Najbogatszy i najbardziej nieobliczalny norweski kapitalista chce kupić Stocznię Gdańską!
"Jestem dyslektycznym rybakiem, którego jedynym wykształceniem jest uniwersytet rynsztoku" - mówi o sobie najbogatszy Norweg Kjell Inge Roekke. Norweski "rybak dyslektyk" złożył na początku września ofertę przejęcia Stoczni Gdańskiej. Na przeszkodzie transakcji stoją jednak silne związki zawodowe, które obawiają się norweskiego milionera (majątek wart około 775 mln USD). 47-letni "wiking biznesu", jak nazywają go norweskie gazety, słynie z twardej ręki w zarządzaniu należącymi do niego firmami. Jego patent na sukces jest prosty: przejmuje upadające stocznie i dzięki bezwzględnej redukcji kosztów zmienia je w maszynki do zarabiania pieniędzy. Roekke jest jednym z najbardziej wpływowych Skandynawów. Gdy w 2002 r. kanclerz Niemiec Gerhard Schroeder odwiedził Oslo, na rozmowę z premierem Norwegii Kjellem Magne Bondevikiem przeznaczył 20 minut, a na spotkanie z Roekkem... ponad 2 godziny. Roekke to także negatywny bohater norweskich mediów (w większości lewicowych). Nie mogą mu darować wystawnego trybu życia i stawiają mu absurdalny zarzut, że na jego interesach zarabia tylko on (sic!). Roekke to pierwszy norweski miliarder, który chwali się własnym majątkiem. Zerwał ze skandynawską tradycją nieepatowania bogactwem (utożsamianą z hasłem szwedzkiego rodu Wallenbergów "Być i nie być widzianym"). Jest właścicielem boeinga 737. Wanny w jego mieszkaniach mają pozłacane krany. Roekke ma także gest. Swojemu rodzinnemu miasteczku Molde, w który mieszka 23 tys. osób, podarował stadion piłkarski na 17,5 tys. widzów. W sierpniu Roekke po raz kolejny trafił na czołówki gazet, bo został skazany na miesiąc więzienia za to, że zniecierpliwiony skandynawską biurokracją w 2001 r. zapłacił szwedzkiemu urzędnikowi 12 tys. euro łapówki za licencję na prowadzenie jachtów. "To najbogatszy i najbardziej nieobliczalny kapitalista, jaki urodził się w Norwegii" - napisał kilka miesięcy temu o Roekkem norweski dziennik "Aftenposten". Jeżeli Roekke coś zaplanuje, to zawsze znajdzie sposób, aby to osiągnąć. Dlatego jeżeli postanowił kupić Stocznię Gdańską, to znajdzie na to sposób.
Dyslektyczny rybak
Roekke urodził się 25 października 1958 r. w miasteczku Molde na zachodnim wybrzeżu Norwegii. Jego ojcem był drwal. W szkole nie należał do orłów. Miał problemy z czytaniem, a z powodu nadpobudliwości nie był w stanie usiedzieć na miejscu podczas lekcji. Kiedy Roekke skończył 17 lat, przed maturą rzucił szkołę i wyjechał do Seattle w USA.
Zaczynał od pracy w maszynowni rybackiego trawlera. Szybko zauważył, że rybacy tracą krocie, kupując licencje połowowe na łowiskach najbliższych macierzystemu portowi. Wpadł na pomysł stworzenia globalnej firmy łowiącej ryby. Po siedmiu latach pracy było go już stać na wdrożenie idei w życie. W 1982 r. kupił przeznaczony na złom trawler (tylko na taki było go stać), wyremontował go i zaczął wyszukiwać licencje na połowy tam, gdzie było najtaniej. Złowione ryby sprzedawał w tych krajach, które były skłonne za nie najwięcej zapłacić, czyli głównie w Europie Zachodniej, USA i Kanadzie. Dziś należąca do Roekkego firma American Seafoods Co. (ASC) ma około 20 trawlerów i jest największą firmą rybołówstwa dalekomorskiego na świecie.
