XV Forum Ekonomiczne w Krynicy - stypa lewicy, brak prawicy Odchodzący w polityczny niebyt premier Marek Belka zapamiętale fotografował się na krynickim deptaku z wszystkimi kuracjuszami, którzy mieli na to ochotę. Prezydent Aleksander Kwaśniewski przerwał swój zasłużony urlop nad morzem, aby w Krynicy odsłonić pomnik malarza prymitywisty Nikifora i wypełnić swoją (i swojego orszaku) obecnością całe przedpołudnie w kurorcie.
Marszałka Włodzimierza Cimoszewicza i ministrów odchodzącego rządu pełno było w krynickich dyskusjach i spotkaniach. I to wszystko. W Krynicy odczuwało się atmosferę i stypy, i politycznej pustki. Grobową atmosferę ożywiły jedynie wypowiedzi pewnego wojewody, który stwierdził, że przeczekanie czterech następnych lat nie jest problemem i on jest już do tego przygotowany. Cztery lata temu, również tuż przed wyborami, Krynica przypominała "Titanic", a na nim odchodzący, ale bawiący się na zabój AWS.
Czas Lotosu
Najlepiej nową sytuację oddawały samotne spacery po deptaku królów krynickiego życia - Józefa Oleksego i Krzysztofa Janika. W poprzednich latach poruszali się oni wyłącznie w otoczeniu czeredy towarzyszy wyczekujących gestu lub choćby uśmiechu, ścigani zazdrosnymi spojrzeniami tych, którzy do gromady nie mogli się przyłączyć. Teraz sami wypatrywali choćby śladu zainteresowania ze strony obojętnych przechodniów. Ich miejsce pozostawało nie zajęte. Nie przyjechali na forum przywódcy opozycji, którzy najpewniej przejmą władzę w tym roku.
Zygmunt Berdychowski, twórca i szef forum, daje do zrozumienia, że to nawet lepiej. - Najważniejsze są spotkania między biznesmenami - twierdzi. - Zrozumieli, że opłaca się im tu przyjeżdżać, spotykać i nawiązywać kontakty. Krzysztof Pawłowski, rektor Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu, potwierdza, że krynickie forum stało się miejscem, które wszyscy więksi przedsiębiorcy polscy czują się wręcz zobowiązani odwiedzić. - Ponarzekają po cichu, ale przyjadą w następnym roku - uważa.
Ostatnie forum szerzej otworzyło się na problemy kulturowe. Pojawili się na nim także ważni przedstawiciele hierarchii katolickiej, jak kardynał Renato Martino, przewodniczący papieskiej komisji Iustitia et Pax, która nadzoruje całą działalność charytatywną Kościoła. Bardziej liczna i znacząca była reprezentacja krajów kaukaskich, a także Turcji.
Organizatorom nieco pokrzyżowała plany historia, pozbawiając Krynicę najbardziej oczekiwanych gości, jakimi byli w tym roku przywódcy odrodzonej Ukrainy, którzy zresztą odwiedzali forum w minionych latach. Najpierw odwołał przybycie prezydent Wiktor Juszczenko, potem premier Julia Tymoszenko.
Quo vadis?
Zdaniem wielu, krynickie forum w poprzednich latach było zagrożone i uratowało się jedynie dzięki zręczności i przedsiębiorczości Berdychowskiego. Wbrew bowiem jego rodowodowi politycznemu było związane raczej z "lewicowym", a więc powiązanym z postkomunistycznym układem, biznesem. Być może było to po prostu efektem dominacji tego układu w Polsce. W sumie Krynica stała się obrazem przenikania się świata polityki i gospodarki w stopniu większym, niż dzieje się to na Zachodzie. Znamienne, że przez wiele lat firmą dominującą na forum był Orlen. W ubiegłym roku zorganizował on bal w stylu lat 30. Jego zarząd z prezesem Zbigniewem Wróblem na czele wystąpił wówczas w kostiumach chicagowskich gangsterów. Teraz miejsce Orlenu zajął Lotos.
"Społeczeństwo informacyjne w kształtujących się gospodarkach", "Azja Środkowa w dialogu z Europą", "Czy warto inwestować w Ukrainie", "Demokratyzacja i bezpieczeństwo na Bliskim Wschodzie", "Etyka chrześcijańska i duch postindustrialnego kapitalizmu", "Europa i USA - wyzwania dla bezpieczeństwa międzynarodowego" - oto tytuły kilku z kilkudziesięciu paneli dyskusyjnych, które wypełniały oficjalny program forum. Wskazują one na rozmach tego przedsięwzięcia. Na liście prawie 1,5 tys. zaproszonych gości znaleźli się najbardziej znaczący politycy, biznesmeni i naukowcy. Jeżeli dodać do tego niemal 400-stronicowy "Raport z transformacji" pod redakcją prof. Dariusza Rosatiego, analizujący przemiany w krajach postkomunistycznych w latach 2004-2005, oraz przedsięwzięcia towarzyszące forum, można by je uznać za więcej niż udane. A przecież wielu uczestników i obserwatorów deklarowało swoje rozczarowanie. Quo vadis, Krynico?
