Na wojnę z Coca-Colą i Pepsi idzie Dietrich Mateschitz, twórca Red Bulla, najbogatszy Austriak Na red bullu najbogatszy Austriak Dietrich Mateschitz zarobił ponad 2 mld USD. Teraz ma nowy pomysł, który ma podwoić jego majątek - to aqualuna, woda butelkowana podczas pełni Księżyca. Słysząc o tym produkcie, specjaliści od marketingu najpierw wybuchali śmiechem. Milkli, gdy dowiadywali się, że to nowy pomysł twórcy napoju Red Bull (ang. - czerwony byk).
61-letni austriacki miliarder Mateschitz uchodzi za mistrza niekonwencjonalnej promocji. Chociaż receptura red bulla nie jest opatentowana i może go produkować każdy, to od ponad 20 lat żadnej ze stu firm (m.in. Coca-Coli i Pepsi) nie udało się zagroziś jego pozycji. Mateschitz nie zbił bowiem majątku na wyjątkowym smaku napoju, który sprzedaje, ale na promowaniu stylu życia kojarzonego z marką Red Bull. Patent na sprzedaż red bulla to prawdziwa żyła złota. Firma wydaje na marketing 600 mln USD, czyli 30 proc. przychodów. To odsetek trzy razy większy niż w wypadku Coca-Coli (9 proc.). Co roku 2 mld puszek red bulla kupują klienci w 115 krajach świata, a sprzedaż wzrasta rocznie o 30 proc.!
Wieczny student
Dietrich Mateschitz urodził się 20 maja 1944 r. (znak zodiaku - nomen omen - byk) w wiosce St. Marein w austriackiej Styrii. Choć jego rodzice byli nauczycielami, Mateschitz nie należał do prymusów. Studia na Wydziale Handlu Międzynarodowego uniwersytetu w Wiedniu zabrały mu 10 lat. Jego przyjaciele wspominają, że Mateschitz był typem wiecznego studenta: lubił imprezy, alkohol i miał wielu przyjaciół. Zorientował się, że jego umiejętność zjednywania sobie ludzi i wyczuwania tego, co potrzebują, bardzo mu się przyda w marketingu. Po skończeniu studiów (miał wówczas 28 lat) dostał pracę i szybko awansował na dyrektora marketingu w firmie Blendax zajmującej się produkcją m.in. pasty do zębów. Kariera w korporacji nie dała mu jednak satysfakcji, zaczął więc oszczędzać pieniądze i szukać pomysłu na własny biznes. Podczas podróży służbowej do Tajlandii w 1983 r. spróbował bardzo popularnego w Azji toniku energetyzującego Krating Daeng (czerwony bizon). Natychmiast minęło zmęczenie wywołane podróżą lotniczą z Austrii. W 1984 r. zaproponował Chaleowi Yoovidhya, tajlandzkiemu producentowi krating daeng, założenie spółki i sprzedaż toniku energetyzującego w Europie. Wyłożyli po 0,5 mln USD (oszczędności Mateschitza z dwunastu lat pracy) i przejęli po 49 proc. udziałów w firmie (2 proc. dostał syn Chaleo Chalerm).
Płynna kokaina
"Kiepsko smakuje i jest pięć razy droższy od coca-coli. Daj sobie spokój z tym napojem, nigdy nie uda ci się zarobić na nim pieniędzy" - powiedzieli Mateschitzowi wynajęci przez niego eksperci, gdy w połowie lat 80. badał szanse wejścia na europejski rynek. Imprezowicz z jego doświadczeniem wiedział jednak, że w środkach pobudzających nie jest ważny smak, tylko efekt, który powodują, i styl życia, który utożsamiają. Pierwszą akcję promocyjną red bulla prowadził praktycznie w konspiracji. Pracownicy Mateschitza odwiedzali austriackie kluby, wynajdywali w nich najpopularniejszych uczestników imprez i proponowali, że za darmo dostarczą red bulla, jeżeli ci zorganizują imprezę pod szyldem napoju. - Wchodzili także do modnych nocnych klubów i dyskretnie rzucali na podłogę puste puszki po red bullu.
