Rząd Marka Belki przejdzie do historii jako jeden z bardziej rozrywkowych i roztańczonych
Gazety plotkarskie pełne są informacji o tym, kto, gdzie i z kim upił się na dyskotece. Zwykle chodzi o znane twarze popularnych aktorów, tandetnych muzyków, których przeboje aktualnie hulają w radiu, gwiazdki seriali telewizyjnych lub inne w sumie mało ważne osoby. Żelaznym punktem każdej tego typu plotkarskiej notki jest dokładny opis garderoby bohaterów zdarzenia. Dowiemy się więc wszystkiego o sukni z wielkim dekoltem lub o satynowych stringach wyraźnie widocznych przez cienkie tiule. Zapoznamy się z każdym fragmentem nowej marynarki i źle dobranym do niej krawatem. Drobiazgowemu opisowi podlegają też fryzury upolowanych gwiazdek oraz ich zachowanie na imprezie. Szczególnym zainteresowaniem reporterów cieszy się zagadnienie dotyczące tego, kto się na balandze uśmiechał i kto kogo łapał po kryjomu za tyłek.
Niestety, w prasie plotkarskiej mało jest newsów o tym, jak bawią się elity władzy. Nie wiemy, do jakiej dyskoteki udaje się w sobotę premier Tony Blair, jaki jest ulubiony didżej techno prezydenta George`a Busha oraz gdzie balanguje liderka CDU Angela Merkel. Nieznane są też miejsca discopotańcówek Władimira Putina i Jacques`a Chiraca. Kompletnie nie wiadomo, do której z dyskotek w Tel Awiwie chodzi Ariel Szaron. Ten smutny krąg niewiedzy dotyczący preferencji dyskotekowych wśród ludzi piastujących wysokie stanowiska państwowe przerwała polska wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka. Blond gwiazda naszej lewicy postanowiła ostatnio uczcić swój sukces wyborczy (to przykre, ale ponownie wybrano ją na posła) w dyskotece Pokład w Gdyni. Gazety plotkarskie nie stanęły, niestety, na wysokości zadania. Nie mamy pojęcia, w jakiej kreacji bawiła się pani wicepremier ani z kim tańczyła i co piła do trzeciej nad ranem. Dzięki prasie codziennej i policyjnym raportom wiadomo jedynie, że towarzyszyło jej dwóch ochroniarzy z BOR, z których jeden wdał się w strzelaninę z miejscowym elementem, a drugi, korzystając z zamieszania, uciekł z panią wicepremier.
Do tej pory informacje o takim charakterze docierały do opinii publicznej przy okazji zabaw przywódców przestępczego podziemia. Znany gangster Kaszana, rządzący lewą stroną miasta, postrzelił w dyskotece Pieścidełko goryla przywódcy prawej strony miasta Lutka Toporka. Prawdopodobnie jesteśmy świadkami narodzin nowej świeckiej tradycji. Teraz po młodzieżowych dyskotekach będą się rozbijać przedstawiciele elit lewicy, realizując postulat zbliżania się do elektoratu. Radość z tego, że SLD dostał się do parlamentu z niezłym wynikiem, jest tak wielka, że wszystkie tancbudy od Gdańska po Zakopane mogą teraz liczyć na sporą frekwencję i wzmożoną obecność ekipy Olejniczaka. W jakiej dyskotece zabawiał się po ogłoszeniu wyników sam Olejniczak, nie wiadomo, ale biorąc pod uwagę to, że jest o ponad dwadzieścia lat młodszy od blondi star Jarugi-Nowackiej, pewnikiem rzeźbił w jakimś smarkatym hiphopowym przytułku dla blokersów.
Pod rządami Kaczorów i Rokity imprezy partyjne w dyskotekach z udziałem rządzących elit nam nie grożą. Jak się popatrzy na ludzi PO-PiS-u, od razu widać, że są tacy mało taneczni. Taki np. Dorn, Marcinkiewicz czy Komorowski z pewnością nie mają bladego pojęcia o drum and base, euro trashu czy trip hopie. Jedyna muzyczna postać w PO-PiS-ie to Gronkiewicz-Waltz, ale walca to nawet z gronkowcem ciężko tańczyć w dyskotece. Co innego ludzie o temperamencie Jarugi-Nowackiej. W nowej (a właściwie Nowackiej) strategii lewicy, która próbuje odzyskiwać zaufanie po aferalnych legionach Pęczaków i Czarzastych, wydaje się, że dyskoteki będą stanowić ważny przyczółek. Partyjne popijawy w klubach disco będą się nazywać Disco Partii, co jest zgrabnym nawiązaniem do angielskiego disco party. Bowiem tylko tam - w oparach wódy i prochów - znajdą się tacy, co uwierzą w cudowną pozytywną przemianę działaczy SLD w sproszkowane LSD.