Bohater narodowy Niemiec
W 1991 r. Roekke wykupił bankrutujące niemieckie stocznie w Wismarze i Warenmuende, na wybrzeżu Morza Bałtyckiego, w dawnym NRD. Na początku lat 90. miały przestarzałą technologię, odziedziczone po socjalizmie przerosty zatrudnienia i związane z tym koszty produkcji o 15 proc. wyższe, niż wynosiła przeciętna w branży (z podobnymi problemami zmaga się Stocznia Gdańska). Roekke otwarcie stwierdził, że nie może gwarantować miejsc pracy. Wprowadził do stoczni najnowsze technologie budowy statków, zwolnił 400 osób (z 2600 zatrudnionych), pozostali zostali tylko dlatego, że zrezygnowali z wynagrodzenia za połowę urlopu i święta. Dziś należące do grupy Aker niemieckie stocznie potrzebują najmniej godzin w Europie, aby zbudować statek, mają pełen portfel zamówień (na 44 statki do końca 2009 r.) i przejęły 9 proc. europejskiego rynku produkcji statków. Sukces niemieckich stoczni sprawił, że Roekke jest dziś traktowany przez niemieckich polityków jak bohater narodowy. - Roekke pokazał w godny podziwu sposób, jak daleko można dojść, wykorzystując inteligencję i silny charakter - chwalił ostatnio norweskiego milionera kanclerz Schroeder.
Podobnym sukcesem okazało się wykupienie przez Roekkego w 1997 r. bankrutującej stoczni w Filadelfii. Poprzedni zarząd planował ją zamknąć ze względu na nieopłacalność produkcji. Po kuracji zastosowanej przez Roekkego skazana na zagładę stocznia od zeszłego roku jest dochodowa i ma przed sobą znakomite perspektywy. W kwietniu 2005 r. jej zarząd ogłosił podpisanie umowy z firmą Overseas Shipholding Group Inc. na budowę dziesięciu tankowców za miliard dolarów! To największy kontrakt w historii amerykańskiego cywilnego przemysłu stoczniowego. "Dziś to najbardziej konkurencyjna stocznia w Stanach Zjednoczonych. To wzór dla reszty Ameryki, jak można przekształcić byłą bazę wojskową w doskonale prosperującą stocznię" - mówił na kwietniowej uroczystości z okazji podpisania kontraktu Edward G. Rendell, gubernator Pensylwanii. 140 pracowników zwolnionych w czasach, kiedy stocznia nie dawała sobie rady, zostało ponownie zatrudnionych. Powinni to wziąć pod uwagę związkowcy ze Stoczni Gdańskiej, którzy broniąc miejsc pracy i socjalnych przywilejów, skazują te miejsca pracy na bezpowrotną likwidację.
Dyslektyczny rybak
Roekke urodził się 25 października 1958 r. w miasteczku Molde na zachodnim wybrzeżu Norwegii. Jego ojcem był drwal. W szkole nie należał do orłów. Miał problemy z czytaniem, a z powodu nadpobudliwości nie był w stanie usiedzieć na miejscu podczas lekcji. Kiedy Roekke skończył 17 lat, przed maturą rzucił szkołę i wyjechał do Seattle w USA.
Zaczynał od pracy w maszynowni rybackiego trawlera. Szybko zauważył, że rybacy tracą krocie, kupując licencje połowowe na łowiskach najbliższych macierzystemu portowi. Wpadł na pomysł stworzenia globalnej firmy łowiącej ryby. Po siedmiu latach pracy było go już stać na wdrożenie idei w życie. W 1982 r. kupił przeznaczony na złom trawler (tylko na taki było go stać), wyremontował go i zaczął wyszukiwać licencje na połowy tam, gdzie było najtaniej. Złowione ryby sprzedawał w tych krajach, które były skłonne za nie najwięcej zapłacić, czyli głównie w Europie Zachodniej, USA i Kanadzie. Dziś należąca do Roekkego firma American Seafoods Co. (ASC) ma około 20 trawlerów i jest największą firmą rybołówstwa dalekomorskiego na świecie.
