W obronie zasłużonej placówki Le Madame - Pruderia "Gazety Stołecznej"
Nagiej prawdy o rosnącej sile kultury gejowskiej nie da się ukryć
Tyłem, czyli przodem do SZTUKI
Poruszenie w wielu postępowych kręgach wywołała wiadomość o szykanowaniu przez władze stolicy zasłużonej placówki kulturalno-oświatowej Le Madame.
"Gazeta Stołeczna" przeprowadziła w obronie tej zasłużonej instytucji kampanię prasową. Dlaczego jednak, pisząc o zasługach Le Madame, "Gazeta" pomija to, co naprawdę nowe?
Na szczęście "UeoL" dotarł do reportażu w jednym z kulturalnych tygodników, gdzie prawdę
o Le Madame pokazano, można powiedzieć, bez osłonek:
"Faceci w slipkach lub bokserkach, kobiety w koronkowych majtkach, stanikach, podwiązkach, pończochach albo minispódniczkach. Takie minispódniczki tylko pozornie zakrywały majtki" - oto cykl imprez kulturalnych w Le Madame pod nazwą "perwers party". I dalej: "Był gigantyczny penis z galaretki i jarzynowa kobieta z wielkimi patisonami". Z kolei o owocach: "Jedna z dziewczyn wpadła na pomysł, że rozbierze się do naga, a jej ciało stanie się talerzem owoców. Ludzie zjadali z niej winogrona, banany i mandarynki. Panowie nie chcą pozostać na uboczu postępowych przemian: "Na jedną z perwers party przyszedł facet bez majtek. Założył tylko górną część garderoby".
Ale rodzima placówka nie zamyka się w zaścianku - pojawiają się goście z bratnich krajów europejskich: "Włoska performerka Angela okaleczała ciało skalpelami, wysysała wielkimi strzykawkami krew z żyły i przekłuwała mięśnie igłami". Można powiedzieć, do ostatniej kropli krwi walczyła o postępową kulturę i sztukę.
A "Gazeta Stołeczna"? Czy nie stać jej na walkę do końca, o jasną prawdę, o której odważa się jednak pisać bezpruderyjny tygodnik, że "jedną z przyczyn pojawienia się takich imprez jest coraz większa siła kultury gejowskiej. W klubach dla homoseksualistów tego typu imprezy istnieją od dawna"?
Co prawda, mamy jeszcze wiele do nadrobienia, co słusznie wytyka tygodnik. Oto jeden z instruktorów kulturalnych dzieli się swoimi wrażeniami z bardziej postępowych bratnich krajów, opisując podobny klub w Londynie: "Kolesie przebrani za policjantów zaczajali się na jednego z uczestników fetyszowego party. To było zaaranżowane, ale miało się wrażenie, że patrzymy na bandziorów i ich ofiarę. Mocno weszli w rolę...". Cóż, dla pamiętających akcje ZOMO nie jest to zupełna nowość, ale kolejny fragment wspomnień jest inspirujący: "Pewien profesor Oksfordu podchodził do każdego z pejczem i karcił. A przy wejściu położyła się para: oboje skrępowani, z zakneblowanymi ustami. Bez ruchu przeleżeli co najmniej siedem godzin - mówi Krystian z podziwem". Można spytać - kiedy u nas ujrzymy np. w podobnej akcji z pejczem panią prof. z SLD Senyszyn?
Nie traćmy jednak nadziei, bo jak czytamy w reportażu, "w krajach, gdzie panuje tak chłodny klimat i rządzi dość mocno ograniczająca religia, ludzie często się buntują. Dlatego można podejrzewać, że rozrywkowo-rozbierane imprezy będą przeistaczać się w coś ostrzejszego".
"Gazetę Stołeczną" wzywamy do większej odwagi w obronie wartości kulturalnych, władze Warszawy do nierzucania kłód przy wejściu do klubu Le Madame, bo tam powinna leżeć skrępowana i zakneblowana para, a UE do wsparcia działalności dotacjami chociażby na galaretkę czy mandarynki, bez których konsumpcja kultury jest zagrożona! Nie mówiąc o dotacjach na majtki. No chyba że ktoś od razu przyjdzie bez, manifestując coraz większą siłę kultury gejowskiej.
Wczoraj "Spieprzaj, dziadu" - dziś 41 tys.
Tajemniczym darczyńcą L. Kaczyński
41 tysięcy złotych w kopercie podrzucił bezdomnej z Dworca Centralnego tajemniczy dobroczyńca.
"To musiała być osoba wrażliwa na krzywdę społeczną - mówi kryminolog B. Hołyst. - Gdy ktoś jest agresywny w stosunku do innej osoby, a chce poczuć się lepiej, to w ten sposób poprawia swoją sytuację moralną w miejscu zamieszkania".
Nasze dziennikarskie śledztwo ustaliło (głównie dzięki przeciekom z centrali PiS), że owym dobroczyńcą jest prezydent Warszawy, kandydat na prezydenta RP Lech Kaczyński. Środki pochodzą z nadwyżek 20-milionowego funduszu wyborczego PiS.
Harmonogram kolejnych anonimowych wizyt L. Kaczyńskiego
9 bm., godz. 23.30 - Dworzec Wschodni
10 bm., godz. 11.30 - róg Brzeskiej i Ząbkowskiej
11 bm., godz. 01.30 - schronisko Monaru
12 bm., godz. 15.30 - jadłodajnia U św. Marty
Konsultacje trwają
Dzisiaj kolejne tzw. przykazania odpowiadające na wyzwania współczesności, poddane pod publiczną dyskusję przez postępowych teologów związanych z redakcją "Ueorganu Ludu":
Nagiej prawdy o rosnącej sile kultury gejowskiej nie da się ukryć
Tyłem, czyli przodem do SZTUKI
Poruszenie w wielu postępowych kręgach wywołała wiadomość o szykanowaniu przez władze stolicy zasłużonej placówki kulturalno-oświatowej Le Madame.
