Ryszard Legutko przetrwał ostracyzm środowiskowy, polityczną presję i zsyłkę do niskonakładowych periodyków
Ryszard Legutko jest instytucją polskiego życia intelektualnego. Nie znaczy to, broń Boże, że jest pieszczoszkiem mediów - jednym z tych, co to komentując wszystkie zjawiska społeczne, potwierdzają wszystkie oczekiwania pytających i, powtarzając wszystkie obiegowe sądy, uzyskują stempel mędrców mądrości głoszących. Z Legutką jest zasadniczo inaczej.
Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, znany na świecie specjalista od Platona i współczesnej filozofii politycznej, może dlatego, że traktuje serio swój obiekt badań, od początku lat dziewięćdziesiątych jest również stałym komentatorem polskiej rzeczywistości społecznej. Tyle tylko, że nie sprzeniewierzając się powinności intelektualisty, robi to bezstronnie i niezależnie od aktualnie panujących mód i politycznych presji, a więc w ogromnej mierze krytycznie. Kosztowało go to ostracyzm dominujących środowisk intelektualnych, zmowę milczenia ze strony prawomyślnych mediów, długotrwałą zsyłkę do niskonakładowych periodyków, najbardziej absurdalne oskarżenia (w tym o antysemityzm) i epitety w rodzaju "filozofa skinów", jakim obdarzył go pupilek warszawskiego salonu socjolog Jacek Kurczewski. Oczywiście, rzeczowej polemiki, a zwłaszcza możliwości odpowiedzi w mediach, w których prezentowali się jego przeciwnicy, przez długie lata Legutko nie mógł się doczekać.
Czasy jednak zaczęły się zmieniać, gorset poprawności politycznej zaczął pękać, a konsekwentnie robiący swoje Legutko zaczął zdobywać coraz szerszą intelektualną renomę. Jej zasadność potwierdza wydany właśnie przez Ośrodek Myśli Politycznej zbiór szkiców jego autorstwa "Raj przywrócony". Eseje te były publikowane w ciągu kilku lat w rozmaitych pismach czy pracach zbiorowych, a jednak czyta się je jak kolejne rozdziały jednolitej książki.
Twórczość Legutki dzieli się na teksty filozoficzne w klasycznym tego słowa znaczeniu, jak "Platona krytyka demokracji" czy "Spory o kapitalizm", i zbiory esejów. Jeśli jednak te drugie, pisane przystępnym językiem, pozbawione całego oprzyrządowania naukowego, zarysowują jedynie myśl autora, cechują się tą samą dyscypliną intelektualną i wydają się gotowe do rozwinięcia w traktat filozoficzny. Dotyczą kluczowych spraw naszej współczesności.
W "Raju przywróconym" Legutko pisze o demokracji i prawach człowieka, religii i rodzinie, a także sprawach dziś najbardziej nagłośnionych: wojnie cywilizacyjnej, homoseksualizmie czy feminizmie. Tytułowy "raj" to ironiczne odniesienie do królującego obecnie wyobrażenia, że nasza cywilizacja zbliżyła się do doskonałości. Aby ją osiągnąć, należy tylko intensyfikować najbardziej obecne w niej tendencje. Powinniśmy więc mieć coraz więcej demokracji, równości, praw człowieka i tolerancji. Niewinny z natury człowiek po zdjęciu pęt tradycyjnej, a więc represyjnej cywilizacji odzyska w ten sposób eden.
Tylko że doskonałość ta okazuje się uderzająco trywialna, a jedyne spełnienia, które poza seksem jest w stanie dostarczyć, to przyjemności towarzyskie i sportowe. Nic dziwnego więc, że prorocy "raju przywróconego" rozpaczliwie poszukują heroicznego wymiaru swojej aktywności. Znajdują go w walce z zachodnimi "talibami" - jak określają tych, którzy psują dobre samopoczucie ich wyznawców, hierarchizując ludzkie wybory i przeciwstawiając beztroskiej wegetacji potrzebę samodoskonalenia. Największym wrogiem dla proroków liberalnego edenu pozostaje Kościół katolicki - jedyna potężna i niezależna instytucja współczesnego chrześcijaństwa. Głosi ona zasady stojące na antypodach wyznania wiary egalitarnej kultury. Prze-de wszystkim konfrontuje człowieka z uczłowieczonym Bogiem stanowiącym dla niego nie tylko źródło autorytetu, ale stałe wyzwanie, niedosiężny punkt odniesienia.
Nic dziwnego więc, że środowiska wymachujące sztandarem tolerancji cechują się jednoznaczną nietolerancją wobec Kościoła, bez przerwy usiłując cenzurować jego wewnętrzne zasady i dyskryminując jego wyznawców. Dokumentuje to wskazywaną przez Legutkę od dawna prawdę, że tak lansowana obecnie idea tolerancji nie jest wcale neutralna, tylko stanowi fundament bardzo określonej ideologii.
Podobnie jak z tolerancją, która wykroczyła poza przypisane sobie ramy i stała się swoim zaprzeczeniem, rzecz ma się z innymi sztandarowymi hasłami współczesności, o których pisze Legutko. Na przykład demokracja, która oznacza sposób organizacji samorządzącej się zbiorowości, została uznana za optymalną zasadę regulacji wszelkich relacji międzyludzkich. Prowadzi to do uznania, że większość zawsze ma rację, a prawdę winien zastąpić ustalany w głosowaniu konsensus.
