Z rynkiem nie warto się spierać - w ostateczności to on zawsze ma rację
Polska ma za sobą niezwykły okres w swej długiej historii. W ciągu piętnastu lat bez dramatycznych wstrząsów i rozlewu krwi Polacy zrealizowali wszystkie strategiczne cele rozpoczętej w 1989 r. transformacji ustrojowej. Przypomnijmy, że chodziło w niej o wolne i suwerenne państwo, stworzenie systemu demokracji parlamentarnej, budowę gospodarki rynkowej oraz członkostwo w NATO i Unii Europejskiej.
Do pięciu celów, które na długo zadecydują o losach obecnych i przyszłych pokoleń, trzeba dodać jeszcze jeden. Zmniejszenie i w nieodległej przyszłości wyeliminowanie dystansu, jaki dzieli dziś Polskę od najlepiej rozwiniętych krajów Unii Europejskiej. Różnica ta jest znaczna, bowiem według Eurostatu z czerwca tego roku, polski dochód narodowy w przeliczeniu na mieszkańca stanowi tylko 48 proc. dochodu wytwarzanego w krajach dawnej "piętnastki". Wokół tego zadania powinna się koncentrować uwaga i energia Polaków oraz aktywność programowa partii. Trwały i szybszy niż w Europie Zachodniej wzrost gospodarczy to polski problem numer jeden.
Nowa lewicowość
Nie uważam podziału na lewicę i prawicę za przebrzmiały. Takie wartości, jak wolność, równość, sprawiedliwość czy tolerancja, pozostają polem pożytecznego w demokracji sporu dwóch wielkich formacji. Gwarantują też społeczeństwom możliwość autentycznego wyboru między propozycjami swobód obywatelskich, praw mniejszości, równości szans, sprawiedliwości społecznej, opiekuńczości państwa czy też sposobu organizacji struktur państwowych.
Gospodarka, która przez półtora wieku była terenem radykalnej polaryzacji, przestaje być polem konfrontacji lewicy i prawicy. Różnice powoli się zacierają, albowiem spór między liberalizmem a socjalizmem został już rozstrzygnięty. Gołym okiem widać, który system jest bardziej efektywny. Można też łatwo dowieść, że nie warto się spierać z rynkiem, bo w ostateczności rynek zawsze ma rację. Wiem, że te słowa są źle przyjmowane na polskiej lewicy, ale nic na to nie poradzę, że fakty mówią same za siebie. Zamiast je kontestować, warto je przynajmniej przemyśleć.
Sens lewicowości może mieć różne oblicza. Co innego rozumiano pod pojęciem lewicowości w czasach pierwszych socjalistów, co innego w okresie międzywojennym, a jeszcze co innego współcześnie. Każda epoka dodawała lewicowości nowy atrybut. I tak też będzie w przyszłości.
Priorytet rozwoju
Głównym celem polityków powinno być sprzyjanie rozwojowi gospodarczemu, ponieważ tylko rozwój umożliwia wzrost zatrudnienia, a co za tym idzie ograniczenie do rozsądnych i bezpiecznych granic poziomu bezrobocia. Szybki wzrost i niskie bezrobocie gwarantują odpowiedni poziom życia ludzi. Potrzebna jest także skuteczna polityka społeczna, albowiem wzrost gospodarczy automatycznie nie eliminuje nierówności i dysproporcji. Odwrotnie - może je pogłębiać. Rozwój nie jest jednak możliwy bez wolnej i nieskrępowanej swobody działalności gospodarczej. Rynek wymaga zatem polityki liberalnej, bo tylko wtedy ujawnia w pełni swoje możliwości.
