****
Marc Basset (główny bohater) jest znanym z ciętego pióra krytykiem kulinarnym. Po jednej z jego miażdżących recenzji właściciel restauracji popełnia samobójstwo. Basset po raz pierwszy w życiu odczuwa wyrzuty sumienia i robi coś zupełnie do niego niepodobnego: przeprasza. I tak z jednej skrajności wpada w drugą. Zaczyna przepraszać wszystkie osoby, którym swoim pisaniem wyrządził krzywdę. Jest w tym tak świetny, że po serii kolejnych "profesjonalnych" przeprosin otrzymuje propozycję pracy w ONZ. Ma za zadanie podróżować po świecie i przepraszać narody za... wszystko: kolonializm, wyzysk, niewolnictwo i wojny. Rola zawodowego przepraszacza zdaje się jego powołaniem. Dzięki niej zdobywa międzynarodową sławę, popularność i pieniądze.
Autor, podobnie jak bohater książki, jest krytykiem kulinarnym w "London Observer", opisywane londyńskie restauracje istnieją naprawdę. Podobnie obraz ONZ jako instytucji mającej za cel przepraszanie i pojednanie narodów nie zdaje się odległy od jej rzeczywistej misji. Pozostaje jedynie ironiczne w gruncie rzeczy pytanie, czy można i czy należy przeprosić za wszystko? Odpowiedź kryje się w książce, po którą warto sięgnąć także dla smakowitych opisów potraw, dowcipnych dialogów i humoru doprawionego nutą absurdu. Od czasów wydania "Nie zawsze musi być kawior" Simmela nie było w Polsce równie smakowitej książki.
Cezary Gmyz
Jay Rayner "Przepraszam za wszystko", przełożył Lech Jęczmyk, wyd. Capricorn
Marc Basset (główny bohater) jest znanym z ciętego pióra krytykiem kulinarnym. Po jednej z jego miażdżących recenzji właściciel restauracji popełnia samobójstwo. Basset po raz pierwszy w życiu odczuwa wyrzuty sumienia i robi coś zupełnie do niego niepodobnego: przeprasza. I tak z jednej skrajności wpada w drugą. Zaczyna przepraszać wszystkie osoby, którym swoim pisaniem wyrządził krzywdę. Jest w tym tak świetny, że po serii kolejnych "profesjonalnych" przeprosin otrzymuje propozycję pracy w ONZ. Ma za zadanie podróżować po świecie i przepraszać narody za... wszystko: kolonializm, wyzysk, niewolnictwo i wojny. Rola zawodowego przepraszacza zdaje się jego powołaniem. Dzięki niej zdobywa międzynarodową sławę, popularność i pieniądze.
Autor, podobnie jak bohater książki, jest krytykiem kulinarnym w "London Observer", opisywane londyńskie restauracje istnieją naprawdę. Podobnie obraz ONZ jako instytucji mającej za cel przepraszanie i pojednanie narodów nie zdaje się odległy od jej rzeczywistej misji. Pozostaje jedynie ironiczne w gruncie rzeczy pytanie, czy można i czy należy przeprosić za wszystko? Odpowiedź kryje się w książce, po którą warto sięgnąć także dla smakowitych opisów potraw, dowcipnych dialogów i humoru doprawionego nutą absurdu. Od czasów wydania "Nie zawsze musi być kawior" Simmela nie było w Polsce równie smakowitej książki.
Cezary Gmyz
Jay Rayner "Przepraszam za wszystko", przełożył Lech Jęczmyk, wyd. Capricorn
Więcej możesz przeczytać w 18/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.