Za sto lat imigranci mieszkający w Stanach Zjednoczonych stworzą na podstawie angielskiego kilkanaście odrębnych języków
Angielski, niemiecki, francuski - to już językowy banał. Z roku na rok przybywa chętnych do poznawania języków dalekowschodnich, arabskich, afrykańskich, a nawet dialektów regionalnych. Brytyjski książę William uczy się suahili. Aktor Jan Peszek postanowił się nauczyć japońskiego. - Od lat fascynuje mnie kultura Japonii. Gdy dostałem propozycję zagrania w japońskiej sztuce, uznałem, że choć trochę muszę się nauczyć tego języka - mówi Peszek. - Szybki przepływ informacji powoduje, że coraz więcej wiemy na temat odległych kultur, a to budzi fascynację ich językami i powoduje powszechny pęd do ich nauki - mówi prof. Jerzy Świdziński z Zakładu Badań Porównawczych nad Kulturą Uniwersytetu im. Adama Mickiewicza w Poznaniu.
Dawniej posługiwanie się dwoma, trzema czy czterema językami było normą wśród elit. Dyplomaci, naukowcy, ludzie kultury i duchowni biegle posługiwali się łaciną. Polska szlachta znała ponadto staroruski i niemiecki. Od końca XVII wieku językiem międzynarodowym stał się francuski. Na co dzień posługiwała się nim elita urodzenia i elita wiedzy niemal na całym świecie. W czasach współczesnych zainteresowanie nauką języków obcych zdemokratyzowało się, podobnie jak obieg kultury i informacji.
Do szkoły językowej Lingwista coraz częściej zgłaszają się osoby chcące się uczyć nie tylko hiszpańskiego czy włoskiego, ale także duńskiego, holenderskiego i chińskiego. Od ubiegłego roku na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w odpowiedzi na zainteresowanie studentów otwarto filologię wietnamsko-tajską. W krakowskiej filii Centrum Językowego Berlitz odbywa się więcej kursów hiszpańskiego niż francuskiego czy niemieckiego. Wzrasta też liczba osób zainteresowanych językami bałtyckimi. Na uniwersytetach i w szkołach językowych w ciągu ostatnich dwóch lat liczba słuchaczy estońskiego wzrosła co najmniej o 20 proc. Coraz więcej osób kupuje podręczniki i płyty CD do nauki litewskiego i łotewskiego. - Na kursy zapisują się osoby, które chcą podróżować i są ciekawe różnych kultur, a nie tylko pracownicy firm zagranicznych. Zgłaszają się do nas osoby, które chcą się uczyć hebrajskiego, bo interesują się kulturą żydowską - mówi Monika Jagodzka, dyrektor krakowskiego oddziału Berlitza. Aktor Jerzy Zelnik uczy się włoskiego, bo od lat fascynuje się kulturą śródziemnomorską.
Rozpad języków
Do niedawna lingwiści obawiali się, że za 100-200 lat wszyscy ludzie będą mówić mieszaniną chińskiego i angielskiego z dodatkiem arabskiego i hindi, bo nikt nie będzie pielęgnował rodzimych języków. Na świecie używanych jest 6 tys. języków, ale 90 proc. z nich posługuje się mniej niż 100 tys. użytkowników, a prawie 400 językami mówi mniej niż 50 osób. Językoznawcy ze Smithsonian Institute ostrzegają, że za niespełna sto lat w użyciu może pozostać niespełna 3 tys. języków. Z pewnością zachowają się niektóre języki regionalne w Europie. We Francji ożywa zainteresowanie bretońskim - choć nie jest uznawany za odrębny język, posługuje się nim kilkaset tysięcy ludzi, głównie w dolnej Bretanii.
- W dobie globalizacji chęć zachowania języka regionalnego wynika z potrzeby odrębności kulturowej i podkreślenia znaczenia regionów - mówi prof. Świdziński. W Hiszpanii zwiększa się liczba ludzi uczących się baskijskiego i katalońskiego. Władze Katalonii i Kraju Basków, chcąc wypromować swój region, współpracują z uniwersytetami i szkołami językowymi. Oferują zagranicznym studentom stypendia i staże językowe. Na dwa języki rozpadł się serbsko-chorwacki, który w dawnej Jugosławii funkcjonował jako wspólny język Serbów i Chorwatów. W Niemczech i we Włoszech większość ludzi porozumiewa się dialektami, które tak bardzo różnią się między sobą, że niektórzy lingwiści nie mówią o języku, ale o językach niemieckich czy włoskich.
