Czy kardynał Ratzinger został papieżem, bo obiecał liberalizację stanowiska Kościoła w sprawach seksu?
Dla większości ludzi żyjących na przełomie XX i XXI wieku to była oczywistość. A jednak ta oczywistość stała się sensacją z pierwszych stron światowych gazet. Chodzi o sądy wypowiedziane przez kardynała Carlo Marię Martiniego, byłego arcybiskupa największej diecezji europejskiej - w Mediolanie. Prowadził on na łamach włoskiego tygodnika "L'Espresso" "Dialog o życiu". Rozmawiał z chadeckim senatorem Ignazio Marino, słynnym włoskim chirurgiem.
"42 mln ludzi na świecie są nosicielami wirusa HIV. Zdaniem Agencji ONZ, tylko w 2005 r. 3 mln osób zmarły na AIDS, a 5 mln zaraziło się wirusem. 60 proc. nosicieli wirusa żyje w najbiedniejszych państwach Afryki" - mówił Marino. "Liczby, które pan przytacza, powodują zagubienie i rozpacz. Trzeba zrobić wszystko, by przeciwdziałać AIDS. Oczywiście, użycie prezerwatywy w niektórych wypadkach może być mniejszym złem. Istnieje też szczególna sytuacja małżonków, z których jeden jest nosicielem AIDS. Ma on obowiązek chronić partnera, a i partner powinien się chronić. Powstaje jednak kwestia, czy to władze kościelne powinny zachęcać do takiego środka ochrony, sprawiając wrażenie, że inne środki moralnie do zaakceptowania, wliczając w nie abstynencję płciową, są drugoplanowe (...). Prezerwatywa jest zatem mniejszym złem, które ma zastosowanie we wszystkich wypadkach przewidzianych doktryną etyczną" - odpowiadał kard. Martini.
Przez ostatnie dziesięciolecia Kościół katolicki zdecydowanie odrzucał użycie prezerwatyw, uważanych za narzędzie grzechu, prowadzących do nieodpowiedzialności seksualnej, do rozwiązłości i godzących w pryncypia etyki chrześcijańskiej. Papież Paweł VI potępiał na równi kondomy i pigułki antykoncepcyjne, a Jan Paweł II uczynił z walki z nimi jeden z lejtmotywów swojego pontyfikatu. Wiele wskazuje na to, że dziś, rok po jego śmierci, Kościół rozpoczął rewizję tego, co wydawało się jedną z niewzruszonych doktryn moralnych.
Patologia ducha
W przeszłości pojawiali się kapłani i teologowie opowiadający się za prezerwatywami. Znane są wypowiedzi m.in. kardynała Georges'a Cottiera (byłego głównego teologa domu papieskiego, inicjatora "mea culpa" i zbliżenia z Żydami): "Użycie prezerwatywy może być uważane za dopuszczalne, kiedy zainteresowani są więźniami szczególnych okoliczności, a środek ten jest stosowany wyłącznie jako zapobiegający rozpowszechnianiu się choroby". Godfried Danneels (abp. Brukseli, lider "lewicowego skrzydła" Kościoła, który celowo nie pojawił się na przyjęciu z okazji wyboru Benedykta XVI) w 2004 r. podkreślał: "Używanie prezerwatywy ogranicza się do ochrony siebie przed chorobą i śmiercią i nie może być tak samo oceniane moralnie, jak metoda ograniczenia urodzin". Cormac Murphy-O'Connor (abp. Westminsteru, przewodniczący Konferencji Episkopatu Anglii i Walii) dodawał: "Jeśli używanie kondomów jest złem, to są sytuacje, w których może być dopuszczone albo dozwolone, na przykład kiedy występuje zagrożenie stosunkiem prowadzącym do śmierci".
Słynny południowoafrykański biskup Kevin Dowling z Rustenburga powiedział: "W rzeczywistym świecie (...) Kościół powinien dać ludziom wszystkie opcje: jedną z nich jest użycie prezerwatywy nie jako środka zapobiegającego ciąży, ale by zapobiec zarażeniu się śmiertelnym wirusem". Za prezerwatywami opowiadali się nie tylko pojedynczy kapłani, ale i całe odłamy Kościoła czy ruchów katolickich. Już w 2004 r. Konferencja Episkopatu Indii, wbrew Watykanowi, rozpoczęła kampanię walki z AIDS, uwzględniającą stosowanie kondomów. CAFOD (Catholic Agency for Overseas Development) od lat systematycznie informuje, że prezerwatywy są najskuteczniejszym sposobem uniknięcia AIDS.
