Rosja uznała wielkość towarzysza Chagalla dopiero po jego śmierci
Marc Chagall miał jedno wielkie marzenie - zdobyć miłość Rosji. Spełniło się ono dopiero dwa lata po jego śmierci, gdy w 1987 r. entuzjastycznie przyjęto wystawę jego dzieł w Muzeum Sztuk Pięknych im. Aleksandra Puszkina w Moskwie. Reszta świata doceniła Chagalla o wiele wcześniej. W wiedeńskim Kunstforum do 18 lutego można oglądać 114 dzieł mistrza z Witebska.
Wystawa w Wiedniu przypomina prace Chagalla z lat 1908-1922, czyli z okresu kształtowania się jego indywidualnego stylu. Mimo to można ją uznać za reprezentatywną dla całej twórczości artysty. Historycy sztuki często bowiem twierdzą, że późniejsze dokonania Chagalla są wtórne wobec tzw. okresu rosyjskiego.
Perłą wystawy jest wielkoformatowy obraz namalowany w 1920 r. dla Kameralnego Teatru Żydowskiego w Moskwie, obecnie w posiadaniu Galerii Trietiakowskiej. Płótno o długości ponad siedmiu i szerokości prawie trzech metrów, poświęcone historii teatru, można uznać za psychologiczno-ideologiczną parafrazę biografii malarza. Przedstawia 54 epizody, które rozwijają się jak rolka, od lewej do prawej strony. Tora, święta księga, również rozwijana jest jak rolka, tyle że od góry w dół. Żydzi piszą i czytają od prawej do lewej, więc jest to także symbol przenikania się dwóch kultur - prawosławnej i mojżeszowej. Zielona krowa bodąca grającego skrzypka jest symbolem nie tylko rewolucji w sztuce, ale też przede wszystkim rewolucji bolszewickiej. W środku obrazu malarz umieścił czarne pasy, które są dialogiem z czarnym kwadratem Kazimierza Malewicza i jego suprematyzmem. W pięciu dalszych salach uwagę zwracają obrazy olejne: "Ślub", "Narodziny" czy pełna ekspresji "Golgota" sprowadzona z nowojorskiego Museum of Modern Art. Nie brakuje także gwaszy, w tym tak znakomitych, jak "Widok z okna. Witebsk" czy "Rzeźnik", oraz grafik ilustrujących autobiografię artysty "Moje życie".
Towarzysz Chagall
Chagall, urodzony we wschodniej Białorusi w biednej ortodoksyjnej rodzinie żydowskiej, został ukształtowany przez dwie kultury: rosyjską i żydowską. Ich wpływ jest uderzający w całej twórczości artysty. Wyobraźnia została jakby uwięziona w świecie jego dzieciństwa. Na styl malarza nie wpłynęły trauma wojenna ani palenie jego obrazów w 1933 r. w Mannheim. Do końca swojego długiego życia uparcie portretował żydowskich klezmerów i kupców w chałatach. W ten sposób próbował ocalić od zapomnienia cywilizację, która zniknęła w nazistowsko-komunistycznym piekle. Jego rzekoma artystyczna wtórność miała, mimo baśniowej oprawy, cechy historycznego dokumentu.
Chagall (wówczas jeszcze Mosze Segał) kształcił się bałaganiarsko: w ciągu trzech lat zaliczył pobyt w cesarskim Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych i dwóch prywatnych szkołach. Narzekał na żmudne kopiowanie obrazów i stracony czas, choć jak się później okazało, opanowany wówczas warsztat - prócz talentu - pozwolił mu swobodnie rozwijać indywidualny styl. Później były cztery lata spędzone w Paryżu, gdzie poznał Pabla Picassa, Georges'a Braque'a, Fernanda Légera czy Amadea Modiglianiego. Wystawiał swoje prace w Salonie Niezależnych oraz Salonie Jesiennym.
Tuż przed wybuchem I wojny wrócił do Witebska, ożenił się z Bellą Rosenfeld i już jako urzędnik Piotrogrodzkiego Biura Gospodarki Wojennej wystawiał swoje prace w Moskwie i Piotrogrodzie. Przyszedł rok 1917 i Chagall wpadł w wir rewolucji. Został mianowany komisarzem sztuki w departamencie edukacji ludowej okręgu witebskiego. Założył w rodzinnym mieście Szkołę Sztuk Pięknych. Zorganizował uroczyste obchody rocznicy rewolucji i uczestniczył w pierwszej Państwowej Niezależnej Wystawie Dzieł Sztuki w Pałacu Zimowym w Piotrogrodzie.
