Prezydent Syrii osobiście nadzorował zamach na przywódcę libańskiej opozycji Wysłannik ONZ na Bliski Wschód Terje Roed-Larsen był już spakowany, gdy w jego nowojorskim mieszkaniu rozległ się dźwięk telefonu. Na ekranie panasonica wyświetlił się izraelski numer. "W Bejrucie dzieją się dziwne rzeczy. Uważaj na siebie". Larsen wiedział, że jego przyjaciel z Tel Awiwu, dziennikarz Kol Israel, ma wiarygodne informacje. Nim porozumiał się z szefem Kofim Annanem zdecydował, że do Libanu nie jedzie.
Dramatyczny zwrot, który nastąpił w śledztwie dotyczącym zamordowania Rafika Haririego, byłego premiera Libanu, spowodował w Bejrucie prawdziwe trzęsienie ziemi. Areszty objęły byłą czołówkę libańskich służb specjalnych, generalicję, komendantów policji, członków parlamentu. Falangi chrześcijańskie znów rozdają broń, Druzowie wzywają do nowych wyborów, a ich przywódca Walid Dżumblatt mówi, że Emil Lahud, prosyryjski prezydent Libanu, jest już "żywym trupem". Rodzina Haririego wyjechała za granicę, a prasa pisze o groźbie wybuchu wojny domowej.
Od początku było jasne, że za zamachem na Haririego stali Syryjczycy. Baszara Asada najbardziej obciążają zeznania Dżamila Asajeda, byłego szefa służby bezpieczeństwa, i Rajmona Azy, byłego szefa libańskiego kontrwywiadu wojskowego. Podobno prezydent Syrii wiedział o przygotowywanym zamachu. Hariri był jego wrogiem nr 1.
Wprawdzie kolejny minidramat na Bliskim Wschodzie dotyczy bezpośrednio Libanu, ale uwaga polityków izraelskich skierowana jest głównie na Syrię. Nawet przeciwnicy Ariela Szarona przyznają, że miał rację, gdy lekceważąco potraktował zaloty Asada, który deklamował bajki o pokoju.
- Jeśli komisja ONZ badająca zamach na Haririego potwierdzi, że wyrok śmierci wydał Asad, nastąpi początek końca prezydenta Syrii - mówi dla "Wprost" dyplomata z ambasady USA w Tel Awiwie. - Tym razem złapaliśmy go na gorącym uczynku.
Z punktu widzenia Izraela niekompetentny, słaby i wyizolowany na arenie międzynarodowej prezydent Syrii jest "właściwym człowiekiem na właściwym miejscu". Syria jest jednym z najbiedniejszych państw arabskich. 25 proc. jej mieszkańców to analfabeci. Bezrobocie doszło w 2004 r. do 27 proc. Sunnici stanowią 75 proc. Syryjczyków, ale władzę sprawuje 10-procentowa mniejszość alawicka, znienawidzona przez resztę świata islamskiego. W ocenie Amerykanów Asad jest kolejnym chuliganem na Bliskim Wschodzie, ale odpowiedź na pytanie, co wydarzy się w Syrii, jeśli zostanie obalony, znajduje się w Iraku.
W 1982 r. fundamentaliści islamscy w mieście Hama zbuntowali się przeciw władzy w Damaszku. Prezydent Hafez Asad wysłał przeciwko nim 500 czołgów. Po pacyfikacji, w której zginęło kilkadziesiąt tysięcy buntowników, zapanował względny spokój, ale zmasakrowana przez Asada ojca opozycja czeka na upadek Asada syna. To, co się dzieje w Iraku, powinno być ostrzeżeniem dla tych, którzy chcą głowy prezydenta Syrii. Premier Szaron podczas wizyty we Francji usłyszał, że Asad jest jednym z najniebezpieczniejszych polityków na świecie.
Obserwatorzy izraelscy mają wątpliwości, czy mimo zeznań libańskich generałów komisja ONZ znajdzie niezbite dowody udziału Asada w spisku na życie Haririego. Jest mało prawdopodobne, że nawet taki niechluj polityczny jak Baszar Asad pozostawił odciski palców na miejscu zbrodni. Jeśli mimo wszystko w Waszyngtonie dojdą do wniosku, że trzeba skończyć z Asadem, kto przyjdzie na jego miejsce? W Syrii nie ma poważnej opozycji, nie licząc fundamentalistów islamskich. Alternatywą może być tylko wojsko.
Od początku było jasne, że za zamachem na Haririego stali Syryjczycy. Baszara Asada najbardziej obciążają zeznania Dżamila Asajeda, byłego szefa służby bezpieczeństwa, i Rajmona Azy, byłego szefa libańskiego kontrwywiadu wojskowego. Podobno prezydent Syrii wiedział o przygotowywanym zamachu. Hariri był jego wrogiem nr 1.
Wprawdzie kolejny minidramat na Bliskim Wschodzie dotyczy bezpośrednio Libanu, ale uwaga polityków izraelskich skierowana jest głównie na Syrię. Nawet przeciwnicy Ariela Szarona przyznają, że miał rację, gdy lekceważąco potraktował zaloty Asada, który deklamował bajki o pokoju.
- Jeśli komisja ONZ badająca zamach na Haririego potwierdzi, że wyrok śmierci wydał Asad, nastąpi początek końca prezydenta Syrii - mówi dla "Wprost" dyplomata z ambasady USA w Tel Awiwie. - Tym razem złapaliśmy go na gorącym uczynku.
Z punktu widzenia Izraela niekompetentny, słaby i wyizolowany na arenie międzynarodowej prezydent Syrii jest "właściwym człowiekiem na właściwym miejscu". Syria jest jednym z najbiedniejszych państw arabskich. 25 proc. jej mieszkańców to analfabeci. Bezrobocie doszło w 2004 r. do 27 proc. Sunnici stanowią 75 proc. Syryjczyków, ale władzę sprawuje 10-procentowa mniejszość alawicka, znienawidzona przez resztę świata islamskiego. W ocenie Amerykanów Asad jest kolejnym chuliganem na Bliskim Wschodzie, ale odpowiedź na pytanie, co wydarzy się w Syrii, jeśli zostanie obalony, znajduje się w Iraku.
W 1982 r. fundamentaliści islamscy w mieście Hama zbuntowali się przeciw władzy w Damaszku. Prezydent Hafez Asad wysłał przeciwko nim 500 czołgów. Po pacyfikacji, w której zginęło kilkadziesiąt tysięcy buntowników, zapanował względny spokój, ale zmasakrowana przez Asada ojca opozycja czeka na upadek Asada syna. To, co się dzieje w Iraku, powinno być ostrzeżeniem dla tych, którzy chcą głowy prezydenta Syrii. Premier Szaron podczas wizyty we Francji usłyszał, że Asad jest jednym z najniebezpieczniejszych polityków na świecie.
Obserwatorzy izraelscy mają wątpliwości, czy mimo zeznań libańskich generałów komisja ONZ znajdzie niezbite dowody udziału Asada w spisku na życie Haririego. Jest mało prawdopodobne, że nawet taki niechluj polityczny jak Baszar Asad pozostawił odciski palców na miejscu zbrodni. Jeśli mimo wszystko w Waszyngtonie dojdą do wniosku, że trzeba skończyć z Asadem, kto przyjdzie na jego miejsce? W Syrii nie ma poważnej opozycji, nie licząc fundamentalistów islamskich. Alternatywą może być tylko wojsko.
Więcej możesz przeczytać w 37/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.