W ostatnich wyborach kandydujący z listy PiS do Senatu Legutko zyskał w Polsce największą liczbę głosów. Czy to tylko paradoks?
Profesor Uniwersytetu Jagiellońskiego, znany na świecie specjalista od Platona i współczesnej filozofii politycznej, może dlatego, że traktuje serio swój obiekt badań, od początku lat dziewięćdziesiątych jest również stałym komentatorem polskiej rzeczywistości społecznej. Tyle tylko, że nie sprzeniewierzając się powinności intelektualisty, robi to bezstronnie i niezależnie od aktualnie panujących mód i politycznych presji, a więc w ogromnej mierze krytycznie. Kosztowało go to ostracyzm dominujących środowisk intelektualnych, zmowę milczenia ze strony prawomyślnych mediów, długotrwałą zsyłkę do niskonakładowych periodyków, najbardziej absurdalne oskarżenia (w tym o antysemityzm) i epitety w rodzaju "filozofa skinów", jakim obdarzył go pupilek warszawskiego salonu socjolog Jacek Kurczewski. Oczywiście, rzeczowej polemiki, a zwłaszcza możliwości odpowiedzi w mediach, w których prezentowali się jego przeciwnicy, przez długie lata Legutko nie mógł się doczekać.
Czasy jednak zaczęły się zmieniać, gorset poprawności politycznej zaczął pękać, a konsekwentnie robiący swoje Legutko zaczął zdobywać coraz szerszą intelektualną renomę. Jej zasadność potwierdza wydany właśnie przez Ośrodek Myśli Politycznej zbiór szkiców jego autorstwa "Raj przywrócony". Eseje te były publikowane w ciągu kilku lat w rozmaitych pismach czy pracach zbiorowych, a jednak czyta się je jak kolejne rozdziały jednolitej książki.
Twórczość Legutki dzieli się na teksty filozoficzne w klasycznym tego słowa znaczeniu, jak "Platona krytyka demokracji" czy "Spory o kapitalizm", i zbiory esejów. Jeśli jednak te drugie, pisane przystępnym językiem, pozbawione całego oprzyrządowania naukowego, zarysowują jedynie myśl autora, cechują się tą samą dyscypliną intelektualną i wydają się gotowe do rozwinięcia w traktat filozoficzny. Dotyczą kluczowych spraw naszej współczesności.
W "Raju przywróconym" Legutko pisze o demokracji i prawach człowieka, religii i rodzinie, a także sprawach dziś najbardziej nagłośnionych: wojnie cywilizacyjnej, homoseksualizmie czy feminizmie. Tytułowy "raj" to ironiczne odniesienie do królującego obecnie wyobrażenia, że nasza cywilizacja zbliżyła się do doskonałości. Aby ją osiągnąć, należy tylko intensyfikować najbardziej obecne w niej tendencje. Powinniśmy więc mieć coraz więcej demokracji, równości, praw człowieka i tolerancji. Niewinny z natury człowiek po zdjęciu pęt tradycyjnej, a więc represyjnej cywilizacji odzyska w ten sposób eden.
Tylko że doskonałość ta okazuje się uderzająco trywialna, a jedyne spełnienia, które poza seksem jest w stanie dostarczyć, to przyjemności towarzyskie i sportowe. Nic dziwnego więc, że prorocy "raju przywróconego" rozpaczliwie poszukują heroicznego wymiaru swojej aktywności. Znajdują go w walce z zachodnimi "talibami" - jak określają tych, którzy psują dobre samopoczucie ich wyznawców, hierarchizując ludzkie wybory i przeciwstawiając beztroskiej wegetacji potrzebę samodoskonalenia. Największym wrogiem dla proroków liberalnego edenu pozostaje Kościół katolicki - jedyna potężna i niezależna instytucja współczesnego chrześcijaństwa. Głosi ona zasady stojące na antypodach wyznania wiary egalitarnej kultury. Prze-de wszystkim konfrontuje człowieka z uczłowieczonym Bogiem stanowiącym dla niego nie tylko źródło autorytetu, ale stałe wyzwanie, niedosiężny punkt odniesienia.
Nic dziwnego więc, że środowiska wymachujące sztandarem tolerancji cechują się jednoznaczną nietolerancją wobec Kościoła, bez przerwy usiłując cenzurować jego wewnętrzne zasady i dyskryminując jego wyznawców. Dokumentuje to wskazywaną przez Legutkę od dawna prawdę, że tak lansowana obecnie idea tolerancji nie jest wcale neutralna, tylko stanowi fundament bardzo określonej ideologii.
Podobnie jak z tolerancją, która wykroczyła poza przypisane sobie ramy i stała się swoim zaprzeczeniem, rzecz ma się z innymi sztandarowymi hasłami współczesności, o których pisze Legutko. Na przykład demokracja, która oznacza sposób organizacji samorządzącej się zbiorowości, została uznana za optymalną zasadę regulacji wszelkich relacji międzyludzkich. Prowadzi to do uznania, że większość zawsze ma rację, a prawdę winien zastąpić ustalany w głosowaniu konsensus.
W ostatnich wyborach kandydujący z listy PiS do Senatu Legutko zyskał w Polsce największą liczbę głosów. Czy to tylko paradoks?
Więcej możesz przeczytać w 41/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.