Oficjalnie nadal obowiązuje całkowity zakaz i fałszywa z punktu widzenia nauki instrukcja sekretarza Papieskiej Rady ds. Rodziny, kolumbijskiego kard. Alfonsa Lópeza Trujillo, na temat bezużyteczności prezerwatyw w walce z AIDS. Jak stwierdził kardynał, "wirus HIV z łatwością przedostaje się przez lateksowe ścianki kondomu, ponieważ jest 450 razy mniejszy od plemnika". W ślad za instrukcją kard. Trujillo Konferencja Biskupów Chorwacji oprotestowała szkolny program uczący ochrony przed chorobami zakaźnymi. Kard. Emmanuel Wamala, arcybiskup Kampali, apeluje do ugandyjskich kobiet, by utrzymywały stosunki z zarażonymi HIV mężami bez użycia "narzędzia szatana".
Organizacja Condoms4Life od lat zwraca się do Kościoła o uchylenie szkodliwego, jej zdaniem, zakazu używania prezerwatyw. Niektóre charytatywne organizacje świeckie oskarżają wręcz Kościół o "ludobójstwo", czemu dała wyraz w głośnym artykule, krytykującym Jana Pawła II, słynna brytyjska dziennikarka Polly Toynbee. W "The Guardian" przypisywała ona papieżowi odpowiedzialność za 40 mln ofiar AIDS i wielokrotnie więcej sierot na kontynencie afrykańskim. Cytowano przy tej okazji wypowiedź papieża w tej sprawie, zawartą w przemówieniu podczas konferencji "Żyć? Dlaczego?" (13 listopada 1989 r.) i wielokrotnie potem powtarzaną (ostatni raz w lutym 2005 r.): "AIDS jest także patologią ducha".
Lawina Martiniego?
Przełom w sprawie prezerwatyw następuje w Kościele powoli. Tym razem jednak nie mieliśmy do czynienia z "otwarciem" na prezerwatywę ze strony kapłana, zdawkowo zbywanego jako "zanadto postępowego". Kard. Martini to jeden z najwybitniejszych kapłanów katolickich XX wieku, główny oponent kard. Josepha Ratzingera na ostatnim konklawe, może nie tyle jako jego kontrkandydat (ma już 79 lat i cierpi na chorobę Parkinsona), ale jako główny "rozgrywający". Bez kompromisu, czyli obietnic złożonych przez Ratzingera Martiniemu (jak wynika z wypowiedzi kilku kardynałów, uczestników konklawe), wybór następcy Jana Pawła II byłby o wiele bardziej problematyczny, bo zwolennicy Martiniego dysponowali co najmniej 40 głosami (na 115), a więc tzw. mniejszością blokującą.
To prawda, przez całe życie Martini uchodził za kapłana "postępowego". Już 10 lat temu konserwatywni katolicy z Kurii Rzymskiej mówili o nim z pogardą "protestant". Ale absolutna przejrzystość życia kardynała, jego wyrafinowana kultura i wybitny poziom intelektualny uciszały wszelkie krytyki czy polemiki. Po przejściu na emeryturę kard. Martini opuścił hałaśliwe Włochy i pojechał do Ziemi Świętej, by spędzić resztę życia na medytacji i modlitwie. Ale właśnie stamtąd jego postać wyrasta ponad przeciętność: każde z jego słów jest wysłuchiwane w całym Kościele. Dlatego jego - tak oczywiste zdawać by się mogło - słowa o prezerwatywie jako "złu koniecznym", a nie jako o narzędziu szatana, rozbrzmiały szerokim echem na świecie.
Tego samego dnia, w którym ukazała się wypowiedź kard. Martiniego, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia), meksykański kardynał Javier Lozano Barragán, na pytanie, "czy żona ma prawo wymagać od męża chorego na AIDS, by używał prezerwatywy"?, odpowiedział: "Tak, ma do tego prawo". Z tego, co mówił, wynikało również, że na polecenie papieża została powołana komisja naukowców, która w najbliższym czasie opublikuje specjalny dokument o sposobach unikania zakażeń drogą płciową.
Po tak sensacyjnych wypowiedziach pojawiło się wiele wezwań do ostrożności. Sam kard. Barragán wycofał się z obietnicy publikacji watykańskiego dokumentu i zapowiedział, że dopuszczenie w pewnych okolicznościach użycia prezerwatywy nie oznacza zmiany w pryncypiach etycznych Kościoła.
Co powie Benedykt XVI?
