich latach z 30 proc. do 12 proc. kosztów i zmniejsza się nadal, ponieważ nie ma już gdzie szukać ropy. Koncerny paliwowe próbują wydobywać ropę naftową z miejsc, których ze względu na zbyt wysokie koszty do niedawna nie brano pod uwagę. Na przykład zainteresowano się ropą w zasmolonych piaskach w prowincji Orinoco w Wenezueli oraz w rejonie miasta Atabasca w Kanadzie. Rozpoczęto nawet wiercenia w Arktycznym Narodowym Rezerwacie Przyrody w północno-wschodniej Alasce.
- Weszliśmy w nową fazę wieku nafty: wysokich kosztów wydobycia, a więc wysokich cen - ocenia David J. O'Reilly, szef Chevron Texaco. Paradoksalnie, dla gospodarki nie oznacza to kryzysu, ale szansę na rozwój. Coraz lepiej sprzedają się samochody spalające gaz ziemny, powstają fabryki produkujące benzynę z węgla. Na horyzoncie widać już auta, statki i samoloty napędzane wodorem. - Siłom wolnego rynku trzeba pozwolić działać, a ceny paliwa będą tak niskie jak dawniej - tłumaczy "Wprost" Milton Friedman. Siły wolnego rynku już zaczęły działać. Rok 2005 jest najprawdopodobniej początkiem wspomnianej czwartej fali - postnaftowej.
Czarne wygrywa
To, że łatwej do wydobycia ropy jest coraz mniej, nie oznacza więc kryzysu. Obecnie cena baryłki ropy sięga niekiedy nawet 60 USD, a jeśli ropa kosztuje połowę mniej, to już opłaca się produkować benzynę... z węgla. W USA udoskonalono wykorzystywaną przez Niemców w czasie II wojny światowej metodę przerobu węgla na benzynę. W ubiegłym roku w stanie Wyoming rozpoczęto budowę fabryki, która w 2008 r. będzie produkować 1,5 mln ton benzyny i oleju napędowego, czyli tyle, ile w Polsce zużywa się przez miesiąc. O tym, że jest to realna alternatywa, świadczy przykład RPA, która przetrwała międzynarodowe sankcje właśnie dzięki paliwu uzyskiwanemu z węgla. Zakłady podobne do tych w Wyoming powstają w innych stanach USA oraz - przy udziale amerykańskich koncernów - w Chinach w prowincji Yunnan i w regionie Mongolia Wewnętrzna (są tam duże złoża węgla). Amerykanie już oszacowali, że zastąpienie połowy ropy obecnie importowanej do USA benzyną wytwarzaną z węgla będzie kosztować 350 mld USD. Znane światowe zasoby węgla wystarczą co najmniej na 200 lat. - Przy nowych wysokich cenach ropy węgiel jest realną alternatywą dla nafty, także w Polsce - ocenia Ludwik Kossowicz, ekspert Instytutu Technologii Nafty w Krakowie.
Tankowanie przy kuchence
Gaz ziemny będzie odgrywał podobną rolę jak węgiel. Na rynku amerykańskim debiutuje właśnie Honda GX (kosztuje 22 tys. USD), pierwsze seryjnie produkowane auto osobowe, zasilne właśnie gazem ziemnym. W przeciwieństwie do często wykorzystywanego w polskich samochodach gazu LPG (liquified petroleum gas), który jest pochodną ropy naftowej, gaz ziemny (CNG - compressed natural gas), będący paliwem w japońskim aucie, występuje w krajach rozwiniętych w dużych ilościach. Złoża w USA wystarczą na 200 lat wydobycia. Jest to bardzo tanie paliwo. Na przykład koszt przejechania kilometra hondą gx wynosi w USA w przeliczeniu 7 gr, podczas gdy benzynową wersją tego auta - 16 gr. W dodatku to ten sam gaz, który wykorzystuje się w domowych kuchenkach, a to oznacza, że auto na gaz ziemny będzie można tankować nawet w domu. Sprzedawcy Hondy w Kalifornii już wypożyczają zestawy do domowego tankowania za miesięczną opłatę 34-70 USD. Pojazdy na gaz ziemny emitują też pięć razy mniej spalin niż ich benzynowe odpowiedniki i są od nich znacznie cichsze, dlatego idealnie nadają się dla transportu miejskiego. Od kilku lat do tego celu wykorzystuje się je w amerykańskich miastach (m.in. w Nowym Jorku); jeździ nimi nawet policja (na przykład w Los Angeles), ponieważ po przestrzeleniu zbiornika z gazem nie grozi eksplozja samochodu tak jak w wypadku aut napędzanych benzyną.