Dyktatura regionów
Jeszcze piętnaście lat temu nikt nie przypuszczał, że będzie się odradzał kaszubski. - Ten język był ciągle żywy, ale do niedawna jedynie na kaszubskiej wsi. Teraz wśród młodej miejskiej inteligencji zapanował zdrowy snobizm na kaszubszczyznę - mówi Donald Tusk, rodowity Kaszub. Był pierwszą osobą w swojej rodzinie, która po 70 latach postanowiła się uczyć języka pradziadów. Pięć lat temu wydał nawet pierwszy w Polsce "Elementarz kaszubskiego" dla dzieci. Teraz po kaszubsku mówi prawie 5 tys. młodzieży w wieku szkolnym. Od ubiegłego roku z kaszubskiego można zdawać egzamin maturalny. Od kilku miesięcy Akademia Kształcenia Zawodowego w Gdańsku organizuje kursy kaszubskiego także dla dorosłych. Jego absolwenci mogą zostać nauczycielami lub tłumaczami kaszubskiego.
Kaszubski jako jedyny w Polsce ma status języka regionalnego i w gminach województwa pomorskiego zaczyna funkcjonować jako język pomocniczy w urzędach. - Wkrótce podobny status może uzyskać język śląski - uważa prof. Władysław Lubaś z Instytutu Języka Polskiego PAN. Na razie trwają prace nad ujednoliceniem języka śląskiego, który był zapisywany według zasad pisowni czeskiej, polskiej i morawskiej.
Według prof. Mirosława Loby z Wydziału Neofilologii UAM, uczenie się języków regionalnych zwiększa szansę na zatrudnienie w biznesie i turystyce. Zagraniczni przedsiębiorcy wymagają nie tylko umiejętności biegłego porozumiewania się w języku urzędowym danego kraju, ale także znajomości kultury regionu. A to wiąże się z poznaniem jego języka. - Tak jest właśnie w Walii, gdzie znajomość walijskiego jest atutem w poszukiwaniu pracy - powiedział w rozmowie z "Wprost" historyk Norman Davies, rodowity Walijczyk.
W Walii prowadzona od lat edukacja dwujęzyczna sprawiła, że walijski zaczyna wypierać angielski! Po walijsku powstają książki. Na ulicach walijskie napisy umieszcza się obok angielskich, a od 13 lat walijskiego można używać w instytucjach publicznych. Dziś ten język zna ok. 46 proc. Walijczyków. - W wielu szkołach jest on językiem wykładowym, a wszystkie szkoły mają obowiązek oferować lekcje walijskiego dla dzieci do 16. roku życia - mówi Davies. Chęć podkreślenia znaczenia własnego regionu spowodowała, że na Wyspach odżywają także inne języki, np. irlandzki, który jeszcze kilkanaście lat temu miał status języka zagrożonego. Po stu latach odrodził się kornijski, używany przez ponad 2 tys. mieszkańców Kornwalii.
300 pokoleń do przodu
Nie sprawdziła się idea Ludwika Zamenhofa, który na początku XX wieku opracował esperanto, by ludzie na całym świecie mogli się porozumieć w języku międzynarodowym. W dużych miastach na skutek migracji ludności coraz częściej powstają języki hybrydowe. Językoznawcy twierdzą, że będzie ich coraz więcej. Najbardziej rozpowszechnione języki, takie jak angielski czy chiński, odchodzą od sztywnych reguł gramatyki i wymowy. W angielskim rezygnuje się z dodawania do czasowników w trzeciej osobie liczby pojedynczej końcówki "s". W USA mniejszości narodowe z Ameryki Południowej posługują się mieszaniną angielskiego i hiszpańskiego, tzw. spanglish. Amerykanie przebywający w Iraku i iraccy kupcy stworzyli własny język anglo-arabski.