Szalona balanga pani wicepremier w gdyńskiej dyskotece tylko potwierdza tezę, że rząd premiera Marka Belki przejdzie do historii jako jeden z bardziej rozrywkowych i roztańczonych. Nikogo to nie powinno dziwić, zważywszy że profesor Belka jest bliskim znajomym Jennifer Lopez, która - jak głosi fama - doradza mu obecnie w sprawie przerobienia Partii Demokratycznej na parę obcisłych spodni dla Ricky`ego Martina.
Niestety, w prasie plotkarskiej mało jest newsów o tym, jak bawią się elity władzy. Nie wiemy, do jakiej dyskoteki udaje się w sobotę premier Tony Blair, jaki jest ulubiony didżej techno prezydenta George`a Busha oraz gdzie balanguje liderka CDU Angela Merkel. Nieznane są też miejsca discopotańcówek Władimira Putina i Jacques`a Chiraca. Kompletnie nie wiadomo, do której z dyskotek w Tel Awiwie chodzi Ariel Szaron. Ten smutny krąg niewiedzy dotyczący preferencji dyskotekowych wśród ludzi piastujących wysokie stanowiska państwowe przerwała polska wicepremier Izabela Jaruga-Nowacka. Blond gwiazda naszej lewicy postanowiła ostatnio uczcić swój sukces wyborczy (to przykre, ale ponownie wybrano ją na posła) w dyskotece Pokład w Gdyni. Gazety plotkarskie nie stanęły, niestety, na wysokości zadania. Nie mamy pojęcia, w jakiej kreacji bawiła się pani wicepremier ani z kim tańczyła i co piła do trzeciej nad ranem. Dzięki prasie codziennej i policyjnym raportom wiadomo jedynie, że towarzyszyło jej dwóch ochroniarzy z BOR, z których jeden wdał się w strzelaninę z miejscowym elementem, a drugi, korzystając z zamieszania, uciekł z panią wicepremier.
Do tej pory informacje o takim charakterze docierały do opinii publicznej przy okazji zabaw przywódców przestępczego podziemia. Znany gangster Kaszana, rządzący lewą stroną miasta, postrzelił w dyskotece Pieścidełko goryla przywódcy prawej strony miasta Lutka Toporka. Prawdopodobnie jesteśmy świadkami narodzin nowej świeckiej tradycji. Teraz po młodzieżowych dyskotekach będą się rozbijać przedstawiciele elit lewicy, realizując postulat zbliżania się do elektoratu. Radość z tego, że SLD dostał się do parlamentu z niezłym wynikiem, jest tak wielka, że wszystkie tancbudy od Gdańska po Zakopane mogą teraz liczyć na sporą frekwencję i wzmożoną obecność ekipy Olejniczaka. W jakiej dyskotece zabawiał się po ogłoszeniu wyników sam Olejniczak, nie wiadomo, ale biorąc pod uwagę to, że jest o ponad dwadzieścia lat młodszy od blondi star Jarugi-Nowackiej, pewnikiem rzeźbił w jakimś smarkatym hiphopowym przytułku dla blokersów.
Pod rządami Kaczorów i Rokity imprezy partyjne w dyskotekach z udziałem rządzących elit nam nie grożą. Jak się popatrzy na ludzi PO-PiS-u, od razu widać, że są tacy mało taneczni. Taki np. Dorn, Marcinkiewicz czy Komorowski z pewnością nie mają bladego pojęcia o drum and base, euro trashu czy trip hopie. Jedyna muzyczna postać w PO-PiS-ie to Gronkiewicz-Waltz, ale walca to nawet z gronkowcem ciężko tańczyć w dyskotece. Co innego ludzie o temperamencie Jarugi-Nowackiej. W nowej (a właściwie Nowackiej) strategii lewicy, która próbuje odzyskiwać zaufanie po aferalnych legionach Pęczaków i Czarzastych, wydaje się, że dyskoteki będą stanowić ważny przyczółek. Partyjne popijawy w klubach disco będą się nazywać Disco Partii, co jest zgrabnym nawiązaniem do angielskiego disco party. Bowiem tylko tam - w oparach wódy i prochów - znajdą się tacy, co uwierzą w cudowną pozytywną przemianę działaczy SLD w sproszkowane LSD.
Szalona balanga pani wicepremier w gdyńskiej dyskotece tylko potwierdza tezę, że rząd premiera Marka Belki przejdzie do historii jako jeden z bardziej rozrywkowych i roztańczonych. Nikogo to nie powinno dziwić, zważywszy że profesor Belka jest bliskim znajomym Jennifer Lopez, która - jak głosi fama - doradza mu obecnie w sprawie przerobienia Partii Demokratycznej na parę obcisłych spodni dla Ricky`ego Martina.
Więcej możesz przeczytać w 41/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.