Mamy dużo powodów do wstydu przed światem i Europą, ale najważniejszym jest Andrzej Lepper
Mamy dużo powodów do wstydu przed światem i Europą, ale najważniejszym jest Andrzej Lepper
Maciej Rybiński
Wstyd jest dziś najważniejszym słowem w polskim słowniku politycznym. Kiedy się słucha rozmaitych światłych uczonych i komentatorów, człowiek dochodzi do wniosku, że jako Polak i wyborca odpowiedzialny za to wszystko powinien ze wstydu nie wychodzić z domu. Ale na mieście ruch jest mimo wszystko spory. Większość wychodzi. Nawet wrażliwi komentatorzy. Ale pewnie tylko do studia i z powrotem. Tym, którzy tak się poświęcają za miliony obywateli nie umiejących rozsądnie skorzystać z czynnego prawa wyborczego i nie słuchających w dodatku przestróg, co będzie z tą Polską, postanowiłem przyjść z pomocą. Wstyd już trochę Polakom spowszedniał. Trzeba podkręcić nastroje upadku. Mamy poro synonimów wstydu: hańba, sromota, niesława, ujma, plama, danie dupy. Gdyby jakiś autorytet oświadczył, że Polacy dali dupy, zrobiłoby to z pewnością wrażenie w miasteczkach i wsiach popegeerowskich, zaludnionych przez Polaków drugiej kategorii, pozbawionych wstydu i nie oglądających audycji Tomasza Lisa.
Mamy strasznie dużo powodów do wstydu przed światem i Europą, ale najważniejszym jest oczywiście Andrzej Lepper, którego dopuszczono do koalicji i teraz wejdzie do rządu i będzie wicepremierem. Kolejny raz żałuję, że nie doszło do koalicji PO z PiS, bo wicepremierem mógłby wtedy zostać Paweł Piskorski, a ministrem budownictwa Łukasz Abgarowicz. A nie wyrzutek i kryminalista Lepper. Minister spraw zagranicznych Stefan Meller tak się zesromał Lepperem, że podał się do dymisji. Trwają spekulacje, kto będzie jego następcą i czy aby nie zhańbi nas w oczach Europy. Myślę, że ministrem powinien zostać sam Andrzej Lepper. Wbrew przekonaniu dobrodusznych i naiwnych idealistów, wierzących, że Europa to jeden wielki salon, zaludniony przez arystokratów ducha, Lepper nie odbiegałby wiele od innych ministrów,
a w niektórych dziedzinach mógłby ich nawet przewyższać.
Przeczytałem właśnie w "Le Monde" opis wizyty francuskiego ministra spraw zagranicznych Philippe'a Douste-Blazy'ego w izraelskim Instytucie Yad Vashem. Obejrzawszy mapę Holocaustu, francuski minister zwrócił uwagę gospodarzy, że zapomnieli na niej zaznaczyć ofiar w Wielkiej Brytanii. Na wyjaśnienie, że Wielka Brytania nie była okupowana przez hitlerowców, Douste-Blazy powiedział: aha, rozumiem, Brytyjczycy wydalili swoich Żydów sami. I proszę, Francuzi ani nie poczuli się zhańbieni, ani się nie wstydzą. Dalej siedzą w bistro i piją jakby nigdy nic.
Oczywiście, jest pewna różnica, bo francuski minister jest lekarzem, a Lepper tylko doktorem, w dodatku honoris causa, i to jakiejś szemranej uczelni ukraińskiej, podobno o kierunku antysemickim. Ale antysemici przynajmniej coś wiedzą o Holocauście. Francuski minister spraw zagranicznych zna także francuski, a Lepper tylko polski. Ale poza tym obaj nie znają żadnego innego języka, co jest wstydem dla Leppera, ale dumą dla Douste-Blazy'ego. W końcu jest Francuzem. Nieznajomość angielskiego pozwala mu prowadzić politykę niezależną i wyzwoloną spod hegemonii Stanów Zjednoczonych. Kiedy bawił na urlopie, zatelefonowała do niego w pilnej sprawie Condoleezza Rice. Ponieważ nie było pod ręką tłumacza, Douste-Blazy kazał jej zadzwonić za tydzień. Jak wypocznie. Lepper pewnie by się ugiął przed mocarstwowymi naciskami i poszukał jakiegoś polskiego hydraulika. Powstałby wtedy problem, czy powinniśmy się wstydzić, czy nie.
Jakie skutki może mieć ogłoszenie stanu hańby narodowej i nawoływanie Polaków do wstydu kolektywnego, pokazały reakcje po zamordowaniu przez dwóch polskich nastolatków rówieśnika na brukselskim dworcu. Komentarze w Polsce były jednoznaczne - całe odium spadnie na nas wszystkich, Belgowie stracą sympatię dla Polaków, Europa potępi nas i odwróci się plecami. W piątek, również w telewizji i również ze wzburzeniem polską ksenofobią, pokazano wpisy internautów na którymś z portali - to są Cyganie. Cyganie zawsze kradną i mordują, trzeba Cyganów usunąć z Polski. Zapewne nikomu, kto straszył Polaków narodową hańbą morderstwa w Belgii, nie przyjdzie do głowy, aby dostrzec związek między histerią tych komentarzy a antyromskimi nastrojami. Wszystko jest oddzielnie, jak w wierszu Tuwima. Ale Tuwim pisał o ćwierćinteligentach. A ja o inteligentach pełną gębą. I to jest dopiero wstyd. I wcale nie dla mnie.