Za niespełna sto lat imigranci z różnych stron świata mieszkający w USA stworzą na podstawie angielskiego kilkanaście odrębnych języków, utrudniających wzajemne porozumiewanie się. Rodowici Amerykanie już teraz nie rozumieją dialektu angielskiego używanego na Karaibach, w Australii czy Afryce. Tak duża ewolucja języków martwi fizyków, bo nie wiedzą, jak oznaczyć miejsca składowania odpadów radioaktywnych, by oznaczenie było jasne dla potomnych. Zdaniem lingwistów, taki komunikat można przekazać najwyżej 300 przyszłym pokoleniom. Później będzie całkowicie niezrozumiały.
Dawniej posługiwanie się dwoma, trzema czy czterema językami było normą wśród elit. Dyplomaci, naukowcy, ludzie kultury i duchowni biegle posługiwali się łaciną. Polska szlachta znała ponadto staroruski i niemiecki. Od końca XVII wieku językiem międzynarodowym stał się francuski. Na co dzień posługiwała się nim elita urodzenia i elita wiedzy niemal na całym świecie. W czasach współczesnych zainteresowanie nauką języków obcych zdemokratyzowało się, podobnie jak obieg kultury i informacji.
Do szkoły językowej Lingwista coraz częściej zgłaszają się osoby chcące się uczyć nie tylko hiszpańskiego czy włoskiego, ale także duńskiego, holenderskiego i chińskiego. Od ubiegłego roku na Uniwersytecie im. Adama Mickiewicza w Poznaniu w odpowiedzi na zainteresowanie studentów otwarto filologię wietnamsko-tajską. W krakowskiej filii Centrum Językowego Berlitz odbywa się więcej kursów hiszpańskiego niż francuskiego czy niemieckiego. Wzrasta też liczba osób zainteresowanych językami bałtyckimi. Na uniwersytetach i w szkołach językowych w ciągu ostatnich dwóch lat liczba słuchaczy estońskiego wzrosła co najmniej o 20 proc. Coraz więcej osób kupuje podręczniki i płyty CD do nauki litewskiego i łotewskiego. - Na kursy zapisują się osoby, które chcą podróżować i są ciekawe różnych kultur, a nie tylko pracownicy firm zagranicznych. Zgłaszają się do nas osoby, które chcą się uczyć hebrajskiego, bo interesują się kulturą żydowską - mówi Monika Jagodzka, dyrektor krakowskiego oddziału Berlitza. Aktor Jerzy Zelnik uczy się włoskiego, bo od lat fascynuje się kulturą śródziemnomorską.
Rozpad języków
Do niedawna lingwiści obawiali się, że za 100-200 lat wszyscy ludzie będą mówić mieszaniną chińskiego i angielskiego z dodatkiem arabskiego i hindi, bo nikt nie będzie pielęgnował rodzimych języków. Na świecie używanych jest 6 tys. języków, ale 90 proc. z nich posługuje się mniej niż 100 tys. użytkowników, a prawie 400 językami mówi mniej niż 50 osób. Językoznawcy ze Smithsonian Institute ostrzegają, że za niespełna sto lat w użyciu może pozostać niespełna 3 tys. języków. Z pewnością zachowają się niektóre języki regionalne w Europie. We Francji ożywa zainteresowanie bretońskim - choć nie jest uznawany za odrębny język, posługuje się nim kilkaset tysięcy ludzi, głównie w dolnej Bretanii.
- W dobie globalizacji chęć zachowania języka regionalnego wynika z potrzeby odrębności kulturowej i podkreślenia znaczenia regionów - mówi prof. Świdziński. W Hiszpanii zwiększa się liczba ludzi uczących się baskijskiego i katalońskiego. Władze Katalonii i Kraju Basków, chcąc wypromować swój region, współpracują z uniwersytetami i szkołami językowymi. Oferują zagranicznym studentom stypendia i staże językowe. Na dwa języki rozpadł się serbsko-chorwacki, który w dawnej Jugosławii funkcjonował jako wspólny język Serbów i Chorwatów. W Niemczech i we Włoszech większość ludzi porozumiewa się dialektami, które tak bardzo różnią się między sobą, że niektórzy lingwiści nie mówią o języku, ale o językach niemieckich czy włoskich.
