Mniej Francji, więcej Ameryki - oto europejski program Angeli Merkel
Na niemieckich aukcjach internetowych można kupić spaliny trabanta. Puszka kosztuje aż 4 euro, ale pomysłodawca Thorsten Jahn zapewnia, że sprzedaż idzie świetnie. Nic dziwnego, w Niemczech od dawna panuje tzw. ostalgia, czyli moda na NRD. Jeden z najpopularniejszych talk-show w kraju prowadzi Katharina Witt, znana enerdowska łyżwiarka, ubrana w błękitną koszulkę komunistycznej młodzieżówki. Młodzież pije club-colę (wschodnioniemiecką podróbkę coca-coli). Comeback przeżył Piaskowy Dziadek, bohater dobranocki z czasów Ericha Honeckera. Najmodniejszymi lokalami w Berlinie stały się Klub der Republik oraz Cafe Moskau, na wyprzedażach jak woda idą meble i odznaki z czasów socjalizmu.
Po zaplanowanych na 18 września przedterminowych wyborach ostalgia wkroczy do polityki. Nowym kanclerzem zostanie zapewne wychowana w NRD Angela Merkel. - Jej popularność nie jest spowodowana chwilową modą. Niemcy autentycznie wierzą, że Merkel poprawi ich sytuację - zaznacza dla "Wprost" dr Ulrike Guerot, politolog, dyrektor berlińskiego biura German Marshall Fund.
Anioł chadeków
51-letnia Angela Merkel, która była rzeczniczką ostatniego demokratycznie wybranego rządu w NRD, stanęła na czele Unii Chrześcijańsko-Demokratycznej (CDU) w 2000 r. Wtedy ta centroprawicowa partia znajdowała się w całkowitej rozsypce po aferze finansowej, w którą było zamieszane kierownictwo z Helmutem Kohlem na czele. CDU na gwałt poszukiwało osoby czystej, nieskalanej skandalem.
Nowa przewodnicząca była osobą spoza układu. - Merkel sprawiała wrażenie niepewnej siebie, zagubionej w świecie wielkiej polityki - przypomina dla "Wprost" Kai-Olaf Lang z berlińskiej fundacji Nauka i Polityka. Szybko zaczęto jej wyrzucać nadmierną "miękkość", brak pomysłów. Wypominano rozwód, brak dzieci, dla zdominowanej przez katolików CDU problemem był nawet protestantyzm. Jej kariera, wedle partyjnych oponentów, miała się skończyć szybciej, niż się zaczęła.
Nic z tego. Teraz w kierownictwie CDU nie ma nikogo, kto odważyłby się podważać jej kompetencje albo zagroziłby jej pozycji. Chadecy z partii zarządzanej kolegialnie stali się partią jednej osoby - Angeli Merkel.
Liniowa kanclerz
Merkel, w ten sam sposób, w jaki zostawała przewodniczącą partii, zostaje kanclerzem Niemiec. Ogłoszony 11 lipca program przedwyborczy jest lakoniczny i nie zapowiada rewolucji mającej wstrząsnąć będącą w stagnacji niemiecką gospodarką. - Nie wolno zapominać, że CDU to partia masowa, starająca się dotrzeć do wszystkich warstw społecznych. Nie może sobie pozwolić na radykalne sformułowania programowe, bo mogłaby utraciś częśś elektoratu - zaznacza Kai-Olaf Lang. Okres rządów kanclerza Schroedera tak rozczarował Niemców, że zamierzają głosować na opozycję tylko po to, by się pozbyś obecnej ekipy. W sondażach przedwyborczych CDU stale utrzymuje 15-19-procentową przewagę nad SPD.
W ubiegłotygodniowej rozmowie z "Financial Times" Angela Merkel podkreśliła, że imponuje jej model gospodarki wprowadzony przez Tony`ego Blaira, zwłaszcza brytyjska elastyczność w reagowaniu na potrzeby rynku. Podobają jej się też niskie podatki obowiązujące w Europie Środkowej, w tym słowacki podatek liniowy. "Rolą polityków jest zarządzać krajem i wspierać najsłabszych, a postęp gospodarczy powinni tworzyć ludzie. Można to osiągnąć tylko w sytuacji, gdy będą musieli z sobą konkurować" - powiedziała na początku lipca "Frankfurter Allgemeine Zeitung".
