Znosił do domu ślimaki, traszki, owady, a w jego pokoju mieszkały znane na cały Żoliborz wrona Kra, puszczyk oraz mewa śmieszka
Głos wołającego na puszczy może być krzykiem słyszalnym nawet w Nowym Jorku. Głos Adama Wajraka, dziennikarza "Gazety Wyborczej" mieszkającego w Puszczy Białowieskiej, został usłyszany przez tygodnik "Time". Wajrak został Bohaterem Europy. Teremiski, gdzie mieszka, to kilkanaście domów, przystanek autobusowy i sklep. Ale o Teremiskach słyszał już prawie cały przyrodniczy świat - właśnie dlatego, że mieszka tam Wajrak. - Wystarczy jeden telefon i cała Polska już wie, że w puszczy kilkusetletnie drzewa idą pod topór. "Gazeta" daje Wajrakowi siłę i pozwala mówić mu rzeczy niepopularne - opowiada "Wprost" mieszkający w Białowieży Jan Walencik, przyrodnik i filmowiec, twórca m.in. filmu "Tętno pierwotnej puszczy".
Wrażliwy oszołom
- Ludzie w Teremiskach są wdzięczni Wajrakowi. Parę lat temu to była straszna dziura, a dziś zjeżdżają tu ludzie z całego świata - opowiada Marek Poleszuk, stolarz z Teremisek. - Wrażliwy, otwarty, bezkompromisowy - po prostu "swój chłop" - mówią o dziennikarzu przyrodniku miłośnicy przyrody. - Radykał i oszołom - twierdzą przeciwnicy. Od lat Wajrak walczy o rozszerzenie ochrony na całą Puszczę Białowieską, protestuje przeciwko wycinaniu starych dębów czy budowie drogi Via Baltica.
Sojusznika ma Wajrak w dyrektorach Białowieskiego Parku Narodowego: obecnym - Józefie Popielu, i poprzednim - Czesławie Okołowie. Nie cierpią go natomiast szefowie Lasów Państwowych, bo utrudnia im pozyskiwanie drewna. Gdy Wajrak pojawił się w Białowieży i zaczął namawiać do objęcia ochroną całej puszczy, miejscowi myśleli, że chce ich pozbawić pracy.
Ośmioletni ornitolog
Wajrak pochodzi z Żoliborza. W dzieciństwie miał alergię na koty i psy. W porozumieniu z babcią i w tajemnicy przed rodzicami zaczął znosić do domu ptaki. "Kiedy rodzice zobaczyli, że mi to nie szkodzi, to mieliśmy bociana w kuchni, sowę w moim pokoju i wronę na balkonie" - wspominał. Znosił też do domu inne stworzenia. W jego pokoju mieszkały wrona Kra, puszczyk oraz mewa śmieszka.
Już jako ośmiolatek Adam chodził z warszawskimi ornitologami do lasu podglądać i liczyć ptaki. W ten sposób poznał Lechosława Herza, aktora, ale przede wszystkim przyrodnika amatora. - To były zwyczajne podmiejskie wycieczki ku przyrodzie, podglądanie życia lasu, bobrów, obserwacje batalionów. Spośród wszystkich uczestników wycieczek Adam wyróżniał się niezwykłą pasją. Po prostu kochał przyrodę i chciał się nią zajmować. Parł do tego przez całe młodzieńcze lata i osiągnął sukces - opowiada Herz.
Przyjaciel Kuronia
Wajrak wychowywał się na tym samym podwórzu, przy którym mieszkał Jacek Kuroń, i zaprzyjaźnił się z nim już jako dziecko. - Jacek rozwiązywał jego spory z dziewczynkami, które nie pozwalały mu łapać w piwnicy myszy dla tych jego bocianów - opowiada "Wprost" Danuta Kuroń. Później to Wajrak zaczął pomagać Kuroniowi. Przed wyborami 1989 r., będąc w klasie maturalnej, zaangażował się w kampanię wyborczą Kuronia. W tym samym czasie ukazał się na łamach "Gazety Wyborczej" pierwszy tekst Wajraka. W połowie lat 90. dobrze już znany dziennikarz niespodziewanie osiadł w Puszczy Białowieskiej. "Dziennikarz, który zajmuje się polityką, musi siedzieć w Warszawie, ten, który interesuje się przyrodą i o niej pisze, powinien się stykać z nią na co dzień" - tłumaczył swój krok. Wyjazd do Teremisek nie przerwał kontaktów Wajraka z Kuroniem. - Gdy legendarny opozycjonista wpadł na pomysł założenia Uniwersytetu Powszechnego dla młodzieży z najbiedniejszych rejonów Polski, z pomocą pospieszył mu właśnie Wajrak. Sprzedał swoje akcje Agory, kupił w Teremiskach starą szkołę i podarował ją fundacji Kuronia. Dziś mieści się w niej Uniwersytet Powszechny im. Jana Józefa Lipskiego. Wajrak mieszka w jego sąsiedztwie. - Często zabiera naszych studentów na wyprawy do lasu - mówi kierujący uniwersytetem Paweł Winiarski. Wajrak bywa też w położonej od niego o 10 km leśniczówce, w której mieszka Włodzimierz Cimoszewicz.