Ostatnie słowo, jak zwykle, będzie należeć do papieża. Co Benedykt XVI myśli o prezerwatywach, tego jeszcze nie wiemy. Z jednej strony, słowa kard. Barragána, że komisja ekspertów została powołana na polecenie papieża, każą myśleć o przełomie w podejściu Kościoła do sprawy prezerwatyw. Z drugiej strony, uważnemu obserwatorowi spraw kościelnych nie mogło umknąć przemówienie Benedykta XVI przy okazji wręczenia listów uwierzytelniających przez nową ambasador RPA przy Stolicy Apostolskiej Konji Sebati. Ceremonia odbyła się 1 grudnia 2005 r., w Światowy Dzień Walki z AIDS. Papież powiedział wówczas, że najskuteczniejsze metody walki z tą chorobą polegają na "wstrzemięźliwości, promocji wierności małżeńskiej, wagi życia rodzinnego, edukacji i opieki nad ubogimi (). W tym kontekście Kościół oferuje swoją współpracę gdziekolwiek będzie ona możliwa".
"42 mln ludzi na świecie są nosicielami wirusa HIV. Zdaniem Agencji ONZ, tylko w 2005 r. 3 mln osób zmarły na AIDS, a 5 mln zaraziło się wirusem. 60 proc. nosicieli wirusa żyje w najbiedniejszych państwach Afryki" - mówił Marino. "Liczby, które pan przytacza, powodują zagubienie i rozpacz. Trzeba zrobić wszystko, by przeciwdziałać AIDS. Oczywiście, użycie prezerwatywy w niektórych wypadkach może być mniejszym złem. Istnieje też szczególna sytuacja małżonków, z których jeden jest nosicielem AIDS. Ma on obowiązek chronić partnera, a i partner powinien się chronić. Powstaje jednak kwestia, czy to władze kościelne powinny zachęcać do takiego środka ochrony, sprawiając wrażenie, że inne środki moralnie do zaakceptowania, wliczając w nie abstynencję płciową, są drugoplanowe (...). Prezerwatywa jest zatem mniejszym złem, które ma zastosowanie we wszystkich wypadkach przewidzianych doktryną etyczną" - odpowiadał kard. Martini.
Przez ostatnie dziesięciolecia Kościół katolicki zdecydowanie odrzucał użycie prezerwatyw, uważanych za narzędzie grzechu, prowadzących do nieodpowiedzialności seksualnej, do rozwiązłości i godzących w pryncypia etyki chrześcijańskiej. Papież Paweł VI potępiał na równi kondomy i pigułki antykoncepcyjne, a Jan Paweł II uczynił z walki z nimi jeden z lejtmotywów swojego pontyfikatu. Wiele wskazuje na to, że dziś, rok po jego śmierci, Kościół rozpoczął rewizję tego, co wydawało się jedną z niewzruszonych doktryn moralnych.
Patologia ducha
W przeszłości pojawiali się kapłani i teologowie opowiadający się za prezerwatywami. Znane są wypowiedzi m.in. kardynała Georges'a Cottiera (byłego głównego teologa domu papieskiego, inicjatora "mea culpa" i zbliżenia z Żydami): "Użycie prezerwatywy może być uważane za dopuszczalne, kiedy zainteresowani są więźniami szczególnych okoliczności, a środek ten jest stosowany wyłącznie jako zapobiegający rozpowszechnianiu się choroby". Godfried Danneels (abp. Brukseli, lider "lewicowego skrzydła" Kościoła, który celowo nie pojawił się na przyjęciu z okazji wyboru Benedykta XVI) w 2004 r. podkreślał: "Używanie prezerwatywy ogranicza się do ochrony siebie przed chorobą i śmiercią i nie może być tak samo oceniane moralnie, jak metoda ograniczenia urodzin". Cormac Murphy-O'Connor (abp. Westminsteru, przewodniczący Konferencji Episkopatu Anglii i Walii) dodawał: "Jeśli używanie kondomów jest złem, to są sytuacje, w których może być dopuszczone albo dozwolone, na przykład kiedy występuje zagrożenie stosunkiem prowadzącym do śmierci".
