W Internecie zawrzało, gdy okazałosię, że Wojciech Cejrowski może miećwłasny program w TVP. Oto jeden z głosów zatytułowany "Kolejny faszysta": "Atak 'dziennikarzy' oszołomów prawicowych. Semka, Janke, Cejrowski i inni. Nie jest dobrze". Jak to trzeba uważać na znajomych. Sądziliśmy, że redaktor Janke to typek dość nijaki, a tymczasem to faszysta. Dobrze,że otworzono nam oczy. Co do Semki,to faktycznie, mieliśmy podejrzenia - pochodzi z Gdańska, licho wie, gdzie jego dziadek służył.
Długo nam Łukasz Abgarowicz Mazowszem nie porządził. Niecały tydzień. Ciekawe, że uczynił to z powodu lasu, który z Zachodniopomorskiego dotarł aż do bram stolicy. Coś to "Makbetem" zalatuje. Ciekawe, czy jakaś krew w końcu się poleje. I czyja żona zagra lady Makbet?
Uff! Litościwe Kaczory zostawiły nam w opozycji Ligę Polskich Rodzin oraz PSL. Ludzkie ptaszyska.
Apropos ligi. Z pewnym opóźnieniem dotarł do nas numer "Tygodnika Siedleckiego", gdzie opisano smakowitą debatę toczoną na forum sejmiku województwa mazowieckiego. Szło o jakoweś targi w Norymberdze, na które - podobno bez sensu - wydano dwie bańki. Imprezy bronił jednak Jędrzej Dmowski. Pokreślił, że radni w Norymberdze "nie balowali, a jeżeli już, to po pracy". - Nasze panie furorę robiły! Nasze tańce nawet Murzyni podziwiali! - z zapałem przekonywał działacz LPR. Czyż nie jest słodki?
A Waldemar Pawlak chciał być wicepremierem. Cóż, ginące gatunki są bezcenne, ale w zoo. Mimo sporego podobieństwa w polityce obowiązują jednak nieco inne zasady.
Największy Polski Polityk udowodnił swą wielkość. Do rządu uciekło mu tylko paru Kowalskich, a partia pozostała wierna naszej rubryce i Giertychowi. Nic dziwnego, że z tej okazji komentator piłkarski Mateusz Borek ukuł dla lidera LPR nowe przezwisko. Podczas meczu Villareal - Arsenal nie mógł się nadziwić wyczynom Magicznego Romana. W szczególnie magiczny sposób nie strzelił on karnego.
To w ogóle był tydzień nowych przydomków. Koledzy Pawła Piskorskiego z "układu warszawskiego", zainspirowani drzewną publikacją "Dziennika", błyskawicznie ochrzcili swego lidera mianem Gajowego. Oczywiście, nad Gajowym Piskorskim można się wyzłośliwiać, ale trzeba jednak docenić to, jak ciężko pracuje w europarlamencie. Chłopina tak zasuwa, że nie ma czasu zerknąć we własne konto. Wszystko musi robić księgowa. Co to za życie?
Zabawne. "Gazeta Wyborcza" od lat próbowała wykończyć Piskorskiego. Konkretnie od czasu gdy miał on czelność wygrać z profesorem Geremkiem wybory na szefa warszawskiej UW (bo - jak wiadomo - demokracja demokracją, ale zwycięstwo musi być po naszej stronie - by sparafrazować babcię Pawlakową). "Dziennik" powychodził ledwo tydzień i bach! Trafiony, zatopiony. Patrz i ucz się, Agoro. Tak to się robi w Monachium.
Zarząd PO bez zbędnych ceregieli wywalił Gajowego z partii. Pod nóż mają iść też i piskorczycy, z Tatarem Abgarowiczem na czele. Niełatwo ich będzie wziąć w jasyr. W razie potrzeby mogą podjąć działania partyzanckie w lasach. Gajowy zna je jak własną kieszeń. To jest - pardon - oczywiście zna je księgowa Gajowego.
