Warszawie nadal się wydaje , że unijna dyplomacja polega tylko na tworzeniu dobrej atmosfery
Kłopoty polskich stoczni mają podłoże polityczne, a nie ekonomiczne. W wyniku błędów popełnionych w negocjacjach akcesyjnych nasza gospodarka morska po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej została poddana twardym regułom wspólnotowego rynku. A można było inaczej. Świadczy o tym przywilej, którym zintegrowana Europa od lat obdarza Niemcy, naturalnego konkurenta Polski właśnie w przemyśle stoczniowym.
Niemiecki wyjątek
Pomoc publiczna zarówno dla całych gałęzi przemysłu, jak i poszczególnych przedsiębiorstw jest w UE zakazana. Obszar wspólnoty stanowi wolny rynek, którego głównym filarem jest zasada swobodnej konkurencji. Każde wsparcie finansowe ze strony państwa traktuje się jako jej zaburzenie. Państwa członkowskie w pewnych sytuacjach mogą jednak stosować pomoc publiczną – pozwala na to sam traktat, wprowadzając kilka ściśle reglamentowanych wyjątków od generalnego zakazu. Można jej udzielać za zgodą komisji w ramach programów pomocy regionalnej, rozwojowej, na rzecz ochrony kultury czy w wypadku klęsk żywiołowych. Nie jest to jednak cały katalog możliwości. W związku z atmosferą powstałą wokół polskich stoczni trzeba przypomnieć jeszcze jeden, dość kontrowersyjny wyjątek. Nie pasuje on charakterem do pozostałych i ma tylko jednego beneficjenta. To przepis zezwalający państwu niemieckiemu na objęcie pomocą publiczną części swego terytorium. Jego uzasadnieniem mają być rzekome kłopoty gospodarcze wynikające z powojennego podziału Niemiec.
Niemiecki wyjątek
Pomoc publiczna zarówno dla całych gałęzi przemysłu, jak i poszczególnych przedsiębiorstw jest w UE zakazana. Obszar wspólnoty stanowi wolny rynek, którego głównym filarem jest zasada swobodnej konkurencji. Każde wsparcie finansowe ze strony państwa traktuje się jako jej zaburzenie. Państwa członkowskie w pewnych sytuacjach mogą jednak stosować pomoc publiczną – pozwala na to sam traktat, wprowadzając kilka ściśle reglamentowanych wyjątków od generalnego zakazu. Można jej udzielać za zgodą komisji w ramach programów pomocy regionalnej, rozwojowej, na rzecz ochrony kultury czy w wypadku klęsk żywiołowych. Nie jest to jednak cały katalog możliwości. W związku z atmosferą powstałą wokół polskich stoczni trzeba przypomnieć jeszcze jeden, dość kontrowersyjny wyjątek. Nie pasuje on charakterem do pozostałych i ma tylko jednego beneficjenta. To przepis zezwalający państwu niemieckiemu na objęcie pomocą publiczną części swego terytorium. Jego uzasadnieniem mają być rzekome kłopoty gospodarcze wynikające z powojennego podziału Niemiec.
Więcej możesz przeczytać w 30/2008 wydaniu tygodnika Wprost .
Archiwalne wydania tygodnika Wprost dostępne są w specjalnej ofercie WPROST PREMIUM oraz we wszystkich e-kioskach i w aplikacjach mobilnych App Store i Google Play.