Droga, na którą Piłsudski wkroczył w maju 1926 r., wyprowadziła jego i Polskę na manowce
Mija okrągła, 80. rocznica zamachu majowego. W burzliwych XX-wiecznych dziejach Polski niewiele było wydarzeń równie dramatycznych jak ten przewrót. Osiem lat po odzyskaniu suwerenności zbuntowali się przeciwko legalnemu rządowi RP ludzie najbardziej dla niepodległości zasłużeni, walczący o nią w konspiracji i na frontach pierwszej wojny światowej. Puczem kierował Józef Piłsudski, pierwszy naczelnik państwa, architekt jego demokratycznego ustroju. Starcie było krótkie, ale krwawe. Poległo prawie 400 osób, a tysiąc zostało rannych. Ofiar byłoby więcej, gdyby konfrontacja przeniosła się poza Warszawę. Chciała tego część rządu, licząca na lojalność oddziałów stacjonujących poza stolicą. Na szczęście, usłuchano Romana Dmowskiego, który o Piłsudskim był jak najgorszego zdania, ale jeszcze bardziej bał się wojny domowej. Gdyby nie jego rozsądek, Polska przeżyłaby koszmar podobny do tego, który 10 lat później dotknął Hiszpanię.
Nie tylko dramatyzm tych wydarzeń sprawia, że warto je przypominać. Zamach majowy nie był zwykłym puczem podyktowanym chęcią zdobycia władzy. Jego organizatorzy i spora część społeczeństwa widzieli w nim lekarstwo na chorobę trawiącą państwo. Wcześniej, w czasach niewoli, wyobrażano sobie odrodzoną Polskę jako krainę mlekiem i miodem płynącą. Wszelkie zło przypisywano zaborcom i liczono na to, że ustąpi ono wraz z ich usunięciem. Tak się jednak nie stało. Milionom Polaków nadal żyło się bardzo ciężko. Narzekał bohater jednej z powieści Zofii Nałkowskiej: "Niepodległość już jest. Są i granice. Mamy wszystko to, co jest gdzie indziej, czegośmy innym tak zazdrościli. Jest łapownictwo rodzime, prywata, protekcja, rządy motłochu, wielkie afery, wielkie majątki, interes, interes przede wszystkim".
Zamiast wymarzonego raju Polska coraz bardziej przypominała stajnię Augiasza. Rosła tęsknota za Herkulesem, który uprzątnąłby to śmietnisko. Wiele osób widziało w tej roli Piłsudskiego, który w 1923 r., zdegustowany polityką, wycofał się z życia publicznego. Stąd duże poparcie dla marszałka, kiedy w maju 1926 r. wystąpił przeciw rządowi stronnictw sejmowych, obwinianych za cały ten bałagan. Nastroje podobne do tych sprzed 80 lat są udziałem dzisiejszych Polaków. Oni też są głęboko zdegustowani światem polityki. Jak przed 80 laty spora część obywateli rozgląda się za autorytetem zdolnym przywrócić porządek. Także niejeden polityk przymierza, jak wyglądałby w maciejówce. Na szczęście, nikt nie może marzyć o zajęciu pozycji Piłsudskiego.
W rocznicę zamachu warto też pamiętać, że droga, na którą marszałek wkroczył w maju 1926 r., wyprowadziła jego i Polskę na manowce. Ustanowionym w wyniku przewrotu rządom autorytarnym nie udało się rozwiązać żadnego problemu, z którym nie radziła sobie wcześniej demokracja. Raz jeszcze okazało się, że demokracji można wytykać różne wady, ale lepszego sposobu rządzenia nikt jeszcze nie wymyślił.
Fot: Z. Furman
Nie tylko dramatyzm tych wydarzeń sprawia, że warto je przypominać. Zamach majowy nie był zwykłym puczem podyktowanym chęcią zdobycia władzy. Jego organizatorzy i spora część społeczeństwa widzieli w nim lekarstwo na chorobę trawiącą państwo. Wcześniej, w czasach niewoli, wyobrażano sobie odrodzoną Polskę jako krainę mlekiem i miodem płynącą. Wszelkie zło przypisywano zaborcom i liczono na to, że ustąpi ono wraz z ich usunięciem. Tak się jednak nie stało. Milionom Polaków nadal żyło się bardzo ciężko. Narzekał bohater jednej z powieści Zofii Nałkowskiej: "Niepodległość już jest. Są i granice. Mamy wszystko to, co jest gdzie indziej, czegośmy innym tak zazdrościli. Jest łapownictwo rodzime, prywata, protekcja, rządy motłochu, wielkie afery, wielkie majątki, interes, interes przede wszystkim".
Zamiast wymarzonego raju Polska coraz bardziej przypominała stajnię Augiasza. Rosła tęsknota za Herkulesem, który uprzątnąłby to śmietnisko. Wiele osób widziało w tej roli Piłsudskiego, który w 1923 r., zdegustowany polityką, wycofał się z życia publicznego. Stąd duże poparcie dla marszałka, kiedy w maju 1926 r. wystąpił przeciw rządowi stronnictw sejmowych, obwinianych za cały ten bałagan. Nastroje podobne do tych sprzed 80 lat są udziałem dzisiejszych Polaków. Oni też są głęboko zdegustowani światem polityki. Jak przed 80 laty spora część obywateli rozgląda się za autorytetem zdolnym przywrócić porządek. Także niejeden polityk przymierza, jak wyglądałby w maciejówce. Na szczęście, nikt nie może marzyć o zajęciu pozycji Piłsudskiego.
W rocznicę zamachu warto też pamiętać, że droga, na którą marszałek wkroczył w maju 1926 r., wyprowadziła jego i Polskę na manowce. Ustanowionym w wyniku przewrotu rządom autorytarnym nie udało się rozwiązać żadnego problemu, z którym nie radziła sobie wcześniej demokracja. Raz jeszcze okazało się, że demokracji można wytykać różne wady, ale lepszego sposobu rządzenia nikt jeszcze nie wymyślił.
Fot: Z. Furman
Więcej możesz przeczytać w 18/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.