Człowiek puszczy
W puszczy Wajrak poznał swoją narzeczoną - Hiszpankę Nurię Selva Fernandez. Przyjechała do Polski na staż w Zakładzie Badania Ssaków PAN w Białowieży. Najpierw wynajmowali mieszkanie w Białowieży, a potem kupili gospodarstwo w Teremiskach. Na stodole Wajraka zagnieździł się bocian, w chlewiku mieszkają kuny.
"Moje życie mało się różni od życia moich kolegów: mam komórkę, Internet, prysznic i tak samo jak oni wstaję do pracy" - twierdzi Wajrak. Przyrodnik Jan Walencik opowiada, że Adam jest tytanem pracy. - Chylę przed nim czoła, bo wiem, co to znaczy hodowanie dzikich zwierzaków. Wiele razy się zarzekał, że zamknie ten swój ptasi azyl. Ale co ma zrobić, kiedy ludzie cały czas mu przynoszą chore zwierzęta? - mówi Walencik.
Druga ucieczka
Pierwsze publikowane teksty Wajraka były mało osobiste i ostrożne. Dziś polemizuje ze światowymi autorytetami w dziedzinie przyrody. Wciąż jednak korzysta z pomocy zawodowców i konsultuje z nimi swoje teksty. - Jest coraz dojrzalszy, zajmuje się coraz poważniejszymi sprawami - chwali Adama prof. Simona Kossak, przewodnicząca Rady Naukowej Białowieskiego Parku Narodowego.
Michał Sumiński, przyrodnik i podróżnik, który przez dwadzieścia lat prowadził w telewizji "Zwierzyniec", mówi, że gdy czyta teksty Wajraka, widzi siebie sprzed lat. - Opowiada o zwierzętach przez pryzmat doświadczeń i spotkań z nimi. Ja robiłem podobnie - tłumaczy Sumiński.
W Teremiskach cieszą się z tytułu dla Wajraka, ale martwią nowym pomysłem swojego "bohatera". Jego towarzyszka życia Nuria znalazła pracę w Krakowie i oboje przenoszą się pod Wawel. Wajrak wierzy jednak, że wróci do Teremisek, do swojej puszczy. Twierdzi, że "dostaje ona od ludzi na każdym kroku w dupę", dlatego nie może jej zostawić samej.
Wrażliwy oszołom
- Ludzie w Teremiskach są wdzięczni Wajrakowi. Parę lat temu to była straszna dziura, a dziś zjeżdżają tu ludzie z całego świata - opowiada Marek Poleszuk, stolarz z Teremisek. - Wrażliwy, otwarty, bezkompromisowy - po prostu "swój chłop" - mówią o dziennikarzu przyrodniku miłośnicy przyrody. - Radykał i oszołom - twierdzą przeciwnicy. Od lat Wajrak walczy o rozszerzenie ochrony na całą Puszczę Białowieską, protestuje przeciwko wycinaniu starych dębów czy budowie drogi Via Baltica.
Sojusznika ma Wajrak w dyrektorach Białowieskiego Parku Narodowego: obecnym - Józefie Popielu, i poprzednim - Czesławie Okołowie. Nie cierpią go natomiast szefowie Lasów Państwowych, bo utrudnia im pozyskiwanie drewna. Gdy Wajrak pojawił się w Białowieży i zaczął namawiać do objęcia ochroną całej puszczy, miejscowi myśleli, że chce ich pozbawić pracy.
Ośmioletni ornitolog
Wajrak pochodzi z Żoliborza. W dzieciństwie miał alergię na koty i psy. W porozumieniu z babcią i w tajemnicy przed rodzicami zaczął znosić do domu ptaki. "Kiedy rodzice zobaczyli, że mi to nie szkodzi, to mieliśmy bociana w kuchni, sowę w moim pokoju i wronę na balkonie" - wspominał. Znosił też do domu inne stworzenia. W jego pokoju mieszkały wrona Kra, puszczyk oraz mewa śmieszka.