"Życie Warszawy" twierdzi, że Gajowy założy własną partię. Ale chyba w XVII-wiecznym znaczeniu tego słowa. Znaczy, że piskorczycy to lisowczycy, a Abgarowicz skrzyknie kilku swoich, z łukami. A wtedy Julia Pitera nie powinna wychodzić z domu bez solidnej misiurki i gustownego szyszaka.
koalicja&[email protected]
Fot: Z. Furman (Giertych); K. Pacuła (Pawlak, Piskorski); M. Stelmach (Abgarowicz)
Długo nam Łukasz Abgarowicz Mazowszem nie porządził. Niecały tydzień. Ciekawe, że uczynił to z powodu lasu, który z Zachodniopomorskiego dotarł aż do bram stolicy. Coś to "Makbetem" zalatuje. Ciekawe, czy jakaś krew w końcu się poleje. I czyja żona zagra lady Makbet?
Uff! Litościwe Kaczory zostawiły nam w opozycji Ligę Polskich Rodzin oraz PSL. Ludzkie ptaszyska.
Apropos ligi. Z pewnym opóźnieniem dotarł do nas numer "Tygodnika Siedleckiego", gdzie opisano smakowitą debatę toczoną na forum sejmiku województwa mazowieckiego. Szło o jakoweś targi w Norymberdze, na które - podobno bez sensu - wydano dwie bańki. Imprezy bronił jednak Jędrzej Dmowski. Pokreślił, że radni w Norymberdze "nie balowali, a jeżeli już, to po pracy". - Nasze panie furorę robiły! Nasze tańce nawet Murzyni podziwiali! - z zapałem przekonywał działacz LPR. Czyż nie jest słodki?
A Waldemar Pawlak chciał być wicepremierem. Cóż, ginące gatunki są bezcenne, ale w zoo. Mimo sporego podobieństwa w polityce obowiązują jednak nieco inne zasady.
Największy Polski Polityk udowodnił swą wielkość. Do rządu uciekło mu tylko paru Kowalskich, a partia pozostała wierna naszej rubryce i Giertychowi. Nic dziwnego, że z tej okazji komentator piłkarski Mateusz Borek ukuł dla lidera LPR nowe przezwisko. Podczas meczu Villareal - Arsenal nie mógł się nadziwić wyczynom Magicznego Romana. W szczególnie magiczny sposób nie strzelił on karnego.
To w ogóle był tydzień nowych przydomków. Koledzy Pawła Piskorskiego z "układu warszawskiego", zainspirowani drzewną publikacją "Dziennika", błyskawicznie ochrzcili swego lidera mianem Gajowego. Oczywiście, nad Gajowym Piskorskim można się wyzłośliwiać, ale trzeba jednak docenić to, jak ciężko pracuje w europarlamencie. Chłopina tak zasuwa, że nie ma czasu zerknąć we własne konto. Wszystko musi robić księgowa. Co to za życie?
Zabawne. "Gazeta Wyborcza" od lat próbowała wykończyć Piskorskiego. Konkretnie od czasu gdy miał on czelność wygrać z profesorem Geremkiem wybory na szefa warszawskiej UW (bo - jak wiadomo - demokracja demokracją, ale zwycięstwo musi być po naszej stronie - by sparafrazować babcię Pawlakową). "Dziennik" powychodził ledwo tydzień i bach! Trafiony, zatopiony. Patrz i ucz się, Agoro. Tak to się robi w Monachium.
Zarząd PO bez zbędnych ceregieli wywalił Gajowego z partii. Pod nóż mają iść też i piskorczycy, z Tatarem Abgarowiczem na czele. Niełatwo ich będzie wziąć w jasyr. W razie potrzeby mogą podjąć działania partyzanckie w lasach. Gajowy zna je jak własną kieszeń. To jest - pardon - oczywiście zna je księgowa Gajowego.
"Życie Warszawy" twierdzi, że Gajowy założy własną partię. Ale chyba w XVII-wiecznym znaczeniu tego słowa. Znaczy, że piskorczycy to lisowczycy, a Abgarowicz skrzyknie kilku swoich, z łukami. A wtedy Julia Pitera nie powinna wychodzić z domu bez solidnej misiurki i gustownego szyszaka.
koalicja&[email protected]
Fot: Z. Furman (Giertych); K. Pacuła (Pawlak, Piskorski); M. Stelmach (Abgarowicz)
Więcej możesz przeczytać w 18/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.