Naiwna wiara artysty w komunizm może dziś śmieszyć. "Moje marzenia, by biedne dzieciaki, które w domu z czułością bazgrzą po papierze, mogły przyjść i przyłączyć się do sztuki, właśnie stają się rzeczywistością"- pisał w 1918 r. w gazecie "Witebskij Listok". Z drugiej strony ostrzegał towarzyszy "przed wymazywaniem indywidualnych cech każdej osobowości pracującej w ramach kolektywu". Przeczucie go nie myliło: zadekretowany przez Stalina socrealizm miał już niedługo pozbawić indywidualności nawet największe osobowości.
Rembrandt mnie kocha
Nauczycielski epizod w Witebsku zakończył się dramatycznie. Po powrocie z jednej z wielu podróży do Moskwy Chagall zorientował się, że stracił sympatię studentów, którzy zaczęli bojkotować jego wykłady. Stało się tak za sprawą Kazimierza Malewicza, artysty o wielkiej charyzmie, temperamencie i bezkompromisowych sądach. To on, wykorzystując swoją hipnotyzującą elokwencję, przekonał studentów, że prawdziwie rewolucyjna sztuka nie ma prawa być figuratywna. Malewicza wsparł konstruktywista Eliezer Lissitzky. Dla człowieka z łatką akademika nie było już miejsca na uczelni. Chagall wyjechał do Moskwy, by uczyć rysunku w kolonii dla bezdomnych sierot.
To były dla niego ciężkie chwile. On, jego żona i córka przymierali głodem. W 1922 r. Chagall z rodziną wyjechał do Kowna, a stamtąd do Berlina - na zaproszenie wydawcy Paula Cassirera, który zlecił mu wykonanie akwafort do autobiografii "Moje życie". Później inny słynny wydawca Ambroise Vollard poprosił go o zilustrowanie rosyjskiej prozy satyrycznej. Chagall wybrał "Martwe dusze" Gogola. Do ojczyzny już nie wrócił. "Ani carska Rosja, ani Rosja Sowiecka mnie przecież nie chcą. Jestem dla nich niezrozumiały, obcy. Pewien jestem, że Rembrandt mnie kocha" - mówił z goryczą. Żył 97 lat, ale nie doczekał momentu, gdy Rosja uznała jego wielkość. Co innego z Rembrandtem. Obrazy Chagalla można podziwiać w Museum of Modern Art w Bostonie obok płócien mistrza z Amsterdamu.
Wystawa w Wiedniu przypomina prace Chagalla z lat 1908-1922, czyli z okresu kształtowania się jego indywidualnego stylu. Mimo to można ją uznać za reprezentatywną dla całej twórczości artysty. Historycy sztuki często bowiem twierdzą, że późniejsze dokonania Chagalla są wtórne wobec tzw. okresu rosyjskiego.
Perłą wystawy jest wielkoformatowy obraz namalowany w 1920 r. dla Kameralnego Teatru Żydowskiego w Moskwie, obecnie w posiadaniu Galerii Trietiakowskiej. Płótno o długości ponad siedmiu i szerokości prawie trzech metrów, poświęcone historii teatru, można uznać za psychologiczno-ideologiczną parafrazę biografii malarza. Przedstawia 54 epizody, które rozwijają się jak rolka, od lewej do prawej strony. Tora, święta księga, również rozwijana jest jak rolka, tyle że od góry w dół. Żydzi piszą i czytają od prawej do lewej, więc jest to także symbol przenikania się dwóch kultur - prawosławnej i mojżeszowej. Zielona krowa bodąca grającego skrzypka jest symbolem nie tylko rewolucji w sztuce, ale też przede wszystkim rewolucji bolszewickiej. W środku obrazu malarz umieścił czarne pasy, które są dialogiem z czarnym kwadratem Kazimierza Malewicza i jego suprematyzmem. W pięciu dalszych salach uwagę zwracają obrazy olejne: "Ślub", "Narodziny" czy pełna ekspresji "Golgota" sprowadzona z nowojorskiego Museum of Modern Art. Nie brakuje także gwaszy, w tym tak znakomitych, jak "Widok z okna. Witebsk" czy "Rzeźnik", oraz grafik ilustrujących autobiografię artysty "Moje życie".