Autor jest publicystą "Faktu"
Fot: T. Strzyżewski
Maciej Rybiński
Wstyd jest dziś najważniejszym słowem w polskim słowniku politycznym. Kiedy się słucha rozmaitych światłych uczonych i komentatorów, człowiek dochodzi do wniosku, że jako Polak i wyborca odpowiedzialny za to wszystko powinien ze wstydu nie wychodzić z domu. Ale na mieście ruch jest mimo wszystko spory. Większość wychodzi. Nawet wrażliwi komentatorzy. Ale pewnie tylko do studia i z powrotem. Tym, którzy tak się poświęcają za miliony obywateli nie umiejących rozsądnie skorzystać z czynnego prawa wyborczego i nie słuchających w dodatku przestróg, co będzie z tą Polską, postanowiłem przyjść z pomocą. Wstyd już trochę Polakom spowszedniał. Trzeba podkręcić nastroje upadku. Mamy poro synonimów wstydu: hańba, sromota, niesława, ujma, plama, danie dupy. Gdyby jakiś autorytet oświadczył, że Polacy dali dupy, zrobiłoby to z pewnością wrażenie w miasteczkach i wsiach popegeerowskich, zaludnionych przez Polaków drugiej kategorii, pozbawionych wstydu i nie oglądających audycji Tomasza Lisa.
Mamy strasznie dużo powodów do wstydu przed światem i Europą, ale najważniejszym jest oczywiście Andrzej Lepper, którego dopuszczono do koalicji i teraz wejdzie do rządu i będzie wicepremierem. Kolejny raz żałuję, że nie doszło do koalicji PO z PiS, bo wicepremierem mógłby wtedy zostać Paweł Piskorski, a ministrem budownictwa Łukasz Abgarowicz. A nie wyrzutek i kryminalista Lepper. Minister spraw zagranicznych Stefan Meller tak się zesromał Lepperem, że podał się do dymisji. Trwają spekulacje, kto będzie jego następcą i czy aby nie zhańbi nas w oczach Europy. Myślę, że ministrem powinien zostać sam Andrzej Lepper. Wbrew przekonaniu dobrodusznych i naiwnych idealistów, wierzących, że Europa to jeden wielki salon, zaludniony przez arystokratów ducha, Lepper nie odbiegałby wiele od innych ministrów,
a w niektórych dziedzinach mógłby ich nawet przewyższać.
Przeczytałem właśnie w "Le Monde" opis wizyty francuskiego ministra spraw zagranicznych Philippe'a Douste-Blazy'ego w izraelskim Instytucie Yad Vashem. Obejrzawszy mapę Holocaustu, francuski minister zwrócił uwagę gospodarzy, że zapomnieli na niej zaznaczyć ofiar w Wielkiej Brytanii. Na wyjaśnienie, że Wielka Brytania nie była okupowana przez hitlerowców, Douste-Blazy powiedział: aha, rozumiem, Brytyjczycy wydalili swoich Żydów sami. I proszę, Francuzi ani nie poczuli się zhańbieni, ani się nie wstydzą. Dalej siedzą w bistro i piją jakby nigdy nic.
Oczywiście, jest pewna różnica, bo francuski minister jest lekarzem, a Lepper tylko doktorem, w dodatku honoris causa, i to jakiejś szemranej uczelni ukraińskiej, podobno o kierunku antysemickim. Ale antysemici przynajmniej coś wiedzą o Holocauście. Francuski minister spraw zagranicznych zna także francuski, a Lepper tylko polski. Ale poza tym obaj nie znają żadnego innego języka, co jest wstydem dla Leppera, ale dumą dla Douste-Blazy'ego. W końcu jest Francuzem. Nieznajomość angielskiego pozwala mu prowadzić politykę niezależną i wyzwoloną spod hegemonii Stanów Zjednoczonych. Kiedy bawił na urlopie, zatelefonowała do niego w pilnej sprawie Condoleezza Rice. Ponieważ nie było pod ręką tłumacza, Douste-Blazy kazał jej zadzwonić za tydzień. Jak wypocznie. Lepper pewnie by się ugiął przed mocarstwowymi naciskami i poszukał jakiegoś polskiego hydraulika. Powstałby wtedy problem, czy powinniśmy się wstydzić, czy nie.
Jakie skutki może mieć ogłoszenie stanu hańby narodowej i nawoływanie Polaków do wstydu kolektywnego, pokazały reakcje po zamordowaniu przez dwóch polskich nastolatków rówieśnika na brukselskim dworcu. Komentarze w Polsce były jednoznaczne - całe odium spadnie na nas wszystkich, Belgowie stracą sympatię dla Polaków, Europa potępi nas i odwróci się plecami. W piątek, również w telewizji i również ze wzburzeniem polską ksenofobią, pokazano wpisy internautów na którymś z portali - to są Cyganie. Cyganie zawsze kradną i mordują, trzeba Cyganów usunąć z Polski. Zapewne nikomu, kto straszył Polaków narodową hańbą morderstwa w Belgii, nie przyjdzie do głowy, aby dostrzec związek między histerią tych komentarzy a antyromskimi nastrojami. Wszystko jest oddzielnie, jak w wierszu Tuwima. Ale Tuwim pisał o ćwierćinteligentach. A ja o inteligentach pełną gębą. I to jest dopiero wstyd. I wcale nie dla mnie.
Autor jest publicystą "Faktu"
Fot: T. Strzyżewski
Więcej możesz przeczytać w 18/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.