Koszty realizacji obietnic i zamysłów PiS wyraźnie przewyższą ewentualne oszczędności

Tonacja programu gospodarczego PiS wskazuje, że jego autorzy mają dość ambiwalentny stosunek do deficytu budżetowego i długu publicznego. Nie widać, by zagrożenia wynikające z długu publicznego, bliskiego granicznej wielkości 60 proc. PKB, i wysokich kosztów obsługi tego długu spędzały im sen z powiek. Biorąc pod uwagę listę obietnic, zapowiedź ograniczenia deficytu budżetowego do 30 mld zł brzmi gołosłownie. Nie wspomina się o tym, że jest to deficyt wysoki, powiększający, a nie zmniejszający, dług publiczny. Czyżbyśmy ciągle jeszcze nie zdawali sobie sprawy z tego, że przyrost długu publicznego obniża przyrost produktu krajowego? Wygląda na to, że wielu polityków ciągle nie rozumie, że przy wzroście PKB o 4 proc. i wzroście długu publicznego o 3 proc. realny przyrost produktu krajowego w ciągu roku wynosi 1 proc. A u nas same tylko koszty obsługi długu zjadają nam 3 proc. PKB.
PiS wiedział, nie powiedział
Ryzykując spadek popularności, PiS powinien wyraźnie powiedzieć, że nie stać nas na taką hipertrofię polityki socjalnej jak w Niemczech, gdzie tylko silny prywatny sektor eksportowy podtrzymuje stojącą w miejscu gospodarkę. Pachnące populizmem eksponowanie socjalnych aspektów programu PiS w porównaniu z rzekomo aspołecznym stanowiskiem platformy dowodzi utrzymywania się zasadniczych nieporozumień w sferze wiedzy ekonomicznej. Rzecz w tym, że kosztowność hojnej polityki socjalnej osłabia dynamikę gospodarki i podcina możliwość rozwiązania jej rzeczywistych problemów, takich jak bezrobocie. Polska ciągle jeszcze należy do krajów potrzebujących dużych inwestycji warunkujących spadek bezrobocia, a nie samooszukiwania się świadczeniami socjalnymi. Efektowny postulat wprowadzenia 100-procentowej jednorazowej amortyzacji nakładów inwestycyjnych jest trudny do pogodzenia z podstawami rachunku ekonomicznego. Trzeba mieć świadomość, że to polska wysoka stopa redystrybucji na rzecz świadczeń socjalnych ogranicza skłonność do inwestowania i utrudnia zwalczanie bezrobocia. Utrzymywanie własności państwowej i etatystyczne ciągoty PiS nie zapowiadają poprawy tych relacji. Tymczasem ich radykalna, szybka poprawa jest głównym warunkiem przyspieszenia rozwoju gospodarczego.
Szepty Samoobrony
Nie sądzę, by politycy PiS ulegli podszeptom Samoobrony w kwestiach polityki pieniężnej i pokusom sterowania gospodarką w sposób niezgodny z regułami rynkowymi. Nie sądzę też, by zamiar likwidacji Rady Polityki Pieniężnej miał się przełożyć na żądanie zwiększenia podaży pieniądza ponad wielkości zapewniające prawidłowe relacje ekonomiczne i stabilność cen. Na szczęście mamy w tej mierze gwarancję utrzymania porządku do roku 2007.
XXI wiek nie będzie wiekiem populizmu. Eksperymenty w tym zakresie okazały się zbyt kosztowne i nieefektywne. Coraz powszechniejsza jest świadomość właściwej kolejności rzeczy w sprawach gospodarczych. Po to, by móc podzielić produkt społeczny, trzeba go najpierw wytworzyć. Kluczowe znaczenie ma wobec tego stworzenie klimatu sprzyjającego wzrostowi produkcji, zysków i inwestycji. Partie koalicyjne zasłużą się Polsce dobrze, jeśli przesuną w swej polityce punkt ciężkości z podziału na produkcję, na osiąganie nadwyżek, a nie na produkowanie deficytu.
Więcej możesz przeczytać w 41/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.