Prawdziwy sukces Mateschitz odniósł jednak dzięki stworzeniu red bullowi image`u zakazanego owocu. Ze względu na zawartość tauryny (substancja wspomagająca działanie kofeiny) uzyskanie zgody na dystrybucję w kolejnych państwach trwa kilka lat. Mateschitz umiejętnie wykorzystał to do podsycania plotek o właściwościach napoju i jego składzie. W połowie lat 90. londyńskie gazety były pełne historii o rzekomych aktach wandalizmu w barach, dokonanych przez osoby, które jakoby wypiły zbyt dużo red bulla. Pojawiły się plotki, że jego składniki są pozyskiwane z jąder byków (Mateschitz teraz często żartuje, że lata do Pampeluny po świeże bycze jądra do produkcji red bulla). Ta szeptana kampania najlepsze skutki przyniosła w 2001 r., gdy Jeff Edwards, wpływowy amerykański dziennikarz (pracuje dla magazynu "Salon"), zatytułował artykuł o red bullu "Płynna kokaina". W tym czasie w Niemczech organizacje rodziców protestowały przeciwko napojowi i żądały jego delegalizacji jako produktu promującego przyjmowanie narkotyków. Wszystkie plotki Mateschitz umieszczał na stronie internetowej Red Bulla bez komentarza, czym wręcz zapraszał do spekulacji. Wiedział, że najlepszą promocją napoju wśród nastolatków będą protesty ich rodziców. Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że to on wymyślił, aby w Danii i we Francji sprzedawano red bulla tylko w aptekach. Sprzedaż rosła w takim tempie, że wkrótce w Europie firma nie mogła kupić aluminium do produkcji puszek i musiała je sprowadzać z Azji.
- Mateschitz udowodnił, że efektywny marketing nie musi byś masowy - komentuje Nancy Koehn, historyk marek z Harvard Business School. Dziś Mateschitz kontroluje 70 proc. wartego 2,5 mld USD światowego rynku napojów energetyzujących.
Schwarzenegger bis
Mateschitz bardzo ceni swoją prywatność
i nie udziela wywiadów telewizyjnych. Lubi jednak opowiadać o swoim życiu "w stylu Red Bulla". Wypija dziesięć puszek red bulla dziennie, wspina się po górach, jeździ na snowboardzie, a w weekendy wybiera jeden z samolotów ze swojego hangaru (słynna "flota latających byków", która oblatuje świat z pokazami odnowionych samolotów). Dietrich Mateschitz jest dziś drugim po Arnoldzie Schwarzeneggerze najbardziej znanym Austriakiem. Kilka miesięcy temu 2 tys. osobistości świata kultury, polityki i biznesu zapłaciło po 600 USD, aby móc obejrzeć prywatny pokaz samolotowy Mateschitza. Austryjacki miliarder obecnie wymyśla plany promocji aqualuny.
W tajemnicy. Producent red bulla nigdy nie uczestniczy też w badaniach efektywności kampanii, bo się boi, że ktoś pozna jego receptę na sukces. Groźba pojawienia się Mateschitza w kolejnym segmencie rynku spędza konkurencji sen z powiek. - Aqualuna tak naprawdę może byś częścią kampanii promocyjnej red bulla - mówi Johannes Kastner, przyjaciel Mateschitza i autor hasła "Red bull doda ci skrzydeł". Tak czy inaczej, za kilka lat majątek Mateschitza wzrośnie o połowę.
Wieczny student
Dietrich Mateschitz urodził się 20 maja 1944 r. (znak zodiaku - nomen omen - byk) w wiosce St. Marein w austriackiej Styrii. Choć jego rodzice byli nauczycielami, Mateschitz nie należał do prymusów. Studia na Wydziale Handlu Międzynarodowego uniwersytetu w Wiedniu zabrały mu 10 lat. Jego przyjaciele wspominają, że Mateschitz był typem wiecznego studenta: lubił imprezy, alkohol i miał wielu przyjaciół. Zorientował się, że jego umiejętność zjednywania sobie ludzi i wyczuwania tego, co potrzebują, bardzo mu się przyda w marketingu. Po skończeniu studiów (miał wówczas 28 lat) dostał pracę i szybko awansował na dyrektora marketingu w firmie Blendax zajmującej się produkcją m.in. pasty do zębów. Kariera w korporacji nie dała mu jednak satysfakcji, zaczął więc oszczędzać pieniądze i szukać pomysłu na własny biznes. Podczas podróży służbowej do Tajlandii w 1983 r. spróbował bardzo popularnego w Azji toniku energetyzującego Krating Daeng (czerwony bizon). Natychmiast minęło zmęczenie wywołane podróżą lotniczą z Austrii. W 1984 r. zaproponował Chaleowi Yoovidhya, tajlandzkiemu producentowi krating daeng, założenie spółki i sprzedaż toniku energetyzującego w Europie. Wyłożyli po 0,5 mln USD (oszczędności Mateschitza z dwunastu lat pracy) i przejęli po 49 proc. udziałów w firmie (2 proc. dostał syn Chaleo Chalerm).