Wodór niskich cen
Rosnąca popularność paliwa pochodzącego z węgla i gazu to - według Friedmana - natychmiastowa reakcja wolnego rynku na drożejącą ropę naftową. Reakcją długofalową będzie natomiast rosnąca popularność wodoru, czyli paliwa XXI wieku. Prof. Jeremy Rifkin z Uniwersytetu Pensylwanii sugeruje nawet, że zastosowanie wodoru jako źródła energii będzie taką rewolucją, jaką było wprowadzenie węgla kamiennego pod koniec XVIII wieku, co zapoczątkowało rewolucję przemysłową. "Już za 10 lat połowa Kalifornijczyków będzie jeździć samochodami na wodór" - przekonuje gubernator stanu Arnold Schwarzenegger. W ubiegłym roku zebrał on w Sacramento, stolicy Kalifornii, przedstawicieli największych koncernów samochodowych na świecie (DaimlerChrysler, General Motors, Ford, Honda, Hyundai, Nissan, Toyota i Volkswagen) oraz koncernów naftowych (BP, Chevron Texaco, Exxon Mobil, Shell) i przekonał, by razem zbudowali (za 200 mln USD) sieć 200 stacji do tankowania wodoru. Działa już dziesięć z nich.
Wodór to jedyne paliwo, którego nigdy nam nie zabraknie, a zatem jego cena nie będzie rosła.. Dodatkowo przy spalaniu wodoru nie wydzielają się praktycznie żadne zanieczyszczenia. Plan Schwarzeneggera zainspirował władze Unii Europejskiej, które finansują projekt przewidujący wprowadzenie autobusów na wodór w Europie. Pierwszym państwem, które całkowicie i dobrowolnie wyeliminuje ropę naftową z gospodarki, będzie Islandia. Jak szacuje prof. Kenneth S. Deffeyes z Princeton University, napędzanie aut wodorem ma sens wtedy, gdy cena benzyny przekroczy 50 USD; obecnie sięga 55 USD, a to oznacza, że przejechanie kilometra autem na wodór już dziś jest tańsze niż tradycyjnym samochodem.
