- POLITYKA STOSOWANA
- Plan Kwaśniewskiego
Aleksander Kwaśniewski chce na fundamencie SLD po wyborach utworzyć nową partię lewicową. Realizacją planu ma się zająć Krzysztof Janik, który podporządkował sobie formalnego lidera sojuszu Wojciecha Olejniczaka. Z ośmiopunktowego planu Kwaśniewskiego na razie udało się zrealizować cztery pierwsze punkty.
29 maja - Wojciech Olejniczak został szefem SLD.
3 lipca - Włodzimierz Cimoszewicz ogłosił start w wyborach prezydenckich.
14 lipca - Wojciech Olejniczak przedstawił Markowi Borowskiemu listę 20 nazwisk polityków SLD (m.in. Leszka Millera i Józefa Oleksego), którzy zostaną usunięci z list sojuszu do Sejmu. W zamian oczekiwał, że SDPL zrezygnuje z wystawiania swoich liderów, m.in. Marka Borowskiego, Tomasza Nałęcza, Izabeli Sierakowskiej, Jolanty Banach i Bogdana Lewandowskiego. Borowski odprawił Olejniczaka z kwitkiem.
18 lipca - Z list sejmowych SLD usunięto przeciwników Aleksandra Kwaśniewskiego: Leszka Millera, Józefa Oleksego i Marka Dyducha.
25 września - Do Sejmu wchodzi tylko SLD. SDPL, UP i Partia Demokratyczna nie przekraczają progu.
Do 9 października - Marek Borowski rezygnuje z kandydowania na prezydenta i popiera Włodzimierza Cimoszewicza.
Po 23 października - Pod patronatem Kwaśniewskiego SLD sfederuje się z SDPL, UP i PD.
Początek 2006 r. - Aleksander Kwaśniewski staje na czele nowej partii, a Wojciech Olejniczak zostaje jego zastępcą.
(MAD)
KRONIKA WIĘZIENNA - PRZYJEŻDŻA SEKUŁA DO PĘCZAKA
Mirosław Sekuła, prezes Najwyższej Izby Kontroli, tak się przejął losem Andrzeja Pęczaka, aresztowanego posła SLD, że sam chce w areszcie śledczym w Łodzi usłyszeć, na co się Pęczak skarży. W ubiegłym tygodniu były łódzki baron SLD poskarżył się na jakość pożywienia i niestosowanie unijnych norm w łódzkim więzieniu przy Smutnej. Pęczak chce, aby areszt skontrolowali inspektorzy NIK. Prezes Sekuła stwierdził na posiedzeniu szefostwa NIK, że wypadałoby, aby sam udał się do aresztu, ponieważ w przeszłości Pęczak był szefem sejmowej komisji nadzorującej prace NIK. (TB)
KOLEKCJA - Pińczuk w Warszawie
Wiktor Pińczuk, jeden z najbogatszych ludzi w Europie Wschodniej i zięć byłego prezydenta Ukrainy Leonida Kuczmy, jest zainteresowany przeniesieniem do Warszawy swojej kolekcji sztuki najnowszej. Założona przez ukraińskiego przemysłowca fundacja miałaby w tym celu zbudować własne muzeum. Pińczuk, który w Polsce jest bardziej znany jako główny akcjonariusz koncernu metalurgicznego Interpipe produkującego rury, jest znanym w Europie kolekcjonerem. Jego zbiory zostały pokazane na tegorocznym 51. Biennale Sztuki w Wenecji. Głównym doradcą artystycznym Pińczuka jest Nicolas Bourriaud, dyrektor paryskiego Palais de Tokyo. (JJ)
ODESZLI - Realizm i nieustępliwość
Stanisław Stomma, polityk, publicysta, działacz katolicki, zmarł w Warszawie w wieku 97 lat. Był współzałożycielem "Tygodnika Powszechnego" i miesięcznika "Znak".
