Oczy ze zdumienia przecieramy, bo okazało się, że do Sejmu weszła Unia Wolności w swoim najlepszym wcieleniu. Teraz neo-UW nazywa się Platforma Obywatelska, ale wciąż nie opuszcza jej przekonanie, że jest partią najmądrzejszą, najszlachetniejszą, najlepiej przygotowaną do rządzenia, tylko Polacy jak zwykle nie dorośli do demokracji i PO musi rządzić z oszołomami z PiS. Taką retoryką posługuje się teraz Donald Tusk, a w ślad za nim wszyscy platformersi. Z arsenału unijnej nowomowy Donald nie użył tylko zwrotu, że PO "to partia ludzi uczciwych". Nawet on zakrztusiłby się ze śmiechu?
Garść cytatów na poparcie naszej tezy, z jednego tylko wywiadu Donalda: "równowaga i odpowiedzialność, którą reprezentuje PO", "polityczna awantura z panem Wassermannem, panem Dornem wymachującym taką polityczną maczugą", "platforma staje się gwarancją, że unikniemy poważnego nieszczęścia", "Kazimierz Marcinkiewicz pilnowany przez Tuska i PO nie będzie nieszczęściem". I mała prośba do czytelników: w miejsce PO wstawcie UW, doklejcie sobie sztuczne brody i przeczytajcie głośno. Brawo, panie profesorze Geremek!
A gdyby Platforma Obywatelska nie dość ochoczo wchodziła w koleiny Unii Wolności, zepchną ją w nie media. Ot, choćby Waldemar Kuczyński w "Gazecie Wyborczej", który już wzywa PO, by nie tworzyła rządu z PiS, tylko wybrała opozycję. Czy pan Waldemar mógłby sole trzeźwiące zażywać przed, a nie po napisaniu komentarza?
Inni dziennikarze też nie próżnują. Oto jedno z wydań telewizyjnych "Wiadomości": Kunica zaczyna atakami PO i nieśmiałymi odpowiedziami PiS, potem Karnowski długo i wdzięcznie prezentuje program Tuska, Wajda wyśmiewa warszawską propagandę sukcesu Kaczyńskiego, a całość kończy histeryczny atak Długosz na Dorna, że dzieląc się stanowiskami wicemarszałków, PiS prowadzi grę polityczną. Rozumiemy, że prezes Dworak jest z PO, a szef "Wiadomości" z BBC. I to są pewnie te słynne standardy.
Negocjacje rządowe wyglądają mniej więcej tak: Rokita pisze do Marcinkiewicza, Marcinkiewicz zwołuje konferencję i odpowiada Rokicie, wysyła też do niego list, Rokita pisze więc znowu do Marcinkiewicza, Marcinkiewicz do Rokity, obywatele ziewają, kurtyna opada leniwie, też zresztą ziewając.
Za to negocjacje parlamentarne w wykonaniu Ludwika Dorna polegają na rozdawnictwie. Czerwoni nie dali cztery lata temu PiS wicemarszałka? Ależ nie szkodzi, Ludwik wszystko im odpuści. Coś dla Samoobrony? Prosimy bardzo, byle nie kryminalista jakiś. LPR, PSL? Najchętniej Dorn przytuliłby każdego, posadę dał, sam się posunął. No nie, ten PiS to porażka jakaś! Żadnego wypominania, kto był przeciw lustracji, żadnego "a wy nam w 1863 r. koni nie podkuliście", nic tylko miłość braterska i wybaczenie. To ma być prawica?! Kompletnie się wykoleili.
Platforma znalazła haka na Kazimierza Marcinkiewicza: jada surowe ryby! Raz nawet pożarł sushi w towarzystwie oskarżanego o przestępstwo gospodarcze Mirosława Stycznia. Mamy dowody, że z Marcinkiewiczem jest znacznie gorzej. W sprawie sushi jest bowiem recydywistą i ostatnio jadł je również z nami. Co prawda, wyjedliśmy mu co lepsze kawałki i wypiliśmy wino, a nawet zapłaciliśmy za wszystko (kutwa!). Na takiej diecie to on długo nie pociągnie.
A rzeczony Mirosław Styczeń jest nie tyle przypadkowym gościem Marcinkiewicza, ile stałym bywalcem siedziby PiS, gdzie przechadza się bezustannie. Sąd mu karę więzienia zamienił na areszt w PiS?
Zaczynaliśmy serio, to i serio skończymy. Otóż w całej kampanii tylko jedna rzecz wydała się nam naprawdę obrzydliwa. To konferencja prasowa HGW w hospicjum. Może sobie HGW atakować Kaczora ile wlezie, proszę bardzo, ale wykorzystywanie w kampanii umierających, cierpiących ludzi w charakterze dekoracji jest wyjątkową podłością. Do tego, by to zrobić, trzeba być Hieną Gronkiewicz-Waltz.
Fot. Z. Furman, J.Marczewski, M. Stelmach
Więcej możesz przeczytać w 41/2005 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.