Płynna kokaina
"Kiepsko smakuje i jest pięć razy droższy od coca-coli. Daj sobie spokój z tym napojem, nigdy nie uda ci się zarobić na nim pieniędzy" - powiedzieli Mateschitzowi wynajęci przez niego eksperci, gdy w połowie lat 80. badał szanse wejścia na europejski rynek. Imprezowicz z jego doświadczeniem wiedział jednak, że w środkach pobudzających nie jest ważny smak, tylko efekt, który powodują, i styl życia, który utożsamiają. Pierwszą akcję promocyjną red bulla prowadził praktycznie w konspiracji. Pracownicy Mateschitza odwiedzali austriackie kluby, wynajdywali w nich najpopularniejszych uczestników imprez i proponowali, że za darmo dostarczą red bulla, jeżeli ci zorganizują imprezę pod szyldem napoju. - Wchodzili także do modnych nocnych klubów i dyskretnie rzucali na podłogę puste puszki po red bullu.
Prawdziwy sukces Mateschitz odniósł jednak dzięki stworzeniu red bullowi image`u zakazanego owocu. Ze względu na zawartość tauryny (substancja wspomagająca działanie kofeiny) uzyskanie zgody na dystrybucję w kolejnych państwach trwa kilka lat. Mateschitz umiejętnie wykorzystał to do podsycania plotek o właściwościach napoju i jego składzie. W połowie lat 90. londyńskie gazety były pełne historii o rzekomych aktach wandalizmu w barach, dokonanych przez osoby, które jakoby wypiły zbyt dużo red bulla. Pojawiły się plotki, że jego składniki są pozyskiwane z jąder byków (Mateschitz teraz często żartuje, że lata do Pampeluny po świeże bycze jądra do produkcji red bulla). Ta szeptana kampania najlepsze skutki przyniosła w 2001 r., gdy Jeff Edwards, wpływowy amerykański dziennikarz (pracuje dla magazynu "Salon"), zatytułował artykuł o red bullu "Płynna kokaina". W tym czasie w Niemczech organizacje rodziców protestowały przeciwko napojowi i żądały jego delegalizacji jako produktu promującego przyjmowanie narkotyków. Wszystkie plotki Mateschitz umieszczał na stronie internetowej Red Bulla bez komentarza, czym wręcz zapraszał do spekulacji. Wiedział, że najlepszą promocją napoju wśród nastolatków będą protesty ich rodziców. Zwolennicy teorii spiskowych twierdzą, że to on wymyślił, aby w Danii i we Francji sprzedawano red bulla tylko w aptekach. Sprzedaż rosła w takim tempie, że wkrótce w Europie firma nie mogła kupić aluminium do produkcji puszek i musiała je sprowadzać z Azji.
- Mateschitz udowodnił, że efektywny marketing nie musi byś masowy - komentuje Nancy Koehn, historyk marek z Harvard Business School. Dziś Mateschitz kontroluje 70 proc. wartego 2,5 mld USD światowego rynku napojów energetyzujących.
Schwarzenegger bis
Mateschitz bardzo ceni swoją prywatność
i nie udziela wywiadów telewizyjnych. Lubi jednak opowiadać o swoim życiu "w stylu Red Bulla". Wypija dziesięć puszek red bulla dziennie, wspina się po górach, jeździ na snowboardzie, a w weekendy wybiera jeden z samolotów ze swojego hangaru (słynna "flota latających byków", która oblatuje świat z pokazami odnowionych samolotów). Dietrich Mateschitz jest dziś drugim po Arnoldzie Schwarzeneggerze najbardziej znanym Austriakiem. Kilka miesięcy temu 2 tys. osobistości świata kultury, polityki i biznesu zapłaciło po 600 USD, aby móc obejrzeć prywatny pokaz samolotowy Mateschitza. Austryjacki miliarder obecnie wymyśla plany promocji aqualuny.
W tajemnicy. Producent red bulla nigdy nie uczestniczy też w badaniach efektywności kampanii, bo się boi, że ktoś pozna jego receptę na sukces. Groźba pojawienia się Mateschitza w kolejnym segmencie rynku spędza konkurencji sen z powiek. - Aqualuna tak naprawdę może byś częścią kampanii promocyjnej red bulla - mówi Johannes Kastner, przyjaciel Mateschitza i autor hasła "Red bull doda ci skrzydeł". Tak czy inaczej, za kilka lat majątek Mateschitza wzrośnie o połowę.
Więcej możesz przeczytać w 30/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.