W latach 1957-1976 był członkiem koła poselskiego "Znak". W 1968 r. wraz z członkami klubu złożył interpelację w obronie represjonowanych studentów. W 1976 r. jako jedyny poseł wstrzymał się przy głosowaniu uznającym "przewodnią rolę PZPR" w konstytucji. Uczestnik "okrągłego stołu" i senator I kadencji. Stomma usiłował być politykiem opozycyjnym w systemie nie uznającym opozycji. Musiał więc iść na kompromisy, które jednak nigdy nie przekroczyły granicy kapitulacji. Jego działanie na rzecz rudymentów polskiej wolności i tożsamości współtworzyło naszą niepodległość.
Bronisław Wildstein
- Wielki Gruby
Andrzej Grubba, najlepszy zawodnik w historii polskiego tenisa stołowego, zmarł w wieku zaledwie 47 lat. Przegrał z nowotworem płuc. Nie za to był kochany, że w latach 80. być może najefektowniej w świecie odbijał celuloidową piłeczkę. Gruby był w polskim przaśnym sporcie postacią wyjątkową z innej przyczyny: wyróżniała go niebywała inteligencja, wykształcenie, znajomość języków, przedsiębiorczość i ujmujący sposób bycia. Szybko zrozumiał, że świat nie jest piłką pingpongową, że świat się podbija głową. Ukończył AWF w Gdańsku, ale najpełniej sprawdzał się w ekonomii. Sportowe wojaże po Dalekim Wschodzie wykorzystywał do uruchamiania firm. W czasach gdy w Polsce nie istniał wolny rynek, budował jego podstawy. Handlował na wielką skalę sprzętem elektronicznym i odzieżą. Wydawał prasę, był aktywny w akcjach obywatelskich, wspierał w stanie wojennym "Solidarność". Tryskał humorem (po narodzinach syna rzekł: "Tak długo wierciłem żonie dziurę w brzuchu, aż wywierciłem!"). Był sportowcem z klasą - laureatem Nagrody Fair Play MKOl. Choroba pokonała go, mimo że był wzorem nieustępliwości i zdrowego trybu życia. Umiłowani przez bogów umierają młodo. Gruby musiał być jednym z najbardziej umiłowanych.
Paweł Zarzeczny
LOSY - Zjazd Cimoszewiczów
Pochodzącą z Kalinówki Kościelnej Barbarę Aponowicz Cimoszewicz poznał w 1970 r. na rolniczych praktykach studenckich w Nasielsku. Opiekunem ich grupy był Lech Falandysz, późniejszy prawnik prezydenta Lecha Wałęsy. Barbara, z wykształcenia prawniczka, nigdy nie pracowała w zawodzie. W 1985 r. razem z mężem porzucili Warszawę i przejęli gospodarstwo rodziców Barbary w Kalinówce. W okresie świetności hodowali sto świń, 10 krów, mieli 20 ha ziemi i szynszylarnię. Ze względu na działalność polityczną męża oddali gospodarstwo w dzierżawę.
Małgorzata Natasza Cimoszewicz (31 lat), córka Barbary i Włodzimierza, opuściła Polskę po maturze, w 1993 r. Powodem były m.in. kłopoty z dostaniem się na studia w Polsce. Na wyjazd do Karoliny Północnej namówiła ją Carmela White, amerykańska nauczycielka angielskiego z liceum w Mońkach, do którego chodziła Cimoszewiczówna. White jest również piosenkarką gospel i to ona odkryła talenty wokalne córki Cimoszewicza. Za oceanem Małgorzata studiowała dziennikarstwo i reklamę, a także występowała w chórze. Wyszła za mąż za Amerykanina pochodzenia grecko-szkockiego. Jesienią 2004 r. adoptowali dwie Rosjanki: Olgę (8 lat) i Tanię (5 lat).
Tomasz Cimoszewicz, 26-letni dziś syn Barbary i Włodzimierza, wyjechał do USA po studiach na uniwersytecie w Białymstoku. Prowadzi niewielką firmę budowlaną. Jego żona, Janina Karłuk, także pochodzi z Kalinówki; pracuje w Chicago jako agentka nieruchomości.