Słynny południowoafrykański biskup Kevin Dowling z Rustenburga powiedział: "W rzeczywistym świecie (...) Kościół powinien dać ludziom wszystkie opcje: jedną z nich jest użycie prezerwatywy nie jako środka zapobiegającego ciąży, ale by zapobiec zarażeniu się śmiertelnym wirusem". Za prezerwatywami opowiadali się nie tylko pojedynczy kapłani, ale i całe odłamy Kościoła czy ruchów katolickich. Już w 2004 r. Konferencja Episkopatu Indii, wbrew Watykanowi, rozpoczęła kampanię walki z AIDS, uwzględniającą stosowanie kondomów. CAFOD (Catholic Agency for Overseas Development) od lat systematycznie informuje, że prezerwatywy są najskuteczniejszym sposobem uniknięcia AIDS.
Oficjalnie nadal obowiązuje całkowity zakaz i fałszywa z punktu widzenia nauki instrukcja sekretarza Papieskiej Rady ds. Rodziny, kolumbijskiego kard. Alfonsa Lópeza Trujillo, na temat bezużyteczności prezerwatyw w walce z AIDS. Jak stwierdził kardynał, "wirus HIV z łatwością przedostaje się przez lateksowe ścianki kondomu, ponieważ jest 450 razy mniejszy od plemnika". W ślad za instrukcją kard. Trujillo Konferencja Biskupów Chorwacji oprotestowała szkolny program uczący ochrony przed chorobami zakaźnymi. Kard. Emmanuel Wamala, arcybiskup Kampali, apeluje do ugandyjskich kobiet, by utrzymywały stosunki z zarażonymi HIV mężami bez użycia "narzędzia szatana".
Organizacja Condoms4Life od lat zwraca się do Kościoła o uchylenie szkodliwego, jej zdaniem, zakazu używania prezerwatyw. Niektóre charytatywne organizacje świeckie oskarżają wręcz Kościół o "ludobójstwo", czemu dała wyraz w głośnym artykule, krytykującym Jana Pawła II, słynna brytyjska dziennikarka Polly Toynbee. W "The Guardian" przypisywała ona papieżowi odpowiedzialność za 40 mln ofiar AIDS i wielokrotnie więcej sierot na kontynencie afrykańskim. Cytowano przy tej okazji wypowiedź papieża w tej sprawie, zawartą w przemówieniu podczas konferencji "Żyć? Dlaczego?" (13 listopada 1989 r.) i wielokrotnie potem powtarzaną (ostatni raz w lutym 2005 r.): "AIDS jest także patologią ducha".
Lawina Martiniego?
Przełom w sprawie prezerwatyw następuje w Kościele powoli. Tym razem jednak nie mieliśmy do czynienia z "otwarciem" na prezerwatywę ze strony kapłana, zdawkowo zbywanego jako "zanadto postępowego". Kard. Martini to jeden z najwybitniejszych kapłanów katolickich XX wieku, główny oponent kard. Josepha Ratzingera na ostatnim konklawe, może nie tyle jako jego kontrkandydat (ma już 79 lat i cierpi na chorobę Parkinsona), ale jako główny "rozgrywający". Bez kompromisu, czyli obietnic złożonych przez Ratzingera Martiniemu (jak wynika z wypowiedzi kilku kardynałów, uczestników konklawe), wybór następcy Jana Pawła II byłby o wiele bardziej problematyczny, bo zwolennicy Martiniego dysponowali co najmniej 40 głosami (na 115), a więc tzw. mniejszością blokującą.
To prawda, przez całe życie Martini uchodził za kapłana "postępowego". Już 10 lat temu konserwatywni katolicy z Kurii Rzymskiej mówili o nim z pogardą "protestant". Ale absolutna przejrzystość życia kardynała, jego wyrafinowana kultura i wybitny poziom intelektualny uciszały wszelkie krytyki czy polemiki. Po przejściu na emeryturę kard. Martini opuścił hałaśliwe Włochy i pojechał do Ziemi Świętej, by spędzić resztę życia na medytacji i modlitwie. Ale właśnie stamtąd jego postać wyrasta ponad przeciętność: każde z jego słów jest wysłuchiwane w całym Kościele. Dlatego jego - tak oczywiste zdawać by się mogło - słowa o prezerwatywie jako "złu koniecznym", a nie jako o narzędziu szatana, rozbrzmiały szerokim echem na świecie.
Tego samego dnia, w którym ukazała się wypowiedź kard. Martiniego, przewodniczący Papieskiej Rady ds. Duszpasterstwa Służby Zdrowia), meksykański kardynał Javier Lozano Barragán, na pytanie, "czy żona ma prawo wymagać od męża chorego na AIDS, by używał prezerwatywy"?, odpowiedział: "Tak, ma do tego prawo". Z tego, co mówił, wynikało również, że na polecenie papieża została powołana komisja naukowców, która w najbliższym czasie opublikuje specjalny dokument o sposobach unikania zakażeń drogą płciową.