Dyktatura regionów
Jeszcze piętnaście lat temu nikt nie przypuszczał, że będzie się odradzał kaszubski. - Ten język był ciągle żywy, ale do niedawna jedynie na kaszubskiej wsi. Teraz wśród młodej miejskiej inteligencji zapanował zdrowy snobizm na kaszubszczyznę - mówi Donald Tusk, rodowity Kaszub. Był pierwszą osobą w swojej rodzinie, która po 70 latach postanowiła się uczyć języka pradziadów. Pięć lat temu wydał nawet pierwszy w Polsce "Elementarz kaszubskiego" dla dzieci. Teraz po kaszubsku mówi prawie 5 tys. młodzieży w wieku szkolnym. Od ubiegłego roku z kaszubskiego można zdawać egzamin maturalny. Od kilku miesięcy Akademia Kształcenia Zawodowego w Gdańsku organizuje kursy kaszubskiego także dla dorosłych. Jego absolwenci mogą zostać nauczycielami lub tłumaczami kaszubskiego.
Kaszubski jako jedyny w Polsce ma status języka regionalnego i w gminach województwa pomorskiego zaczyna funkcjonować jako język pomocniczy w urzędach. - Wkrótce podobny status może uzyskać język śląski - uważa prof. Władysław Lubaś z Instytutu Języka Polskiego PAN. Na razie trwają prace nad ujednoliceniem języka śląskiego, który był zapisywany według zasad pisowni czeskiej, polskiej i morawskiej.
Według prof. Mirosława Loby z Wydziału Neofilologii UAM, uczenie się języków regionalnych zwiększa szansę na zatrudnienie w biznesie i turystyce. Zagraniczni przedsiębiorcy wymagają nie tylko umiejętności biegłego porozumiewania się w języku urzędowym danego kraju, ale także znajomości kultury regionu. A to wiąże się z poznaniem jego języka. - Tak jest właśnie w Walii, gdzie znajomość walijskiego jest atutem w poszukiwaniu pracy - powiedział w rozmowie z "Wprost" historyk Norman Davies, rodowity Walijczyk.
W Walii prowadzona od lat edukacja dwujęzyczna sprawiła, że walijski zaczyna wypierać angielski! Po walijsku powstają książki. Na ulicach walijskie napisy umieszcza się obok angielskich, a od 13 lat walijskiego można używać w instytucjach publicznych. Dziś ten język zna ok. 46 proc. Walijczyków. - W wielu szkołach jest on językiem wykładowym, a wszystkie szkoły mają obowiązek oferować lekcje walijskiego dla dzieci do 16. roku życia - mówi Davies. Chęć podkreślenia znaczenia własnego regionu spowodowała, że na Wyspach odżywają także inne języki, np. irlandzki, który jeszcze kilkanaście lat temu miał status języka zagrożonego. Po stu latach odrodził się kornijski, używany przez ponad 2 tys. mieszkańców Kornwalii.
300 pokoleń do przodu
Nie sprawdziła się idea Ludwika Zamenhofa, który na początku XX wieku opracował esperanto, by ludzie na całym świecie mogli się porozumieć w języku międzynarodowym. W dużych miastach na skutek migracji ludności coraz częściej powstają języki hybrydowe. Językoznawcy twierdzą, że będzie ich coraz więcej. Najbardziej rozpowszechnione języki, takie jak angielski czy chiński, odchodzą od sztywnych reguł gramatyki i wymowy. W angielskim rezygnuje się z dodawania do czasowników w trzeciej osobie liczby pojedynczej końcówki "s". W USA mniejszości narodowe z Ameryki Południowej posługują się mieszaniną angielskiego i hiszpańskiego, tzw. spanglish. Amerykanie przebywający w Iraku i iraccy kupcy stworzyli własny język anglo-arabski.
Za niespełna sto lat imigranci z różnych stron świata mieszkający w USA stworzą na podstawie angielskiego kilkanaście odrębnych języków, utrudniających wzajemne porozumiewanie się. Rodowici Amerykanie już teraz nie rozumieją dialektu angielskiego używanego na Karaibach, w Australii czy Afryce. Tak duża ewolucja języków martwi fizyków, bo nie wiedzą, jak oznaczyć miejsca składowania odpadów radioaktywnych, by oznaczenie było jasne dla potomnych. Zdaniem lingwistów, taki komunikat można przekazać najwyżej 300 przyszłym pokoleniom. Później będzie całkowicie niezrozumiały.
Więcej możesz przeczytać w 18/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.