Balans transatlantycki
Niemcy najlepiej oceniają rządy Gerharda Schroedera w polityce zagranicznej i właśnie w tej dziedzinie Merkel przedstawiła najbardziej klarowny program. Przede wszystkim ma nastąpić osłabienie osi Paryż - Berlin - Moskwa, CDU zamierza rozłożyć odpowiedzialność za losy Unii Europejskiej na więcej krajów. Merkel nie ukrywa, że chce wrócić do linii polityki zagranicznej wytyczonej jeszcze przez kanclerza Konrada Adenauera. Jej wielki poprzednik wyszedł z założenia, że Niemcy powinny byś krajem balansującym między USA a Europą. Ta linia polityczna była konsekwentnie realizowana przez kolejnych kanclerzy - zachwiał nią dopiero Schroeder, jednoznacznie opowiadając się przeciw wojnie w Iraku i narażając się na ostracym ze strony Waszyngtonu. "Zachował się jak 13-letni chłopiec, który buntuje się przeciw amerykańskiemu tacie" - skomentowała to szefowa chadeków.
- Merkel za wszelką cenę będzie dążyć do poprawy stosunków z USA, choćby po to, by znaleźć przeciwwagę dla Rosji - nie ma wątpliwości Guerot. Będzie to jednak niezwykle trudne, bo Niemcy nie mają wiele do zaoferowania Amerykanom. - Na pewno osobiste stosunki między Merkel a Bushem będą lepsze niż Busha ze Schroederem, ale Berlin i Waszyngton nie mają wspólnej wizji świata, więc ich relacje znacząco się nie poprawią - tłumaczy dla "Wprost" Simon Serfaty, ekspert ds. europejskich w Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych.
Szefowa CDU na pewno nie uczyni cudu, nie będzie politykiem, który radykalnie odmieni Niemcy i UE. Może jednak wskazać kierunek zmian na kontynencie. - Merkel, podobnie jak Nicolas Sarkozy, który za dwa lata zapewne zostanie prezydentem Francji, wyznaje anglosaskie podejście do gospodarki: mało państwa, dużo swobody dla jednostek. To dobrze rokuje gospodarce UE - mówi "Wprost" politolog Dominique Molisi. Merkel wychowała się w NRD, ojciec Sarkozy`ego na Węgrzech. Jeśli do tego dołożyć osiem postkomunistycznych krajów, które rok temu wstąpiły do UE, będzie to oznaczać ciągle rosnący wpływ Europy Środkowej na unię. - Na pewno wpłynie to na stosunek do Rosji. Nie będzie on już tak bezkrytyczny jak w wypadku Schroedera. Merkel nie zawaha się skrytykować Putina - zaznacza Molisi.
Środkowoeuropejska frakcja w UE to także ambicja, zapał, chęć do pracy. Pani kanclerz może się okazać żelazną lady współczesnych Niemiec. To, że w rękawiczce made in DDR kryje się żelazna pięść, pokazała jej wizyta w Paryżu. Merkel była podejmowana niemal jak urzędujący szef rządu. Tymczasem Jacques Chirac usłyszał od niej, że motor francusko-niemiecki nie uciągnie unijnego wozu, że trzeba się zbliżyć do Wielkiej Brytanii i innych dużych krajów UE. I że antyamerykanizm jest żałosny i nieskuteczny. Francuski prezydent, który całe lata strawił na oddalaniu takiej perspektywy, mógł tylko nieszczerze się uśmiechać. Na domiar złego Merkel pojechała do jego rywala Nicolasa Sarkozy`ego, by rozmawiać o prawdziwej przyszłości stosunków z Francją. Jeśli jako kanclerz Merkel okaże się równie twarda, to niemiecka polityka może odzyskać dynamikę.
Więcej możesz przeczytać w 30/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.