Marcin Dzierżanowski
LUSTRACJA - Hamulcowy
Czy sędzia Włodzimierz Olszewski może być rzecznikiem interesu publicznego, czyli prokuratorem lustracyjnym, i jednocześnie zasiadać w kolegium Instytutu Pamięci Narodowej? Olszewski uważa, że nie zachodzi tu konflikt interesów. Powołuje się na opinię prezesa Sądu Najwyższego Lecha Gardockiego, który również nie widzi konfliktu interesów. Czy rzeczywiście? Na prośbę IPN sędzia Olszewski zgodził się, by wydłużyć okres, w którym instytut ma dostarczać rzecznikowi dokumenty SB dotyczące lustrowanych osób. - IPN jest zawalony pracą w związku z tzw. listą Wildsteina. Wymienieni na niej masowo występują o status pokrzywdzonego. Staraliśmy się wspólnie rozwiązać ten problem - twierdzi Olszewski. Zgoda na takie rozwiązanie oznacza jednak, że w praktyce sprawdzanie oświadczeń lustracyjnych zostanie zahamowane. Już zresztą jest: od 1 stycznia, gdy Olszewski objął stanowisko, ani razu nie wystąpił przed Sądem Lustracyjnym. (AnGa)
ZDROWIE - Pierwsza runda Millera
Minister zdrowia Marek Balicki domaga się, by prezes NFZ Jerzy Miller przeznaczył nadwyżkę finansową - 754 mln zł, na szpitale onkologiczne. Miller nie tylko nie chce przekazać pieniędzy, ale twierdzi, że nadwyżki w ogóle nie ma. A poza tym działa na podstawie planu finansowego zatwierdzonego właśnie przez ministra zdrowia. Tymczasem 754 mln zł, czyli rezerwa funduszu, dawno już zostało rozdysponowane, m.in. na szpitalne kontrakty i leczenie Polaków w krajach unii. Spór toczy się nie tylko o 754 mln zł, władzę nad służbą zdrowia, zaspokojenie ambicji, ale także o wynik wyborczy. Pacjenci, ich rodziny i potencjalni pacjenci to potężny elektorat. Kontrola NIK, która sprawdzi wydatki funduszu, przedstawi raport dopiero po wyborach. Ale i wtedy warto będzie się dowiedzieć, czy Jerzy Miller nie chciał ratować chorych na raka, czy raczej nie chciał się włączać w kampanię wyborczą.
Iwona Konarska
HIGH LIFE - Wszyscy goście paliwowego barona
Minister Jacek Piechota, zachodni dyplomaci, ambasador Tunezji, piosenkarze, dziennikarze i aktorzy (m.in. Katarzyna Dowbor, Justyna Steczkowska, Cezary Pazura i Artur Barciś), a także byłe i obecne władze województwa zachodniopomorskiego - to osoby, które gościł w swym pałacu w podszczecińskim Maciejewie Arkadiusz Grochulski, baron mafii paliwowej. Obecny wojewoda Stanisław Wziątek (SLD), który w czerwcu 2002 r. podejmował w pałacu barona biznesmenów z kilkunastu krajów, wpisując się do księgi gości, nie szczędził Grochulskiemu komplementów. "W imieniu Marszałka Województwa Zachodniopomorskiego, Prezydenta Miasta Szczecina oraz własnym składam serdeczne podziękowania za profesjonalne przygotowanie organizacyjne wizyty szefów misji dyplomatycznych akredytowanych w Polsce. (...) Pobyt dyplomatów okazał się ogromnym sukcesem, który niewątpliwie w dużej mierze stał się Pana udziałem" - pisał wojewoda.
Arkadiusz Grochulski, udziałowiec najważniejszej w aferze paliwowej firmy BGM, stał się właścicielem XIX-wiecznego pałacu w Maciejewie w grudniu 1998 r. Właściciel Maciejewa jeszcze długo nie wróci do swego pałacu. W marcu tego roku, po dwóch latach ukrywania się za granicą, Grochulski sam zgłosił się do krakowskiej prokuratury i trafił za kratki.
Ewa Ornacka
Więcej możesz przeczytać w 30/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.