Kurs ekonomii NBP i "Wprost", czyli ile państwa w państwie
Państwo powinno być aktywne tylko w tych sferach, w których jest sprawniejsze od osób prywatnych i firm. Pieniądze na finansowanie swojej aktywności czerpie bowiem z ich kieszeni. Za naturalną sferę aktywności państwa trzeba uznać finansowanie dóbr publicznych, które są ludziom niezbędne, a za które nie mogą samodzielnie płacić. Należą do nich bezpieczeństwo wewnętrzne, wymiar sprawiedliwości oraz obrona narodowa. Do XX wieku obowiązki państwa ograniczały się prawie wyłącznie do tych dziedzin. Brak wydatków państwa na inne cele nie oznaczał, że nie te cele były realizowane. Były, ale bez kosztownego pośrednictwa urzędników.
Sfera pożytecznej aktywności państwa może się rozciągać na współfinansowanie dóbr, takich jak podstawowa infrastruktura transportowa, ochrona epidemiologiczna czy oświata, które przynoszą korzyści większej liczbie osób niż tylko bezpośrednim użytkownikom. Trzeba jednak pamiętać, że korzyści te maleją wraz ze wzrostem wydatków publicznych. Na przykład wybudowanie drogi równoległej do już istniejącej nie poprawi sytuacji ludzi w takim stopniu, w jakim poprawiło ją wybudowanie pierwszej drogi. Tymczasem uciążliwość podatków, z których finansowane są wydatki, rośnie.
Państwo szkodnik
W wielu sferach aktywność państwa powoduje rosnące szkody, nawet pomijając to, że większe wydatki publiczne oznaczają wyższe podatki. Na przykład wydłużanie okresu pobierania zasiłków przez osoby niepracujące proporcjonalnie redukuje zatrudnienie, bo im dłużej jest się bezrobotnym, tym mniejsza szansa znalezienia zatrudnienia. Długie bezrobocie powoduje utratę części nabytych umiejętności, utrudnia zdobywanie nowych kwalifikacji, przyzwyczaja do korzystania z pomocy państwa, wreszcie prowokuje do wynajdywania innych niż praca sposobów poprawy warunków życia.
Szczególnie szkodliwe dla rozwoju gospodarki jest ingerowanie państwa w działalność gospodarczą obywateli. Za pośrednictwem różnego rodzaju zezwoleń, koncesji, licencji lub finansowania z budżetu marnotrawstwa w kontrolowanych przez polityków przedsiębiorstwach (nazywanych przez nich często "strategicznymi") państwo narzuca ludziom swoją wolę: co, ile, jak i dla kogo produkować oraz co, w jakiej ilości i od kogo kupować. Tymczasem to ludzie za pomocą swoich pieniędzy powinni nagradzać przedsiębiorców wytwarzających dobra najlepiej dostosowane do ich potrzeb i gustów oraz karać tych, których produkty im nie odpowiadają. Tylko wtedy społeczeństwo będzie się bogacić dzięki talentom i pracowitości, a nie dzięki koneksjom. Aby zwiększyć dochody, przedsiębiorcy będą musieli znaleźć sposób na bardziej efektywne używanie maszyn i pracy niż konkurenci, a nie na dotarcie do polityków. To nie przypadek, że kraje o dużej wolności gospodarczej (na przykład Hongkong, Singapur, Irlandia, Nowa Zelandia, Australia, USA, Estonia) są bogate lub szybko się rozwijają, a w państwach, gdzie jest ona najbardziej ograniczona (Kuba, Korea Północna, większość państw afrykańskich), panuje stagnacja i bieda. Niestety, budowniczym Polski socjalnej udało się skrępować wolność gospodarczą w takim samym stopniu jak ajatollahom w Iranie. Pewnie nie wiedzą, że zwalczanego przez nich libera-lizmu jest u nas obecnie mniej niż w Ghanie, Nikaragui czy na Sri Lance.
Przywilej, czyli strata
Należy pamiętać, że swoboda jednostki w dążeniu do realizacji celów gospodarczych nie może naruszać wolności innych osób. Państwo powinno stać na straży prawa zapewniającego ludziom nienaruszalność ich majątku oraz dającego im możliwość szybkiego i pełnego egzekwowania umów.
Skoro aktywność państwa w większości wypadków hamuje rozwój gospodarki, a przez to utrwala biedę, rodzi się pytanie: dlaczego społeczeństwa domagają się wzrostu interwencji? Ludzie żądają większych pieniędzy z budżetu dla swojej grupy społecznej, ponieważ korzyści z tego płynące są silnie skoncentrowane, zaś koszty rozkładają się na całe społeczeństwo. Problem w tym, że każdy korzysta z jakiegoś przywileju finansowanego przez państwo, czyli w rzeczywistości przez podatników. Jeśli pewna grupa godzi się zrezygnować z części przywilejów, zaoszczędzone pieniądze często służą finansowaniu dodatkowych przywilejów dla innych osób. Dlatego mało kto rezygnuje z raz uzyskanych przywilejów, a w efekcie wszyscy na tym tracą.