Już jako ośmiolatek Adam chodził z warszawskimi ornitologami do lasu podglądać i liczyć ptaki. W ten sposób poznał Lechosława Herza, aktora, ale przede wszystkim przyrodnika amatora. - To były zwyczajne podmiejskie wycieczki ku przyrodzie, podglądanie życia lasu, bobrów, obserwacje batalionów. Spośród wszystkich uczestników wycieczek Adam wyróżniał się niezwykłą pasją. Po prostu kochał przyrodę i chciał się nią zajmować. Parł do tego przez całe młodzieńcze lata i osiągnął sukces - opowiada Herz.
Przyjaciel Kuronia
Wajrak wychowywał się na tym samym podwórzu, przy którym mieszkał Jacek Kuroń, i zaprzyjaźnił się z nim już jako dziecko. - Jacek rozwiązywał jego spory z dziewczynkami, które nie pozwalały mu łapać w piwnicy myszy dla tych jego bocianów - opowiada "Wprost" Danuta Kuroń. Później to Wajrak zaczął pomagać Kuroniowi. Przed wyborami 1989 r., będąc w klasie maturalnej, zaangażował się w kampanię wyborczą Kuronia. W tym samym czasie ukazał się na łamach "Gazety Wyborczej" pierwszy tekst Wajraka. W połowie lat 90. dobrze już znany dziennikarz niespodziewanie osiadł w Puszczy Białowieskiej. "Dziennikarz, który zajmuje się polityką, musi siedzieć w Warszawie, ten, który interesuje się przyrodą i o niej pisze, powinien się stykać z nią na co dzień" - tłumaczył swój krok. Wyjazd do Teremisek nie przerwał kontaktów Wajraka z Kuroniem. - Gdy legendarny opozycjonista wpadł na pomysł założenia Uniwersytetu Powszechnego dla młodzieży z najbiedniejszych rejonów Polski, z pomocą pospieszył mu właśnie Wajrak. Sprzedał swoje akcje Agory, kupił w Teremiskach starą szkołę i podarował ją fundacji Kuronia. Dziś mieści się w niej Uniwersytet Powszechny im. Jana Józefa Lipskiego. Wajrak mieszka w jego sąsiedztwie. - Często zabiera naszych studentów na wyprawy do lasu - mówi kierujący uniwersytetem Paweł Winiarski. Wajrak bywa też w położonej od niego o 10 km leśniczówce, w której mieszka Włodzimierz Cimoszewicz.
Człowiek puszczy
W puszczy Wajrak poznał swoją narzeczoną - Hiszpankę Nurię Selva Fernandez. Przyjechała do Polski na staż w Zakładzie Badania Ssaków PAN w Białowieży. Najpierw wynajmowali mieszkanie w Białowieży, a potem kupili gospodarstwo w Teremiskach. Na stodole Wajraka zagnieździł się bocian, w chlewiku mieszkają kuny.
"Moje życie mało się różni od życia moich kolegów: mam komórkę, Internet, prysznic i tak samo jak oni wstaję do pracy" - twierdzi Wajrak. Przyrodnik Jan Walencik opowiada, że Adam jest tytanem pracy. - Chylę przed nim czoła, bo wiem, co to znaczy hodowanie dzikich zwierzaków. Wiele razy się zarzekał, że zamknie ten swój ptasi azyl. Ale co ma zrobić, kiedy ludzie cały czas mu przynoszą chore zwierzęta? - mówi Walencik.
Druga ucieczka
Pierwsze publikowane teksty Wajraka były mało osobiste i ostrożne. Dziś polemizuje ze światowymi autorytetami w dziedzinie przyrody. Wciąż jednak korzysta z pomocy zawodowców i konsultuje z nimi swoje teksty. - Jest coraz dojrzalszy, zajmuje się coraz poważniejszymi sprawami - chwali Adama prof. Simona Kossak, przewodnicząca Rady Naukowej Białowieskiego Parku Narodowego.
Michał Sumiński, przyrodnik i podróżnik, który przez dwadzieścia lat prowadził w telewizji "Zwierzyniec", mówi, że gdy czyta teksty Wajraka, widzi siebie sprzed lat. - Opowiada o zwierzętach przez pryzmat doświadczeń i spotkań z nimi. Ja robiłem podobnie - tłumaczy Sumiński.
W Teremiskach cieszą się z tytułu dla Wajraka, ale martwią nowym pomysłem swojego "bohatera". Jego towarzyszka życia Nuria znalazła pracę w Krakowie i oboje przenoszą się pod Wawel. Wajrak wierzy jednak, że wróci do Teremisek, do swojej puszczy. Twierdzi, że "dostaje ona od ludzi na każdym kroku w dupę", dlatego nie może jej zostawić samej.
Więcej możesz przeczytać w 41/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.