Jeśli myślimy o nowoczesnej lewicy, która pragnie osiągnąć trwały i wysoki wzrost gospodarczy oraz sprawiedliwie dzielić jego owoce, to trzeba powiedzieć, że tradycyjne wartości lewicy winny być realizowane poza rynkiem i za pomocą mechanizmów nie kolidujących z mechanizmem rynkowym. Oznacza to rozdzielenie polityki gospodarczej od polityki społecznej oraz przyznanie, że wytwarzanie dochodu narodowego oraz jego dzielenie są w dużej części odrębnymi dziedzinami, które rządzą się innymi regułami. W pierwszej decydują twarde i obiektywne prawa ekonomii, w drugiej - zasady sprawiedliwości społecznej.
Żeby jednak sprawiedliwie dzielić, trzeba najpierw wytworzyć. Jeśli nie ma co
dzielić, nie ma mowy o żadnej sprawiedliwości. Należy zatem wspierać i rozwijać przedsiębiorczość i wolny rynek, bo tylko w ten sposób można zagwarantować środki na realizację lewicowego programu społecznego. Źródłem zaspokajania potrzeb społecznych może być zatem tylko sprawna, efektywna i konkurencyjna gospodarka wolnorynkowa.
Błędy lewicy
W przeszłości błędem lewicy było to, że próbowała realizować swe programy społeczne za pomocą instrumentów zniekształcających i osłabiających działanie mechanizmu rynkowego. W rezultacie prowadziło to do osłabienia tempa rozwoju gospodarczego. Najlepszym tego przykładem jest sprawa podatków. Dla tradycyjnej lewicy podatki to instrument realizacji zasad sprawiedliwości społecznej. Stąd taka alergia na podatek liniowy, który w potocznym rozumieniu jest głęboko niesprawiedliwy.
Dla nowoczesnej lewicy podatki powinny być instrumentem wzrostu gospodarczego. Stosowanie takiego czy innego systemu podatkowego powinno być poprzedzone pytaniem, czy sprzyja on wzrostowi gospodarczemu czy też nie. Innymi słowy - nieważne jest, jak podatek się nazywa, istotne jest natomiast, czy stymuluje wzrost czy też mu przeszkadza. Ślady takiego rozumowania można odnaleźć w słynnym już manifeście Blaira i Schroedera z czerwca 1999 r. Dwaj wybitni przywódcy europejskiej lewicy nie mogli nie reagować na spadającą konkurencyjność europejskiej gospodarki, rosnący dystans wobec Ameryki, ale przede wszystkim na utrzymujący się stereotyp, że lewica potrafi sprawiedliwie dzielić, podnosząc w tym celu wszystkie podatki, ale nie jest już zdolna do tworzenia warunków stymulujących wzrost gospodarczy. Kiedy kilka miesięcy po opublikowaniu manifestu miałem okazję rozmawiać w Londynie z doradcami Blaira i twórcami koncepcji "trzeciej drogi", poczyniłem uwagę, że przesuwanie Partii Pracy do centrum oznacza faktyczny zwrot na prawo. Usłyszałem wtedy: "My nie idziemy w prawo, my idziemy naprzód". I było to trafne podsumowanie zawartych w tym dokumencie intencji.
Wybór Polski
Polska musi iść naprzód bardziej niż Wielka Brytania czy Niemcy, a to oznacza konieczność szybszego rozwoju niż na zachodzie Europy. Tempo wzrostu pozostanie zatem na długie lata głównym polskim problemem i na nic się zdadzą różne zaklęcia, że ważniejszy jest sposób podziału niż tempo wytwarzania. Tym też się kierowałem jako szef lewicowego rządu, forsując szybki wzrost gospodarczy sięgający już 6 proc., obniżając podatki CIT z 27 proc. do 19 proc., wdrażając 19-procentowy podatek dla osób prowadzących własną działalność gospodarczą, rozpoczynając dyskusję o podatku liniowym czy też przyjmując ustawę o swobodzie działalności gospodarczej. Wszystkie te kroki przyniosły oczekiwane efekty także w postaci zwiększonych wpływów budżetowych.
Szlak działania w Polsce został przetarty. Moim następcom będzie łatwiej iść dalej, w pożądanym kierunku.
Więcej możesz przeczytać w 30/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.