Kiedy po raz pierwszy skoczyła pani ze spadochronem? Gdy miałam 17 lat. Najzabawniejsze, że zrobiłam to tylko dlatego, aby zaimponować chłopakowi, w którym się podkochiwałam. Zdecydowałam się na skok przypadkiem i mogło się to dla mnie skończyć tragicznie. Ale że był bardzo przystojny i byłam nim zauroczona, to skoczyłam.
Udało się zrobić wrażenie? Zdecydowanie tak. Dopięłam swego i później się spotykaliśmy. Jednak tuż po skoku trzeba było go uspokajać. Jako instruktor nie powinien był pozwolić na skok osobie nieuprawnionej. Gdyby coś się stało, mógł za to karnie odpowiedzieć. A wszystko dlatego, że się ze mnie naśmiewał. Uważał, że nie skoczę, bo należę do słabej płci. Bez jego wiedzy weszłam do samolotu i skoczyłam. Byłam wtedy przerażona, ale nie aż tak jak on.
Skakała pani jeszcze później? Trzy razy i rok temu na bungee. Robiłam to, żeby przezwyciężyć strach, bo kiedyś miałam lęk wysokości.
Jest jeszcze coś ekstremalnego, co chciałaby pani w życiu zrobić? Chciałabym zrobić licencję pilota i wybrać się w podróż balonem po świecie.
Kogo z Sejmu zabrałaby pani w taką podróż? Zdecydowanie przeleciałabym się z Cymańskim.
Podobno też ma lęk wysokości. Jest to jedna z niewielu osób w Sejmie, z którą tak dobrze mi się rozmawia. Wysłałabym go kilka razy na skok ze spadochronem i na bungee, toby mu przeszło.
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.