Cud na rosyjskich polach naftowych Rozmowa z Danielem Yerginem, światowym guru w dziedzinie prognoz energetycznych |
---|
Ludwik M. Bednarz: - Erą nafty nazwał pan w wydanej pod koniec XX wieku książce "Nafta, władza i pieniądze" obecne czasy. Czy XXI wiek nie będzie końcem tej ery? Daniel Yergin: - Żyjemy w epoce komputerów i błyskawicznej komunikacji. Energia, a nafta w szczególności, ciągle jest jednak fundamentem współczesnych gospodarek. Ropa stwarza problemy, lecz nie straci nagle na znaczeniu. - Część analityków uważa, że ropy zabraknie, że wzrost zapotrzebowania na nią będzie wywoływać jeszcze większe niż obecnie zawirowania gospodarcze. - Teraz sytuacja na rynku naftowym jest bardzo napięta. To wynik ubiegłorocznego wysokiego wzrostu gospodarki światowej. Wywołało to większy, niż przewidywano, wzrost zapotrzebowania na ropę naftową. Na świecie, istotnie, obecne zdolności wydobycia są bliskie osiągnięcia granicy. - Kiedy to nastąpi? - Przypuszczam, że w latach 2030-2050. Historia pokazuje jednak, że ludzie zazwyczaj nie doceniają wpływu nowych technologii na wzrost wydobycia ropy. - Arjun Murti, analityk Goldman Sachs, twierdzi, że ceny ropy naftowej mogą wzrosnąć nawet do 105 USD za baryłkę. Natomiast Tim Evans z IFR Energy Services mówi, że spadną do 28 USD za baryłkę - i to już na początku tegorocznego lata. - Arjun w zasadzie mówił o scenariuszu "wystrzału", kiedy to nagła przerwa w dostawach (wywołana na przykład niepokojami w Iranie lub Nigerii) spowoduje bardzo wysoki wzrost cen. Mój scenariusz "wystrzału" jest łagodniejszy - ceny mogą wzrosnąć, ale do 65-80 USD za baryłkę. Przypuszczam bowiem, że w sytuacji awaryjnej będą uruchomione rezerwy strategiczne USA. Po szoku ceny spadną zapewne do 50 USD za baryłkę. - Nawet bez "wystrzału" w tym roku zbliżały się one do 57 USD. - Najważniejszym regulatorem gospodarki kapitalistycznej jest rynek. On funkcjonuje i łatwiej wyrównuje ceny niż deklaracje szejków z OPEC. W swojej książce "The Commanding Hights..." opisałem, jak po upadku komunizmu w Polsce to nie władze, lecz rolnicy swoimi dostawami, którymi przecież nie sterowano, ustabilizowali rynek żywności. Czy z naftą może być podobnie? W pewnym sensie tak. Teraz w Stanach Zjednoczonych na superoszczędny samochód trzeba długo czekać, natomiast ten, kto chce kupić pożeracz benzyny SUV, może go dostać od ręki. - Na razie jednak gospodarka jako całość nie chce się tak łatwo jak pojedynczy konsumenci przystosować do wysokich cen paliw. - Też się przystosuje, tylko z dużym opóźnieniem. Nie zmienia to faktu, że obecne ceny ropy to wielkie niebezpieczeństwo dla gospodarki. Trzeba pamiętać, że każda wielka recesja, tak jak ta z lat 70., była poprzedzona gwałtownym wzrostem cen ropy. - Na wysokich cenach ropy najbardziej korzysta teraz Rosja, która chciałaby znów się stać jednym z liderów współczesnego świata. - W Ameryce nazywamy to "cudem na rosyjskich polach naftowych". Zwiększenie wydobycia ropy o 55 proc. od roku 1998 to naprawdę cud! Ocenia się, że 75 proc., a może i więcej, swojego wzrostu gospodarczego w ostatnich pięciu latach Rosja zawdzięcza ropie naftowej i gazowi ziemnemu. Teraz wydobycie ropy w Rosji się ustabilizowało; prawdopodobnie z powodów geologicznych, ale także z przyczyn politycznych. Równocześnie Arabia Saudyjska ogłosiła plany zwiększenia wydobycia ropy o połowę. Rosja ma jednak największe w świecie zasoby gazu. I to ona jeszcze długo będzie najważniejszym energetycznym rozgrywającym świata. Rozmawiał Ludwik M. Bednarz San Francisco Daniel Yergin - szef Cambridge Energy Research Associates, największej międzynarodowej firmy konsultingowej specjalizującej się w problematyce energii. Autor wielu książek i publikacji na tematy gospodarki energetycznej. Za książkę "Nafta, władza i pieniądze" (wydaną w Polsce w 1996 r. przez wydawnictwo Philip Wilson) otrzymał Nagrodę Pulitzera. Jest on również autorem książki "Commanding Hights: The Battle for the World Economy", w której opisuje transformację Polski od gospodarki komunistycznej do rynkowej. |
Więcej możesz przeczytać w 19/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.