*****
Na zgliszczach grunge'owego Seattle, na popiołach Nirvany i Sunny Day Real Estate na północnym zachodzie USA wyrosła całkiem nowa rockowa scena. Na jej czele stanęła założona przez kilku młodych muzyków formacja Pretty Girls Make Graves (nazwa zaczerpnięta z utworu The Smiths). W ciągu kilku lat PGMG - z jedną z najwybitniejszych wokalistek rockowych Andreą Zollo - stała się potęgą amerykańskiego rocka. Po wyśmienitym, i wydawało się, że nie do pobicia albumie "The New Romance", Pretty Girls Make Graves pokazują, że można więcej, lepiej i ciekawiej. Nie tracąc z oczu postpunkowych korzeni i indie-rockowej tożsamości, sięgnęli w nowym repertuarze po tak różne elementy, jak disco, dub i free jazz.
Jerzy A. Rzewuski
Pretty Girls Make Graves "Élan Vital" (Matador/Sonic)
Na zgliszczach grunge'owego Seattle, na popiołach Nirvany i Sunny Day Real Estate na północnym zachodzie USA wyrosła całkiem nowa rockowa scena. Na jej czele stanęła założona przez kilku młodych muzyków formacja Pretty Girls Make Graves (nazwa zaczerpnięta z utworu The Smiths). W ciągu kilku lat PGMG - z jedną z najwybitniejszych wokalistek rockowych Andreą Zollo - stała się potęgą amerykańskiego rocka. Po wyśmienitym, i wydawało się, że nie do pobicia albumie "The New Romance", Pretty Girls Make Graves pokazują, że można więcej, lepiej i ciekawiej. Nie tracąc z oczu postpunkowych korzeni i indie-rockowej tożsamości, sięgnęli w nowym repertuarze po tak różne elementy, jak disco, dub i free jazz.
Jerzy A. Rzewuski
Pretty Girls Make Graves "Élan Vital" (Matador/Sonic)
Więcej możesz przeczytać w 18/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.