"Gazeta Stołeczna" przeprowadziła w obronie tej zasłużonej instytucji kampanię prasową. Dlaczego jednak, pisząc o zasługach Le Madame, "Gazeta" pomija to, co naprawdę nowe?
Na szczęście "UeoL" dotarł do reportażu w jednym z kulturalnych tygodników, gdzie prawdę
o Le Madame pokazano, można powiedzieć, bez osłonek:
"Faceci w slipkach lub bokserkach, kobiety w koronkowych majtkach, stanikach, podwiązkach, pończochach albo minispódniczkach. Takie minispódniczki tylko pozornie zakrywały majtki" - oto cykl imprez kulturalnych w Le Madame pod nazwą "perwers party". I dalej: "Był gigantyczny penis z galaretki i jarzynowa kobieta z wielkimi patisonami". Z kolei o owocach: "Jedna z dziewczyn wpadła na pomysł, że rozbierze się do naga, a jej ciało stanie się talerzem owoców. Ludzie zjadali z niej winogrona, banany i mandarynki. Panowie nie chcą pozostać na uboczu postępowych przemian: "Na jedną z perwers party przyszedł facet bez majtek. Założył tylko górną część garderoby".
Ale rodzima placówka nie zamyka się w zaścianku - pojawiają się goście z bratnich krajów europejskich: "Włoska performerka Angela okaleczała ciało skalpelami, wysysała wielkimi strzykawkami krew z żyły i przekłuwała mięśnie igłami". Można powiedzieć, do ostatniej kropli krwi walczyła o postępową kulturę i sztukę.
A "Gazeta Stołeczna"? Czy nie stać jej na walkę do końca, o jasną prawdę, o której odważa się jednak pisać bezpruderyjny tygodnik, że "jedną z przyczyn pojawienia się takich imprez jest coraz większa siła kultury gejowskiej. W klubach dla homoseksualistów tego typu imprezy istnieją od dawna"?
Co prawda, mamy jeszcze wiele do nadrobienia, co słusznie wytyka tygodnik. Oto jeden z instruktorów kulturalnych dzieli się swoimi wrażeniami z bardziej postępowych bratnich krajów, opisując podobny klub w Londynie: "Kolesie przebrani za policjantów zaczajali się na jednego z uczestników fetyszowego party. To było zaaranżowane, ale miało się wrażenie, że patrzymy na bandziorów i ich ofiarę. Mocno weszli w rolę...". Cóż, dla pamiętających akcje ZOMO nie jest to zupełna nowość, ale kolejny fragment wspomnień jest inspirujący: "Pewien profesor Oksfordu podchodził do każdego z pejczem i karcił. A przy wejściu położyła się para: oboje skrępowani, z zakneblowanymi ustami. Bez ruchu przeleżeli co najmniej siedem godzin - mówi Krystian z podziwem". Można spytać - kiedy u nas ujrzymy np. w podobnej akcji z pejczem panią prof. z SLD Senyszyn?
Nie traćmy jednak nadziei, bo jak czytamy w reportażu, "w krajach, gdzie panuje tak chłodny klimat i rządzi dość mocno ograniczająca religia, ludzie często się buntują. Dlatego można podejrzewać, że rozrywkowo-rozbierane imprezy będą przeistaczać się w coś ostrzejszego".
"Gazetę Stołeczną" wzywamy do większej odwagi w obronie wartości kulturalnych, władze Warszawy do nierzucania kłód przy wejściu do klubu Le Madame, bo tam powinna leżeć skrępowana i zakneblowana para, a UE do wsparcia działalności dotacjami chociażby na galaretkę czy mandarynki, bez których konsumpcja kultury jest zagrożona! Nie mówiąc o dotacjach na majtki. No chyba że ktoś od razu przyjdzie bez, manifestując coraz większą siłę kultury gejowskiej.
Wczoraj "Spieprzaj, dziadu" - dziś 41 tys.
Tajemniczym darczyńcą L. Kaczyński
41 tysięcy złotych w kopercie podrzucił bezdomnej z Dworca Centralnego tajemniczy dobroczyńca.
"To musiała być osoba wrażliwa na krzywdę społeczną - mówi kryminolog B. Hołyst. - Gdy ktoś jest agresywny w stosunku do innej osoby, a chce poczuć się lepiej, to w ten sposób poprawia swoją sytuację moralną w miejscu zamieszkania".
Nasze dziennikarskie śledztwo ustaliło (głównie dzięki przeciekom z centrali PiS), że owym dobroczyńcą jest prezydent Warszawy, kandydat na prezydenta RP Lech Kaczyński. Środki pochodzą z nadwyżek 20-milionowego funduszu wyborczego PiS.
Harmonogram kolejnych anonimowych wizyt L. Kaczyńskiego
9 bm., godz. 23.30 - Dworzec Wschodni
10 bm., godz. 11.30 - róg Brzeskiej i Ząbkowskiej
11 bm., godz. 01.30 - schronisko Monaru
12 bm., godz. 15.30 - jadłodajnia U św. Marty
Konsultacje trwają
Dzisiaj kolejne tzw. przykazania odpowiadające na wyzwania współczesności, poddane pod publiczną dyskusję przez postępowych teologów związanych z redakcją "Ueorganu Ludu":
- Nie pożądaj rzeczy bliźniego swego
- Chyba że realizując zasady sprawiedliwości społecznej
Więcej możesz przeczytać w 19/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.