Towarzysz Chagall
Chagall, urodzony we wschodniej Białorusi w biednej ortodoksyjnej rodzinie żydowskiej, został ukształtowany przez dwie kultury: rosyjską i żydowską. Ich wpływ jest uderzający w całej twórczości artysty. Wyobraźnia została jakby uwięziona w świecie jego dzieciństwa. Na styl malarza nie wpłynęły trauma wojenna ani palenie jego obrazów w 1933 r. w Mannheim. Do końca swojego długiego życia uparcie portretował żydowskich klezmerów i kupców w chałatach. W ten sposób próbował ocalić od zapomnienia cywilizację, która zniknęła w nazistowsko-komunistycznym piekle. Jego rzekoma artystyczna wtórność miała, mimo baśniowej oprawy, cechy historycznego dokumentu.
Chagall (wówczas jeszcze Mosze Segał) kształcił się bałaganiarsko: w ciągu trzech lat zaliczył pobyt w cesarskim Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych i dwóch prywatnych szkołach. Narzekał na żmudne kopiowanie obrazów i stracony czas, choć jak się później okazało, opanowany wówczas warsztat - prócz talentu - pozwolił mu swobodnie rozwijać indywidualny styl. Później były cztery lata spędzone w Paryżu, gdzie poznał Pabla Picassa, Georges'a Braque'a, Fernanda Légera czy Amadea Modiglianiego. Wystawiał swoje prace w Salonie Niezależnych oraz Salonie Jesiennym.
Tuż przed wybuchem I wojny wrócił do Witebska, ożenił się z Bellą Rosenfeld i już jako urzędnik Piotrogrodzkiego Biura Gospodarki Wojennej wystawiał swoje prace w Moskwie i Piotrogrodzie. Przyszedł rok 1917 i Chagall wpadł w wir rewolucji. Został mianowany komisarzem sztuki w departamencie edukacji ludowej okręgu witebskiego. Założył w rodzinnym mieście Szkołę Sztuk Pięknych. Zorganizował uroczyste obchody rocznicy rewolucji i uczestniczył w pierwszej Państwowej Niezależnej Wystawie Dzieł Sztuki w Pałacu Zimowym w Piotrogrodzie.
Naiwna wiara artysty w komunizm może dziś śmieszyć. "Moje marzenia, by biedne dzieciaki, które w domu z czułością bazgrzą po papierze, mogły przyjść i przyłączyć się do sztuki, właśnie stają się rzeczywistością"- pisał w 1918 r. w gazecie "Witebskij Listok". Z drugiej strony ostrzegał towarzyszy "przed wymazywaniem indywidualnych cech każdej osobowości pracującej w ramach kolektywu". Przeczucie go nie myliło: zadekretowany przez Stalina socrealizm miał już niedługo pozbawić indywidualności nawet największe osobowości.
Rembrandt mnie kocha
Nauczycielski epizod w Witebsku zakończył się dramatycznie. Po powrocie z jednej z wielu podróży do Moskwy Chagall zorientował się, że stracił sympatię studentów, którzy zaczęli bojkotować jego wykłady. Stało się tak za sprawą Kazimierza Malewicza, artysty o wielkiej charyzmie, temperamencie i bezkompromisowych sądach. To on, wykorzystując swoją hipnotyzującą elokwencję, przekonał studentów, że prawdziwie rewolucyjna sztuka nie ma prawa być figuratywna. Malewicza wsparł konstruktywista Eliezer Lissitzky. Dla człowieka z łatką akademika nie było już miejsca na uczelni. Chagall wyjechał do Moskwy, by uczyć rysunku w kolonii dla bezdomnych sierot.
To były dla niego ciężkie chwile. On, jego żona i córka przymierali głodem. W 1922 r. Chagall z rodziną wyjechał do Kowna, a stamtąd do Berlina - na zaproszenie wydawcy Paula Cassirera, który zlecił mu wykonanie akwafort do autobiografii "Moje życie". Później inny słynny wydawca Ambroise Vollard poprosił go o zilustrowanie rosyjskiej prozy satyrycznej. Chagall wybrał "Martwe dusze" Gogola. Do ojczyzny już nie wrócił. "Ani carska Rosja, ani Rosja Sowiecka mnie przecież nie chcą. Jestem dla nich niezrozumiały, obcy. Pewien jestem, że Rembrandt mnie kocha" - mówił z goryczą. Żył 97 lat, ale nie doczekał momentu, gdy Rosja uznała jego wielkość. Co innego z Rembrandtem. Obrazy Chagalla można podziwiać w Museum of Modern Art w Bostonie obok płócien mistrza z Amsterdamu.
Więcej możesz przeczytać w 50/2006 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.