Bohater narodowy Niemiec
W 1991 r. Roekke wykupił bankrutujące niemieckie stocznie w Wismarze i Warenmuende, na wybrzeżu Morza Bałtyckiego, w dawnym NRD. Na początku lat 90. miały przestarzałą technologię, odziedziczone po socjalizmie przerosty zatrudnienia i związane z tym koszty produkcji o 15 proc. wyższe, niż wynosiła przeciętna w branży (z podobnymi problemami zmaga się Stocznia Gdańska). Roekke otwarcie stwierdził, że nie może gwarantować miejsc pracy. Wprowadził do stoczni najnowsze technologie budowy statków, zwolnił 400 osób (z 2600 zatrudnionych), pozostali zostali tylko dlatego, że zrezygnowali z wynagrodzenia za połowę urlopu i święta. Dziś należące do grupy Aker niemieckie stocznie potrzebują najmniej godzin w Europie, aby zbudować statek, mają pełen portfel zamówień (na 44 statki do końca 2009 r.) i przejęły 9 proc. europejskiego rynku produkcji statków. Sukces niemieckich stoczni sprawił, że Roekke jest dziś traktowany przez niemieckich polityków jak bohater narodowy. - Roekke pokazał w godny podziwu sposób, jak daleko można dojść, wykorzystując inteligencję i silny charakter - chwalił ostatnio norweskiego milionera kanclerz Schroeder.
Podobnym sukcesem okazało się wykupienie przez Roekkego w 1997 r. bankrutującej stoczni w Filadelfii. Poprzedni zarząd planował ją zamknąć ze względu na nieopłacalność produkcji. Po kuracji zastosowanej przez Roekkego skazana na zagładę stocznia od zeszłego roku jest dochodowa i ma przed sobą znakomite perspektywy. W kwietniu 2005 r. jej zarząd ogłosił podpisanie umowy z firmą Overseas Shipholding Group Inc. na budowę dziesięciu tankowców za miliard dolarów! To największy kontrakt w historii amerykańskiego cywilnego przemysłu stoczniowego. "Dziś to najbardziej konkurencyjna stocznia w Stanach Zjednoczonych. To wzór dla reszty Ameryki, jak można przekształcić byłą bazę wojskową w doskonale prosperującą stocznię" - mówił na kwietniowej uroczystości z okazji podpisania kontraktu Edward G. Rendell, gubernator Pensylwanii. 140 pracowników zwolnionych w czasach, kiedy stocznia nie dawała sobie rady, zostało ponownie zatrudnionych. Powinni to wziąć pod uwagę związkowcy ze Stoczni Gdańskiej, którzy broniąc miejsc pracy i socjalnych przywilejów, skazują te miejsca pracy na bezpowrotną likwidację.
- STOCZNIA WIDMO
- lata 70. w produkcji statków rybackich Stocznia Gdańska zajmuje drugie miejsce na świecie
- 1988 r. postawienie Stoczni Gdańskiej w stan likwidacji przez rząd premiera Mieczysława Rakowskiego ze względu na słabe wyniki ekonomiczne
- 1990 r. przekształcenie w spółkę akcyjną (Stocznia Gdańska SA) z 60-procentowym udziałem skarbu państwa ) i 40-procentowym załogi
- 1996 r. walne zgromadzenie akcjonariuszy ogłasza upadłość spółki z powodu niewypłacalności wobec kontrahentów (po ogłoszeniu upadłości produkcja statków nie zostaje przerwana)
- 1998 r. syndyk masy upadłościowej sprzedaje zakład Trójmiejskiej Korporacji Stoczniowej (będącej własnością Stoczni Gdynia SA i firmy deweloperskiej Evip Progress); powstaje Stocznia Gdańska - Grupa Stoczni Gdynia SA
- 2005 r. ze względu na problemy finansowe Stocznia Gdynia nie wywiązała się z zawartego w umowie przejęcia Stoczni Gdańskiej zobowiązania zainwestowania w nią 21 mln zł. Stocznia Gdańska produkuje rocznie dwa statki dla Stoczni Gdynia. Aby pokryć koszty, musi produkować co najmniej siedem
Więcej możesz przeczytać w 41/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.