- KRÓTKO PO WOLSKU
Teraz Turcja!
Przymierzałem się swego czasu do powieści futurologicznej dziejącej się w Polsce, ostatnim skrawku chrześcijańskiej Europy - pomiędzy cesarstwem chińskim za Bugiem i kalifatem muzułmańskim za Odrą. Jeśli chciałbym do tego wrócić, powinienem się spieszyć, bo realizacja wizji nie jest ani niemożliwa, ani specjalnie odległa. I to nie za sprawą wielkich konfliktów militarnych. Orężem rozstrzygającym będą brzuchy muzułmańskich wieloródek, wspartych biurokracją unijną i poprawnością polityczną. Otwierając dyskusję z Turcją, Bruksela przeszła od kwestii "czy?" do "kiedy?", łudząc się, że horyzont 15 czy 20 lat jest zbyt daleki, żeby się dziś martwić. Więc machina rusza, a im dłużej będzie się kręcić, tym trudniej będzie ją zatrzymać. Lubię Turków, uwielbiam kebab i kuszą mnie wczasy w Antalii. Czy jest to jednak powód, by rezygnować z zewnętrznych zamków i rygli w Europejskim Wspólnym Domu? Prawie tysiąc lat toczyła się walka o zatrzymanie Bałkanów w Europie, a potem wyparcie stamtąd małoazjatyckich gości. Mamy to znów przerabiać? Wśród argumentów za Turcją najczęstszy głosi, że poza Europą Turcy się zradykalizują i staną się groźni. Ciekawe. Czekam na jeden dowód, że np. Francja byłaby dużo mniej bezpieczna, gdyby miliony Algierczyków czy Tunezyjczyków, zamiast się gnieździć w miastach Galii, pozostały w domu. Jakie byłoby zakończenie mojej powieści? Masowe klonowanie Sobieskich, Chodkiewiczów, Żółkiewskich czy raczej dramatyczny odlot do Ameryki. Oczywiście latającym dywanem, zakupionym na orientalnym suku w miejscu dawnego Stadionu Dziesięciolecia, ponad minaretem, który był ongiś Pałacem Kultury.
Marcin Wolski
- KSIĄŻKA
Jesień prozy
"Pory prozy" to pierwsza edycja imprezy w ramach całorocznego cyklu "4 pory książki", organizowanego przez Instytut Książki. Tym razem hasłem przewodnim jest współczesna polska proza. Mieszkańcy Krakowa, Warszawy, Łodzi i Poznania między 14 a 19 października będą mieli okazję poznać literaturę dla gejów i lesbijek, podyskutować, o czym powinni pisać mistrzowie pióra, czy zgłębić twórczość prozatorską i filmową Tadeusza Konwickiego. A na listopad organizatorzy zapowiadają ostatnią część tegorocznego festiwalu, a zarazem drugą już edycję "Pór kryminału". Spodziewany sukces imprez wróżą wcześniejsze udane i nietypowe programy Instytutu Książki, m.in. festiwal literatury popularnej "Poplit", multimedialna akcja "Kontakt z książką", projekt "Polska literacka" czy konkurs fotograficzny "Tu czy/tam". (EMP)
- WYDARZENIE TYGODNIA
Kung-fu nad Wisłą
Klasztor Shaolin został założony przez indyjskiego mnicha Ba Tuo pod koniec V wieku. Określenie kung-fu oznacza "energia i czas", a historia buddyzmu zen zaczęła się od 18 prostych ćwiczeń fizycznych, które miały uchronić ślęczących nad buddyjskimi księgami chińskich uczniów przed zaśnięciem podczas lektury. Wszystko to jest znane, ale tajemnic klasztor kryje jeszcze wiele. Sporo z nich zapewne odkryje polska widownia jeszcze w tym miesiącu. Na zaproszenie agencji Makroconcert nasz kraj odwiedzi bowiem powstała przed 13 laty grupa mnichów Master of Shaolin ze swoim nietuzinkowym przedstawieniem. 30-osobowa ekipa aktorska zaprezentuje w 15 miastach Polski niekonwencjonalne widowisko łączące w sobie elementy teatru, sztuk walki, wyczynów kaskaderskich i zabaw z publicznością. Na pierwszy występ, 11 października, organizatorzy zapraszają do Bydgoszczy, kolejne m.in. w Gdyni (16.10), Poznaniu (17.10), Wrocławiu (18.10), Krakowie (20.10), Białymstoku (27.10) i Warszawie (28.10). "Wprost" jest patronem trasy. (EMP)
- KSIĄŻKA
Ryba od głowy
Maciej Rybiński, przez znajomych zwany pieszczotliwie Rybą, wśród ichtiologów musi uchodzić za zdumiewające zjawisko. Zaprzecza bowiem popularnej tezie, że te stworzenia psują się od głowy, a w dodatku głosu nie mają. Dobitnym tego przykładem jest wydany właśnie zbiór felietonów Rybińskiego znanych już z łamów "Rzeczpospolitej" - "Jestem więc piszę - 2003-2005". Wielu ludzi kupuje ten dziennik dla kilkunastu zaledwie zdań skreślanych codziennie przez Rybińskiego. Przyjęło się niesłusznie, że felieton to rzecz stosunkowo łatwa, lekka i przyjemna. Z tego prawdziwe są jedynie dwa ostatnie sformułowania. Nadanie bowiem tekstowi lekkości i przyjemności to katorga. Z tego powodu Ryba należy do gatunku wręcz wymierającego i prawdopodobnie nie ma takiego, który byłyby równie płodny i znakomity. "Piszę więc jestem" na półce stanąć powinno między Kisielewskim a Słonimskim i liczymy na to, że niebawem dojdzie do nich następny tom trochę dłuższych form, jakie Rybiński publikuje we "Wprost". (Gmyz)
Fot.K. Pacuła
Więcej możesz przeczytać w 41/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.