Czas Lotosu
Najlepiej nową sytuację oddawały samotne spacery po deptaku królów krynickiego życia - Józefa Oleksego i Krzysztofa Janika. W poprzednich latach poruszali się oni wyłącznie w otoczeniu czeredy towarzyszy wyczekujących gestu lub choćby uśmiechu, ścigani zazdrosnymi spojrzeniami tych, którzy do gromady nie mogli się przyłączyć. Teraz sami wypatrywali choćby śladu zainteresowania ze strony obojętnych przechodniów. Ich miejsce pozostawało nie zajęte. Nie przyjechali na forum przywódcy opozycji, którzy najpewniej przejmą władzę w tym roku.
Zygmunt Berdychowski, twórca i szef forum, daje do zrozumienia, że to nawet lepiej. - Najważniejsze są spotkania między biznesmenami - twierdzi. - Zrozumieli, że opłaca się im tu przyjeżdżać, spotykać i nawiązywać kontakty. Krzysztof Pawłowski, rektor Wyższej Szkoły Biznesu w Nowym Sączu, potwierdza, że krynickie forum stało się miejscem, które wszyscy więksi przedsiębiorcy polscy czują się wręcz zobowiązani odwiedzić. - Ponarzekają po cichu, ale przyjadą w następnym roku - uważa.
Ostatnie forum szerzej otworzyło się na problemy kulturowe. Pojawili się na nim także ważni przedstawiciele hierarchii katolickiej, jak kardynał Renato Martino, przewodniczący papieskiej komisji Iustitia et Pax, która nadzoruje całą działalność charytatywną Kościoła. Bardziej liczna i znacząca była reprezentacja krajów kaukaskich, a także Turcji.
Organizatorom nieco pokrzyżowała plany historia, pozbawiając Krynicę najbardziej oczekiwanych gości, jakimi byli w tym roku przywódcy odrodzonej Ukrainy, którzy zresztą odwiedzali forum w minionych latach. Najpierw odwołał przybycie prezydent Wiktor Juszczenko, potem premier Julia Tymoszenko.
Quo vadis?
Zdaniem wielu, krynickie forum w poprzednich latach było zagrożone i uratowało się jedynie dzięki zręczności i przedsiębiorczości Berdychowskiego. Wbrew bowiem jego rodowodowi politycznemu było związane raczej z "lewicowym", a więc powiązanym z postkomunistycznym układem, biznesem. Być może było to po prostu efektem dominacji tego układu w Polsce. W sumie Krynica stała się obrazem przenikania się świata polityki i gospodarki w stopniu większym, niż dzieje się to na Zachodzie. Znamienne, że przez wiele lat firmą dominującą na forum był Orlen. W ubiegłym roku zorganizował on bal w stylu lat 30. Jego zarząd z prezesem Zbigniewem Wróblem na czele wystąpił wówczas w kostiumach chicagowskich gangsterów. Teraz miejsce Orlenu zajął Lotos.
"Społeczeństwo informacyjne w kształtujących się gospodarkach", "Azja Środkowa w dialogu z Europą", "Czy warto inwestować w Ukrainie", "Demokratyzacja i bezpieczeństwo na Bliskim Wschodzie", "Etyka chrześcijańska i duch postindustrialnego kapitalizmu", "Europa i USA - wyzwania dla bezpieczeństwa międzynarodowego" - oto tytuły kilku z kilkudziesięciu paneli dyskusyjnych, które wypełniały oficjalny program forum. Wskazują one na rozmach tego przedsięwzięcia. Na liście prawie 1,5 tys. zaproszonych gości znaleźli się najbardziej znaczący politycy, biznesmeni i naukowcy. Jeżeli dodać do tego niemal 400-stronicowy "Raport z transformacji" pod redakcją prof. Dariusza Rosatiego, analizujący przemiany w krajach postkomunistycznych w latach 2004-2005, oraz przedsięwzięcia towarzyszące forum, można by je uznać za więcej niż udane. A przecież wielu uczestników i obserwatorów deklarowało swoje rozczarowanie. Quo vadis, Krynico?
Więcej możesz przeczytać w 37/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.