Sfera pożytecznej aktywności państwa może się rozciągać na współfinansowanie dóbr, takich jak podstawowa infrastruktura transportowa, ochrona epidemiologiczna czy oświata, które przynoszą korzyści większej liczbie osób niż tylko bezpośrednim użytkownikom. Trzeba jednak pamiętać, że korzyści te maleją wraz ze wzrostem wydatków publicznych. Na przykład wybudowanie drogi równoległej do już istniejącej nie poprawi sytuacji ludzi w takim stopniu, w jakim poprawiło ją wybudowanie pierwszej drogi. Tymczasem uciążliwość podatków, z których finansowane są wydatki, rośnie.
Państwo szkodnik
W wielu sferach aktywność państwa powoduje rosnące szkody, nawet pomijając to, że większe wydatki publiczne oznaczają wyższe podatki. Na przykład wydłużanie okresu pobierania zasiłków przez osoby niepracujące proporcjonalnie redukuje zatrudnienie, bo im dłużej jest się bezrobotnym, tym mniejsza szansa znalezienia zatrudnienia. Długie bezrobocie powoduje utratę części nabytych umiejętności, utrudnia zdobywanie nowych kwalifikacji, przyzwyczaja do korzystania z pomocy państwa, wreszcie prowokuje do wynajdywania innych niż praca sposobów poprawy warunków życia.
Szczególnie szkodliwe dla rozwoju gospodarki jest ingerowanie państwa w działalność gospodarczą obywateli. Za pośrednictwem różnego rodzaju zezwoleń, koncesji, licencji lub finansowania z budżetu marnotrawstwa w kontrolowanych przez polityków przedsiębiorstwach (nazywanych przez nich często "strategicznymi") państwo narzuca ludziom swoją wolę: co, ile, jak i dla kogo produkować oraz co, w jakiej ilości i od kogo kupować. Tymczasem to ludzie za pomocą swoich pieniędzy powinni nagradzać przedsiębiorców wytwarzających dobra najlepiej dostosowane do ich potrzeb i gustów oraz karać tych, których produkty im nie odpowiadają. Tylko wtedy społeczeństwo będzie się bogacić dzięki talentom i pracowitości, a nie dzięki koneksjom. Aby zwiększyć dochody, przedsiębiorcy będą musieli znaleźć sposób na bardziej efektywne używanie maszyn i pracy niż konkurenci, a nie na dotarcie do polityków. To nie przypadek, że kraje o dużej wolności gospodarczej (na przykład Hongkong, Singapur, Irlandia, Nowa Zelandia, Australia, USA, Estonia) są bogate lub szybko się rozwijają, a w państwach, gdzie jest ona najbardziej ograniczona (Kuba, Korea Północna, większość państw afrykańskich), panuje stagnacja i bieda. Niestety, budowniczym Polski socjalnej udało się skrępować wolność gospodarczą w takim samym stopniu jak ajatollahom w Iranie. Pewnie nie wiedzą, że zwalczanego przez nich libera-lizmu jest u nas obecnie mniej niż w Ghanie, Nikaragui czy na Sri Lance.
Przywilej, czyli strata
Należy pamiętać, że swoboda jednostki w dążeniu do realizacji celów gospodarczych nie może naruszać wolności innych osób. Państwo powinno stać na straży prawa zapewniającego ludziom nienaruszalność ich majątku oraz dającego im możliwość szybkiego i pełnego egzekwowania umów.
Skoro aktywność państwa w większości wypadków hamuje rozwój gospodarki, a przez to utrwala biedę, rodzi się pytanie: dlaczego społeczeństwa domagają się wzrostu interwencji? Ludzie żądają większych pieniędzy z budżetu dla swojej grupy społecznej, ponieważ korzyści z tego płynące są silnie skoncentrowane, zaś koszty rozkładają się na całe społeczeństwo. Problem w tym, że każdy korzysta z jakiegoś przywileju finansowanego przez państwo, czyli w rzeczywistości przez podatników. Jeśli pewna grupa godzi się zrezygnować z części przywilejów, zaoszczędzone pieniądze często służą finansowaniu dodatkowych przywilejów dla innych osób. Dlatego mało kto rezygnuje z raz uzyskanych przywilejów, a w efekcie wszyscy na tym tracą.
Więcej możesz przeczytać w 18/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.