Po tak sensacyjnych wypowiedziach pojawiło się wiele wezwań do ostrożności. Sam kard. Barragán wycofał się z obietnicy publikacji watykańskiego dokumentu i zapowiedział, że dopuszczenie w pewnych okolicznościach użycia prezerwatywy nie oznacza zmiany w pryncypiach etycznych Kościoła.
Co powie Benedykt XVI?
Ostatnie słowo, jak zwykle, będzie należeć do papieża. Co Benedykt XVI myśli o prezerwatywach, tego jeszcze nie wiemy. Z jednej strony, słowa kard. Barragána, że komisja ekspertów została powołana na polecenie papieża, każą myśleć o przełomie w podejściu Kościoła do sprawy prezerwatyw. Z drugiej strony, uważnemu obserwatorowi spraw kościelnych nie mogło umknąć przemówienie Benedykta XVI przy okazji wręczenia listów uwierzytelniających przez nową ambasador RPA przy Stolicy Apostolskiej Konji Sebati. Ceremonia odbyła się 1 grudnia 2005 r., w Światowy Dzień Walki z AIDS. Papież powiedział wówczas, że najskuteczniejsze metody walki z tą chorobą polegają na "wstrzemięźliwości, promocji wierności małżeńskiej, wagi życia rodzinnego, edukacji i opieki nad ubogimi (). W tym kontekście Kościół oferuje swoją współpracę gdziekolwiek będzie ona możliwa".
Mały wielki krok |
---|
Luigi Accattoli watykanista, publicysta dziennika "Corriere della Sera" Głos kardynała Martiniego można uznać za izolowany wśród kardynałów, ale nie w Kościele. Wydaje się, że większość teologów moralistów zgadza się z jego opiniami. Na szczycie Kościoła katolickiego w tej materii istnieje wprawdzie blokada, mocno postawiona w czasach pontyfikatu papieża Jana Pawła II i do teraz utrzymywana przez papieża Benedykta XVI, ale można sobie wyobrazić zmiany w kierunku wskazanym przez kard. Martiniego. Zapewne będziemy musieli jednak poczekać na nie wiele lat. Kardynał Martini mówi o depenalizacji aborcji, ale nie o zgodzie na aborcję. Można uważać aborcję za niewłaściwą i naganną, a jednocześnie nie być zwolennikiem kary więzienia. Takie stanowisko nie jest całkiem nowe: Kościół żąda sankcji moralnej, ale niekoniecznie wyroku karnego. Wywiad kardynała Martiniego niektórzy uznali za ważne otwarcie, które jednak nie odzwierciedla oficjalnego stanowiska Kościoła. Z drugiej strony, przypominano inne głosy, na przykład belgijskiego kardynała Godfrieda Danneelsa czy szwajcarskiego Georges'a Cottiera na temat "uzasadnionego użycia prezerwatywy" w niektórych wypadkach. Kardynałowie i biskupi, którzy publicznie wyrażają podobne opinie, stanowią niewielką mniejszość. Wszelako wydaje się, że dość łatwo może powstać większość w Kościele popierająca stosowanie prezerwatyw jako środka zabezpieczenia przed AIDS. Chodzi tu bowiem o praktyczne zastosowanie zasady mniejszego zła. W żadnym wypadku nie będzie to jednak akceptacja prezerwatywy jako środka kontroli urodzin, a więc środka antykoncepcyjnego, lecz wyłącznie jako ochrony przed zakażeniem groźną chorobą. Sadzę, że taka zmiana jest możliwa w dość krótkim czasie. Odnosi się to również do zapowiadanego dokumentu watykańskiego w tej kwestii. Myślę, że gdyby wszyscy ludzie Kościoła przemawiali szczerze, zgodnie ze swymi odczuciami, jak to czyni kardynał Martini, debata na najważniejsze tematy byłaby prowadzona wszędzie, na każdym uniwersytecie, w każdym mieście, w każdym społeczeństwie. Przykład kard. Martiniego może być bodźcem do takiej dyskusji i przemyśleń. Wciąż co prawda zbyt silna jest wśród ludzi Kościoła skłonność, wielesetletnia zresztą, do milczenia. Myślę jednak, że granice dialogu między nauką i religią, "dialogu życia", będą mogły teraz być poszerzone. Ale będzie się to odbywać stopniowo, bez spektakularnych posunięć. Notował Waldemar Kedaj |
Więcej możesz przeczytać w 18/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.